Autor: Brandon Sanderson
Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki
Tytuł: Cytoniczka
Cykl: Skyward, tom 3
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 22 sierpnia 2023
Liczba stron: 512
Ocena: 9,5/10
Opis:
Kiedy waży się los całej galaktyki, zwykła odwaga już nie wystarczy – ratunkiem jest tylko wyprawa poza gwiazdy…
Życie Spensy jako pilota Sił Powietrznych Śmiałych było naprawdę niezwykłe. Okazała się jednym z najlepszych pilotów myśliwskich ludzkiej enklawy na Detritusie i uratowała wszystkich jego mieszkańców przed zagładą z rąk Krelli - enigmatycznych obcych istot, które więziły ich tam od kilkudziesięciu lat. Później, aby zinfiltrować Zwierzchnictwo – galaktyczny sojusz ciemiężący ludzkość - udała się do jego odległego o lata świetlne centrum dowodzenia, gdzie dowiedziała się o istnieniu galaktyki pełnej zamieszkanych planet.
Teraz Zwierzchnictwo rozpoczęło szeroko zakrojoną kampanię wojenną. A Spensa poznała już efekty działania najgroźniejszej broni przeciwnika - wnikaczy, dysponujących tajemniczą mocą zdolną w mgnieniu oka zniszczyć całą planetę. Tylko że Spensa jest cytoniczką, która dzięki mutacji stawiła już czoła wnikaczowi i dostrzegła w nim coś dziwnie znajomego. Może jeśli zrozumie, jak działają te istoty, zdoła ocalić galaktykę...
Recenzja:
Macie ochotę na emocjonującą historię pełną kosmicznych przygód? W takim razie powinniście sięgnąć po Cytoniczkę! To trzeci tom jednego z moich ulubionych – i przy okazji lżejszych – cykli science fiction, ponieważ każda strona przynosi tu nową niespodziankę i ekscytującą akcję. No i... kocham M-Bota, o którym opowiem Wam nieco później. Jeśli nie znacie tej serii, nie martwcie się – w recenzji nie zamieszczę spoilerów dotyczących fabuły.
Cytoniczka wciąga czytelnika od pierwszych stron (jak zresztą każdy inny tom Skyward). Nie ma w tym nic dziwnego – wszak losy całej galaktyki balansują tu na krawędzi. Gdy Zwierzchnictwo rozpoczyna kampanię wojenną, Spensa, jedna z najzdolniejszych pilotek myśliwców na Detritusie, staje się kluczową postacią w obronie ludzkości. Konflikt eskaluje, a czytelnik jest wciągnięty w wir pełen akcji i napięcia, gdy Spensa stawia czoła niebezpieczeństwom, które zdają się czyhać na nią na każdym kroku...
(...) nie jestem dziewczyną skłonną do rozważań nad niuansami sytuacji. Prędzej gotową stwierdzić, że jeśli coś nadal się rusza, to znaczy, że wystrzelono za mało pocisków.
Moim ulubionym aspektem tej książki jest relacja między Spensą a M-Botem. M-Bot to nie tylko zwykła sztuczna inteligencja; to istota, która wykazuje ludzkie cechy i zachowania. M-Bot nie tylko pomaga Spensie w jej misjach, ale także nawiązuje z nią emocjonalną więź, która prowadzi zarówno do momentów niezwykle komediowych, jak i... nieco głębszych rozważań. Wystarczy spojrzeć choćby na jego zdolność do obrażania się, która jest zabawnym i jednocześnie w pewnym stopniu poruszającym aspektem tej opowieści, bo pokazuje, że nawet maszyny mogą wykazywać ludzkie cechy. Zresztą, sama Spensa, sama samiutka, nie wypada tu gorzej. Wiele zyskuje w tej części (warto dodać, że narracja pisana jest z jej perspektywy). Jej odwaga i determinacja nadal są jej znakiem rozpoznawczym, ale teraz musi zmierzyć się z własnym dziedzictwem jako tytułowa cytoniczka (tego nie wyjaśnię, wszak obiecałam brak spoilerów). Próbuje zrozumieć swoje nowe moce i wykorzystać je w walce z wnikaczami, a te wewnętrzne rozterski sprawiają, że możemy być... bliżej niej? Mam wrażenie, że w tym tomie miałam znacznie więcej empatii do tej postaci, bardziej się z nią żyłam, a takie rzeczy są zawsze na plus...
Ale to wciąż niejedyne pozytywy. W Cytoniczce można znaleźć także fabułę pełną akcji, na którą – jak już wspomniałam we wstępie – narzekać nie można. Najprościej rzecz ujmując, cała powieść przypomina szalony lot przez pole asteroid. Nie ma tu chwili wytchnienia, każdy rozdział wciąga czytelnika w nową intrygę lub emocjonujący moment. Nie będę się na ten temat rozdrabniać – wszak obiecałam brak spoilerów – ale wiedzcie, że... oj, wiele jest tutaj zwrotów. A dodając do tego styl Sandersona, który jest po prostu fenomenalny... ach! Jeśli znacie jakąś książkę tego autora to doskonale wiecie, co mam na myśli. Przez tę książkę dosłownie się płynie, a strony same przewracają. To zdecydowanie jeden z najzdolniejszych pisarzy szeroko pojętej fantastyki (tak, jestem jego wielką fanką).
Cóż dodać więcej? Cytoniczka to fenomenalna kosmiczna przygoda z nieustraszoną bohaterką, które stale się rozwijają (i przygoda, i bohaterka), a nietuzinkowy M-Bot dodaje całości unikalnego uroku. To lektura, która nie tylko wciąga, ale także angażuje intelektualnie, stawiając pytania choćby o tożsamość, przyjaźń i granice technologii. Dla miłośników science fiction i emocjonujących przygód, jest to lektura wprost idealna. Polecam z całego serca! I ogromnie mi smutno, że to już koniec przygód ze Spensą...
Kusi mnie ta książka, jak narazie jedna książkę Sandersona czytałam i była świetna, więc chętnie poznam i tą😁
OdpowiedzUsuńMam sentyment do książek czy filmów których fabuła dzieje się w odległej galaktyce. "Cytoniczka" to pełna przygód ksiązka, która zaskakuje czytelnika. Będę miała na oku tą serię, która z chęcia się zapoznam.
OdpowiedzUsuńNie czytałam nic autora 🙈
OdpowiedzUsuńNie znam tego cyklu, ale po takiej opinii muszę koniecznie go poznać. Dziękuję za polecenie
OdpowiedzUsuńNie znam tego cyklu ani nic spod pióra Sandersona 😅
OdpowiedzUsuńOch, jeśli Brandon Sanderson to musi być super! Ja jeszcze na półce wciąż mam jego "Z mgły zrodzony", więc póki tego nie zrobię, to się nie zabieram za nowsze. A to grube tomisko! Zresztą, czy jakaś jego książka nie przekracza 500 stron? Nawet o tym cyklu jakoś wcześniej nie słyszałam... Ale to w końcu płodny pisarz.
OdpowiedzUsuń