środa, 21 lipca 2021

Aleksandra Pakuła - "Lekcja hiszpańskiego"

Autor: Aleksandra Pakuła 

Tytuł: Lekcja hiszpańskiego

Wydawnictwo: Akurat

Data wydania: 2021

Ilość stron: 416

Ocena: 6/10

Opis:

Na pierwszy rzut oka Adrianna ma wszystko: cudowną córkę, kochającego, przystojnego męża, urodę i karierę. Wiedzie wręcz idealne życie... w bajkowej iluzji, bo gdy tylko zamyka drzwi domu, czar pryska. W końcu, kiedy rozwód i ucieczka od toksycznego małżonka przestają być jedynie jej marzeniem, okazuje się, że to nie koniec problemów. Swoją wolność musi opłacić wysokimi alimentami. Pewna tego, że doświadczyła już wielu bolesnych lekcji i że nie może być gorzej, wyjeżdża do Hiszpanii, gdzie zatrudnia się w restauracji swojego wujka. Tam nie tylko odkrywa, że ma talent do gotowania i że życie to lekcja za lekcją, ale też poznaje mężczyznę, dzięki któremu uczy się, że na naukę nigdy nie jest za późno.

I wszystko mogłoby się w końcu ułożyć, gdyby on i ona nie mieli tylu tajemnic.

Dla sprawcy akt przemocy trwa kilka sekund, dla ofiary ciągnie się do końca jej życia.

Ta książka to głos kobiet, które nigdy go nie mogły mieć.

Recenzja:

Mam wrażenie, że ta książka jest po prostu niedokończona, a nigdzie nie mogę znaleźć informacji, że to dopiero pierwszy tom - nie ma tego pod koniec książki, nie ma tego na okładce, nie widzę tego  na stronie księgarni internetowych, ani nawet na żadnym internetowym portalu. Trudno mi inaczej mówić o tej powieści inaczej niż: "ot, przeciętna". Fakt faktem, porusza bardzo istotny wątek, istotny problem wielu kobiet, ale według mnie autorka nie wykorzystała potencjału. Czy jednak polecam? Tak, myślę, że tak - całkiem dobrze się tę książkę czyta, mimo kilku minusów. Dokładniej zaraz opiszę co i jak. 

Adrianna miała kiedyś wszystko - cudownego mężczyznę, który miał pieniądze i wykształcenie, świetne warunki mieszkaniowe, a później: także przesłodką córeczkę. Los sprawił jednak, że prawdziwa twarz jej męża szybko ukazała się w świetle dziennym - był potworem, który traktował główną bohaterkę jak śmiecia i powtarzał, że nie jest nic warta, że nie jest wystarczająca, że bez niego byłaby nikim. Adrianna postanawia to wszystko skończyć, mimo że wie, że zostanie wtedy bez grosza przy duszy. Jest jednak jeszcze gorzej. Podczas rozwodu nie dosyć, że Adrianna nie dostaje nic - bo wcześniej, przed ślubem, podpisała intercyzę - to jeszcze jakimś cudem jej mąż sprawił, że to ona, chociaż on był szanowanym adwokatem, a ona zwykłą kosmetyczką - musiała mu płacić pieniądze: alimenty z racji tego, że niby on taki biedny... (Jak do tego doszło: nie wiem). 

Adrianna z trudem wiąże koniec z końcem, sprzedaje swój salon kosmetyczny, ale pieniędzy nie starcza jej na długo. Wyjeżdża więc na pięć miesięcy do wujka, do Hiszpanii, aby popracować w jego restauracji i trochę zarobić. Zostawia swoją pięcioletnią córeczkę ze swoją mamą, a później robi skok na głęboką wodę. Będąc w Hiszpanii postanawia udawać, że jej życie nie jest kupką nieszczęścia. Nie mija także zbyt dużo czasu, nim między Adrianną a szefem kuchni zaczyna iskrzyć. Tyle, że życie Adrianny nie układa się tak, jak powinno - nawet, gdy w Hiszpanii dziewczyna jest całkiem szczęśliwa. Ada nie może jednak w pełni zacząć na nowo, bo jej były mąż nie powiedział jeszcze ostatniego słowa - a on namiesza jeszcze sporo...

"Lekcja hiszpańskiego" bez poruszenia wątku przemocy domowej byłaby trochę nudnym romansem, bo jednak spotyka się milion lepszych pozycji na rynku wydawniczym. Motyw przemocy domowej trochę tę powieść ulepszała, ale jednak cały potencjał nie został wykorzystany - a jak mówię: zakończenie to już w ogóle wydaje mi się dosyć tragiczne. Bo chociaż autorka bez końca powtarza, że każda z nas jest wystarczająca, a nawet nie każda - tylko dosłownie każdy na tym świecie, to jednak w swojej powieści pokazała, że czasem zło potrafi bardziej wygrywać niż dobro. Naprawdę mam nadzieję, że będzie jeszcze jeden tom, który pokaże jednak, że jest nadzieja na wyjście z pewnych sytuacji - z pomocą i wsparciem innych osób, ale jednak, że jest nadzieja. A tu taka dosyć mglista sytuacja, mogłabym rzec, że tak nie do końca kolorowo się zrobiło i pozostało wiele pytań bez odpowiedzi. 

Według Lubimyczytać ta pozycja jest debiutem autorki i to widać. Postacie są trochę niedoszlifowane, akcja czasem bywa chaotyczna, humor czasem bywa przyciężki (i jednak bardziej powoduje na twarzy grymas obrzydzenia niż uśmiech), ale mimo wszystko klimat jest całkiem niezły, dosyć szybko się tę pozycję czyta i ogólnie, chociaż określiłabym tę pozycję mianem przeciętniaka, to uważam autorkę za dobrze rokującą i życzę jej wszystkiego dobrego, jeśli zdecyduje się dalej pisać książki. 

Ostatnie zdanie opisu pokazuje, że jest to książka dla kobiet, które nigdy nie miały prawa głosu. Nie do końca tak to odbieram, bo jednak sporo tej pozycji brakło, żeby był to swego rodzaju manifest, ale bez wątpienia uważam, że takich powieści, poruszających ten konkretny temat, brakuje na polskim rynku wydawniczym. Szczególnie właśnie w pomieszaniu z takim gatunkiem, jak romans, który pozwala dotrzeć do większej rzeszy kobiet-czytelniczek. 

Podsumowując: nie jest to najlepsza książka tego roku, ale to raczej całkiem dobry debiut - czytałam w tym roku już dużo, dużo gorsze, stąd wyciągam wniosek, że jak macie czas i ochotę, to możecie zaryzykować i przeczytać. Jednak nic na siłę. Decyzję podejmijcie sami!

EDIT: Autorka zdradziła mi, że będą kolejne tomy - także myślę, że sytuacja się jeszcze rozkręci - i że w końcu pokaże się prawdziwe oblicze byłego męża Adrianny, a także to, że przemoc domową trzeba tępić. Także no, dobrze, że w końcu ktoś mi potwierdził, że to nie jest koniec, bo w internecie na próżno szukać jakiejś konkretnej informacji na ten temat... Szkoda, bo gdyby czytelnik od początku wiedział, że to tom pierwszy, to też inaczej by do całego czytania podszedł. Niemniej jednak "Lekcja hiszpańskiego" kończy się w takim momencie, gdzie ten mrok jednak zwycięża, a jak człowiek nie wie, że to dopiero początek jakiejś serii, to trochę to przeraża... 

13 komentarzy:

  1. Tym razem nie zaryzykuje. Nie lubię mieć wrażenia, że historia urwała się w pewnym momencie i brakuje jej finału. Oczywiście nie mówię tutaj o otwartych zakończeniach, ale zakończeniach. Będę miała jednak autorkę na oku, wszak wytworzenie klimatu, lekkość pióra dobrze rokują. Jeszcze nie teraz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorka zdradziła mi, że będą jednak kolejne tomy! :D

      Usuń
    2. To czekam i obserwuje, jak to wszystkie się rozwinie. Trzymam też mocno kciuki.

      Usuń
  2. Renata Kozłowska21 lipca 2021 09:04

    Lubię czytać debiuty, każdy autor był kiedyś debiutantem. Warto dawać szansę nowym pisarzom. A tematyka poruszana w tej książce jest bardzo ważną więc chyba przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię sięgać po debiuty, czasami mozna trafić na świetna lekturę. Opis wydaje sisię interesujący. Skoro to debiut nalezy się spodziewać jakiś niedociągnięć. Chetnie dam mu szanse. Dziękuję za recenzję i polecenie kolejnej ciekawej książki

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię debiuty. Tym razem jednak poczekam, że może pojawi się część drugą. Bardzo interesuje mnie temat przemocy w rodzinie, ale takiej "niedokończonej" książki nie chcę czytać

    OdpowiedzUsuń
  5. Sporo tych wszystkich debiutów. Przy zakupie długo rozważam, cze potrzebny mi kolejny wydatek na kolejną książkę... Może pandemia uaktywnia kolejne osoby do pisania książek? Tym razem ten debiut pomijam. Ostatnio kupiłam kilka debiutów - np. "Narzeczona nazisty", "Skrzydła życia" itp. I warto było.

    OdpowiedzUsuń
  6. "Lekcja hiszpańskiego" udany oraz odważny debiut. To nie cukierkowy romans tylko bolesna historia która porusza bardzo ważny temat. Dobrze, że się wyjaśniło że to dopiero pierwszy tom, czytelnik inaczej podejdzie to książki oraz zakończania. Będzie pamiętać (zapisze na wszelki wypadek) i kiedy będzie kolejna cześć to wtedy rozejrzę się za książką Aleksandry Pakuły.

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię poznawać nowych twórców literatury i rozumiem, a nawet wybaczam im drobne potknięcia i niedociągnięcia w pierwszych wydawanych powieściach. Będę miała tę powieść na uwadze, bo choć książek do przeczytania mam duży stos czasem spontanicznie sięgam po coś nieplanowanego.

    OdpowiedzUsuń
  8. Aleksandra Pakuła, mimo iż jest wschodzącą autorką, już zyskała moje uznanie. Dlaczego? Wprowadziła świeży powiew do współczesnego romansu. Mam nawet wrażenie, że postanowiła zmienić skostniały kształt tego gatunku. A to się jej chwali. I to bardzo. Może w końcu współczesny romans stanie się romansem w prawdziwym tego słowa znaczeniu?
    Autorka podjęła trudny jak na powieść debiutancką temat. Historia, jakich sporo wokół nas. Co mnie w niej urzeka? To, że poniżona i zdyskryminowana przez mężczyznę kobieta nie użala się nad sobą, podnosi się z kolan, poprawia koronę i żyje pełną piersią. Gloria i chwała autorce za to, że potrafiła wyjść poza skostniały schemat współczesnych romansów, pokazujących płeć piękną jako całkowicie podporządkowaną mężczyznom, co najmocniej drażni mnie w książkach tego gatunku.
    Aleksandra Miczek

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie, to ja podziękuję. Po "Gniewie" Miłoszewskiego i "Nieodnalezione" Mroza to ja mam dość tematu przemocy domowej w książkach. Tym razem tytuł nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Debiuty nie są złe,wszystko zależy jak do kogo trafią. Zawsze każdy będzie miał różne opinie o nich. Fajnie,że jednak będą kolejne tomy. Ja narazie poczekam na recenzję kolejnego tomu i wtedy będę się zastanawiać czy chce się w niej zaczytywać. Okładka i tytuł bardziej są na + i kuszą do ZaCzytania się w niej,ale narazie z nią spasuje. Bardzo dziękuję za recenzję oraz informacje o drugim tomie😘B.B

    OdpowiedzUsuń