poniedziałek, 24 lipca 2023

Annabel Monaghan - "Nora, tego nie ma w scenariuszu!"

Autor: Annabel Monaghan

Tytuł: Nora, tego nie ma w scenariuszu!

Wydawnictwo: Insignis

Data wydania: 2023

Ilość stron: 280

Ocena: 6/10


Opis:

Nora Hamilton świetnie zna się na miłości. Przynajmniej teoretycznie. Pisanie romantycznych scenariuszy filmowych to przecież jej zawód. Kiedy zadzierający nosa mąż opuszcza ją i dwójkę ich dzieci, Nora pisze swój najlepszy scenariusz. I – jak możecie się domyślać – tym razem nie ma tu nic z klimatów telewizyjnego romansidła. Scenariusz staje się kanwą dla wielkoekranowej produkcji, a stuletni dom Nory – planem filmowym. W roli jej leniwego byłego męża obsadzono natomiast najseksowniejszego aktora na świecie Leo Vance’a.

Po zakończeniu zdjęć Leo nie kwapi się do wyjazdu z domu Nory. Ma za to dla niej propozycję nie do odrzucenia – tysiąc dolarów za każdy dzień spędzony pod jej dachem. Tydzień z dala od hoteli i blichtru, w rodzinnej atmosferze. Siedem dni może minąć w okamgnieniu, może też wydawać się wiecznością. Siedem dni to wystarczająco długo, by się zakochać. I wystarczająco długo, by złamać komuś serce.

Ciepła, dowcipna i mądra książka Annabel Monaghan to prawdziwa opowieść o miłości. O jej blaskach i cieniach, o tym, jak bywa skomplikowana, i o tym, jak bardzo jej potrzebujemy. To powieść o tym, że życie pisze zawsze własne scenariusze. I o tym, że czasem – tak samo jak w filmie –  trzeba pozwolić sobie na improwizację.


Recenzja:

Powiedzmy, że wystarczy mi rekomendacja od Agaty Polte, żebym coś chciała przeczytać: więc jej nazwisko na okładce to jak najbardziej strzał w dziesiątkę. Ba, uważam, że "Nora, tego nie ma w scenariuszu!" to całkiem niezła książka... ale prawda jest taka, że to w sumie dosyć krótkie i tyczy się w sumie bardzo tematyki miłości, gdzie za bardzo relacja nie ma czasu się rozwinąć powoli, tylko wszystko dzieje się w bardziej niż zabójczym tempie.

Nora jest samotną matką: jej były mąż okazał się kawałem... osoby niespełna rozumu. Zostawił kobietę głównie dlatego, że sam nie umiał sobie poradzić z tym, że ma problemy osobiste, rozwojowe i nie do końca umie poradzić sobie z utrzymaniem rodziny - czym zresztą zajmowała się Nora, bo to właśnie po to, żeby opłacać rachunki, zaczęła pisać scenariusze do romansów, mniej więcej pod jeden wzór, z różniącymi się szczegółami.

Główna bohaterka miała z tych scenariuszy sporo pieniędzy i sławy, ale tak naprawdę dopiero tekst opowiadający o jej małżeństwie i tym, jak ono się kończyło, sprawił, że Nora na dobre utwierdziła swoją pozycję. I właśnie dlatego na jej podwórku zaczęły się nagrania do filmu - bolesnego, trochę feministycznego i podkreślającego to, że samotna kobieta i samotna matka ma prawo być szczęśliwa. 

Leo, główny bohater tego filmu, przeżywa trudny okres. Dużo pije - podbierając zapasy z szafki gospodyni, bez pytania, bez podziękowania. Ale w sumie on po prostu zachowuje się jak gwiazda - nie jest przyzwyczajony do "normalnego" życia: ale relacje między Norą i jej dzieciakami, a także spokój i rutyna, którą mają, zaczyna mu się podobać - na tyle, że wychodzi z pewną propozycją...

Ta pozycja jest w sumie dosyć krótka: nie ma nawet trzystu stron, więc fabuła się tu naprawdę szybko rozwija. Sporo się dzieje, to też trzeba podkreślić - jest zarówno sporo tych pozytywnych, jak i negatywnych sytuacji oraz uczuć.

Dodam też od razu, że jakoś mimo wszystko Leo nie potrafiłam polubić - za to Nora, jej dzieciaki i sporo drugoplanowych postaci, są naprawdę spoko. 

Do tego wszystkiego zakończenie jest całkiem niezłe, ale w sumie już ostatnie kilka rozdziałów miało całkiem niezły wydźwięk: i niektóre chwile potrafiły rozbić serce na milion kawałków, by potem poskładać je na nowo.

Myślę też, że jeśli szukacie czegoś lekkiego (pod kątem romansu - i różnych odcieni miłości), to "Nora, tego nie ma w scenariuszu!" jest naprawdę dobrym pomysłem - szczególnie pod kątem takich wakacyjnych, letnich rozrywek, które nadają się i na czytanie na leżaku na balkonie, jak i na czytanie na plaży, to nie będziecie żałować, że sięgnęliście akurat po tę powieść.

Osobiście muszę też przyznać, że okładka jest zjawiskowa - i że mam nadzieję, że nie jest to moje ostatnie spotkanie z twórczością tej autorki, bo Annabel Monaghan ma fajne pomysły i spory talent do opisywania - ale też trochę sama sobie zrobiła pod górkę, bo dała sporo mrocznych chwil, a nie do końca wszystko potrafiła opisać tak, żeby czytelnik odczuwał to samo, co bohaterowie.

Podsumowując: całkiem niezła, polecam!

4 komentarze:

  1. "Nora, tego nie ma w scenariuszu" zapowiada się emocjonująco. To ciepła, pełna humoru i wartościowa historia, z którą świetnie spędzi się czas. Jak to się mówi 'życie pisze najlepsze scenariusze'. Z chęcia się dowiem jaki scenariusz czeka Leo i Norę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tytuł bardzo bardzo fajny. Temat w sumie również. Tyle że ja za romansami nie przepadam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Opis brzmi nawet nawet, może jak natrafię w bibliotece, to wypożyczę i poznam losy Nory😊

    OdpowiedzUsuń