Autor: Nancy Springer
Tytuł: Sprawa znaku mangusty
Wydawnictwo: Poradnia K
Data wydania: 13 marca 2024
Liczba stron: 292
Ocena: 8/10
Opis:
GDZIE PRZEPADŁ MŁODY AMERYKANIN?
Maj 1890 roku. Enola Holmes cieszy się samodzielnością, studiuje w Akademii Kobiet i rzadziej pracuje jako perdytorystka. Kiedy jednak do jej biura wpada przystojny mężczyzna głośno domagający się pomocy w odnalezieniu przyjaciela, jest zaintrygowana i gotowa do działania.
Otóż na ulicach Londynu przepadł bez wieści Wolcott Balestier, który przypłynął zza oceanu, by nabyć nowe dzieła angielskich autorów. Jego przyjaciel – pisarz Rudyard Kipling we własnej osobie – obawia się, że za tym nagłym zniknięciem stoją piraci…
Impertynencki Kipling nie chce zatrudnić młodej kobiety i zleca sprawę jej starszemu bratu, Sherlockowi Holmesowi. Enola nie puści płazem takiej zniewagi! Rozpoczyna śledztwo na własną rękę i zagłębia się w świat wydawniczy, który okazuje się bardziej niebezpieczny, niż można by się spodziewać. Jaką rolę odegra w sprawie sekretne bractwo?
Czy Enola zdoła wytropić i uratować zaginionego młodzieńca?
Recenzja:
Książki z serii o Enoli Holmes są dla mnie bardzo komfortową przestrzenią czytelniczą i tak strasznie żałuję, że to już ostatni tom, w sumie tak samo, jak mój mąż, który również się wciągnął w przygody Enoli. Tak więc z wielkim smutkiem zapraszam Cię na kilka zdań na temat Sprawy znaku mangusty.
Na ulicach Londynu przepadł bez wieści młody Amerykanin, który przybył do miasta, aby nabyć nowe dzieła angielskich autorów. Jednak jego przyjaciel nie chce zlecić poszukiwania młodej kobiecie, więc zleca to Sherlockowi. Enola nie może się z tym pogodzić i zaczyna kolejne śledztwo na własną rękę.
Czekałam na ten tom i z jednej strony bardzo go chciałam przeczytać, a z drugiej bałam się za niego zabrać, bo to przecież koniec, a ja chyba nie do końca chciałam już się żegnać z tą serią. Tak mam jednak zawsze przy dobrych seriach, więc to tylko jak najlepiej świadczy o Enoli. No ale nadszedł ten dzień i skończyłam czytać i mam nadzieję, że nie będę za bardzo spojlerować.
Fabuła jest dosyć schematyczna i raczej jest tu wszystko, czego już czytelnicy doświadczyli w poprzednich tomach, ale nie potrafię się tym nie cieszyć. Odnajduję się w tej stałości i schemacie i chyba właśnie uwielbiam tę serię i jestem zadowolona, że autorka nie postanowiła zaszaleć w ostatniej części, tylko dostaliśmy to, na co czekaliśmy. Jak zawsze wciągnęłam się od samego początku, bo choć książka nie jest zbyt długa, to uwielbiam ten klimat Anglii, który tworzy Springer i tak naprawdę on tu odgrywa dużą rolę.
Jedyne, do czego mogłabym się odrobinę przyczepić to relację Enoli z braćmi. To już nie jest to samo, kiedy musiała ich unikać i się przed nimi ukrywać, jednak wciąż bardzo lubię to, w jaki sposób jest przedstawiona relacja z Sherlockiem i zawsze to było dla mnie mocną stroną tych historii. Dostajemy od autorki kolejnych nowych bohaterów, którzy są szyci pod miarę fabuły, ale i spotykamy kilku dobrze nam już znanych. To połączenie jest ciekawe no i fajnie poczytać o kimś, kogo już poznałam.
Podobało mi się to zakończenie serii i nie będę przy tym zbyt obiektywna, bo jak już wspomniałam pewnie milion razy, uwielbiam tę serię i jakby było jeszcze więcej tomów, to cały czas bym po nie sięgała. Sprawa znaku mangusty według mnie jest idealnym zwieńczeniem całej serii.
Na koniec muszę dodać, że widziałam sporo komentarzy dość krytycznym, pod względem zakończenia i niektóre w pełni rozumiem, ale chyba moja miłość do Enoli jest większa, niż wszystkie niedociągnięcia i po prostu nie mogę jej ocenić źle, bo wciąż wszystko mi się podobało i bardzo mi przykro, że to już koniec tej przygody. I standardowo mała wzmianka na temat tego, żebyś się nie przejmował grupą docelową tej serii, bo każdy tutaj znajdzie coś dla siebie, a ja i mój mąż jesteśmy tego idealnym przykładem.
Jeśli będę miała okazję przeczytać coś jeszcze autorstwa Nancy Springer, to zrobię to z wielką przyjemnością. Ciebie zaś zachęcam, żebyś sięgnął po serię z Enolą, bo na pewno nie pożałujesz. Na dobrą sprawę sięgnij po jakikolwiek tom i gwarantuję Ci, że chętnie sięgniesz do początku tej historii. No i oczywiście warto dla samego zakończenia, czyli Sprawy znaku mangusty.
Z książkowymi pozdrowieniami,
Klaudia.
Współpraca reklamowa z wydawnictwem Poradnia K
Lubię tą serię o Enoli Holmes
OdpowiedzUsuńJeszcze żadnej części tej serii nie czytałam, może kiedyś dam jej szansę
OdpowiedzUsuńNo muszę zacząć ta serię, książki lekkie, wciągające idealne na każdą pogodę. "Sprawa znaku mangusty" kolejna zagadka kryminalna do rozwiązanie która zajmie czytelnika. Mam ją w planach.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie przeczytałam żadnego tomu przygód Enoli, a tu już koniec... W zasadzie jedną chociaż część chętnie przeczytam, aby dowiedzieć się, jak zrealizowany został ten pomysł, ponieważ uwielbiam wszelkie przeróbki Holmesa. Widziałam ekranizację pierwszej części, ale może wstyd mówić, gdy rzecz rozgrywa się na temat lektury.
OdpowiedzUsuńW każdym razie bardzo mnie jakoś nie woła, ponieważ zakładam, że to raczej młodzieżówka, ale być może w przyszłości spróbuję.
A, za to okładki każda część ma przemyślane! Zawsze mi się podobały.
UsuńNie czytałam jeszcze żadnego tomu, ale bardzo mnie ta seria ciekawi 😍
OdpowiedzUsuń