Autor: Riva Scott
Tytuł: Ella. Kopciuszek nie z tej bajki
Wydawnictwo: Ailes [współpraca reklamowa]
Data wydania: 2023
Ilość stron: 288
Ocena: 5/10
Opis:
Czy wierzycie w bajki? Takie „i żyli długo i szczęśliwie”? Cóż, ta historia taka nie będzie, a może jednak?
Gdy życie rzuca jej pod nogi kłody, a pomarańczowe auta zajeżdżają drogę, Ella Cinder bierze deskorolkę i ucieka jak najdalej, tam, gdzie może być sobą i nikt jej nie znajdzie. Kiedyś miała kochającego ojca, który szył jej przepiękne stroje małej księżniczki, teraz ma wstrętną macochę i dwóch przyrodnich braci. Dlatego dużo pije, imprezuje do białego rana i tańczy do upadłego. Zatraca się i co najważniejsze nie chce się zakochać. Cóż, los ma dla niej inne plany, a reszta jest historią. Jak się kończy? Czy kopciuszek odzyska zgubiony przedmiot? Czas pokaże.
W tej bajce nic nie jest takie, jak się wydaje, a książę zamiast rumaka ma szybką brykę i nie chodzi w lśniącej zbroi, a w szytym na miarę garniturze. Tu magia dzieje się tylko po kilku drinkach. A cała historia jest grubymi nićmi szyta.
Recenzja:
Niedawno na rynku pojawiło się Wydawnictwo Ailes - wcześniej kojarzyłam tę nazwę z grupą literacką, więc z dużą chęcią sięgnęłam po jedną z ich pierwszych książek - czyli "Ella. Kopciuszek nie z tej bajki". Dlatego właśnie teraz przychodzę do Was z recenzją tej powieści!
Ella Cinder jest trochę jak Kopciuszek - samo nazwisko też zobowiązuje, a oprócz tego pracuje jako krawcowa w rodzinnej firmie: Cinderella. Bohaterkę można opisać tak: matka zginęła w wypadku samochodowym, ojciec później także zmarł, ale w międzyczasie wziął ślub z kobietą, która była niczym zła macocha - i która miała dwóch synów, którzy zwykle także nie zachowywali się okej. W związku z tym, że Ella miała wrażenie, że nie jest w stanie poprawić swojego życia, urabiała się po łokcie w szyciu sukienek: i chociaż robiła furorę, że bodajże nawet ktoś miał iść w jej stroju na galę Oskarów, to jednak zgadzała się na to, żeby macocha nią tak pomiatała.
Życie Elli zmienia się bardziej w momencie, w którym rozlewa koktajl z mango na szybę auta jednego przystojniaka - którego później nazywała POPA: przystojniak od pomarańczowego auta. Okazuje się, że trudno jej o nim zapomnieć: szczególnie, że w międzyczasie zniszczyła swoją deskorolkę - jedną z niewielu rzeczy, które zostały jej w ramach pamiątek.
Okazuje się jednak, że POPA także nie był w stanie przestać myśleć: a gdy spotkali się na imprezie, odniósł on nawet wrażenie, że w grę wkroczyło przeznaczenie...
Mówiąc w skrócie: dzieje się tu sporo, stron jest dosyć niewiele, więc akcja momentami gna na łeb, na szyję, a opisów przeżyć wewnętrznych bohaterów nie jestem wcale tak dużo. "Ella. Kopciuszek nie z tej bajki" to w sumie taka trochę profanacja bajki braci Grimm - jest pełna absurdu i zawiera prostą historię miłosną, która zaczęła się w sumie od pierwszego wejrzenia.
Mam mieszane uczucia. Nie jest to zła książka: momentami bywała oryginalna i pomysłowa, a do tego niektóre fragmenty były totalnie ujmujące (polecam zerknąć na naszego Tiktoka!), ale na przykład nie byłam w stanie totalnie zrozumieć głównej bohaterki - twierdziła, że nie ma pieniędzy, aby zacząć coś nowego i się wynieść spod dyktanda macochy, ale odnosiłam wrażenie, że mogłaby na chwilę przenieść się do bardzo wpierającej przyjaciółki, a jej ogromny talent krawiecki i pomysły na suknie by się obroniły: i klientów by miała - pewnie nawet na start miałaby tych, którzy przychodziliby jako stali klienci Cinderelli do niej, a nie do zakładu, który by opuściła. Ba, przyjaciółka Elli zajmowała się kwestią organizacji imprez - więc mogłaby polecać projekty Elli swoim klientkom i główna bohaterka szybko sama stanęłaby na nogi. Mimo wszystko w "Ella. Kopciuszek nie z tej bajki" oderwanie się od toksycznej macochy i jej synów wydawało się wręcz niemożliwe.
Z dużych plusów: główne postacie są całkiem sympatyczne, da się ich lubić - i trochę żałuję, że zakończenie było tak trochę rozczłonkowane: bo najpierw był szybki przeskok w czasie, o raptem sześć miesięcy, a później bodajże o jakieś dwadzieścia lat - a żadne z tych zakończeń nie spowodowało u mnie takiego efektu, abym zbierała szczękę z podłogi.
Podkreślę też po raz kolejny - że powieść nie ma nawet trzystu stron, więc czyta się bardzo szybko, jest też ładnie wydana: całkiem solidny papier, ale od razu dodam także bardzo ważną informację, bo uważam, że sporo osób chciałoby to wiedzieć: papier jest biały, nie kremowy, więc wszyscy ci, którzy nie są w stanie tego przeżyć, powinni w tym momencie czuć się ostrzeżeni!
Podsumowując: jest to raczej taka kwestia, że jest to lekkie czytadełko, które dobrze się czyta, świetnie można się przy nim bawić, ale też szybko się o tej historii zapomina. Nie jest to opowieść, która wbiłaby mnie w fotel, ale prawda jest taka, że nie mogę Wam też napisać, żeby pominąć ten tytuł i nie wrzucać go do Waszych planów czytelniczych.
Ja uwielbiam takie książki czyli lekkie, zabawne historie romantyczne z nutką komedii w tle. "Ella. Kopciuszek nie z tej bajki" może to nieporywająca lektura i nie zaskoczy nas niczym to miło spędza się czas czytając tą książkę. I do tego ma kopciuszkowe vibe, ja z chęcią sie zapoznam.
OdpowiedzUsuńCzasami takie lekkie powieści też są potrzebne 😊😊
OdpowiedzUsuńBardziej mnie ciekawi, dlaczego Ella nie ma pieniędzy, a jednak na imprezowanie i koktajle z mango to już tak. Nie chcę nic mówić, ale gdyby przystopowała z frywolnym życiem, to może miałaby na ucieczkę nawet bez przyjaciółki.
OdpowiedzUsuńA tak poza tym - spoko, miła komedyjka romantyczna, czyli akurat nie dla mnie, mimo że kocham baśnie i retellingi. Ale może następnym razem, wygląda na to, że ta pozycja nie jest jakaś super, skoro ma tylko 5 w ocenie. Następnym razem.
uwielbiam książki z humorem, kiedyś dam sie jej skusić
OdpowiedzUsuń