Autor: Alex Michaelides
Tytuł: Boginie
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 29 września 2021
Liczba stron: 384
Ocena: 6/10
Opis:
Dla Mariany Andros – terapeutki grupowej walczącej z własnymi demonami przeszłości – Cambridge to miejsce, gdzie poznała swojego męża. Dla jej siostrzenicy Zoe to tragiczna scena morderstwa jej najlepszej przyjaciółki. W murach uniwersytetu, gdzie ożywają wspomnienia, Mariana poznaje tajne stowarzyszenie młodych dziewczyn – Boginie. Jego członkinie są wstrząśnięte zabójstwem jednej z koleżanek. Grupa jest pod wpływem enigmatycznego profesora Edwarda Foski. Mariana jest pewna, że pomimo iż Foska ma alibi, to on jest sprawcą zabójstwa.
Obsesja Mariany na punkcie udowodnienia winy Fosce wymyka się spod kontroli, grożąc zniszczeniem jej wiarygodności, a także najbliższych relacji. Kobieta jest zdeterminowana, by powstrzymać zabójcę, nawet jeśli będzie ją to kosztowało wszystko – łącznie z własnym życiem.
Recenzja:
Sezon jesienny w pełni, przygotowania do Halloween również; przydałby się wobec tego jakiś dobry thriller, który dodatkowo zmroziłby krew w naszych żyłach lub podniósł ciśnienie. Niestety "Boginie" to książka, która ni ziębi, ni grzeje. Po zachęcających recenzjach liczyłam na coś naprawdę świetnego, natomiast dostałam dość przeciętną historię. Co prawda z braku laku można przeczytać, jednak moim zdaniem nie jest to must read.
Fabuła powieści skupia się wokół serii okrutnych morderstw, która wstrząsnęła Cambridge. Co więcej, zdaje się, że zbrodnie mają charakter rytualny i bezpośrednio łączą się z obecnym curriculum. Mariana Andros, była wychowanka uczelni, ma swoje podejrzenia co do sprawcy, którego tożsamość wygląda na aż nazbyt oczywistą. Kobieta pragnie za wszelką cenę udowodnić, że to właśnie ta osoba pustoszy kampus, tym bardziej, że jedną z zagrożonych studentek jest jej siostrzenica. Rozpoczyna niebezpieczną grę z potencjalnym zabójcą, która okaże się bardziej skomplikowana, niż początkowo zakładała.
"Boginie" to historia, która wciąga, nie mogę temu zaprzeczyć. Gęsty, oniryczny klimat i atmosfera angielskiej uczelni, w której roi się od ciemnych zakamarków, sprawia, że łatwo zatonąć w tej powieści. Korytarze Cambridge mają w sobie coś z Kingowskiej Panoramy.
Sam pomysł na zabójstwa również mnie zaintrygował. Osoby, które kochają historię i literaturę antyczną, powinny zakochać się w tej powieści. Poszczególne elementy zagadki składały się w spójną całość. Miałam kilka wizji ciekawych zakończeń. Byłam przekonana, że "Boginie" ocenię dość wysoko.
Co więc zawiodło? Przede wszystkim rozwiązanie akcji, do czego przejdę za chwilę, ale nie tylko. Płascy bohaterowie, którzy nie wzbudzili mojej sympatii. W zasadzie było mi zupełnie obojętne, co się z nimi wydarzy.
Psychologia postaci to naprawdę ważny element thrillera, jeśli autor nie zamierza bazować tylko na powierzchownym strachu. Sama zbrodnia jest już makabryczna, jednak prawdziwie przerażająca historia musi szokować nie tylko brutalnością, ale i motywem. Tutaj tego zabrakło.
Alex Michaelides wykreował historię, która miała potencjał. Napięcie utrzymywało się na dość wysokim poziomie od początku, jednak zakończenie zupełnie mnie zaskoczyło i to nie w pozytywnym sensie. Co prawda było nieprzewidywalne, ale również niczym nieuzasadnione, jakby wyrwane z zupełnie innej powieści. Jestem fanką wodzenia czytelnika za nos, jednak musi się to odbywać mądrze. Lubię wracać do takich przemyślanych historii i zbierać tropy, które zostawił dla nas autor, a które zauważamy dopiero podczas ponownej lektury, kiedy wiemy, czego szukać. Tutaj nie było żadnych tropów. Moment kulminacyjny przyniósł więcej pytań niż odpowiedzi, więc moja ocena nie może być wyższa.
Nie skreślam jednak zupełnie Michaelidesa jako autora, bo środek mnie zaintrygował. Jest potencjał, ale i pole do pracy.
Czytałam wcześniej "Pacjentkę". Ta książka jest ciekawsza. Zakończenie też mnie zaskoczyło, ale jako nie tak zostało przedstawione. Autor pracował jakis czas w szpitalu psychiatrycznym, ale myślę, że nie użył odpowiednio umiejętności, które tam zdobył. Ogólnie warto przeczytać, jeśli przymknie się oko na kilka kwestii
OdpowiedzUsuńOpis tej książki m ie zaciekawił i wpisałam ją na listę do przeczytania. A czy przypadnie mi do gustu, no cóż zobaczymy.
OdpowiedzUsuńOpis brzmi interesująco. Ale niestety nie mam ochoty ostatnio na thrilery. Wiec podziękuję i czekam na inne propozycje
OdpowiedzUsuńNie czytam za dużo thriller jak coś to musi mnie taka książka zaciekawić i nie być za bardzo brutalna. "Boginie" nie przekonują mnie do zapoznania się z tą lekturą, bohaterka irytuje, brakuje w książce napięcia, że zaraz wydarzy się coś. Chociaż nawiązania do kultury antycznej to ciekawy pomysł. Na razie podziękuję za książkę Alexa Michaelides'a.
OdpowiedzUsuńOpis mnie intryguje, więc wpisze na listę, jak będzie okazja to przeczytam i okaże się czy warto było czy nie
OdpowiedzUsuń"Boginie" kusiły mnie okładką, ale chyba jednak pominę taką powieść. Wolałabym poszukać "Pacjentkę" i przeczytać.
OdpowiedzUsuńrównież w mój gust powieść nie trafiła. Miała potencjał, ale już na początku jakoś nie za bardzo mnie wciągała. Zakończenie mnie zaskoczyło, miałam jednak inne typy, ale poza tym to taki średniaczek.
OdpowiedzUsuńCzasami przychodzi czas, że mam ochotę na odskocznie od moich romansideł. "Boginie" wydaje się dość ciekawą odskocznią. Intryguje mnie co sprawia, że nie mogę przejść obok niej obojętnie.
OdpowiedzUsuńPo pacjentce miałam ja w planach nadal jest ael po przeczytaniu recenzji już nie tak szybko w planach
OdpowiedzUsuńZ Halloween najbardziej lubię dania z dynią i słodkości 🙂 Straszenie,horrory czy thrillery, to zdecydowanie nie moja bajka. Choć tytuł kusił do zaczytania, tak po recenzji,wiem na bank,że jednak nie dam tej książce szansy i na spotkanie z Boginiami i tym profesorem,nie mam najmniejszej ochoty. Bardzo dziękujemy za recenzję 😘B.B
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się bardziej emocjonującej lektury i nie ukrywam,że liczyłam na naprawdę dobry thriller. "Pacjentkę" przeczytałam i choć nie zrobiła na mnie wielkiego wow, to jednak zaliczam ją do udanych książek. Miałam w planach tą lekturę ale teraz się trochę waham...
OdpowiedzUsuńNie czuję tej historii. TZN. nie przyciąga mnie ona ani wzrokowo, ani opisem. A i recenzja nie wzbudziła we mnie pragnienia sięgnięcia po nią. Papierowi bohaterowie ( płascy, powierzchowni ) także nie zapalili tej iskierki chęci, a to co już zaczynało się tlić, skutecznie zostało przez nich ugaszone. Tym razie "nie", ale dzięki za recenzję.
OdpowiedzUsuńNiestety na rynku literackim pojawia się coraz częściej takich powieści, które mają potencjał ale czegoś im brak. Czasem nie rozumiem pozytywnych opinii innych czytelników na temat danego tytułu, wiem że każdy czuje dany tytuł inaczej, ale czasem mam wrażenie, że czytaliśmy zupełnie dwie inne książki. 🙄
OdpowiedzUsuń*coraz więcej
Usuń