poniedziałek, 19 lipca 2021

Mrs Henry Wood - "Błędnik"

Autor: Mrs Henry Wood

Tytuł: Błędnik

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Data wydania: 2021

Ilość stron: 640

Ocena: ???

Opis:

Porywająca, pełna zwrotów akcji i sekretów historia miłosna.

Bracia Andinnian są jak ogień i woda. Adam, przyszły baronet, jest porywczy i niecierpliwy, z kolei młodszy Karl ma łagodne i miłe usposobienie. Karl, nie mogąc liczyć na tytuł, jako porucznik w jednym z pułków Jej Królewskiej Mości może liczyć tylko na siebie. Chociaż jest zakochany z wzajemnością w Lucy, córce pułkownika, w oczach rodziców swojej wybranki nie jest odpowiednim kandydatem. Tymczasem Adam staje w obronie dziewczyny napastowanej przez niechcianego zalotnika. Jego interwencja przybiera dramatyczny obrót i napastnik ginie. Adam zostaje skazany na dożywotnie więzienie. Pani Andinnian, matka braci, nie zamierza pogodzić się z tą sytuacją. Razem ze swoją służącą zaczyna układać śmiały plan… I to jest dopiero początek perypetii.

Ellen Wood (1814-1887) to angielska pisarka, która swoje utwory publikowała jako Mrs Henry Wood. Jej powieści i opowiadania cieszyły się ogromną popularnością, zwłaszcza East Lynne, tłumaczona na wiele języków i przenoszona na deski teatralne. Błędnik – powieść, którą zachwycał się już Lew Tołstoj – po raz pierwszy opublikowano w 1872 roku. Nadal zdumiewa swą ponadczasowością.

Recenzja:

Zwykle nie sięgam po tego typu pozycję - wolę jednak literaturę współczesną od tej XIX-wiecznej, co dla niektórych może wydawać się szokujące: i pewnie część osób teraz się zastanawia, dlaczego klasyczne utwory czasem bardziej mnie nudzą niż po raz setny ten sam wątek w kolejnym przeciętnym współczesnym romansidle. Niemniej jednak jak wspomniałam: wolę literaturę współczesną, co wcale nie znaczy, że czasem nie umiem zachwycać się książkami, które w tym momencie są już pewnym kanonem, na którego bazie powstawało wiele innych dzieł. "Błędnik" jednak nie okazał się powieścią, która mnie w sobie rozkochała - a dlaczego, to postaram się za chwilkę wyjaśnić. 

Z góry warto też zwrócić uwagę na to, że "Błędnik" różni się od większości pozycji, które zostały wydane w okresie XIX wieku - jest o wiele bardziej rozbudowaną i obszerną książką - a mnie wydaje się, że jest to jeden z powodów, dla których uważam, że w tym okresie powstały jednak ciekawsze według mnie powieści od "Błędnika", bo trochę rzeczy mnie nudziło - a części nie do końca umiałam zrozumieć. Także kolejna przestroga, nie tylko odnośnie objętości, tyczy się tego, że powieść tę polecam przede wszystkim fanom tego typu literatury - gdyż nie jest to książka dla każdego, a wręcz powiedziałabym, że spodoba się bardziej koneserom: komuś, kto lubi tego typu klimaty; historie, które z jednej strony są ponadczasowe, a z drugiej - teraz wyglądałyby zupełnie inaczej, a do tego styl pisania, który nie jest do przełknięcia dla każdego czytelnika. Do tego śmiałabym powiedzieć, że łatwiej w tej powieści będzie mógł rozkochać się człowiek dojrzały, bo ja jednak chyba jeszcze w niektórych kwestiach nie dorosłam też do tego, aby docenić niektóre aspekty. Jeśli nie jesteście pewni, czy nadajecie się na tego typu czytelników - to popatrzcie na mnie: ja byłam skuszona opisem, byłam zaintrygowana okładką, a jednak czytanie "Błędnika" było dla mnie mordęgą, bo jednak nawet Jane Austin, po której twórczość też miałam już okazję sięgnąć, gdy byłam młodsza, jakoś bardziej mi odpowiadała. 

Zawarta w tej książce historia opowiada w sumie o losach dwóch braci - Adamie, porywczym, trochę zbyt impulsywnym facecie i Karlu - który jest łagodny, o wiele lepiej wychowany. Adam zostaje jednak wychowywany do tego, żeby rządzić - a nie usługiwać, w przeciwieństwie do Karla, który jest porucznikiem. I faktycznie, gdy ojciec braci umiera, Adam ma odziedziczyć tytuł. Pech chciał jednak, że Adam trafia do więzienia, a zrozpaczona matka, która faworyzuje Adama od samego początku, bardzo chce go odzyskać, przez co wszelkimi sposobami chce go wyciągnąć z więzienia. Niestety, nie udaje jej się to, a ukochany synek umiera, przez co tytuł i wszystkie związane z tym przywileje trafiają do Karla. To jest jednak dopiero początek - i w "Błędniku" dzieje się dużo, dużo więcej. Jeśli zaciekawił Was jednak ten krótki opis początku fabuły, to być może książka ma dużo większą szansę się Wam spodobać niż mnie. 

Początek czytania był dla mnie taką mordęgą, że masakra. Trzeba mieć naprawdę dużą świadomość, że ta twórczość powstała w XIX wieku, więc to jest całkiem inny sposób pisania niż obecnie: nawet sformułowania czy dialogi między matką a synem wydają się okropnie sztywne, jakieś nienaturalne. Tak jednak wówczas było, chociaż teraz wydaje się to nie do pomyślenia. Jednak po kilkudziesięciu stronach czytanie idzie trochę lepiej, bo czytelnik się przyzwyczaja do tego, jak ta pozycja jest napisania. Nie mówię, że staje się to jakieś mega łatwe, ale jednak łatwiejsze.

Mimo że napisane jest, iż książkę stworzył Mrs Henry Wood, to tak naprawdę książkę napisała kobieta - Ellen, co pewnie związane było z tym, że wtedy kobiety nie miały takiej siły przebicia i jednak nie do końca pisanie uważano za rzecz, którą powinny się zajmować. Według mnie jednak widać, że fabułę konstruował ktoś, kogo bardziej ciekawiły wątki romantyczne i psychologiczne, a nie jakieś brutalne i krwawe.

"Błędnik" mimo wszystko ma wiele walorów artystycznych i chociaż zawarta w nim opowieść mnie osobiście się średnio podobała i trochę się wynudziłam, to jednak znam masę osób, które są w tej książce zakochane i bardzo ją sobie zachwalają. Decyzję, czy warto sięgnąć po tę pozycję, podejmijcie sami na podstawie własnych doświadczeń i własnego gustu czytelniczego. Ja osobiście z trudem doczytałam do końca, ale wydaje mi się, że za kilka lat wrócę do tej pozycji - gdy będę już starsza, mądrzejsza - i gdy będę w stanie bardziej docenić tę historię. To przecież tak samo, jak z lekturami szkolnymi: zwykle doceniamy je już w późnej dorosłości, gdy czytamy z chęci własnej ciekawości - bo wiek zmienia spojrzenie na pewne rzeczy i perspektywę. Czuję, że tak może być także w kwestii "Błędnika"...

10 komentarzy:

  1. Dziękuję. Przyznam, że czasami sięgam po utwory klasyczne, ale o Błędniku nie słyszałam, a to może oznaczać jedno: " To nie jest książka dla wszystkich", co potwierdza też recenzja. Ja przyznam się, że miałam ochotę przeczytać tę historię, ale po recenzji jakoś przestałam się palić do tego pomysłu. Być może kiedyś skuszę się, ale jeszcze nie teraz. A przez recenzję wiem już czego się spodziewać. Dziękuję za ostrzeżenie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Renata Kozłowska19 lipca 2021 09:28

    Czasem czytam takie książki ale o tej do tej pory nie słyszałam. Tylko czytając trzeba faktycznie zdawać sobie sprawę, że to zupełnie inna literatura, inna konstrukcja, słownictwo. Ale może być ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo juz mi się podoba. Opis juz mnie kupił
    XIX wieczna Anglia to coś co lubię. Do tego jeszcze babka z charakterem i już jest ciekawie. Pierwszy raz widzę tą książkę, ale jak będę miała możliwość poznania to chętnie przeczytam. Dziękuję za recenzję

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasem czytam książki tego typu. Moze i do tej bym się zabrała, ale książki czytam dla przyjemności, a ta opisana jest jako dość trudna, więc chyba raczej nie będę jej czytać

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyznam się szczerze,że dopiero tu dowiedziałam się o tej książce. Wcześniej tytul nawet nie obił mi się o uszy, ale cała historia wydaje się być bardzo ciekawa. Jezyk powieści faktycznie może być problemem,ale myślę,że stoponiowo w trakcie lektury można się do niego przyzwyczaić. Będę miała na uwadze ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dawniej czytałam częściej taką literaturę. W wieku szkolnym chłonęłam wszystkie powieści z biblioteczki rodziców takich autorów jak Dumas, Balzac, Kraszewski, Curwood itd. Byłam zafascynowana dawnymi czasami, historią, obyczajami, królami, tajemnicami itd. Oczywiście czytałam też lektury szkolne, moc książek młodzieżowych z biblioteki szkolnej. Tej autorki nie znam, jak też nie mam ochoty na czytanie "Błędnika". Wystarczy mi recenzja. Nie dziwię się trudności w wystawieniu oceny. Pewnie byłabym wynudzona przy czytaniu tego "grubasa".

    OdpowiedzUsuń
  7. Od czasu do czasu zdarza mi się że sięgam po klasyki ale to nazwisko nigdy mi się nie obiło o uszy. Do tej literatury potrzeba czasu, dorosnąć do takich historii, język, zachowania bohaterów książek wydają się staromodne. Fabuła "Błędnika" intryguje lecz po przeczytaniu recenzji na obecną chwilę nie skuszę się na tą lekturę. Może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja takie powieści kocham ❤ Ten tytuł jeszcze przede mną, nie mogę doczekać się lektury,a wydanie naprawdę robi wrażenie 😍 mam nadzieję, że się nie rozczaruję 😅 Recenzja na pewno pojawi się za jakiś czas ☺ wtedy podzielę się swoimi wrażeniami 🙂

    OdpowiedzUsuń
  9. Okładka "Błędnika" jest obłędna. Rzadko zwracam uwagę na okładki, ale ta ma w sobie coś takiego, że trudno wobec niej przejść obojętnie. Jest taka prosta i intrygująca jednocześnie. Mam nadzieję, ze historia tej książki równie mocno zwala z nóg.
    W końcu klasyka. Faktycznie w Naszym Książkowirze rzadko pojawiają się recenzje tego, co uznane i lubiane przez pokolenia. A szkoda, bo już po recenzji "Błędnika" widać, że klasyka jest uniwersalna, zawsze aktualna, zawsze zachwycająca. I to, co kocham w klasyce najmocniej - klimat dawnych lat - chociażby te, jak to określiłaś, sztywne dialogi. Między innymi one pozwalają przenieść się do innej epoki, porzucić rozpasane współczesne obyczaje I wdziać sztywny gorset konwenansów, które wówczas rządziły ludzkim życiem. W klasyce one są stale żywe, zdecydowanie niedzisiejsze, niezrozumiałe, inne. Nie wszystkim na pewno przypadają do gustu. Mnie jednak ten świat fascynuje i często zaglądam do książek z akcją w XIX wieku. Może urodziłam się w tych czasach?
    Do "Błędnika" zajrzę na pewno, tym bardziej, że dzięki Naszemu Książkowirowi trafił w moje ręce jako nagroda za czerwcową aktywność.
    Aleksandra Miczek

    OdpowiedzUsuń
  10. "To przecież tak samo, jak z lekturami szkolnymi: zwykle doceniamy je już w późnej dorosłości, gdy czytamy z chęci własnej ciekawości - bo wiek zmienia spojrzenie na pewne rzeczy i perspektywę. Czuję, że tak może być także w kwestii "Błędnika"...", po tym zdaniu,wiem że nadajemy na bardzo podobnych falach książkowych,jak nie na tych samych surfujemy😍Dokładnie tak samo myślę. Niektóre książki,po prostu trafiły do czytelnika w nieodpowiednim czasie,miejscu i etapie życia.Dlatego nie może się w nich odnaleźć,nie zachwyca się nimi,nie czuje tej chemii między książką,ponieważ jest na innym etapie książkowego życia i czasem wystarczy po jakimś okresie do niej wrócić i wtedy że świeżym spojrzeniem i umysłem można się w niej zaczytać ☺Bardzo dziękuję za recenzję 😘 B.B

    OdpowiedzUsuń