Autor: Tim Weaver
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 13 lipca 2022 (najnowsze wydanie)
Liczba stron: 512
Ocena: 8/10
Opis:
Powieść z Davidem Rakerem, specjalistą od poszukiwania osób zaginionych.
David Raker wkracza do akcji wtedy, gdy nikt inny nie może już pomóc ludziom, których bliscy zapadli się pod ziemię. Tym razem jednak zwraca się do niego sam zaginiony i prosi, by pomógł mu odnaleźć… siebie. I nie chodzi tu o pomoc psychologiczną.
Dziesięć miesięcy wcześniej Richard Kite – jeśli to w ogóle jego prawdziwe nazwisko – zostaje wyłowiony z morza na wybrzeżu Anglii, pobity i ledwie żywy. Nie pamięta, kim jest ani skąd pochodzi. Policja próbuje to ustalić, lecz bezskutecznie. W prasie ukazują się artykuły i ogłoszenia z prośbami, by zgłaszał się każdy, kto może cokolwiek powiedzieć. I znów nic – nikt w Wielkiej Brytanii nie zna tego człowieka… albo nie chce się do tego przyznać.
Ostatnią nadzieją dla Kite’a jest David Raker. Ten jednak ma więcej pytań niż odpowiedzi.
Nie wiem jak to mogło się wydarzyć, ale to jest dopiero moje pierwsze spotkanie z Weaverem. To Justyna mnie uświadomiła, że autor ten jest porównywany do Cobena, więc nie mogłam się nie przekonać, czy coś faktycznie jest na rzeczy. Także dzisiaj zapraszam Cię na kilka zdań n temat Okruchów pamięci.
David Raker, specjalista od szukania osób zaginionych dostaje nietypowe zlecenie. Tym razem zgłasza się do niego sam zaginiony, aby Raker pomógł mu odnaleźć jego samego. Richard został odnaleziony dziewięć miesięcy temu i nie pamięta zupełnie nic, poza tym, że wydaje mu się, że ma na imię Richard, lubi banany, nie lubi zapachu gotowanego kalafiora i świetnie pływa. Raker przyjmuje to zlecenie, ale jeszcze nie wie, jak zawiła okaże się ta sprawa i że sam może być zagrożony.
Ostatnio miałam mała przerwę w czytaniu i to właśnie Okruchy pamięci towarzyszyły mi przy powrocie na właściwe tory i musze przyznać, że był to świetny wybór, tym bardziej, że w końcu trafiłam na coś innego, świeższego mimo iż pierwotnie książka została wydana w 2017 roku, a i w Polsce to chyba drugie wydanie.
Wspominałam juz trochę wyżej, że czytając tę książkę poczułam trochę świeżości. Nietypowe podejście do zaginięcia i trochę odwrócenie sprawy sprawiło, że fabuła była ciekawsza i stanowiła coś, czego jeszcze nie miałam okazji czytać. Nie twierdze, ze nie było już takich książek, ale ja się jeszcze nie natknęłam na podobną także bardzo mi się podobało. Do tego polubiłam się ze stylem pisana autora. Może nie zachwycił mnie on jakoś bardzo, jednak jak na pierwsze spotkanie było całkiem nieźle.
Od pierwszych stron dosyć mocno wciągnęłam się w to co dzieje się na kartach książki. Narracja prowadzona jest z perspektywy Davida Rakera, jednak przeplatana jest wspomnieniami Penny. Oczywiste jest, że gdzieś później te wątki nie połączą, a mogę Ci obiecać, że jak już się połączą... Ale bez spojlerów. Książka ma kilka ciekawych zwrotów akcji no i nie mogłam się od niej oderwać już do samego końca. Zakończenie również mi się podobało, bo było dobrym zwieńczeniem całości.
Autor stworzył ciekaw postaci, które dodawały charakteru całości. Raker był kreowany już od kilku tomów, więc widać, że jest już mocno osadzoną postacią, jednak bohaterowie, którzy pojawiali się po raz pierwszy wcale nie odstawali od głównego bohatera. Nawet Richard, o którym nic nie wiemy na początku i który sam o sobie nic nie wie, był świetnie poprowadzony. No i ich relacje również zostały świetnie poprowadzone.
Jak się okazało, jest to już ósma cześć cyklu, ale to tak naprawdę sprawdziłam dopiero, jak już skończyłam lekturę, a to świadczy o tym, że śmiało możecie sięgać po Okruchy pamięci bez znajomości poprzednich części, tak samo jak ja. Oczywiście, pojawiło się kilka informacji z życia prywatnego głównego bohatera, które prawdopodobnie były wyjaśniane w poprzednich tomach, ale w zupełności mi to nie przeszkadzało w czytaniu i śledzeniu fabuły.
Teraz już wiem, że koniecznie muszę nadrobić pozostałe książki z tej serii, bo chętnie poznam całą twórczość Weavera. Tobie również polecam zainteresowanie się autorem no i jak już wspomniałam, śmiało możesz zacząć od Okruchów pamięci i mam nadzieję, że zainteresuje cię ta książka tak bardzo jak i mnie.
Z książkowymi pozdrowieniami,
Klaudia.
Ja jestem zainteresowana. "Okruchy pamięci" posiada zawiłą fabułę która trzyma w napięciu, pisarz działa na wyobraźnię czytelnika. Z chęcią dowiem się prawdy na temat Richard'a Kite'la. Super, że nie trzeba czytać książki z tej serii po kolei.
OdpowiedzUsuńO, a ja też Cobena kojarzę, ale tego autora w ogóle. Ósmy tom, ósmym tomem, ale lepiej jest jednak zaczynać od początku, nawet w takim gatunku. Pewnie ogląd na całą serię będzie nieporównywalnie inny. No cóż, czekamy na kolejne recenzje ;)
OdpowiedzUsuńJakoś nie mam ochoty na tego typu lekturę
OdpowiedzUsuńNie znam tej serii i tego autora, ale to moje klimaty i z chęcią zapisze sobie do przeczytania.
OdpowiedzUsuńCobena lubię, a tego autora nie znam, jeszcze nie znam. Widzę, że muszę szybko nadrobić te braki, bo recenzja sprawiła, że chcę przeczytać Okruchy pamięci
OdpowiedzUsuńCobena kojarzę, ale tego autora nie znam i nic jego pióra nie czytałam, ale brzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńNie było mi jeszcze dane spotkać się z twórczością Tima Weavera, ale czytając powyższą recenzję mogę tylko stwierdzić, że czas ten błąd naprawić i to chyba jak najszybciej. Lubię książki takie jak "Okruchy pamięci". Kryminały, zresztą nie tylko kryminały, ale każda książka, zdobywa większe uznanie czytelnika dzięki bohaterom - konkretnym, wyrazistym, takim z pazurem i charakterkiem. David Raker na takiego właśnie bohatera mi wygląda i chociażby z tego powodu zajrzę do tej pozycji.
OdpowiedzUsuńAleksandra Miczek
Nie znam autora. Ale nie planuje narazie czytać. Muszę nadrobić trochę polskich autorów 😁
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się być świetna i po Pani recenzje, wiadomo, że taka jest, ale akurat nie dla mnie, bo nie czytam książek z tego gatunku, choćby były najbardziej polecane na świecie. Bardzo dziękujemy za świetną recenzje :) B.B
OdpowiedzUsuń