Autor: Olga Rudnicka
Tytuł: Dwie lewe ręce
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2021
Ilość stron: 360
Ocena: 8/10
PATRONAT KSIĄŻKOWIRU
Opis:
Matylda ma dość pracy u Salomei Gwint. Odchodzi z agencji i rozpoczyna działalność na własny rachunek. Pierwsze zlecenie wydaje się proste. Ma odnaleźć eksmęża klientki.
Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że jej klientką została Salomea Gwint. Matylda jest pewna, że sprawa ma drugie dno, nie przypuszcza jednak, że była szefowa wepchnie ją pod rozpędzony pociąg. Ale, jak od dawna wiadomo, pieniądze nie śmierdzą…
Kolejna opowieść o losach eksbibliotekarki, obecnie przyciągającej wszelkie komplikacje prywatnej detektyw Matyldy Dominiczak.
Recenzja:
Oj Matylda, Matylda - co ty ze mną robisz? A raczej: co robi ze mną Olga Rudnicka, która przecież tę Matyldę stworzyła?! Jakoś nie umiem się oderwać od kolejnych przygód eksbibliotekarki, która jest tak sympatyczną, ale zwariowaną panią detektyw, że dosłownie przez większość czasu czytam z uśmiechem na twarzy. Ale to chyba największy komplement, jaki mogłabym dać - że ta książka ma w sobie "to coś", dzięki czemu się nie da przestać jej czytać, a z drugiej strony: że też po prostu poprawia człowiekowi humor.
Matylda w końcu zaczyna pracować na swój własny rachunek - i według swoich własnych zasad. Sporo nauczyła się na temat prowadzenia biura detektywistycznego od swojej poprzedniej szefowej, za którą bohaterka raczej nie przepada. Do tego wszystkiego Matylda skorzystała z okazji i zainwestowała w lokal w samym centrum miasta - który wymaga remontu, ale i tak był świetną okazją. Można by pomyśleć, że teraz kobiecie już wszystko pójdzie tak, jak powinno - bo początki swojej solowej kariery miała dosyć obiecujące...
Ale tak oczywiście być nie może. Jako jej klientka zgłasza się do niej Salomea Gwint - jej była szefowa, która koniecznie chce, aby jej sprawą zajęła się właśnie Matylda i nie chce jej powierzać nikomu ze swojego biura. Matylda nie jest głupia - od razu wie, że to nie będzie prosta sprawa i że jej była szefowa sporo ukrywa. Bo wiadomo, że nie chce tylko znaleźć swojego męża, z którym chce wziąć rozwód, po piętnastu latach, od kiedy widzieli się po raz kolejny. Matylda doskonale zdaje sobie sprawę, że Salomea chętniej by pewniej swojego męża zabiła niż w pokojowy sposób dzieliła się z nim swoim majątkiem. Niemniej jednak Matylda zdaje sobie też sprawę, że bardzo potrzebuje kolejnego zastrzyku gotówki...
I takim sposobem przyjmuje sprawę Salomei - ale jak to zwykle jest, to dopiero początek historii, która obfituje w wiele różnych slotów akcji i plot twistów. Czytelnik nie jest w stanie się nudzić nawet przez trzy sekundy, a z racji tego, że w tym tomie jest wyjątkowo dużo humoru w porównaniu z poprzednimi częściami, tym tę książkę czyta się nawet lepiej.
To chyba mój ulubiony tom przygód Matyldy - jakoś tak do mnie najbardziej przemówił. Dlatego gorąco polecam, bo ja osobiście nie jestem w stanie ominąć ani jednego tomu przygód pani detektyw - o jej przygodach dosłownie chce się czytać!
W ogóle fajnie się złożyło, że ten tom jest w kolorystyce biało-czerwonej: akurat tak świątecznie. I właśnie na święta polecam Wam tę książkę: zarówno jako prezent dla samych siebie, jak i prezent dla tych, którym raczej nie po drodze z romansami - ale lubią, jak w powieściach coś się dzieje. "Dwie lewe ręce" na pewno nie zawiedzie!
Kilka cytatów z książki podrzucam zresztą na Facebooka i są także w story na Instagramie publikowane - żebyście mogli zobaczyć, czy na sto procent macie ochotę na zapoznanie się z Matyldą i kolejnymi zdarzeniami, które jej się przydarzają.
Pod kątem napisania jest to pozycja, której nie mam nic do zarzucenia - gdyby zresztą coś było z nią nie tak, to czy byłabym na bieżąco z każdym kolejnym tomem przygód Matyldy? To chyba powinno świadczyć samo za siebie - i powinno mówić więcej niż tysiąc słów!
Podsumowując: dla mnie to pozycja, której nie można sobie darować - tylko wręcz odwrotnie: trzeba dać jej szansę! Więc jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, to może jest jeszcze czas, żeby podpowiedzieć to Mikołajowi? W końcu pewnie jeszcze w niektórych przypadkach Mikołaj ma zagwozdkę, co tu by podrzucić w tym roku!
Lubię książki Rudnickiej. Kilka czytałam i zawsze miałam dobrą zabawę. Myślę, że ta książka też mi się spodoba
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki tej autorki a seria o detektyw Matyldzie rozbawią mnie do łez. I tą na pewno czytać będę.
OdpowiedzUsuńNie czytałam książek tej autorki i na razie nie mam w planach tego zmieniać.
OdpowiedzUsuńLubię książki autorki i ta zapowiada się świetnie.
OdpowiedzUsuńJeszcze żadnej książki o Matyldzie nie czytalam, ale czuję że muszę to zmienić i to wasza wina.
OdpowiedzUsuńNie man na koncie żadnej książki z serii o eksbibliotekarce pióra Olgi Rudnickiej. Zapowiada się świetna rozrywka dzięki tym książką, postaram to nadrobić. "Dwie lewe ręce" wciągnie czytelnika w świat detektywistycznych zleceń i to z humorem. Ja się piszę na takie połączenie.
OdpowiedzUsuńNie znam tej serii ani autorki ale mysel po recenzji że jest warta uwagi muszę zapisać ja sobie na listę. Byłaby to miła odskocznia od moich ulubionych romansów
OdpowiedzUsuńI ja wreszcie muszę dać szansę tej autorce. Znana mi od dawna, ale nadal nie czytałam jej powieści. A tu tyle humoru i można się pośmiać...
OdpowiedzUsuńOł... Od Rudnickiej jeszcze nic nie czytałam, a wypadałoby - nie dość, że polska autorka (tradycyjnie należy wspierać rodzimych autorów, a jakże), to jeszcze polecana. Muszę się w koncu wziąć za kryminały...
OdpowiedzUsuńSama Matylda wydaje mi się przesadzona, infantylna, mimo że powinna się z nią jakoś utożsamiać ze względu na świetliste wykrztałcenie humanistyczne... choć ja to bym nawet chciała skonczyć w bibliotece. Zobaczymy, co przyszłość przyniesie. W każdym razie główna bohaterka za bardzo wszystko ubiera w mnożone dywagacje (tak stwierdzam po prezentowanych wcześniej cytatach) i nie jestem pewna, czy czasem nie dzieje się tak przez większość lub całą narrację.
W każdym razie kiedyś przeczytam coś od Rudnickiej... Mam w planach.
Prozy tej autorki nie trzeba mi reklamować. Wszystkie dotychczas przeczytane książki Olgi Rudnickiej to strzał w 10. Po tę powieść też na pewno sięgnę. Gratuluję kolejnego ciekawego patronatu!
OdpowiedzUsuńUwielbiam pióro Rudnickiej, ale z tej serii mam opóźnienia, bo czytałam tylko dwa pierwsze tomy. Ale na pewno nadrobię bo lubię bohaterów tworzonych przez autorkę, a te kobiece wychodzą jej super! A serię o Nataliach znasz? 😃
OdpowiedzUsuńGratulacje świetnego patronatu :) Obok takiego polecenia, obok takiej książki, nie można przejść obojętnie :) To jest must read i must read :) Bardzo chce poznać detektyw Matyldę, bo cytaty na fb, z jej udziałem są świetne, więc całość będzie genialne :) Bardzo dziękujemy za wspaniałą recenzję :) B.B
OdpowiedzUsuń