poniedziałek, 14 czerwca 2021

Sarah Penner - "Zaginiona apteka"

Autor: Sarah Penner
Tytuł: Zaginiona apteka
Wydawnictwo: HarperCollins
Data wydania: 5 maja 2021
Liczba stron: 384
Ocena: 9/10

Opis:

Zapomniana historia...
Życie wśród trucizn i zemsty...
Witajcie w zaginionej aptece!

Ukryta pośród zaułków osiemnastowiecznego Londynu tajemna apteka obsługuje niezwykłą klientelę. W całym mieście maltretowane lub zdradzane kobiety przekazują sobie szeptem wieści o tajemniczej Nelli, sprzedającej na pozór niewinne medykamenty, dzięki którym mogą raz na zawsze pozbyć się swoich dręczycieli. Los apteki staje jednak pod znakiem zapytania, gdy nowa klientka popełnia brzemienny w skutki błąd, którego konsekwencje ciągną się przez wieki.
Tymczasem współcześnie Caroline Parcewell, niedoszła historyczka, samotnie spędza w Londynie dziesiątą rocznicę ślubu, uciekając przed małżeńskimi problemami. Przypadkiem trafia na wskazówkę sprzed dwustu lat dotyczącą serii niewyjaśnionych zgonów w tym mieście, a wtedy los splata jej życie z życiem aptekarki sprzed wieków. Z życiem… i śmiercią.

Recenzja:

Nie będę ukrywać, że na Zaginioną aptekę czaiłam się od dłuższego czasu, bo opis kusił mnie niesamowicie. Zresztą, sami musicie przyznać, że motyw w trucicielki w londyńskiej scenerii brzmi fenomenalnie, a gdy doda się do tego fakt, że historia rozgrywa się w dwóch przestrzeniach czasowych, osiemnastowiecznej i współczesnej, to… książka sama wskakuje na półeczkę MUST READ. I choć bałam się nieco zawodu, bo opinie na portalu goodreads czytałam różne, tak… Sarah Penner udało się mnie miło zaskoczyć!

(…) Promień latarki oświetlił ciemność przede mną. A wtedy z zapartym tchem, oniemiała, w absolutnej ciszy patrzyłam na to, co miałam przed sobą – na rzeczy zaginione, pogrzebane, które stanowczo zbyt długo pozostawały nieodkryte.

Gdy otworzyłam Zaginioną aptekę powitała mnie miła niespodzianka – na pierwszych stronach wita nas czarno-biała mapka Londynu oraz przysięga starożytnych aptekarzy. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się takiego dodatku w literaturze obyczajowej, niemniej bardzo się cieszę, że znalazłam go tutaj – był sympatycznym dopełnieniem wędrówek po londyńskich uliczkach, pozwalał lepiej się w nich odnaleźć, a i sama wspomniana deklaracja wniosła nieco do obrazu jednej z bohaterek, Nelli. Przyznam Wam szczerze, że to właśnie towarzyszenie tej bohaterce jest moją ulubioną częścią (a raczej częściami) powieści – cudownie mroczną i tajemniczą, niecodzienną, fascynującą i klimatyczną. Nie myślcie jednak, że współczesna bohaterka, Caroline, jest w jakiś stopniu gorsza, bo choć nie intrygowała mnie tak bardzo, tak zaimponowała mi przemianą, która się w niej zadziała. I – co warto dodać – obie narracje cudownie się zazębiają ze sobą, a zakończenie książki to najprawdziwszy majstersztyk! Aż żałuję, że nie mogę Wam go opowiedzieć, bo opadnięta szczęka gwarantowana!

Sarah Penner urzekła mnie także przyjemnym stylem – lekkim piórem i łagodnym rozmarzeniem w opisach. Choć historia jest mroczna, tak nie opuszczało mnie tutaj uczucie delikatnej baśniowości – zresztą, historia przyprószona jest delikatnie magią. Wątkiem przewodnim dla historii zdaje się być jednak nie tylko odkrywanie hipnotyzującej wręcz przeszłości tytułowego miejsca i jego tajemnic, ale i ukazanie siły kobiet, swoistej solidarności, odwagi oraz… odnajdywania siebie i spełnienia, nie zawsze w oczywisty sposób. Nie można też zapomnieć, że ważną istotę tutaj spełniają także zemsty, małe i duże, aczkolwiek – jak wspomniałam wcześniej – jednym z moich ulubionych motywów tu zawartych był rozwój Caroline. Ta metamorfoza wypadła bardzo naturalnie i z pewnością niejednego czytelnika zachęci do refleksji.

Dla nas obu ten flakonik oznaczał koniec jedynych poszukiwań i początek następnych. Symbolizował rozstajne drogi, porzucenie tajemnic i bólu na rzecz zaakceptowania prawdy… na rzecz zaakceptowania magii. Magii, z jej czarującym, nieodpartym urokiem, jaki mają tylko bajki.

Zaginiona apteka to magiczna, zaskakująca i rewelacyjna opowieść, po którą powinna sięgnąć każda kobieta. Jestem pewna, że wiele czytelniczek doceni jej czar oraz zniewalający klimat. Choć wspominałam głównie o tajemnicach, mrokach i baśniowości, w tej historii nie brakuje także i humoru oraz zakręconej akcji. Przy tej książce nie ma miejsce na nudę – jest za to miejsce na zachwyt, refleksję oraz nadzwyczajną rozrywkę. Polecam z całego serca!

P.S. Zapomniałam dodać, że na ostatnich stronach są zapiski z pracy Nelli, interesujący krótki rys historyczny na temat trucizn w XVIII i XIX-wiecznej Anglii oraz trzy przepisy – na gorący napar Toma Peppera (koi drapanie w gardle i rozluźnia po ciężkim dniu), na balsam Blackfriars na insekty i czerniaki (uśmierza swędzenie skóry po ukąszeniu owadów) oraz na… maślane ciasteczka z rozmarynem (tego tłumaczyć nikomu nie trzeba). Cudo! 💓

10 komentarzy:

  1. Zapowiada się bardzo interesująco, a więc hot, hot ☺️

    OdpowiedzUsuń
  2. Renata Kozłowska14 czerwca 2021 15:24

    Jak tylko zobaczyłam zapowiedź tej książki od razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Mam na półce na Legimi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Opis "Zaginionej apteki" intryguje, zapowiada nietuzinkową historię. Lubię książki które dzieją się dwutorowo, łączą przeszłość z teraźniejszością zwiastuje to wielkie emocje. Po przeczytaniu tej książki z chęcią może co niektóry z chęcią skorzystaliby z takiej apteki.
    P.S. Piękna okładka

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam gdy akcja książki dzieje się w dwóch różnych czasach. Bardzo spodobała mi się recenzja. Bardzo chętnie ją przeczytam. Dowiedziałam się, że jest na Legimi, więc przeczytam ją wcześniej niż poźniej. Oby więcej takich książek

    OdpowiedzUsuń
  5. pierwszy raz widzę tą książkę na oczy, ale zapowiada się bardzo interesująco. XVIII wieczny Londyn i trucicielka to coś nowego. Czuję się skuszona. Muszę zapisać sobie ten tytuł, piękna okładka aż mi sie oczka zaświeciły. Dzięki za recenzję

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdzieś już wpadłam na ten tytuł. Tak, chciałabym przeczytać taką książkę. A recenzja dodatkowo mnie zachęca.

    OdpowiedzUsuń
  7. Historia tak nieprawdopodobna, że trudno w nią uwierzyć. Tak to jednak w życiu bywa. To, co niewiarygodne i niebywałe lubi przypadać człowiekowi w udziale i płatać mu figle. Czemu nie miałaby to być wizyta w magicznej aptece. Przyznam, ze sama chętnie bym odwiedziła takie miejsce. Niejeden problem by mi się cudownie rozwiązał.
    Zajrzę do "Zaginionej apteki". Lubię takie magiczne historie, bo to, co minęło, nigdy nie mija na zawsze.
    Aleksandra Miczek

    OdpowiedzUsuń
  8. Wy chyba siedzicie w mojej głowie. Ostatnio myślałam, że chętnie przeczytałam bym coś klimatycznego, nutką tajemniczości i najlepiej z minionej epoki ( może dekadentyzmu). I co? Proszę, oto "Twoja książka", którą poleca Nasz Książkowir. Może nie bardzo z okresu dekadentyzmu, za to przeszłość przelata się z teraźniejszością. Dołożono humor, zakręconą akcję i baśniowość... czy coś sobie jeszcze Pani życzy...?
    Jak Was nie kochać?!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Już od samej okładki bije taka magia,że nie nie da się przejść koło niej,bez grama ciekawości😍Okładka oraz recenzja,na dzien dobry czaruje i urzeka czytelnika,tak,że chce się wejść do tej powieści😍Bardzo,bardzo lubię zaczytywać się w takich powieściach i przenosić w inną krainę 🙂Bardzo chciałabym się przejść,po tych Londyńskich uliczkach i poznać tą magiczną historie 🥰Od dawna nie zauroczyła mnie tak,żadna powieść,aby chcieć mieć ją,tu i teraz,od razu😀 Powieść ląduje w top 10,najbardziej pożądanych książkowych zdobyczy 😍😁😉Bardzo dziękuję za recenzję😘B.B

    OdpowiedzUsuń
  10. Tu apteka, a był film i książka o czekoladzie i cukierni z Juliette Binoche i Johnnym Deppem, nie wiem, tak mi się skojarzyło 😁 Bardzo mnie zaintrygowałaś, będę wypatrywała tejże magicznej powieści ! 💚🌹

    OdpowiedzUsuń