Zbiór "Czarny telefon" to moja pierwsza lektura spod pióra Joego Hilla, ale zdecydowanie nie ostatnia. Syn Stephena Kinga udowadnia, że wszystko zostaje w rodzinie, a więc i talent do kreowania opowieści grozy. Szczerze mówiąc nie jestem ogromną fanką zbiorów opowiadań, lecz "Czarny telefon" był dla mnie przyjemną odskocznią, oceniam go na czwórkę, a powody znajdziecie niżej.
Zacznijmy od pozytywów, a jest ich sporo. Nie jestem w stanie napisać streszczenia wszystkich opowiadań zawartych w tym zbiorze, więc postawię na opis moich ogólnych wrażeń. We wstępie do lektury możemy przeczytać, że Hill zapewnia czytelnikowi różnorodność wrażeń, gdyż tematyka opowiadań stanowi przekrój tego, co tak często znajdujemy w horrorze. Mamy tutaj zjawiska paranormalne, body horror, zbrodnie popełnione przez ludzi, a także fantastykę. Klimat również zmienia się z opowiadania na opowiadanie. Te, które przyprawiają o prawdziwe dreszcze, autor poprzeplatał z mniej strasznymi, dzięki czemu czytelnik może odetchnąć i cieszyć się lekturą.
Kolejną zaletą twórczości Hilla jest jego wyczucie języka. Chociaż w tej kwestii muszę również pochwalić tłumacza. Ostatecznie polska wersja "Czarnego telefonu" jest napisana świetnie. Nie brak tutaj wisielczego humoru, pięknych metafor, no i oczywiście obrazowych opisów, które stanowią serce książki. Hill sztukę straszenia słowem opanował do perfekcji.
Jeśli chodzi o minusy, mam jedno główne zastrzeżenie do autora dotyczące samego formatu opowiadań. Moim zdaniem są zdecydowanie za krótkie! W porównaniu do zbioru ojca, który niedawno czytałam, "Czarna bezgwiezdna noc", tutaj nie do końca mogłam całkowicie zatracić się w świecie przedstawionym opowiadania ze względu na to, iż chciałam więcej, było mi mało. Dla innego czytelnika taka skrótowość może być zaletą, jednak mi odrobinę przeszkadzała.
Wiążę się z tym moja opinia na temat kreacji bohaterów. Autor robił, co mógł, aby postaci wydawały się realistyczne, natomiast czytelnik nie ma czasu się z nimi "zaprzyjaźnić", wobec czego ich los niewiele nas obchodzi. Lektura niestety traci na mocy.
Biorąc pod uwagę powyższe, polecam "Czarny telefon" osobom, które nie do końca lubią się bać i dopiero wchodzą w gatunek horroru. Hill zaserwował nam niezły przekrój tematyczny i ciekawe fabuły. Choć krótkie, dzięki czemu lektura nie straszy tak, jak inne. Mimo wszystko ten zbiór zainspirował mnie do sięgnięcia po kolejne utwory autora, ponieważ widzę jego potencjał i talent.
Nie czytałam nic autora. Ale narazie też nie planuje. Nie mój gatunek 🙈
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie. Jeszcze nie czytałam żadnej książki tego autora, ale muszę koniecznie nadrobić. Uwielbiam Kinga, dlatego muszę poznać książki jego syna. Dziękuję za polecenie
OdpowiedzUsuńJa się nie lubię bać. Czytałam parę książek Kinga ale syna jeszcze nic. Nie wiem czy się zabiorę za "Czarny telefon" (w wersji papierowej czy ekranizacji). Wolę nie zapoznawać się z takimi snami bo jeszcze coś mi się przyśni.
OdpowiedzUsuńNie lubię horrorów i literatury grozy. To nie dla mnie. NIE lubię się bać. Tym razem podziękuję
OdpowiedzUsuńMam książkę tego autora i wciąż jeszcze nie zaczęłam jej czytać, a to też zbiór opowiadań. Powiem szczerze, że nigdy nie slyszałam, aby to był tak poczytny autor, z moich znajomych nikt go nie zna, mimo że lubią thrillery. Być może to cięższy klimat, bliski bardziej horrorowi. Ale ciekawe. Najpierw przerobię książkę stojącą wciąż biednie u mnie, a potem zobaczymy, może będzie też ten tom.
OdpowiedzUsuńNie czytałam nic tego autora. Ten zbiór mnie nei przekonuje może kiedyś jak wpadłby mi w ręce
OdpowiedzUsuńZa mocna jak dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za horrorami, ale filmowymi, książkowe czytam, choć też nie często. Hilla jeszcze nic nie czytałam, ale myślę, że kiedyś sięgnę po jego twórczość, bo czemu nie ? :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy uczeń przerośnie mistrza? Przyznam, że zaskoczyłaś mnie, nie spotkałam się dotychczas z twórczością Joe'go Hilla, a już tym bardziej nie wiedziałam, że syn poszedł w ślady mistrza powieści grozy. No cóż, nie śledzę biografii autorów, a wygląda na to, że szkoda. Na pewno zajrzę do tej lub innych pozycji jego autorstwa.
OdpowiedzUsuńAleksandra Miczek