Autor: Ryan Kennedy
Tytuł: Świąteczne obręcze
Wydawnictwo: Papierówka
Data wydania: 2021
Ilość stron: 208
Ocena: 6/10
Opis:
"Kiedy po raz pierwszy spotykam Avery Hughes, jestem praktycznie nagi i przemoczony".
Tak zaczyna się historia dziennikarki sportowej i gracza NBA MacKenziego Deckera.
Mija dziesięć lat, a incydent z szatni ciągle odbija się echem w głowie kobiety. Czy były koszykarz zdoła w końcu przełamać lody i zbliżyć się do Avery na tyle, żeby pomóc jej uporać się z demonami przeszłości?
W książce znajdują się również dwa świąteczne opowiadania związane z Iris i Augustem, bohaterami "Ryzykownego rzutu", oraz Banner i Jaredem, postaciami z "Zablokowanego rzutu".
Recenzja:
Ryan Kennedy znam, kocham i uwielbiam - jej trylogia, którą czytałam (która jest też związana z bohaterami, których tyczy się między innymi ta pozycja) o sportowcach jest tak genialna, że dosłownie pierwszy tom czytałam już chyba ze trzy razy. No po prostu ta seria to połączenie cudownych postaci, dużej dawki emocji, fantastycznych opisów erotycznych oraz problemów z życia codziennego, które są w stanie dotknąć wszystkich, niezależnie od grubości portfela.
Mimo wszystko "Świąteczne obręcze" średnio mi się podobały. Ot, przeciętniaczek, który udowadnia, że Ryan Kennedy o wiele lepiej spisuje się jako pisarka dłuższych form - bo jej powieści są niezłymi cegiełkami, ale pewnie także dzięki temu wszystko jest fajnie, szeroko opisane, a żaden wątek nie jest potraktowany po macoszemu, tylko wszystko widać, że tam jest przemyślane i dopracowane.
W "Świątecznych obręczach" przede wszystkim trudno o taki naprawdę potrzebny w grudniu klimat magii świąt - bo zwykle po takie pozycje sięga się, żeby jednak ten klimat świąt bardziej poczuć. A tutaj... samo opowiadanie odnośnie Avery i Deckera, które zajmuje ponad połowę książki, skupia się raczej na żałobie Avery i na tym, że Decker chce się jej dobrać do majtek - a że akurat przy okazji jest jakaś kolacja świąteczna, to już opis na dwie strony i tyle.
Wracając jeszcze do historii Avery i Deckera - która w sumie jest główną opowieścią tej antologii, jakoś nie do końca byłam w każdej chwili wczuć się w to, co się dzieje z Avery - bo przez dłuższy czas rozpacza, później praktycznie z dnia na dzień się zbiera do kupy... No, mniejsza. Może sami będziecie mieli okazję to zobaczyć na własne oczy, jak sięgniecie po "Świąteczne obręcze".
Postacie męskie są przynajmniej dobrze wykreowane - i czasem odnosiłam wrażenie, że o wiele lepiej od żeńskich postaci. Niemniej jednak bez wątpienia jest ich tu taka różnorodność, że w ogólnym rozrachunku przynajmniej łatwo się połapać, kto kim jest, bo każdy jest na swój sposób charakterny i unikatowy.
Według mnie mimo wszystko "Świąteczne obręcze" będą gratką dla fanów Ryan Kennedy - może nie do końca pod kątem świątecznego klimatu, ale pod kątem dowiedzenia się kolejnych ciekawostek na temat ukochanych bohaterów. Ba, samo to, że można na chwilę wrócić do tych postaci, według mnie jest dużym plusem. Ja, podczas czytania, przez większość czasu miałam na ustach lekki uśmieszek.
Może nie jest to najlepsza forma do pokazania talentu tej autorki - ale też widziałam po internecie, że większość osób bardziej pozytywnie ocenia "Świąteczne obręcze". Ja być może miałam za duże oczekiwania przez to, co widziałam w tych pełnowymiarowych cegiełkach. Także mimo wszystko polecam, żeby samemu sprawdzić, co i jak - a przede wszystkim zachęcam jednak, aby ogólnie zapoznać się z poprzednimi książkami Ryan Kennedy, które ukazały się już w Polsce. Chyba samo to, że cykl "Obręcze" ma średnią mniej więcej 8/10 na Lubimyczytać, o czymś świadczy, nie?
Pełne recenzje powieści z tego cyklu znajdziecie także na Książkowirze!
PS. Okładka jest średnia, opis też nie jest zbyt ciekawy w "Świątecznych obręczach" - ale środek i tak jest lepszy! Na tyle, że jak tylko jesteście zaciekawieni - to powinniście po tę pozycję sięgnąć!
Miałam na nią ochotę ale ta recenzja troszkę mnie zniechęciła. Jest tyle świetnych książek, ze szkoda czasu na coś co nie do końca spełnia oczekiwania.
OdpowiedzUsuńJeszcze nic tej autorki nie czytalam, ale serię Obręcze mam w planie. Słyszałam wiele dobrego o nich, nie tylko od was i czuję, że to coś dla mnie. Ta też więc jest w planach. Dzięki za recenzję
OdpowiedzUsuńNie znam tej serii, ale chętnie bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to bardziej pozycja przeznaczona dla fanów serii, taki szczególny świąteczny dodatek/ prezent do ich wydarzeń, poszerzenie informacji. Ja do książek Ryan Kennedy się nie nadaję (no i nie znam tej trylogii czytelniczo, wyłącznie mi się o uszy obiło), ale taki rachunek sumienia zrobiłam i warto byłoby mojej strony przeczytać coś świątecznego, ponieważ do tej pory, to ja chyba przerobiłam wyłącznie Dickensa w tym klimacie... A trochę szkoda, ponieważ pojawiło sie sporo podobnym książek.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie zapoznałam się z książkami pisarki. Ta seria chodzi za mną, uwielbiam wątek sportowców w książkach. Jestem zainteresowana także "Świąteczne obręcze", wydaje się przyjemną lekturą, tkim uzupełnieniem do poprzednich części.
OdpowiedzUsuńZwróciłam już wcześniej uwagę na tę powieść,ale póki co nie czytałam poprzednich książek z tej serii. Myślę,że faktycznie jest świetnym uzupełnieniem do pozostałych książek,a skoro wątek świąteczny został potraktowany trochę po "macoszemu" to raczej nie sięgnę po nią w tym okresie. Możliwe,że w przyszłości,gdy poznam poprzednich bohaterów.
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad tym tytułem, a teraz po przeczytaniu tej recenzji mam wątpliwości, czy chcę przeczytać.
OdpowiedzUsuńDziekuję za tę recenzję. Dzięki niej wiem, że nie jest to książka dla mnie
OdpowiedzUsuńNie przeczytałam tych książek ale już wiem że jeśli je przeczytam to ten świąteczny dodatek jest konieczny do nadrobienia 🙂
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nigdy nie czytalam książek tej autorki a bardzo często na nie wpadałam. Nie wiem z jakiego powodu po nie nie sięgnęłam ale coś mnie powstrzymywało. Teraz jednak widząc z recenzji ze są naprawdę dobre, jednak przeczytam.
OdpowiedzUsuńLubie książki o sportowcach a dawno takich nie czytałam. Jeśli je pokocham to sięgnę również po tą :)
Okej jakoś okładka graficznie nie pasuje mi do treści, nie jest to coś, gdzie widziałabym, uroczy, świąteczny klimat. Nastawiłam się raczej na ciepłą, pozytywną, przyjemną powieść osadzoną w świątecznym klimacie, którego tutaj nijak nie dostrzegam. Dlatego spasuje.
OdpowiedzUsuńNie znam książek autorki, a do tych antologii świątecznych to po lekturze "Świątecznych namiętności" mam podejrzliwe podejście, bo mało w tych antologiach tych obiecanych świąt jest. Więcej marketingu i mydlenia czytelnikom oczu niestety. Raczej nie przeczytam 🤗
OdpowiedzUsuńPo pierwszym spojrzeniu na nią,byłam nią bardzo zainteresowana i zaciekawiony,ale teraz po tej recenzji, wiem,że na pierwsze spotkanie z twórczością autorki, lepiej nie zaczynać od tych obręczy,bo po pierwsze nie znam bohaterów z poprzedniech książek i mogę sobie narobić niesmaku do jej twórczóści,a tego bym nie chciała. Najpierw sięgnę po jej wcześniejsze pozycje 😍Bardzo dziękujemy za fajną recenzję 😘B.B
OdpowiedzUsuń