Autor: Myriam M. Lejardi
Tytuł: Jak się (nie) zakochać
Wydawnictwo: Wielka Litera
Data wydania: 2023
Ilość stron: 376
Ocena: 3/10
Opis:
Jedna z najbardziej oryginalnych (i gorących) powieści z nurtu enemies to lovers. Świeża i oryginalna – z nieromantycznym bohaterem, który i tak skradnie wasze serce, i dziewczyną, która rozśmieszy was do łez.
Nora ma trzy życiowe problemy
Pierwszy: dwoje jej najlepszych przyjaciół właśnie ze sobą zerwało. Teraz walczą o spędzany z nią czas za pomocą złośliwych wiadomości na WhatsAppie, a ona musi to zdzierżyć.
Drugi: Marcos – chłopak, w którym kocha się od początku szkoły – nadal nie załapał, że są dla siebie stworzeni, i umawia się z innymi dziewczynami.
Trzeci: właśnie przyłapała swoją matkę w łóżku z... sąsiadką. I nawet nie byłoby to takie straszne (pomijając początkowy szok), gdyby nie wspaniały pomysł zakochanych. Postanowiły zamieszkać razem jak jedna szczęśliwa rodzina! Wszyscy. Czworo. One dwie, Nora i Adrián.
No właśnie, Adrián... Ten od trzech pierwszych razów Nory. Ten z seksownym pieprzykiem, uwodzicielskim szeptem i niedorzecznie błękitnymi oczami.
Jej najgorszy koszmar właśnie się zaczyna!
Książka dla czytelników 18+
Recenzja:
Ciekawiła mnie ta książka: bardzo. Na tyle, że dosyć szybko postanowiłam, że muszę ją przeczytać, chociaż cieszę się, że zapomniałam już sporo z opisu, zanim usiadłam do czytania, bo prawda była taka, że wtedy jeszcze wyższą poprzeczkę bym ustawiła. A nie powinnam: teraz już to wiem.
Na samym starcie poznajemy Norę, która gorzej się czuje i wraca wcześniej do domu: przyłapując wtedy swoją matkę z jej sąsiadką i przy okazji najlepszą przyjaciółką: i to nago, z używaniem doczepianego penisa. Wtedy główna bohaterka dowiaduje się - bo blisko dwóch latach - że to jednak nie jest przyjaźń, a związek, a matka od dłuższego czasu zastanawia się nad przeprowadzeniem się do domu obok, aby przestrzeń, którą teraz zajmują, po prostu wynająć.
Oznacza to, że Nora musi zamieszkać z facetem, którego nienawidzi - a z którym przeżyła sporo swoich pierwszych razów, oczywiście w ramach testu, żeby się nauczyć pewnych rzeczy, zanim będzie musiała udowodnić miłości swojego życia, że jest seksowna i utalentowana także w kwestiach erotycznych.
Co więcej, Adrian dalej zachowuje się jak typowy dupek - i dalej jego ulubionym zajęciem jest zaliczenie panienek. Ale oprócz tego jego relacja z Norą też jest dalej skomplikowana: a na dodatek okazuje się, że chłopak jest aromantyczny - nie jest w stanie się zakochać i poczuć miłości w sposób, jaki zwykle jest dla nas normalny.
Mówiąc w skrócie: w tym momencie nie brzmi to jeszcze aż tak źle: ale jest źle. Szczególnie dopóki relacja między Norą a Adrianem nie staje się bardziej love niż hate, to mamy mnóstwo obrzydliwych fragmentów: od demonstracyjnego golenia sobie okolic intymnych maszynką współlokatora... przy nim, po opisy penisa porównywanego do robaków i węży. Nie da się tego do końca opisać, ale uwierzcie mi na słowo, że pewne rzeczy bolą pod kątem czytania. Czytam mnóstwo romansów i erotyków - ale pod kątem pewnych opisów w tym roku na pewno nie czytałam niczego bardziej obrzydliwego.
W drugiej połowie jest trochę lepiej - jest więcej informacji na temat aromantyczności i ogólnie budowania pewnego rodzaju relacji, ale też czterech liter nie urywa. Jedynie zakończenie brzmi spoko: ale też jest za krótkie i w sumie lepiej by to było na osobny tom rozpisać, chociaż ja już pewnie po ten drugi tom bym nie sięgnęła.
Mimo wszystko mam mieszane uczucia. To książka bardziej w stylu Young Adult, ale podkreślam zdecydowanie, że chociaż początkowe sceny tyczą się Nory w wieku jakichś czternastu lub piętnastu lat, to jest to pozycja dla dorosłego czytelnika. Tyle, że nie jestem przekonana, że osobom starszym ode mnie by się to spodobało: a ja nie mam nawet trzydziestu lat. Nie jestem nawet w stanie wyobrazić sobie, że dałabym tę pozycję mojej mamie do czytania, aż mam ciarki!
Także zdawajcie sobie sprawę, że mimo młodzieżowej okładki, to jest powieść, która jest dla osób pełnoletnich - ale po raz kolejny podsunę informację, że mimo wszystko grupa docelowa waha się między osiemnastym a dwudziestym pierwszym rokiem życia.
Jeśli chcecie zobaczyć, czy ta książka się Wam spodoba: sprawdźcie sami, ale czujcie się ostrzeżeni, że poprzeczka może być postawiona trochę za wysoko, jeśli patrzycie tylko na opis i okładkę.
Dodam jednak, że fajnie w końcu w jakiejś książce mieć wątek aromantyczności - i on akurat całkiem dobrze został przedstawiony, przez co ta pozycja ma ocenę trzech na dziesięć gwiazdek, a nie jednej na dziesięć. Tylko no, żeby dojść do tego momentu, w którym to występuje, to trzeba przejść przez masę łajna.
Podsumowując: mogło być dużo lepiej - gdyby pewne rzeczy były opisane z większą klasą i łagodnością. Jeśli jednak czujecie mimo wszystko chęć przeczytania, sięgnijcie po "Jak się (nie) zakochać". U mnie tytuł się sprawdził - nie zakochałam się w tej książce.
Lubię wątek love-hate a opis ogłaszał, że w "Jak się (nie) zakochać" będę miała to w nadmiarze a po przeczytaniu recenzji już nie palę sie tak do przeczytania tej pozycji. Jak dla mnie zmaronowany potecjał. Pierwsze słyszę o 'aromantyczności'. Tym razem podziękuję.
OdpowiedzUsuńNieeee, takie opowieści to kompletnie nie dla mnie, już ledwo przez opis przebrnęłam 😑
OdpowiedzUsuńChyba sobie odpuszczę 🙈
OdpowiedzUsuńCo za dużo to nie zdrowo... Podziękuję za taki tytuł.
OdpowiedzUsuń