piątek, 9 lipca 2021

Nicola Yoon - "Kurs tańca dla niezakochanych"

Autor: Nicola Yoon

Tytuł: Kurs tańca dla niezakochanych

Wydawnictwo: Dolnośląskie

Data wydania: 2021

Ilość stron: ok. 300

Ocena: 7/10

Opis:

Evie przestała wierzyć w miłość. Te odczucia jeszcze pogłębia coś, co przytrafiło jej się pewnego popołudnia: dostrzegła całującą się parę i… doznała wizji. Zobaczyła początek tego romansu oraz… jego koniec. Że miłość nie trwa wiecznie? No cóż, nawet najpiękniejsze historie miłosne prędzej czy później się kończą…

Gdy Evie próbuje zrozumieć, co ją właściwie spotkało, niespodziewanie trafia do studia tańca La Brea Dance. Zanim się obejrzy, przygotowuje się do konkursu tanecznego w towarzystwie przystojnego chłopaka o imieniu X. Cechuje go wszystko to, czego brakuje Evie: jest żądny przygód, śmiały i pełen pasji. A przecież zakochania się dziewczyna z pewnością nie miała w planach! Bo czy miłość warta jest tak wielkiego ryzyka?

Recenzja:

"Kurs tańca dla niezakochanych" to pierwsza powieść autorki, którą czytałam, mimo że w Polsce jest już kilka jej książek. Ta pozycja jednak zachwyciła mnie zarówno okładką, jak i opisem - i czułam, że muszę ją przeczytać. Miałam wysokie wymagania: w sumie nie wiem czemu. Niemniej jednak okazało się, że to bardziej taka lekka młodzieżówka tycząca się miłości - tej szczęśliwej oraz nieszczęśliwej, a także bardziej relacji rodzinnych i międzyludzkich, a nawet motywu śmierci. Ot, nie jest to tak poważna powieść, jak sądziłam - chociaż poruszone wątki są raczej dobrze pogłębione, tyle, że wszystko napisane jest w sposób bardzo prosty, przyjemny - i skierowany także dla nastolatków (bo bohaterzy są dosyć młodzi). Czy polecam? Tak, ale zachęcam do poznania szczegółów w stylu "co i jak".

Evie ma osiemnaście lat i jest skrzywdzona przez swojego ojca, który kilka miesięcy porzucił jej rodzinę, aby związać się z inną kobietą. Co gorsza, Evie przyłapała go w dosyć dwuznacznej sytuacji, kiedy jej ojciec jeszcze niby próbował ratować związek z matką dziewczyny, co dodatkowo wbiło sztylet prosto w serce bohaterki. Od tego czasu Evie, romantyczka, przestaje wierzyć w miłość. Przez przypadek okazuje się jednak, że gdy już tak przestaje w tę miłość ostatecznie wierzyć, to gdy przy niej całuje się jakaś zakochana para, to Evie dostaje wizji: widzi początki relacji, kilka kluczowych momentów, a także zakończenie tego wszystkiego, co tylko utwierdza dziewczynę, że miłość ma swoją datę przydatności i nie trwa ona wiecznie.

Evie, chcąc się pozbyć wizji, przez przypadek trafia na... kurs tańca. Ogólnie najlepiej dowiedzieć się z "Kurs tańca dla niezakochanych", dlaczego Evie trafiła akurat w to miejsce - i jakim sposobem zostaje ona wplątana w turniej amatorskiego tańca, w którym jej towarzyszem do tańców zostaje X. Początkowo Evie nie do końca lubi X-a, ale czym dłużej z nim przebywa, tym więcej zaczyna do niego czuć. Tyle, że przecież Evie już nie wierzy w miłość! Czy da jednak szansę X-owi, który udowadnia jej, że warto żyć pełnią życia? Czy Evie zaryzykuje, nawet, jeśli w swoich wizjach ma dowody na to, że uczucia prędzej czy później się kończą?

"Kurs tańca dla niezakochanych" jest przyjemną pozycją, która nie ma jakoś bardzo skomplikowanej fabuły. Niemniej jednak akcji jest sporo, dobrze się to wszystko czyta (a także dobrze się o tym wszystkim czyta). Fajnie są też przedstawione różne wątki - często aspekty psychologiczne są fantastycznie pogłębione. Do tego wszystkiego zakończenie bardzo mi się podobało - według mnie pasuje ono do tej książki i do Evie, którą zresztą bardzo polubiłam. 

Powieść ta będzie pasowała zarówno nastolatkowi (chociaż nie ma tu pikantnych szczegółów, nie licząc kilku pocałunków), jak i dorosłemu. Ja przy czytaniu bawiłam się znakomicie. Do tego podkreślam fakt, że ta pozycja uczy też tolerancji i pokazuje, że ludzie popełniają błędy -  czasami dlatego, że nie wiedzą do końca, że jest inne wyjście z danej sytuacji. Uważam też, że emocje i uczucia są wyśmienicie przedstawione, dlatego tę pozycję będę po prostu polecać.

Nie jest to zbyt gruba książka, ale dawno nie czytałam lepszej młodzieżówki - a już tym bardziej młodzieżówki, która w taki sposób przedstawiałaby tak istotne kwestie, o których powinno się mówić - i o których powinno się pisać, a często tak nie jest. 

Podsumowując: "Kurs tańca dla niezakochanych" jest książką godną polecenia - i ja osobiście bardzo mocno polecam. Mam nadzieję, że się nie będziecie długo zastanawiać i dorwiecie tę książeczkę, bo naprawdę warto i żałować raczej nie będziecie. Jak na razie to jedna z lepszych pozycji w tym miesiącu, które czytałam - i być może będzie tak nawet za kilkanaście dni... Tak czy siak, mówiąc krótko: musicie przeczytać!


10 komentarzy:

  1. Renata Kozłowska9 lipca 2021 08:14

    Wydaje się być ciekawa. W każdym razie recenzja mi się spodobała. Może się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo możliwe, że dam się jej skusić. Śliczna okładka, swietna recenzja, która pokazuje że warto, a opis też podoba mi się. Czyli wszyatko wskazuje na to, że powinno mi się podobać. Dam jej szanse. A autorki zupelnie nie kojarzę ale może to i lepiej. Dziękuję za recenzję

    OdpowiedzUsuń
  3. Przekonałaś mnie. Chociaż czuję przesyt romansowo- romantyczny, to nabrałam ochoty na historię Evy. Najbardziej za stwierdzenie, że "na razie to jedna z lepszych pozycji w tym miesiącu, które czytałam". Grzechem byłoby zaprzeczyć, że prostota języka, emocję, uczucia i poruszanie tematy nie zrobiły na mnie wrażenia, bo zrobiły. Jestem gotowa zapakować tę książkę do swojej wakacyjnej walizki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo rzadko sięgam po młodzieżówki,ale ta wydaje się warta uwagi. Lekka z ciekawą fabułą idealnie nadaje się na wakacyjny relaks z książką. Możliwe,że po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajna młodzieżówka, faktycznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Raczej dla mlodzieży. Odpuszczę sobie, bo mam dużo zaległych książek

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam na koncie dwie książki pisarki i były to bardzo niebanalne historie które wciągnęły mnie. "Kurs tańca dla niezakochanych" też zalicza się do lektur oryginalnych. Czy w wątpiąca w miłość główna bohaterka odnajdzie ją z chęcią się dowiem tego. Okładka urocza zachęcająca do przeczytania a środek także wydaje się przyjemny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślę, że chętnie przeczytałabym, lubię takie opowieści, coś w stylu trochę filmu z Hillary Duff pt. "Idealny facet". Tak, świetnie bym się bawiła przy tej powieści ☺

    OdpowiedzUsuń
  9. Choć jest to bardziej młodzieżówka, to jednak biorę ją w ciemno, to jest połączona z tańcem :) Takich książek, które czegoś uczą i to nie tylko młodzież, ale i starszych, powinno pojawiać się zdecydowanie więcej :) AA tych związanych z tańcem, to już ogóle jest za mało :) Powieść będzie się fajnie czytać- wolno, szybko, wolno, szybko, krok w stronę humoru, krok do przodu dla tolerancji, prawa dostaw do lewej emocje i uczucia, lewa dostaw do prawej istotne kwestie. Jak nic po takiej recenzji, zostaje zawirować w tanecznym zaczytaniu ;) Bardzo bardzo bardzo dziękuję za polecenie oraz recenzję tej książki :) B.B

    OdpowiedzUsuń
  10. Streszczenie "Kursu tańca dla niezakochanych" nie zapowiada lektury ambitnej, a recenzja zdaje się tę moją opinię tylko potwierdzać. Lektura na leniwe letnie popołudnia w hamaku. Czy gorsza od panteonu? Absolutnie. Panteon nie nadaje się na hamak. W tym miejscu czas spotkać się z lekturą przyjemną, prostą i zwyczajną. Aleksandra Miczek

    OdpowiedzUsuń