wtorek, 17 sierpnia 2021

Juliett Marillier - „Syn Cieni”

Autor: Juliett Marillier
Tłumaczenie: Justyna Szcześniak
Tytuł: Syn Cieni
Cykl: Siedmiorzecze, tom 2
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Data wydania: 21 lipca 2021
Liczba stron: 696
Ocena: 9,9/10

Opis:

Syn cieni to dalszy ciąg historii pięknej Sorchy, odważnej młodej kobiety, która rzuciła na szalę swój los, by wyzwolić rodzinę spod wpływu przewrotnej klątwy, a jej miłość położyła kres pielęgnowanej od pokoleń nienawiści i połączyła dwie krainy.

Dzięki poświęceniu Sorchy jej rodzeństwo wróciło do Siedmiorzecza, a ona sama w końcu zaznała szczęścia. Jednak nie wszyscy bracia zdołali w pełni wyrwać się spod władzy zaklęcia, które zmieniło ich w łabędzie, a ci, którym się to udało, nie są już tacy sami.
Nadszedł czas, by córka Sorchy, Liadan, wypełniła swoją rolę w zadaniu, jakim przeznaczenie obarczyło klan z Siedmiorzecza. Ukochana, posłuszna córka wyrusza na wyprawę, która otworzy jej oczy na cuda świata wokół niej… i pokaże, jak wielką ceną okupiony jest pokój, który znała przez całe swoje życie.
Liadan będzie potrzebowała niezwykłej odwagi, by pomóc uratować rodzinę, bo pradawne siły, mroczniejsze, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać, zbierają się, by zniszczyć spokój jej rodu oraz leśnego świata. Będzie też potrzebowała siły, by chronić tych, których kocha najmocniej, gdyż jej poszukiwania prawdziwej miłości mogą zniszczyć ich wszystkich… albo ocalić.

Recenzja:

Syn Cieni to przez wielu długo wyczekiwana kontynuacja Córki Lasu, ja miałam jednak to szczęście, że mogłam sięgnąć po tom drugi zaraz po przeczytaniu pierwszego. Moja baśniowo-irlandzka przygoda więc trwała sobie w najlepsze ciągiem, ale – mimo niemal tysiąca czterystu stron towarzyszenia dwóm niesamowitym kobietom, wciąż mi mało! Powieści Juliet Marillier mogłabym czytać i czytać, są tak cudownie piękne i… przygnębiające...

Moja matka była dziewczyną, która wyzwoliła swych braci spod klątwy czarownicy, choć niemalże przypłaciła to życiem. Dziewczyną, której sześciu braci spędziło trzy długie lata pod postacią dzikich zwierząt i zdołało wrócić jedynie dzięki temu, iż cierpiała w milczeniu.

W fabule Syna Cieni towarzyszymy córce Sorchy, Liadan, która porywa w nas w fantastyczny świat Siedmiorzecza równie urokliwie, jak jej matka. Juliett Marillier ma nieprawdopodobny talent do tworzenia przemagicznego i urokliwego klimatu, przepełnionego dziwaczną melancholią oraz odrobiną duchoty, zapowiadającą niebezpieczeństwo. Dodajcie do tego przepyszne nawiązania do irlandzkich wierzeń, mnóstwo natury, celtycką mitologię, swoistą kontynuację zakończonej baśni… Nic dziwnego, że podobnie jak w przypadku „Córki Lasu”, tak i w tej książce zatraciłam się bez pamięci i przeczytałam całość w zastraszającym tempie. Tutaj także towarzyszyło mi mnóstwo emocji – od smutku, po drżenie, uśmiech, łzy, zaskoczenie i złość. Cykl Siedmiorzecze to najprawdziwszy rollercoster wrażeń!

- (…) Wybrałam cię świadomie, wiedząc kim jesteś i czymś się trudnisz. Nie chcę innego. Nie wezmę innego. Czy tego nie widzisz? Czy nie możesz tego zrozumieć?

Ciężko mi opowiedzieć coś więcej o fabule, gdyż – jak to zawsze przy kontynuacjach – nie chcę zdradzać zbyt wiele, jednak nie mogę całkowicie nie wspomnieć o rzeczach, które zwróciły moją uwagę i czy wyróżniły nieco Syna Cienia. Ta książka obfituje w akcję, a napędza ją nie tylko fabuła, ale i dialogi, których jest tu stosunkowo więcej (wszak nie mamy tu już milczącej bohaterki). Nie znaczy to jednak, że ucierpiały na tym malownicze opisy czy strona wewnętrzna głównej bohaterki, bo Juliett Marillier podobnie zadbała tu o wszystko. Ogromnie przypadł mi do gustu także wątek miłosny, urokliwy i przepełniony bólem, który absurdalnie mocno chwycił mnie za serce i… w tym momencie zamykam buzię na kłódkę. Liadan jest cudownie oddaną i pełną empatii kobietą, która kryje w sobie również wielkie połacie siły – jak można się domyślić, autorka ma fenomenalny dar i do kreowania głębokich postaci. Po prostu nie wierzę, że można tak dobrze pisać!

Wykazałaś się odwagą, córko, szepnęły głosy moich przodków. Dobrze się spisałaś.

Syn Cieni to nieprzyzwoicie udana kontynuacja przemagicznego cyklu, w którym jestem zakochana od pierwszych stron tomu pierwszego. Jeśli zastanawiacie się, dlaczego dałam jej ocenę 9,9/10 to wiedzcie, że zwyczajnie liczyłam na mocniejsze zakończenie, aczkolwiek nie uważam obecnego za złe (ot, subiektywny kaprys). Oprócz tego całość jest wprost przebajeczna i – jak wspomniałam – bezwstydnie zjawiskowa. Jeśli szukacie czegoś cudownie baśniowego, przyprawionego irlandzką kulturą, nieprawdopodobnymi istotami oraz lawiną wrażeń – koniecznie sięgnijcie po cykl Siedmiorzecze. Polecam z całego serca i mam nadzieję, że tom trzeci niebawem pojawi się w Polsce!

11 komentarzy:

  1. Renata Kozłowska17 sierpnia 2021 16:19

    Nie znam tej serii. Nie czytałam pierwszej części bo rzadko czytam fantastykę. Ale ta recenzją sprawiła, że wpisuję na listę do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam tą serię, każdemu polecam od kiedy roku temu czytałam Córkę lasu. Teraz przed Synem cieni robiłam reread Corki i nadal jestem zachwycona i oczarowana stworzonym przez autorkę światem. Cudowny klimat, trochę magiczny, trochę mroczny, milion akcji, bardziej dynamiczna jest druga część. Po prostu cudowna książka, nie tylko dla fanów fantastyki, dla każdego. Momentami łezka w oku się zakręcić, czasami humor, tu jest wszystko. Świetnie wykreowani bohaterie nie tyllo pierwszoplanowi, ale i drugoplanowi. Ja jeatem zachwycona i jeay to jedna z lepszych książek jakie czytałam. Też wam gorąco polecam.

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż, swoim zwyczajem poczekam, aż pojawią się wszystkie części

    OdpowiedzUsuń
  4. Ponownie odbywamy podróż do Siedmiorzecza dzięki Liadan która też zapowiada się baśniowo a także wędrówka będzie pełna magii oraz legend. Juliet Moriller napisała niezwykłą serię książek, które mocno wyróżniają się na tle pozostałych. Warta przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam pierwszej części. Wielbicielką takiej fantastyki raczej nie jestem, ale gusta się zmieniają.

    OdpowiedzUsuń
  6. Już serię mam w koszyku, więc ogromnie cieszę, że ta recenzja potwierdza, że po Siemiorzecze warto sięgnąć. Już nie mogę doczekać, kiedy poznam historię Sorchy, poczuję tę magię i baśniowy klimat powieści. Szczerze wierzę, że i ja przepadnę, czytając tę serię.

    OdpowiedzUsuń
  7. Autorka chyba mocno korzystała z baśni Dzikie łabędzie. Zgłaszałam się do naboru recenzenckiego, ale nic z tego nie wyszło. Może kiedyś przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie ten gatunek, nie ta lektura. Ogólnie na nie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Tym razem odpuszczam, bo to nie mój gatunek.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie znam i nawet nie kojarzę pierwszego tomu,dlatego,że nie zaczytuje się w takiej literaturze. Nie sięgnie mnie do niej,nie kusi mnie i czujemy do siebie książkowej mięty😉Bardzo dziękuję za recenzję😘 B.B

    OdpowiedzUsuń
  11. Też bardzo polecam tę serię i szukam czegoś podobnego. Rynek książki z gatunku fantasy jest zalany literaturą niskich lotów i chyba pierwszy raz od kilku lat przeczytałam coś, co na tle tego wszystkiego jest wybitne pod względem warsztatu autorki. Nie mogę się doczekać kontynuacji i liczę, że jakiś wydawca zainteresuje się dosyć sporym dorobkiem tej autorki.

    OdpowiedzUsuń