Autor: Louise Nealon
Tłumaczenie: Radosław Madejski
Tytuł: Snowflake
Wydawnictwo: MUZA
Premiera: 29 września 2021
Liczba stron: 352
Ocena: 9,5/10
Opis:
Historia o mnie i o tobie. O emocjach każdego z nas. „Snowflake” to mocny i zapadający w pamięć debiut. Opowieść o rodzinie, miłości, depresji, radości i dorastaniu we współczesnym świecie.
Osiemnastoletnia Debbie White mieszka na wsi pod Dublinem z matką Maeve, jej sporo młodszym partnerem i wujem Billym. Billy zajmuje stojącą w ogrodzie przyczepę kempingową, gdzie towarzyszą mu gwiazdy nad głową i butelka whisky. Matka zmaga się z chorobą psychiczną i codziennie zapisuje swoje sny, które uważa za prorocze. Jej dziwactwa przybierają coraz bardziej mroczne oblicze i silnie oddziałują na Debbie. Nad tym specyficznym domem wisi widmo nadchodzącej tragedii.
Debbie, wychowana w hermetycznym rodzinnym świecie, rozpoczyna studia na Trinity College w Dublinie. Dziewczyna próbuje odnaleźć się w nowej, zupełnie innej rzeczywistości, między dwoma biegunami: wyrafinowanym towarzystwem przyjaciół z uczelni a swoją rodziną.
Recenzja:
Snowflake to książka, która od razu wpadła mi w oko za sprawą minimalistycznej okładki, w której zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Dopiero później nadeszło zainteresowanie opisem oraz treścią, która – jak się okazało – niewiele z prostotą ma wspólnego. To niełatwa i współczesna opowieść o dojrzewaniu – w otoczeniu wielu problemów wartych uwagi…
- Nie można schwytać płatka śniegu. I nie znam nikogo, komu udało się schwytać sen.
Louise Nealon prowadzi swoją powieść w dość nieoczywisty sposób. Snowflake jest liryczna i piękna, a jednocześnie niepokojąca i surowa. Kryje się w niej także swoisty realizm magiczny, bardzo subtelny i malowniczy, związany ze snami czy nawiązaniami do irlandzkiego folkloru. Akurat ten zabieg mi nie przeszkadzał – znakomicie wpasował się w treść i oddziaływał na moją wyobraźnię, przybliżył także w swoisty sposób postać głównej bohaterki oraz jej ekscentrycznej matki. Debbie – nasza narratorka – jest przedstawiona niebywale autentycznie, gdyż trafnie przedstawia problem wchodzenia młodej kobiety w dorosłość, próby usamodzielnienia, odnalezienia się w nowej sytuacji (w tym przypadku na uniwersytecie), a także ciekawymi przemyślenia na temat życia. W niektórych scenach mogłam się śmiało z nią utożsamić, z jej uczuciami, dzięki czemu szybko stała się ona mi postacią bliską, a… bardzo cenię takie elementy przy lekturze – zaangażowanie i sympatię do narratorki.
Billy mówi, że czasami gwiazdy znikają, jeśli patrzymy prosto na nie. W dal najlepiej patrzeć kątem oka. Tak samo znikają sny, jeśli wpatruję się w nie uporczywie. Dopiero kiedy staram się ich nie płoszyć, podchodzą bliżej i wdzięczą się na obrzeżach mojej świadomości. Żeby przywabić je do siebie, puszczam moje myśli okrężnymi drogami.
Mimo tej całej sympatii i fantastycznego pióra autorki, niełatwo mi się tę książkę czytało. Jest weń poruszonych wiele cięższych tematów, które wstrząsają i poruszają czytelnika. Alkoholizm, depresja, problemy rodzinne, presja społeczeństwa i uniwersytetu, poczucie winy, zagubienie, poszukiwanie własnej tożsamości – w Snowflake kryje się naprawdę wiele. Czytelnik nie czuje się jednak przytłoczony ich ilością, gdyż są wprowadzane stopniowo i perfekcyjnie wplątane w losy Debbie. I – jak wspomniałam wcześniej – w wielu rozterkach czy też myślach narratorki można odnaleźć siebie. Przypadł mi do gustu także miejscami małomiasteczkowy klimat, gdyż – jak można zauważyć w opisie – bohaterka jest rozerwana pomiędzy życiem na wsi z rodziną, a studiowaniem w stolicy Irlandii oraz nowymi przyjaźniami. Przez to wszystko wywierana jest na nią ze wszystkich stron ogromna presja, która mniej lub bardziej spotyka każdego z nas, niezależnie od etapu naszego życia, pochodzenia czy nastawienia. W Snowflake wypada to wszystko niesamowicie prawdziwie…
Trzymam muszlę przy uchu mamy, ale jej oczy pozostają obojętne. Wręczam jej to niezwykle powykręcane naczynie z kości i kładę na nim jej drugą dłoń. Czuję się, jakbym próbowała nakłonić ptaka do wysiadywania obcego jaja, kiedy błagam ją bezgłośnie, żeby przygarnęła tę delikatną nadzieję z innego świata.
Snowflake to piękna i wyjątkowa opowieść, która bez wątpienia każdego poruszy do głębi. Absolutnie zakochałam się w tej słodko-gorzkiej historii, jej autentyczności oraz zjawiskowo lirycznym stylu Louise Nealon – aż ciężko mi uwierzyć, że jest to debiut! Jeśli lubicie książki pełne niespodzianek, które poruszają niełatwy temat dorastania oraz życiowych zmian – koniecznie sięgnijcie po ten tytuł. To lektura cudownie prawdziwa, pełna emocji, dająca do myślenia i… mocno zapadająca w pamięć. Polecam z całego serca!
Jednak to chyba książka nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńTo nie jest książka dla mnie. Ostatnio wolę lżejsze książki. Mimo wszystko dziękuję za recenzję
OdpowiedzUsuńChyba się na nią skuszę, recenzja kusi
OdpowiedzUsuńSądzę, że to ciekawa lektura. Liryczny debiut, niespodzianki, dorastanie, życiowe zmiany...
OdpowiedzUsuńZnowu trudny temat, ale jakże ważny
OdpowiedzUsuń"Snowflake" książka która na długo pozostanie z czytelnikiem. Bardzo interesujący debiut Louise Nealon. Trudne relacje, bolesna przeszłość, nieprzystosowanie oraz poszukiwania swojej tożsamości bardzo aktualne problemy. Zapisuje sobie tytuł.
OdpowiedzUsuńI kolejna poruszająca lektura, o trudnych problemach ludzi. Nie wiem czy mam ochotę sięgać po takie łamacze serc teraz, ale kiedyś może przeczytam. Tytuł i okładka zapadną w pamięć.
OdpowiedzUsuńOj, przesadzacie... normalnie przesadzacie. Perełka za perełką! Kiedy ja mam to wszystko przeczytać! I skąd wziąć na to pieniądze, bo niestety w bibliotekach tylu wspaniałych pozycji nie ma.
OdpowiedzUsuńA teraz TAKI DEBIUT! I jak powiedzieć "NIE", skoro serce wyrywa się do czytania. Trudne relacje, bolesne emocje, słodko- gorzkie klimaty, historia, która pozostaje w głowie, a nawet w sercu.
Polecenie z serca przyjęte i tytuł zapisany. Bardzo na topie powieść i warta by poświęcić jej coś czasu na zaczytanie się w niej :) Bardzo dziękujemy za recenzje:) B.B
OdpowiedzUsuń