Wydawnictwo: Znak Horyzont
Data wydania: 30 czerwca 2021
Liczba stron: 608
Ocena: 10/10
Opis:
Kogo dziś obchodzi Wołyń? Na pewno nie współczesnych trzydziestokilkulatków, a już najmniej tych, którzy już się o nim nasłuchali w dzieciństwie: Jagodę i Olega. Dla obojga Wołyń to tylko historia.
A przynajmniej tak im się wydawało.
Jagoda spędza dnie i noce w warszawskiej korporacji, gdzie walczy z asapami, projektami i romansem z żonatym kolegą.
Oleg kończy swój krótki pobyt w rodzinnych stronach na Ukrainie i planuje kolejny służbowy wyjazd za granicę.
11 lipca, w rocznicę rzezi wołyńskiej, na warszawskiej Ochocie umiera student. Można by tę śmierć uznać za przypadek, gdyby nie dziwna karta, którą znajduje przy nim przyjaciel.
I to za sprawą tej karty Jagoda i Oleg nie będą mogli dłużej udawać, że Wołyń ich nie dotyczy.
Ruszają w śmiertelnie niebezpieczną podróż, po której już nigdy nie będą tacy sami.
Recenzja:
„Wołyńska gra” to jedna z najbardziej interesujących książek, jakie miałam okazję czytać w tym roku. Debiut pisarski Justyny Białowąs oceniam jako naprawdę udany. Autorce udało się stworzyć historię, która nie jest łatwa w odbiorze z uwagi zarówno na tematykę, jak i styl Białowąs, ale warto się z nią zmierzyć, ponieważ po zamknięciu powieści gwarantuję wam satysfakcję.
Główną bohaterką „Wołyńskiej gry” jest Jagoda, czyli trzydziestotrzyletnia kobieta, która doskonale ucieleśnia najgorsze cechy przypisywane stereotypowemu przedstawicielowi tzw. pokolenia Y, czyli strach przed zaangażowaniem, pracoholizm, brak przywiązania do kraju i zainteresowania historią. Z początku postać ta sprawia wrażenie antypatycznej, jednak czytelnik szybko dowiaduje się, że przyjmowanie przez Jagodę określonych postaw to tak naprawdę zwykły mechanizm obronny, ponieważ rodzina bohaterki jest ściśle związana z ludobójstwem na Wołyniu, więc od dziecka szeptano jej do ucha nacjonalistyczne i ksenofobiczne hasła, od których chce się odciąć.
Oprócz Jagody Białowąs wykreowała szereg innych ciekawych postaci, które reprezentują prawdziwe spektrum postrzegania ludobójstwa, patriotyzmu i długiej historii łączącej Polskę z Ukrainą. Autorce udało się stworzyć bohaterów pełnokrwistych, wielowymiarowych i przede wszystkich nieprzerysowanych, a w taką pułapkę można było łatwo wpaść.
Książka Justyny Białowąs to prawdziwa przeprawa, szczególnie dla osoby, która z tematem Wołynia miała do czynienia tylko na lekcjach historii i podczas seansu filmu Smarzowskiego, a muszę przyznać, że to dokładnie moja charakterystyka. „Wołyńska gra” uświadomiła mi, podobnie jak głównej bohaterce, że moja wiedza w tej dziedzinie jest dość ograniczona, jednak lektura okazała się tym bardziej pouczająca.
Na polskim rynku wydawniczym nie brakuje powieści poruszających wydarzenia historyczne z pierwszej połowy XX wieku, jednak większość z nich dotyczy III Rzeszy i ZSRR, więc autorce udało się skutecznie wypełnić pewną niszę. Powieść czyta się powoli, niekomfortowo, nawet bardzo niekomfortowo, więc jeśli szukacie łatwej w odbiorze rozrywki, to źle trafiliście. Natomiast podobnie jak „Wołyń” Smarzowskiego książka Białowąs ma budować mosty, a nie je palić. Ponadto utwór ma potencjał, aby być odczytywanym uniwersalnie, szczególnie w kontekście aktualnej sytuacji politycznej w Polsce i postępującej polaryzacji społeczeństwa.
Polecam serdecznie i wystawiam notę celującą. Będę śledzić dalszą pisarską karierę Justyny Białowąs i zachęcam was do tego samego.
Ostatnio pojawiło się wiele książek dotyczących czasów wojny. Lubię je czytać, bo ciągle dowiaduję się nowych rzeczy. Chociaż ostatnio zastanawiam się, czy część książek nie jest napisana "pod publiczkę". Z drugiej strony trzeba pamiętać o czasach, gdy człowiek nic nie znaczył.
OdpowiedzUsuńNatomiast o czasach Wołynia nie wiem prawie nic. Ponieważ lubię debiuty, to chętnie sięgnę po tę książkę. Trochę obawiam się, że styl autorki będzie trudny, ale ja lubię wyzwania
O rzezi wołyńskiej nie wiem zbyt wiele ale zdaje sobie sprawę, że nie będzie to łatwa książka. Mimo wszystko na pewno warto ją przeczytać. I taki też mam plan.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, ale bardzo mnie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńKsiążkę juz widziałam, ale temat to nie dla mnie. To nie na moje nerwy. Wole czytać lżejszą literaturę i mieć z tego przyjemność, czasami sięgnę po coś innego ale rzadko. Akurat ta czuję, ze to będzie dla mniw za ciężkie. Mimo że wasza recenzja brzmią bardzo zachęcająco, ja tym razem odpuszczę. Dzięki za recenzję
OdpowiedzUsuńJestem zaciekawiona. Zwróciłam uwagę na tę nowość. Nota celująca dużo mówi o książce.
OdpowiedzUsuńOstatnio oglądałam reportaż o Wołyniu który podsycił u mnie ciekawość na ten temat. Książka Justyny Białowąs idealnie wpasuje się. "Wołyńska gra" nie zalicza się do łatwej literatury, porusza ważne współczesne kwestie oraz tematy historyczne przez co dostaniemy bardzo solidną dawkę historii. Intryguje ta książka jestem ciekawa jak potoczą się losy Jagody oraz Olega. Oby więcej takich książek które przypominają nam o własnej historii.
OdpowiedzUsuńP.S. Okładka robi wrażenie.
Bardzo, ale to bardzo chcę przeczytać tę powieść. Tyle dobrych opinii słyszałam o niej,że absolutnie nie można przejść obok niej obojętnie. Tym bardziej,że dotyczy wątku, jaki od zawsze był głośno komentowany w mojej rodzinie. Sprawa Wołynia od zawsze wzbudzała wiele emocji u częsci mojej rodziny i do dziś pamiętam ożywione dyskusje na ten temat, gdy byłam dzieckiem i niewiele z tego rozumiałam. Część mojej rodziny pochodziła bowiem z terenów dzisiejszej Ukrainy,więc w okresie rocznicy rzezi wołyńskiej szeroko komentowano wszelkie wątki z tym związane. Chętnie poznam więcej szczegółów dotyczących tego wydarzenia w powieści "Wołyńska gra" i dowiem się jak wpłynęły na losy współczesnych bohaterów.
OdpowiedzUsuńTak, tę książkę koniecznie muszę przeczytać. Nie tylko dlatego, że Wołyń ( chociaż lubię tło czy wątki historyczne), ale też dla tego stwierdzenia w recenzji "po zamknięciu powieści gwarantuję wam satysfakcję". Zamierzam się zmierzyć. A autorce gratuluje zmierzenia się z tak trudnym i bolesnym tematem.
OdpowiedzUsuńNo ciekawe jak autorka potraktowała ten trudny i bolesny temat. Ja o Wołyniu czytałam więcej, bo książkę Anny Herbich "Dziewczyny z Wołynia", "Kaci Wołynia" Koprowskiego i to co na lekcjach historii, nie oglądałam za to filmowej adaptacji, mimo że gra tam główną rolę moja koleżanka z gimnazjum, bo to nie na moje nerwy i moją wrażliwość. Czytanie o tym przyprawiało o dreszcze i dyskomfort, więc jak bym czuła się po obejrzeniu filmu... Mam w planach ten tytuł, mam nadzieję, że się nie zawiodę 😉
OdpowiedzUsuńTaki temat poruszany w książkach jest naprawdę trudny dla autora i nie każdemu się udaje,takiej tematyce sprostać. A gdy czytelnik,trafi na taki niewypał,to później jest sceptycznie nastawiony do innych z taką tematykę,przez co może nie dam szansy,naprawdę świetnym książką,takim jak ta. Bardzo dziękuję za taką ocenę oraz recenzję😘 B.B
OdpowiedzUsuńNie czytam recenzji "Wołyńskiej gry". Książka za chwilę znajdzie się w moim ręku. Najpierw lektura, potem recenzja. A jeszcze później porównam sobie nasze odczucia. Czasami trzeba właśnie w taki sposób podejść do książki.
OdpowiedzUsuńAleksandra Miczek