Autor: Kasia Bulicz-Kasprzak
Tytuł: Zielone pastwiska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2021
Ilość stron: 560
PATRONAT KSIĄŻKOWIRU
Opis:
Po raz kolejny odwiedzamy Tynczyn, wieś nad brzegiem Huczwy, by poznać dalszy ciąg opowieści inspirowanej prawdziwymi wydarzeniami.
Gdy wielki świat martwi się krachem na nowojorskiej giełdzie i olimpiadą w Los Angeles, Tynczyn mówi o ślubie Dołegówny z Dyziem Adamczukiem.
Gdy Polska żyje przewrotem majowym, wyborami "brzeskimi" i konstytucją kwietniową, ludzie w Tynczynie wciąż się spierają, czy Jadźka Adamczukowa ukradła krowę Kornelowiczowej czy też nie.
Czyżby tutejsi chłopi nie wiedzieli, co się dzieje na świecie? Oczywiście, że wiedzą, wszak czytają gazety. Ważniejsze jednak są dla nich własne sprawy. Trzeba dzieci nakarmić, pole zaorać, len zebrać, fasolę wyłuskać, a tu pogoda marna, drożyzna postępuje, zarobiony pieniądz z dnia na dzień traci wartość. Kto by się przejmował wyborami w Niemczech, gdy do garnka nie ma co włożyć?
Okazuje się jednak, że historia ma większy wpływ na losy zwykłych szarych obywateli, niż im się to wydaje. Kto by pomyślał, że zamach na Pierackiego w Warszawie rozpocznie lawinę zdarzeń, które wstrząsną Tynczynem i na zawsze pozostaną w pamięci jego mieszkańców.
Nikt nie żyje na marginesie historii, bo, jak powiedziała Teofila Lipczewska: "Cała ta historia to ogromny gmach wzniesiony z milionów ludzkich żyć”.
Recenzja:
Z powieściami Kasi Bulicz-Kasprzak, a raczej z tą konkretną serią, zapoznałam się dosyć niedawno, ale bez wątpienia jest w jej twórczości coś, co każe przy jej twórczości zostać na dłużej. Także wydaje mi się, że jak lubicie powieści obyczajowe, opowiadające o historii Polski i ukazujące ludzkie, często dosyć mocne, dramaty, to powinniście koniecznie sięgnąć po ten cykl! Ba, wydaje mi się, że nikt o wsi nie jest w stanie pisać tak, jak ta autorka - dosłownie czuje się tak, jakby się na tej wsi te kilkadziesiąt lat temu było, jak się czyta takie "Zielone pastwiska". To chyba największy komplement, jaki można dać, prawda?
Tynczyn to wieś, w której czas płynie powoli, swoim rytmem, a ludzie cieszą się z każdej nadchodzącej wiosny, z każdego kolejnego zwierzęcia, z każdego kolejnego dziecka i z każdego kolejnego powrotu mężczyzn z frontu wojny. Czasy są niepewne - każdy, kto tylko może, idzie walczyć, przelewając krew za ojczyznę, a kobiety, dzieci i ci, którzy są zbyt chorzy lub zbyt schorowani, starają się jakoś przeżyć z dnia na dzień, zajmując się jednocześnie polami i gospodarką. Bywa, że nie jest łatwo. Zwykle nie jest łatwo, a cierpienie łączy się z momentami radości.
W Tynczynie poznajemy wiele historii - a to miłosnych, a to odnośnie żałoby, a to dotyczących po prostu życia na wsi i różnych obowiązków. Można powiedzieć, że tutaj nie da się nudzić, ale wydaje mi się, że to nie jest też książka dla każdego - przede wszystkim "Zielone pastwiska" wpadną w gusta tych, którzy lubią klimaty wsi, lubią tę całą otoczkę związaną ze wsią koło lat 20. XX wieku - i ogólnie którzy cenią sobie takie historyczne wątki.
Ludzkie problemy zostały tu bez wątpienia doskonale przedstawione, a sam używany język jest zrozumiały, ale jednocześnie - świetnie oddaje atmosferę tamtych czasów. Rozmowy wyglądają trochę inaczej, niż te, do których przywykliśmy, a do tego wszystkiego rzadko kiedy idzie spotkać takie fajne opisy wsi - teraz już mało co się o tym wszystkim pisze, bo i wieś wygląda teraz zwykle inaczej. Już taką wisienką na torcie jest to, jakie relacje tam panują i jak zachowują się bohaterowie - bo teraz już się raczej nie przywykło do nazywania kogoś starą panną lub do tego, żeby mama wręcz na siłę szukała synowi żony, bo boi się, że zostanie sam, jak ona umrze (i dlatego chodzi za niego wręcz podrywać daną dziewczynę - a raczej zagadywać jej rodziców).
Także jak widzicie, ta seria jest dosyć nieoczywista, dosyć oryginalna, bo takich powieści jest już po prostu coraz mniej - a wydaje mi się, że "Zielone pastwiska" będą miały swoich wiernych fanów, którzy pokochają tę pozycję całym serduszkiem. Z tego też powodu ja objęłam tę książkę patronatem - bo po prostu mi się wydaje, że trzeba takie perełki promować, żeby nie zginęły w zalewie innych powieści na rynku wydawniczym.
Jeśli tylko macie ochotę znaleźć się przez chwilę w trudnych dla Polski czasach i zobaczyć, jak mogło wtedy wyglądać życie w polskiej wsi - serdecznie polecam twórczość Kasi Bulicz-Kasprzak. To jest po prostu pozycja (a raczej cała seria), która naprawdę ma doskonały klimat.
Dodam też od razu, że jest to mała cegiełka, więc zwróćcie uwagę na ilość stron - ale z drugiej strony przez tekst dosłownie się płynie, bo jest napisana naprawdę przystępnie, jak na pozycję, która tyczy się historycznej wsi. Także jak tylko coś Was w tej pozycji kusi, to zerknijcie sobie jeszcze na tom pierwszy i drugi. Bo warto!
To co, życzyć Wam już miłego czytania? Mam nadzieję, że się przyda i że przekonałam kogoś do tego, żeby na własne oczy przekonał się, że takie klimaty bywają bardzo ciekawe, jeśli się je fajnie przedstawia. A ta autorka bez wątpienia umie czytelnika zaciekawić i zaintrygować!
Śliczna ta seria. Trzeci tom dopiero w planach. Jestem fanką takich książek.
OdpowiedzUsuńZupełnie nie kojarzę autorki, ale chętnie poznam. Opis i wasza recenzja brzmią bardzo zachęcająco, chetnie dam się im skusić. Dziękuję za recenzję
OdpowiedzUsuńZdecydowanie skuszę się na tą serię
OdpowiedzUsuńJedna z moich ulubionych sag��. Naprawdę warta przeczytania. Czekam na ten tom z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńNie znam tej sagi ani nie czytałam żadnej książki pisarki ale z chęcią ten stan rzeczy bym zmieniał. Bardzo lubię połączenie wątku historycznego z fikcją literacką. "Zielone pastwiska" intryguje, z przyjemnością odwiedzę Tynczyn.
OdpowiedzUsuńGratulacje patronatu.
Recenzja jest przekonywująca myślę że ta książka znajdzie grono swoich fanów. Ja natomiast podziękuję za te pozycje. Gratuluję patronatu
OdpowiedzUsuńTa bardziej dla mojej mamy, nie moj klimat. Ale słyszałam dużo dobrych opinii.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że lubię cofać się w czasie, do okresu, w którym spokój i sielankę zwykłych ludzi, burzą nadchodzące wydarzenia. Takie historie są pięknym uzupełnieniem lekcji historie, które uczą tylko o wielkich wydarzeniach. Natomiast takie książki pokazują życie prostych ludzi i tych z wyższych sfer. Pokazują relacje społeczne i ich dynamikę. Dlatego lubię te historie.
OdpowiedzUsuńLubię takie klimaty, myślę, że by mi się spodobała ta seria, a nie słyszałam o niej wcześniej. Minione czasy mają coś w sobie, lubię za to powieści w stylu Ani z Zielonego Wzgórza czy serialu Doktor Quinn 💕
OdpowiedzUsuńUwiebiam przenosić się w czasie z książką 😊 Bardzo marzy mi się całą tą serię,może kiedy,za jakiś czas,nasze ścieżki zejdą się na książkowej drodze ☺Bardzo dziękujemy za świetną recenzję😘B.B
OdpowiedzUsuń