Autor: Annabel Monaghan
Tytuł: Latem, o tej samej porze
Wydawnictwo: Insignis [współpraca reklamowa]
Data wydania: 2024
Ilość stron: 306
Ocena: 8/10
Opis:
Życie Sam jest na właściwej drodze. Ma idealnego narzeczonego – lekarza Jacka (jego sztywna rutyna naprawdę jej odpowiada), świetną pracę w Nowym Jorku (pod warunkiem że nie zostanie zwolniona) i właśnie zamierza odwiedzić okolice swojego rodzinnego letniego domu na Long Island, gdzie ma odbyć się jej ślub.
Wszystko powinno pójść zgodnie z planem, ale kiedy Sam przyjeżdża na miejsce, czuje, że coś tu nie gra. Jest tam Wyatt. Jej Wyatt. Ale przecież trzydziestoletnia zaręczona kobieta nie powinna wpadać w panikę przy chłopaku, który złamał jej serce, gdy miała szesnaście lat. Prawda?
Kiedy jednak Sam słyszy na plaży dźwięki gitary płynące z domu obok, czuje, jakby czas się zatrzymał. Zalewa ją fala wspomnień: dotyk skóry Wyatta, ich noce w domku na drzewie i prawdziwe przyczyny ich rozstania. Przypomina sobie, kim była kiedyś, i gdy Wyatt ponownie wkracza w jej życie, ich dawna więź odżywa.
A teraz Sam musi podjąć decyzję…
Recenzja:
Idealna książka na lato? Znaleziona! Cóż, nawet czytałam ją przy doskonałej pogodzie - więc mam nadzieję, że tym bardziej ci, którzy dopiero teraz ode mnie się dowiedzą o istnieniu tego tytułu, zapiszą go sobie, żeby umilić sobie relaks i odpoczynek w najlepszy możliwy sposób. "Latem, o tej samej porze" to obowiązkowa pozycja dla każdego książoholika, który lubi klimaty obyczajowo-miłosne, skłaniające się bardziej ku zastanowieniu się nad własnym życiem...
Sam dzieli swoje życie na dwie części - na "z Wyattem" i "po Wyattcie". Chociaż ich miłość zaczęła się dosyć szybko i była bardzo intensywna, ostatecznie od dwunastu lat nie mieli ze sobą kontaktu - a Sam poszła krok dalej i jest właśnie w trakcie planowania swojego ślubu z idealnie ułożonym i stabilnym facetem, który jest lekarzem z zawodu, trenuje tenis, a do tego wszystkiego ma nawet ustalone specjalne treningi, które miałyby zoptymalizować jego formę. Wydawać by się mogło, że w takim wypadku Sam jest szczęśliwa - ale odkąd odcięła się od Wyatta i plaży... Cóż, Sam dopiero zdaje sobie sprawę, że w sumie to trwa w zawieszeniu.
Na dodatek w domku na plaży, gdzie Sam i Jack mają obejrzeć salę bankietową, dziewczyna przeżywa spory szok - bo okazuje się, że Wyatt wrócił, zajmuje sąsiedni dom jak za dawnych lat - a na dodatek teraz przyjaźni się z jej dwunastoletnią siostrą, która ma go za swego rodzaju mentora. Główna bohaterka chyba liczyła na to, że już nigdy więcej nie zetknie się ze swoją młodzieńczą miłością, a Jack - chociaż zna historię tej miłości - w ogóle nie okazuje zazdrości o swoją narzeczoną, bo twierdzi, że ta sytuacja była dawno temu i od tego czasu wszystko się przecież zmieniło.
Bo się zmieniło, prawda? Tyle, że Sam, która ma wrażenie, że z każdym kolejnym dniem na plaży otwiera się coraz bardziej na swoją dawną "ja" i na swoje marzenia, nie jest tego już taka pewna...
"Latem, o tej samej porze" to przede wszystkim opowieść o rozterkach Sam - i nie tylko miłosnych - która zastanawia się, co ona w życiu osiągnęła, a co chciałaby jeszcze zrobić, by czuć takie szczęście i spełnienie jak jej rodzice, którzy realizują się nie tylko rodzinnie, ale także artystycznie i potrafią znaleźć równowagę, aby zaspokoić wszystkie swoje potrzeby.
W tej powieści przepięknie przedstawiono różnorodność ludzkich relacji - bez wątpienia dla mnie to jest jedna z najlepszych stron tej pozycji. Jest miłość, jest nienawiść, jest zdrada, wybaczenie i cała masa innych rzeczy, które zdarzają się oczywiście w życiu - ale mało który autor przedstawia to w tak prosty, a jednocześnie cudowny sposób. Dla mnie te postacie naprawdę mogłyby ożyć i zaraz ze mną rozmawiać, a ja chciałabym wkroczyć w ich dynamikę rodzinną...
Chociaż polecam tę książkę jako letnią lekturkę, to jednak porusza ona dużo ważnych kwestii i robi to w bardzo zręczny sposób - aby nie zmęczyć czytelnika, ale jednocześnie te wątki sprawiają, że "Latem, o tej samej porze" wydaje się bardziej pełną powieścią - i zdecydowanie dzięki temu jestem pod takim wrażeniem tej historii.
Nie jest to długa opowieść, więc mam nadzieję, że dacie jej szansę - jeśli nie w papierze, to może na Legimi, gdzie znalazłam zarówno wersję e-booka, jak i audiobooka?
Myślę, że będziecie żałować, jeśli nie zapiszecie sobie tego tytułu na później. Ja naprawdę dałam się tej książce oczarować - i myślę, że skoro na mnie wywarła takie wrażenie, to na wielu z Was też na sto procent wywrze.
Podsumowując: dla mnie must have i must read!
Jeśli tylko będę miała możliwość przeczytania jeszcze czegoś od tej autorki, to bez wątpienia się na to piszę!
Brzmi ciekawie 😊
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać, to coś dla mnie😊
OdpowiedzUsuńCoś na lato 😍
OdpowiedzUsuńTaka słodka kobieca historia na lato... W sumie w opisie nie powiedziano, że Wyatt też ją chce, akurat tam był 😝 ale rozumiem, że na potrzeby romantycznej opowieści o tym, jak facet wypruwa sobie żyły, aby być z daną osobą, którą latami olewał, jest istotne.
OdpowiedzUsuń„Latem, o tej samej porze” to urocza i przyjemna lektura, która poprawia humor. Ja uwielbiam historie miłosne które przetrwają próbę czasu i dawaniu sobie drugiej szansy. Do tego książka ta zmusza czytelnika do refleksji. Zapisuje sobie tytuł.
OdpowiedzUsuń