Autor: Anna Piwnicka
Tytuł: Niebezpieczny kontrakt
Wydawnictwo: Amare [współpraca reklamowa]
Data wydania: 2024
Ilość stron: 636
Ocena: 6/10
Opis:
Dokąd zaprowadzi cię marzenie o wolności?
Chicago, rok 2063 – 50 lat po ujawnieniu się wilkołaków w społeczeństwie.
Choć Madison jest piękna i młoda, jej życie właśnie legło w gruzach. Zmuszona przez bezwzględnego ojczyma do poślubienia Dmitrija Rublowa – pakhana rosyjskiej Bratwy, a zarazem wilkołaka – zostaje pozbawiona jakiejkolwiek możliwości decydowania o własnym losie. Chociaż dziewczyna odczuwa paraliżujący strach, wie doskonale, że nie ma wyjścia i musi spełnić wolę ojca – inaczej nigdy nie zobaczy młodszej siostry, z którą rozdzielono ją w dzieciństwie.
Zaaranżowane małżeństwo Wilka i Zmiennokształtnej z pozoru wydaje się chorym układem, który może doprowadzić jedynie do cierpienia i nienawiści. Ale czy na pewno? Wkrótce stanie się jasne, że tylko razem mogą przeciwstawić się czyhającym na nich niebezpiecznym intrygom.
Zemsta, nienawiść, miłość – przez ten związek całe Chicago może stanąć w ogniu.
Recenzja:
Znam już dwie książki Anny Piwnickiej, a wczoraj sięgnęłam po trzecią - "Niebezpieczny kontrakt" - i chwilę temu skończyłam czytać tę cegiełkę, bo nie ukrywam, że powieść ma ponad sześćset stron. Czy według mnie jest to najlepsza pozycja tej autorki? Nie, ale zdecydowanie warto było poszerzyć mi - jako czytelnikowi - swoje horyzonty, bo o połączeniu paranormal romansu i porachunków mafijnych w takim zakresie chyba nigdy nie czytałam.
Jest rok 2063 - a ludzie wiedzą już o wilkołakach. Nie mają jednak świadomości o tym, że istnieją także zmiennokształtni - którzy zwykle są kojarzeni z postaciami z mitów i legend. Niemniej jednak Madison doskonale wie, że jest jedną z nielicznych - i że jej przybrany ojciec, który ją adoptował, wymaga od niej tego, aby zabrała ten sekret ze sobą do grobu.
Tyle, że nie jest to takie łatwe, gdy dosłownie sprzedaje ją w ręce pakhana rosyjskiej Bratwy - Dmitrija Rublowa, który przy okazji jest też wilkołakiem i dosyć niebezpiecznym nazwiskiem na mapie Chicago. Co ciekawe - Dmitrij nie ma świadomości, że Madison, której rękę zaoferował mu senator, jest niechętna co do tego całego przedsięwzięcia i po prostu czuje strach.
Nie da się łatwo utrzymywać sekretów w małżeństwie, a już szczególnie nie wtedy, jak niedługo po zawarciu związku małżeńskiego, ktoś robi najazd na dom Rublowa i chce poważnie skrzywdzić jego wybrankę...
Mówiąc wprost: "Niebezpieczny kontrakt" to książka, która miała ciekawy koncept, ale trochę się ciągła. Mogłaby mieć spokojnie z dwieście stron mniej - i myślę, że to obcięcie objętości, pewnych opisów i scen by się jej przysłużyło na zdecydowanie wielki plus. Czasami pewne fragmenty nużyły, dłużyły się i gdyby nie to, że bałam się, że coś ominę (plus piłam kawę), to pewnie bym albo przeskoczyła kilka stron (co jest dla mnie grzechem śmiertelnym, więc się nie odważyłam złamać własnego kodeksu zasad czytelniczych) albo bym zasnęła na siedząco.
Całkiem polubiłam Madison i Dmitrija, ale tak: rozwój ich relacji zdecydowanie czasami toczył się zbyt cukierkowo, było sporo momentów rozmów o uczuciach, do tego całkiem szybko pojawiły się sceny erotyczne - które mimo wszystko przedstawiały też Madison jako taką przestraszoną całą sytuacją, ale też gotową na rozłożenie nóg dla faceta, który jest źródłem jej niepokoju - to akurat mi się na początku nie podobało, bo później było to bardziej sensownie i logicznie ułożone pod kątem emocji i uczuć.
Też według mnie, chociaż był tu motyw mafii, było mniej krwawo i brutalnie, niż bym się tego spodziewała. Jakoś tak wyszłam z założenia, że większość mafii to jednak książki bardziej oparte o twarde postacie, które mają się za niezniszczalne - lubią brutalność i okrucieństwo, mają swoich pewnych egzekutorów... A tutaj miałam wrażenie, jakby Madison też za wszelką cenę chciała zrobić wszystko, aby nie do końca pojawiał się tak częsty rozlew krwi.
Jest więc to pozycja, która w pewnych sytuacjach bardzo dobrze mi się spisała - a w pewnych aspektach wymagałaby jednak większego dopracowania, a być może po prostu skrócenia objętości, co by się jednak książce według mnie przysłużyło...
Czy polecam? Tak, szczególnie tym, którzy poszukują czegoś nowego - i zwykła mafia lub zwykły paranormal romans już nie wystarczy, aby poczuć się usatysfakcjonowanym. Miejcie jednak świadomość tego, że nie "Niebezpieczny kontrakt" to nie jest idealna powieść - ma troszkę minusów, chociaż... Bez wątpienia jestem ciekawa dalszego progressu i rozwoju Anny Piwnickiej.
Podsumowując: jeśli macie ochotę, dajcie szansę. Nie jest to moja ulubiona książka października, ale bez wątpienia z jakichś powodów będę o niej pamiętać - bo było w niej sporo ciekawych wątków i rozwiązań fabularnych.
Brzmi interesująco, może kiedyś dam się jej skusić
OdpowiedzUsuńPomysł świetny, świat wilkołaków ujawniony w społeczeństwie i wizja tego, jakby to się mogło rozegrać. Ale dalej, jak się fabuła potoczyła? Romans na siłę, dramy na siłę... Można by było inaczej to rozegrać, a tak to wyszła kolejny romans z romantyczną wizją mafijnych porachunków, kompletnie oderwanych od jakichkolwiek ram i realiów, za to powtarzalny schemat, do znudzenia. Po co? Na co? Dla kogo? Ja tu nie widzę nowości, a kolejną powtórkę. A można to było tak mocno wykorzystać! W ogóle nie widać, że to wilkołak, jakby autor w tych przydługich zapisach się zapomniał, co było w opisie. Nie wiem, po co to czytać, szkoda nerwów.
OdpowiedzUsuńFajny mroczny klimat, to coś dla mnie. Do wilkołakow dalej mam z sentyment i z chęcią zapisze sobie tą książkę do przeczytania. To może być ciekawa historia.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię paranormal romansu a z połączeniem wątku mafii (którego mało czytam) pierwszę słyszę i jestem "Niebezpiecznym kontraktem" zainteresowana. Mamy tajemnice, niebezpieczeństwo oraz namiętność zapowiada się wciągająco pomimo nie których elementów, opisów które mogą nurzyć. Będę rozglądać się za nią w bibliotece.
OdpowiedzUsuń