Autor: K.M. Dyga
Tytuł: Zatraceni w sobie
Wydawnictwo: Szósty Zmysł
Data wydania: 2021
Ilość stron: 320
Ocena: 7/10
Opis:
Swoim debiutem K.M. Dyga z lekkością i humorem rozpoczyna pochłaniającą trylogię "Zatraceni".
Ten romans biurowy porusza na wiele sposobów!
Posada asystentki prezesa to szansa Idy na lepsze jutro. Przyjdzie jej jednak stoczyć walkę nie tylko z bezlitosnym światem korporacji, ale i z największym przeciwnikiem, jakim okazuje się jej serce, tak bardzo podatne na przystojnego i charyzmatycznego prezesa. Kiedy wydaje się, że los sam pcha ich ku sobie, drobna z pozoru tajemnica Idy uruchamia lawinę zdarzeń prowadzących do tragedii. Przybita, wyjeżdża na delegację do Tokio, gdzie jej uczucia po raz kolejny zostaną poddane próbie.
Nie jest łatwo dokonać wyboru, gdy serce wciąż walczy z rozumem.
Niezapomniane emocje, cięty humor i romanse, które sprawią, że ciężko będzie oderwać się od lektury!
Recenzja:
O tak, bez wątpienia debiut tej autorki jest lekki i z humorem - i bez wątpienia sięgnę po kolejne tomy, bo przyznam szczerze, że chociaż to nie jest jakaś bardzo oryginalna historia, to jednak czytało mi się ją z dużą przyjemnością. Ciekawe tylko, kiedy pojawi się na rynku wydawniczym drugi tom - bo ja bym chciała tak na już! Także jeśli ktoś jest ciekaw, czy warto dać szansę tej książce, to zaraz przejdę do szczegółów i mam nadzieję, że po tym już wszystko będzie jasne!
Ida dostaje pracę asystentki... bo oblewa jakiegoś ważniaka jedzeniem: dosłownie tak, że na jego ubraniu zostaje jakaś kapusta. Ida jednak bardziej martwi się tym, z czym się to wiąże, skoro rozwozi ona jedzenie swoim rowerem, a nie tym, że jakiś ważniak został ubrudzony. Wkrótce okazuje się, że temu ważniakowi spodobało się to, że Ida nie daje sobie w kaszę dmuchać - i proponuje jej pracę swojej asystentki, gdzie głównie chodzi o to, aby ktoś się do niego nie przymilał, tylko umiał mu wytknąć błędy i wprost powiedzieć: "nie".
Od razu Ida mówi mu też, że nie planuję być żadnym z jego seksualnych podbojów, a niebawem szef zapewnia o tym samym swojego kierowcę, który także o to dopytuje. Tyle, że czasem nic nie idzie zgodnie z planem, bo prawda jest taka, że Ida cholernie podoba się swojemu szefowi - mimo że nie ma idealnej figury, uwielbia ubierać kombinezony, a jej ulubionym kolorem ubrań jest: coś, co bardzo rzuca się w oczy.
Nie chcę za dużo z fabuły zdradzać, ale powiem Wam, że to całkiem przyjemny romans biurowy, który naprawdę dobrze się czyta. Mnie porwał i do siebie przekonał - a to nie jest wcale takie łatwe, bo poprzeczkę mam postawioną dosyć wysoko, głównie dlatego, że uwielbiam romanse biurowe i się w nich od lat zaczytuje.
K.M. Dyga stworzyła fajnych bohaterów, którzy nie są nudni, do tego całkiem sympatyczną fabułę, która jest pełna zabawnych dialogów i znakomitych opisów. Wydaje mi się, że od tego typu książki trudno wymagać więcej - bo jak na debiut to jest to naprawdę jeden z tych lepszych debiutów. Dlatego w pełni trzymam kciuki za to, żeby tylko poziom warsztatu pisarskiego rósł w górę - bo wtedy być może będę miała kolejną swoją ulubioną autorkę!
Do tego wszystkiego, jak widzicie, okładka jest po prostu obłędna - uwielbiam nie tylko kolorystykę, ale także to, że nie do końca widać sam garnitur, ale także nie ma gołej klaty i jakiejś obściskującej się pary, co się bardziej kojarzy z romansami biurowymi. Mówiłam już o tym, że kolorystyka jest cudowna?! Wisienką na torcie są idealnie dobrane napisy (pod kątem czcionki) i to kuszące hasło...
Jeśli liczycie na dobry romans biurowy, to wydaje mi się, że właśnie to dostaniecie. Nie mogę mówić za wszystkich i przewidywać przyszłości - bo gusta są różne - ale no, mnie się bardzo podobało, więc może i Wam się spodoba? Trzymam za to kciuki i życzę miłego czytania! Ze swojej strony polecam gorąco! Takie debiuty nie zdarzają się zbyt często (a może to ja zwykle nie mam do nich szczęścia?)!
Zapowiada się fajnie, czasami lubię takie książki, więc zapisuje tytuł.
OdpowiedzUsuńNawet bez waszej recenzji miałam w planie. Uwielbiam książki z humorem i do twgo to romans biurowy, więc idealny dla mnie. Dzięki za recenzję
OdpowiedzUsuńI super. Takie pozycję też są potrzebne. Historie lekkie i z humorem, czasami schematyczne, ale i dające poczucie lekkości i spokój o dalszy ciąg wydarzeń ( choćby się paliło). Ja w pisuję sobie na listę książek do relaksu i odpoczynku.
OdpowiedzUsuńLubię książki debiutantów, mogą nas naprawdę zaskoczyć ��
OdpowiedzUsuńRomanse u mnie są na podium a biurowy jest jednym z moich ulubionych. Do tego jeszcze humor, akcja która nie pozwalała opaść emocjom a czyta się przyjemnie. "Zatraceni w sobie" znajdą u mnie miejsce.
OdpowiedzUsuńA mnie jakoś nie pociągają romanse biurowe. A tu taka zachęcająca recenzja. Ja już nie wiem sama, czy niebawem nie zmienią mi się gusta czytelnicze, gdy tak zaglądam tutaj na blog, czytam, napotykam same nieznane mi tytuły i w końcu może się okazać, że polubię romanse, lekkie erotyki, czy choć trochę fantasy.
OdpowiedzUsuńObie mamy wysoko postawioną poprzeczkę wiec może też się skusze na tę pozycję. Choć romanse biurowe jakos juz mnie nudzą No ale jak tego jest najwięcej to trzeba czytać. Zobaczymy co z tego będzie:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię odkrywac nowych twórców. Z chęcią oddam się tej lekturze!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię nowych autorów czytać,bo za nic nie wiadomo co nas,czytelnika czeka,co za emocje w nas odkryje debiutacka powieść co uwolni w nas książkiholikach. Romanse biorę w ciemno,ale po takim polecenie jeszcze bardziej będę ją mieć na uwadze☺Bardzo dziękujemy za recenzję 😘B.B
OdpowiedzUsuńRecenzję przeczytałam, ale książka to nie mój typ, dlatego podziękuję ale nie skorzystam z propozycji lektury 😉
OdpowiedzUsuńJuż po tej recenzji zapisuję sobie te serię ❤️coś lekkiego idealne żeby sei oderwać
OdpowiedzUsuńOstatnio romanse biurowe są w modzie ;) Ja jednak nie bardzo... może dlatego, że nie pracuję w biurze! Powinnam zmienić pracę...
OdpowiedzUsuń