Autor: Vi Keeland, Penelope Ward
Tytuł: Najpiękniejsza pamiątka
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 2021
Ilość stron: 328
Ocena: 6,5/10
Opis:
Od początku wszystko szło nie tak. Zerwane zaręczyny tuż przed samym ślubem. Samotna wycieczka zamiast podróży poślubnej. Fatalna pogoda, odwołane loty, a w perspektywie koczowanie w lobby hotelu zamiast oczekiwania na koniec śnieżycy w cywilizowanych warunkach. To wtedy nieoczekiwanie zaczęła się historia rodzeństwa Madeline i Milo Hookerów, choć oboje nazywali się zupełnie inaczej i wcale nie byli bratem i siostrą.
Śnieżyca minęła, loty przywrócono, a Madeline i Milo nie potrafili się rozstać. Stali się sobie bliscy. Przez kilka cudownych dni byli nierozłączni. Nie poznali swoich prawdziwych imion, choć zdradzili sobie najpilniej skrywane sekrety. Zwiedzali razem różne miejsca i zbierali pamiątki. A gdy wreszcie przyszedł czas rozstania, obiecali sobie, że spotkają się znów, za trzy miesiące w Nowym Orleanie. Wtedy będą już wiedzieć, czy są na siebie gotowi.
Powrót do domu przyniósł dziewczynie nowe rozterki i kolejne znaki zapytania. Od chwili pożegnania wiedziała, że będzie tęsknić za pięknym nieznajomym. Serce mówiło jej, że są dla siebie stworzeni i mogą zbudować cudowny związek. Rzeczywistość jednak okazała się zupełnie inna od marzeń o bajkowej miłości. Madeline - a właściwie już Hazel - zaczęła sobie zadawać pytania, czy w jej przyszłości jest w ogóle miejsce dla mężczyzny i czy ma jeszcze szansę na prawdziwe, szczere uczucie.
Ogarnęło ją zwątpienie, a miesiące powoli upływały...
Czy wspomnienia mogą zastąpić prawdziwą miłość?
Recenzja:
Znam ten duet - i to bardzo dobrze. Niemniej jednak "Najpiękniejsza pamiątka" była ich bardziej przeciętną książką: niby przyjemnie się ją czyta, ale fabuła nie jest jakaś "wow", nie powala. Mimo wszystko spędziłam z tą książką tak bardzo fajny czas, że nie jestem w stanie jej nie polecać - bo oprócz tego, że fabuła nie jest taka oryginalna, to właściwie jest bardzo mało minusów. Więc wiecie: jeśli dacie radę przełknąć historię miłosną, która nie jestem udziwniona, za to bywa całkiem romantyczna, to musicie sięgnąć po "Najpiękniejszą pamiątkę"!
Hazel przechodzi trudny okres. Praktycznie tuż przed ślubem jej narzeczony zrywa zaręczyny i odwołuje ślub. Mimo wszystko, w związku z tym, że nie dało się odwołać rezerwacji hotelu, który para miała odwiedzić podczas miesiąca miodowego, Hazel postanawia tam jechać i skorzystać z okazji, aby trochę wypocząć.
W wyniku splotu wypadków wygląda to mniej więcej tak, że Hazel szybko się wymeldowuje (bo jednak przerasta ją samotne spędzanie urlopu, a wspomnienia za bardzo ją nękają) i jedzie na lotnisko, ale szybko się okazuje, że w związku z pogodą żadne przeloty się nie odbędą. Hazel chce wrócić do hotelu, ale wychodzi na jaw, że w ogóle w okolicy nie ma już żadnego wolnego pokoju, bo podróżnicy rzucili się do wynajęcia sypialni, w której mogliby spędzić noc.
I takim sposobem Hazel poznaje Mattheo - chłopak podsłuchuje, jak recepcjonistka zostawia wiadomość na poczcie głosowej u jednej pani, która wynajmowała pokój bodajże także dla swojego brata, notuje imię i nazwisko, a później udaje, że jest właśnie panem Hooker. Obserwująca to Hazel postanawia zaryzykować i zaczyna grać w jego grę, dodając, że są razem - i że ona jest jego siostrą.
Początek znajomości Hazel i Mattheo jest oczywiście dosyć niezwykły, a wkrótce zaczyna się ich historia miłosna, bo chemia, która zaczyna ich łączyć, jest niezaprzeczalna. Tyle, że oni znają się tylko, jako Milo i Maddie - więc to wszystko bardziej układa się jak przygodna znajomość niż poważny związek. Szczególnie, że naprawdę żadne z nich nie kwapi się do tego, żeby przyznać, jak się naprawdę nazywa, bo postanawiają to wszystko rozegrać, jak swego rodzaju przygodę życia, w której nic ich nie ogranicza...
Wbrew takiemu dosyć bombowemu początkowi, późniejsza akcja staje się coraz bardziej przewidywalna - i coraz bardziej jest ona wręcz nudnawa i przeciętna. Pierwsza część książki, związana z przygodą Milo i Maddie jest naprawdę fantastyczna, a później jakby przychodzi szara rzeczywistość, w której już nie wszystko wygląda tak dobrze. Mimo wszystko "Najpiękniejsza pamiątka" jest warta polecenia, bo nawet to "nudnawe" i "przeciętne" w wykonaniu tych autorek jest i tak całkiem dobre - bardziej odnoszę się tu do poziomu, do którego u nich przywykłam, bo w porównaniu do innych książek, ta książka i tak wypada lepiej!
To, co jest największym atutem tej powieści, jest fakt, jak ona jest napisana. Cudowni, bardzo realni bohaterowie, których można by wręcz ożywić, do tego dialogi i opisy, które są na wysokim poziomie. Najlepsza jest tu jednak kwestia związana z emocjami i uczuciami - bo dosłownie jest to wręcz wyczuwalne, a chemia między bohaterami jest namacalna. Co więcej, Mattheo jest takim romantycznym słodziakiem, że bardzo chętnie sama bym go poznała (uwielbiam takie postacie)!
Okładka jest trochę tandetna. Nie wiem, kto chciał połączyć kolor różowy z niebieskim, a do tego dać jeszcze typowego przystojniaka (z prawie gołą klatą), których teraz na rynku jest już przesyt. Okładka totalnie "not", natomiast treść jest warta tego, żeby się z tą okładką przemęczyć.
Podsumowując: polecam. "Najpiękniejsza pamiątka" jest dobrą książką, która mogłaby mieć trochę więcej plot twistów, ale i tak przyjemnie się ją czyta. Lubię tego typu klimaty - i to jak na razie jest jedna z lepszych książek, które czytałam w kwietniu. Zobaczymy, co powiem pod koniec miesiąca... Myślę, że na pewno nie będzie to najgorsza powieść - chociaż jaką bym była szczęściarą, jakby najsłabsza książka w tym miesiącu miała u mnie tak wysoką ocenę?!
Mimo takiej tandetnej okładki i przewidywalnej fabułay chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJakoś opis i recenzja nie zachęciły mnie by po nią sięgnąć. A okładka faktycznie nie zachęca
OdpowiedzUsuńNie jestem zachęcona.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten duet i z pewnością przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś, kiedy nie będę miała nic ciekawego do czytania sięgnę po nią.
OdpowiedzUsuńAkurat dużo bardziej lubię takie "nudnawe" i " przeciętne" historie niż wypływającą Ze stron lawę: mafii,erotyki czy wulgaryzmów, w której liczy się ilość a nie jakość treści. Dlatego jak będę miała okazję i możliwość do bardzo chętnie polecę z bohaterami do Nowego Orleanu🥰 Bardzo dziękuję za kolejną fajną piłeczkę oraz świetną recenzję 😘😘😘 B.B
OdpowiedzUsuń*fajną polecajkę.....😘
UsuńBardzo lubię ten duet pisarski. Obie panie piszą świetne historie, które bardzo szybko i przyjemnie się czyta. Fakt okładka to jakaś porażka, zupełnie nie wiem po co ktoś takie coś wymyślił. Mimo wszystko książkę zapisałam A liście do przeczytania, dzięki za recenzję
OdpowiedzUsuńObok tego duetu trzeba się zatrzymać, zawarte w ich książkach historie sprawiają, że czytelnik może poczuć się jakby sam w nich uczestniczył, zawsze miło spędza się czas. "Najpiękniejsza pamiątka" do tego grona też się zalicza to lekka, niewymagająca opowieść która umili nam chwile pomimo przewidywalność. Będę się rozglądać za tą książką.
OdpowiedzUsuńP.S. Okładka mizerna, wydawnictwo się nie wysiliło na bardziej pasującą do tej historii.
Może najpiękniejsza pamiątka, ale okładka to najgorsza ever, jaką widziałam w ciągu ostatniego tygodnia... Co tu się stało?? Zaznaczę, że dobrze wiem, że nie ocenia się wartości książki po samej okładce, ale to aż się prosi - wygląda jak kioskowy harlekin z dawnych lat.
OdpowiedzUsuńNie znam pióra tych autorek, ale fabuła książki przypomina komedię romantyczną amerykańską bardziej 😁 Okładka średnia, nie zwróciłabym na nią uwagi w księgarni 🙃
OdpowiedzUsuń