poniedziałek, 3 października 2022

Robert Jordan - "Dech zimy"

Autor: Robert Jordan
Tłumaczenie: Katarzyna i Jan Karłowscy
Tytuł: Dech zimy
Cykl: Koło Czasu, tom 9
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 20 września 2022
Liczba stron: 752
Ocena: 5/10

Opis:

Koło Czasu obraca się, a wieki nadchodzą i przemijają. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość wciąż jeszcze mogą stać się łupem Cienia. Rand al'Thor przemierza świat razem z Min, jednak cel jego wędrówki pozostaje tajemnicą nawet dla Cadsuane. Mazrim Taim, pan Czarnej Wieży, okazuje się kłamcą, niemniej jego intencje wciąż skrywa zasłona sekretu. Perrin desperacko ściga swą Faile, porwaną przez szczep Sevanny. Wraz z Elyasem Macherą, Berelain i Prorokiem, na czele osobliwej armii złożonej z różnorakich sił, przemierza ziemie, po których grasują bandyci i Seanchanie... A człowiek zwany Zabójcą wciąż nawiedza Wilczy Sen i Tel'aran'rhiod. Do Ebou Dar przybywa seanchańska księżniczka znana jako Córka Dziewięciu Księżyców, tam też poznaje ją dochodzący do zdrowia Mat. Czy przepowiedziane mu małżeństwo dojdzie do skutku?

Recenzja:

Gdyby cykl Koło Czasu był moim partnerem, status związku to skomplikowane idealnie opisałby moją relację z nim. Ta seria ma równie wiele mocnych stron, co słabych, ale nawet sfrustrowana nie potrafię odmówić sobie zapoznania się z kolejnym tomem. Żal mi odpuszczać ten fantastyczny świat, pozbawić się nietuzinkowej magii, a jeszcze bardziej szkoda mi opuścić pewnych bohaterów, do których czuję ogromną sympatię. I tak... wylądowałam w tomie już dziewiątym.

W tej kwestii logika na nic nie mogła się przydać. Taka jest prawda. Nawet jeśli jest ona nielogiczna.

Nie będę owijać w bawełnę – w dużej mierze jestem zawiedziona Dechem zimy. Opis zapowiada mnóstwo fabularnych smaczków i oczywiście one są weń zarysowane, ale wszystko dzieje się w okrutnie ślimaczym tempie, przepełnione masą zapychaczy i fragmentów mało istotnych (a część z nich jest wręcz całkowicie nieistotna). To naprawdę frustruje, bo choć lubię fantasy z dopracowanym światem, tak ta drobiazgowość Roberta Jordana w tym tomie jest wręcz... zastraszająca. Co więcej, ten tom zdaje mi się najgorszym ze wszystkich dotychczasowych – naprawdę z powodzeniem można by skrócić jego treść o połowę, a informacje odnośnie świata wprowadzać zwięźlej. A jednak... ma on w sobie i czar, bo gdy przymkniemy oko na sztuczne przedłużanie niektórych wątków, wciąż można znaleźć w tej części coś dobrego - a pisząc coś dobrego mam na myśli część historii dotyczącą Mata, która prawdopodobnie uratowała tę książkę (i być może całą serię) przed rzuceniem jej w diabły.

No dobra, nie tylko wątek Mata podniósł ocenę tej książki. Koło Czasu kocham też za przemyślany świat pełen kultur i tradycji oraz system magiczny, a także spotkaniami z setkami interesujących postaci oraz nietuzinkowymi wątkami. To epickie uniwersum z krwi i kości, napisane prostym językiem acz z pasją, które wielokrotnie mnie zaskoczyło. Faktycznie, ten tom nie przypadł mi do gustu, ale wiem, że w kolejnym znów Robert Jordan mnie czymś uwiedzie – tutaj też wplótł kilka nowych ciekawych elementów fabularnych, na których rozwiązanie będę niecierpliwie czekać. Jak pisałam we wstępie – moja relacja z tym cyklem jest skomplikowana: kocham go i mam dość jednocześnie.

Dech zimy wypada całościowo bardzo przeciętnie, ale nie zamierzam zrażać się do tej serii. Wręcz przeciwnie – już czekam na kolejny tom, który wynagrodzi mi tę mękę. Koło Czasu ma po prostu swoje lepsze i gorsze chwile, jak każdy większy cykl fantasy, a ten jest ogromny – nic dziwnego, że nie wszystkie jego części są fenomenalne. Jeśli lubicie prawdziwie epickie cykle, pełne magii, nieoczywistych relacji, konfliktów, intryg, kultur, proroctw, wędrówek, różnorodnych bohaterów i zaskakujących wydarzeń – polecam gorąco!

7 komentarzy:

  1. Wow dziewiąty tom. Ja chyba bym pogubiła się w postaciach, wątkach a jeszcze ilość informacji, masa niepotrzebnych opisów jak dla mnie za dużo. Podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak, kojarzę tę serię, poszczególne jej tomy są tu recenzowane w końcu. Zawsze patrzę, ile tym razem stron sięgają tomy... Masakra... to potężna dawka fantastyki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Serię kojarzę, ale nie czytałam

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam tej serii i na razie nie mam w planach do czytania.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam za sobą dwa pierwsze tomy, trzeci czeka na półce, ale nie wiem czy jestem na tyle cierpliwa by przebrnąć przez te sztuczne przedłużanie wątków i tę drobiazgowość autora. 😁

    OdpowiedzUsuń
  6. Nieczęsto się zdarza, żeby kolejne, dziewiąte czy dziesiąte tomy serii, były pozycjami ciekawymi i intrygującymi, nawet wówczas, kiedy pierwsze tomy serii nie pozwalają się od siebie oderwać. Czasami bywa tak, ze komercja zaczyna rządzić fabułą i ważniejsze jest to, by pozycja w ogóle pojawiła się na rynku wydawniczym, niezależnie od tego, czy jest ona dopracowana i wypracowana. Pośpiech nie prowadzi do niczego dobrego, w literaturze także.
    Aleksandra Miczek

    OdpowiedzUsuń