Autor: Robert Jordan
Tłumaczenie: Katarzyna Karłowska
Tytuł: Korona mieczy
Cykl: Koło Czasu, tom 7
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 8 marca 2022
Liczba stron: 912
Ocena: 8/10
Opis:
Porównywany do Władcy Pierścieni monumentalny cykl fantasy, który pokochało ponad 40 milionów czytelników na całym świecie.
Mroki gromadzą się nad światem. Wprawdzie nigdy nie był on doskonały, ale Czarny po przebudzeniu zmieni go w piekło. Zło próbują powstrzymać władające magicznymi mocami Aes Sedai, dbające, by magii nie używano do niegodziwych celów; są jednak zbyt słabe wobec sił sprzymierzeńców ciemności.
Elayne, Aviendha i Mat znajdują się coraz bliżej Czary Wiatrów, ter'angrealu, który może powstrzymać niemającą końca falę niemiłosiernego upału i przywrócić normalną pogodę. Egwene walczy o swój autorytet wśród Aes Sedai i szuka sojuszników. Rand przygotowuje się do wyprawy na Illian, nadal walcząc z obłędem oraz tymi, którzy przedkładają własne korzyści ponad losy świata…
Recenzja:
Koło Czasu to epicki cykl fantasy, który nigdy mi się nie znudzi. Miewa on lepsze i gorsze chwile, jednak przygody w nim zawarte, fantastyczne elementy i nietuzinkowa magia oraz kilku uwielbianych przeze mnie bohaterów sprawiają, że nie potrafię sobie odmówić kolejnych tomów - nawet mimo ich dość pokaźnego rozmiaru i wątków niekiedy cudacznych (uwierzycie, że każdy tom jest taki gruby – a nawet grubszy - a pomysły autorowi wciąż się nie kończą?). Korona mieczy to już siódma część wspomnianej serii, do której końca wciąż daleko…
(…) zniszczenia, których dokonał, były niczym w porównaniu z tymi, które jeszcze mógł spowodować, gdyby dalej pozostawał na wolności. Nie wspominając już, że mógłby dać się zabić, zanim nadejdzie jego czas.
Wcześniejszy tom (Triumf chaosu) wypadł niezwykle przeciętnie w moim odczuciu i nieco obawiałam się, że zła passa będzie kontynuowana, ale – na szczęście – tak nie jest. Korona mieczy bardzo miło mnie zaskoczyła – jest naprawdę dobra, a nawet bardzo dobra! Choć wątki dotyczące Perrina są miejscami odrobinę mdłe, tak pozostałe wynagradzają wszelkie niedogodności – zarówno pod tym względem, jak i części poprzedniej. Nie przeszkadzała mi weń także nadmierna dbałość o detale, bo historia ponownie stała się misterna – i zadziwiająca. Wciąż nie ma tutaj jakoś dużo akcji, ale za to jest kapitalnie przedstawione… codzienne życie, w niespokojnym i zmieniającym się świecie. Wprowadza to osobliwy realizm do serii – co może zabrzmieć zabawnie, wszak Koło czasu to FANTASTYKA z dużych liter, jednak niektóre decyzje i zachowania bohaterów są bardzo życiowe – podobnie jak niektóre problemy. Ta autentyczność bardzo dobrze robi czytelnikowi, bo dzięki niej jeszcze bardziej angażuje się w powieść – i też zaczyna przeczuwać, że nadchodzi coś większego, a te wydarzania to tylko cisza przed burzą…
W książce pojawiają się interesujące nowe postacie – jedne na krócej, drugie na dłużej. Bohaterowie też dzielą się ciekawymi przemyśleniami, a niektóre z nich rzucają nowe światło zarówno na ich osoby, jak i obecny stan świata, w którym żyją oraz pewne wydarzenia. Znalazło się tu miejsce także na tony bardziej humorystyczne i ekscytujące – bo choć dzieje się tu mało, na brak przygód narzekać nie można. Można rzec, że każda z postaci ma tutaj swoją chwilę, w której wypada świetnie – wątki dotyczące Mata to po prostu majstersztyk (i to z cliffhangerem, który pozostawił mnie z szeroko otwartymi ustami - uważajcie na niego), a u Randa… chyba najwięcej się działo. Prawdę mówiąc, właśnie sobie uświadomiłam, jaki kawał dobrej roboty Robert Jordan odwalił tu odnośnie bohaterów – dopracował ich i uświetnił, i… teraz nie jestem pewna, kto jest moim ulubionym bohaterem…
Korona mieczy to zdecydowanie jeden z lepszych tomów Koła Czasu, a pod wieloma względami mogę go nazwać nawet najlepszym – bo na nowo rozkochał mnie w tym cyklu i sprawił, że jestem ogromnie głodna części kolejnych (mam nadzieję, że wydawnictwo Zysk i S-ka nie każe mi długo czekać na The Path of Daggers). Jeśli lubicie epickie fantasy, przepełnione niespotykanym klimatem, bohaterami z krwi i kości oraz zachwycające okazałym światem i magią – to koniecznie rozpocznijcie przygodę z Kołem Czasu. Polecam z całego serca!
Kojarzę tę serię z recenzji i reklam, ale nie sądziłam, że to już siódmy tom! Ale ten czas leci... Chciałabym ją przeczytać, ale martwi mnie trochę ilość stron każdego z tomów - to potężne cegły - jeśli wciągnie, to na wiele godzin, a podobno wciąga ewidentnie. Na razie podziękuję, ale w "lepszych czasach" zamierzam przeczytać. Też jakoś tak fantastykę porzuciłam na coś długi czas, ostatnio czytam zwykle obyczajówki, trzymając się bardziej prozy życia. Obiecałam sobie, że najpierw skończę to, co zalegam mi na półkach (napisała, po czym kupiła stos książek przez empik). Utrzymanie postanowień noworocznych jest trudne...
OdpowiedzUsuńUwielbiam twórczość Tolkiena,więc jeśli ten cykl choć trochę podobny jest do Władcy Pierścieni to chciałabym go poznać. Koniecznie muszę zasiegnąć wiecej informacji o cyklu,by zdecydować o ewentualnej lekturze.
OdpowiedzUsuńNo No na prawdę pokaźnych rozmiarów książka. "Korona mieczy" jak dla mnie za dużo, nie przepadam za tak rozbudowanym cyklem. Jednak brawo dla pisarza, że przy tak obszerniej serii ciągle zachwyca czytelników, zabiera nas z niezwykła podroż. To nie dla mnie książki.
OdpowiedzUsuńJestem w połowie Triumfu Chaosu i strasznie się ciesze że Korona mieczy jest dużo cieńsza ;)
OdpowiedzUsuńMatko to już siódmy tom ! 😆 Ja przeczytałam dwa pierwsze, trzeci czeka. Ale nie polubiłam się zbyt z prozą pana Jordana i nie wiem czy będę kontynuuowała tę serię. Za mało tam akcji właśnie, a za dużo opisów. Nie wiem, po prostu nie ma chemii między mną a tymi opasłymi tomami 😑
OdpowiedzUsuńZa taką koronę dziękuję, i mówię jej nie. Nie zaczytam się w niej i nawet poprzednich nie znam części i nie mam zamiaru poznawać. Nie interesuje się tym gatunkiem 🙂Bardzo dziękujemy za świetną recenzję 😘B.B
OdpowiedzUsuń