Autor: Cecily Sidegwick
Tytuł: Panny bez posagu
Wydawnictwo: MG
Data wydania: 1 stycznia 2024
Liczba stron: 208
Ocena: 9/10
Opis:
Narratorką tej przezabawnej opowieści jest zatroskana pani domu, której nieustanną przyczynę zmartwień stanowi posiadanie sześciu córek, a tylko jednego syna. Rzecz dzieje się w latach 30. XX wieku w niewielkim miasteczku w Kornwalii. Rodzina Brooke’ów żyje szczęśliwie i bez codziennych kłopotów, prowadzą dom na dość wysokim poziomie, a pan Brooke jest dyrektorem fabryki porcelany, jednak jego żona nieustannie zamartwia się przyszłością swoich dzieci płci żeńskiej: Celii, Nancy, Marty, Heli, Jane… no, z martwieniem się o Sally można jeszcze poczekać, bo dziewczynka ma dopiero dziesięć lat, ale pozostałe… Trzeba przyznać, że różne kuzynki i sąsiadki nie uspokajają Elżbiety Brooke, a dając kolejne złote rady, tylko pogłębiają wrażenie, że jej rodzina znalazła się w sytuacji bez wyjścia. A jednak ten pozorny węzeł gordyjski powoli zaczyna się rozplątywać…
Recenzja:
Ostatnio coraz częściej ciągnie mnie do różnych rodzajów literatury, a zwłaszcza takich, po które nie sięgałam jakoś często, dlatego też jak przeczytałam opis Panien bez posagu, to bardzo chciałam ją przeczytać, ale nie spodziewałam się, że tak bardzo mi się spodoba. Także zapraszam cię w zabawną podróż wraz z pewną, zatroskaną matką.
Mieć sześć córek i tylko jednego syna, to nie lada wyzwanie dla pani domu. Zwłaszcza jeśli nie jest to zbyt majętna rodzina, więc córki nie mają posagu do zaoferowania. A poza tym, który kawaler chciałby mieć tyle szwagierek? Wokół tyle życzliwych ludzi, który udzielają złotych rad, a Elżbieta coraz bardziej pogrąża się w myśli, że jej rodzina jest w sytuacji bez wyjścia.
Zanim książka do mnie nie przyszła, w sumie nie wiedziałam, ile ma stron, więc odrobinę się zaskoczyłam, że ma ich nieco ponad dwieście, jednak teraz, po lekturze, już wiem, że jest to idealna długość. Nie obraziłabym się jednak gdyby autorka dopisała jeszcze kilka rozdziałów i jeszcze bardziej domknęła historię rodziny Brooke'ów.
Jestem lekko zaskoczona tym, jak z każdą kolejną stroną ta książka się zmienia. Na samym początku byłam przekonana, że Elżbieta będzie moją najmniej ulubioną postacią, denerwowała mnie i nie podobało mi się jej podejście do córek. Z biegiem historii coraz bardziej zyskiwała w moich oczach, a na końcu już ją po prostu uwielbiałam. Innych bohaterów jest całkiem sporo, ale nie poznajemy ich jakoś bardzo szczegółowo, natomiast są doskonale skonstruowani do odegrania swojej zazwyczaj epizodycznej roli.
Również, jeśli chodzi o początek, to nie mogłam się jakoś wciągnąć w lekturę i strasznie mi się dłużyło czytanie, jednak z każdym kolejnym rozdziałem coraz lepiej mi szło i coraz bardziej zaczęłam wsiąkać w tę historię. Później, już tak mniej więcej od jednej trzeciej, nie mogłam się oderwać i dokończyłam w jeden dzień.
Do narracji musiałam się trochę przyzwyczaić bo jest dosyć specyficzna, ale teraz po lekturze uważam, że to mocny punk tej książki. Narratorką jest Elżbieta, która opowiada o swoich problemach związanych z zamążpójściem swoich sześciu córek. Jest to jedna długa opowieść, niekiedy przeplatana dialogami, ale ma też w sobie kilka retrospekcji, ale jak już się z tym polubiłam, to bardzo przyjemnie mi się czytało.
Panny bez posagu niejednokrotnie mnie rozbawiły, ale też kilka razy zdziwiły, a nawet zaserwowały kilka małych zwrotów akcji. Fabuła jest niby niezbyt skomplikowana, ale dobrze napisana i w tej swojej prostocie jest bardzo ciekawa. Przyznam, że życzyłabym sobie więcej takich lektur na mojej drodze. Nie znam się na latach 30. XX wieku, ale wydaje mi się, że Sidgwick doskonale przekazała czytelnikowi klimat tamtych czasów.
Nie wiem zbyt wiele na temat twórczości Pani Sidgwick, ale jestem przekonana, że gdyby w jej dorobku znalazły się jeszcze jakieś książki i ktoś zechciałby je u nas wydać, to ja bardzo chętnie je przeczytam. Tobie natomiast polecam Panny bez posagu, bo mam nadzieję, że tak samo ci się spodobają tak jak i mnie.
Z książkowymi pozdrowieniami,
Klaudia.
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem MG
Brzmi ciekawie 😊😊
OdpowiedzUsuńJestem zainteresowana "Panny bez posagu". Czytając opis już byłam kupiona, a recenzja tylko zapewniła mnie, że to ksiązka dla mnie. Zapowiada się ciekawa przygoda z tą lekturą, będzie zabawnie i emocjonująco. Zapisuje tytuł.
OdpowiedzUsuńTaki klimat Jane Austen? Mnie się takie książki podobają, chociaż gdy ostatni czytałam powieść wzorowaną na takich opowieściach (akurat "Wąż z Essex") to coś było nie tak. Jeszcze pomyślimy.
OdpowiedzUsuń