Autor: Corinne Michaels
Tytuł: Beholden
Wydawnictwo: Szósty Zmysł
Data wydania: 2020
Ilość stron: 434
Ocena: 7/10
Opis:
Bestsellerowa autorka Corinne Michaels powraca z nową powieścią z jej bestsellerowej serii Salvation.
Beloved, pierwsza część duetu, zostawiła czytelniczki w emocjonalnym rozdarciu. Czy druga część pozwoli uleczyć zranione serca?
Niezapomniana historia dla tych czytelniczek, które cenią sobie książki wyjątkowo przesiąknięte emocjami, z czego słynie Corinne Michaels.
Próbowałam mu się opierać. Robiłam co w mojej mocy, by historia znów się nie powtórzyła.
Jackson i ja wiedzieliśmy, że ostatecznie on i tak wygra. Zburzył moje mury obronne, zlekceważył wszystkie wymówki i sprawił, że pokochałam go na przekór wszystkiemu.
A potem roztrzaskał moje serce na tysiąc drobnych kawałków.
Nie pozwolę mu na to ponownie. Oddanie mu serca po raz pierwszy było wystarczająco trudne. Jeśli znowu mnie zrani, nigdy tego nie przeboleję. Bez względu na to, co myśli sobie Jackson, nie uciekniemy przed własną przeszłością.
Recenzja:
"Beholden" jest już drugim tomem serii - więc z góry mówię, że warto znać pierwszy, bo jednak to jest seria, którą trzeba czytać raczej dosyć po kolei. Oczywiście, jeśli czytaliście już powiązane serie, typu o Natalie, to możecie co nieco wiedzieć na temat głównego bohatera pozycji, którą teraz recenzuje. Ale to dalej są tylko okruszki, które nie dają pełnego obrazu tomu drugiego bez znajomości pierwszego.
Jackson prawie stracił życie. Został postrzelony trzy razy i walczył o to, żeby w ogóle wybudzić się ze śpiączki, co na szczęście mu się udało. Gdy tylko otworzył oczy, mimo wcześniejszych kłótni, była przy nim jego ukochana - Catherine. Dla głównego bohatera było to jak znak od losu, że należy im się druga szansa. Obiecał więc dziewczynie, że będzie jej wierny, lojalny i nigdy więcej już jej nie okłamie. Niestety, szybko się okazuje, że mimo tego że jest im razem świetnie, a ich związek jest dosyć intensywny, to Jackson ma tajemnice przed Catharine.
Catharine nie umie wybaczyć Jacksonowi tego, że po raz kolejny ją zawiódł i złamał jej serce. Postanawia, że wyjedzie i już nigdy nie zobaczy obiektu swojej miłości, po czym - gdy już uda jej się wyleczyć z niespełnionej miłości - to ułoży sobie życie na nowo. Niestety, jak zwykle plany bywają zwodnicze, szczególnie w przypadku Jacksona, który strasznie żałuje, że nie powiedział swojej ukochanej całej prawdy w odpowiedniej porze...
"Beholden" to pozycja, w której wcale się tak dużo nie dzieje. Jest bardzo dużo opisów - głównie uczuć, emocji, ale także seksu. Samej fabuły nie jest jakoś dużo, spokojnie można by tę książkę skrócić o połowę. Ale po co, skoro właśnie jej największą wartością jest to, w jak doskonały sposób autorka potrafi zaserwować wszystkie te stany, typu ból i miłość? Dla mnie to naprawdę w przypadku tej powieści jest taka wisienka na torcie.
Nie jestem w stanie ocenić, czy lepszy był to pierwszy, czy raczej tom drugi. Wydaje mi się, że oba oceniłam w podobny sposób, bo są po prostu bardzo dobre - i oba są godne polecenia. Jest to ścisła kontynuacja, więc ja to traktuje jako jedną historię, która została świetnie przez autorkę przedstawiona i opowiedziana. Nie umiem tego w głowie rozdzielić, bo oba tomy wywarły na mnie duże, pozytywne wrażenie, chociaż wiem, że w internecie dużo osób ma w tej kwestii podzielone zdanie - że kontynuacja była niby zbyt nudna... No cóż, zależy, kto co lubi. Dla mnie "Beholden" było naprawdę trafioną lekturą.
Bardzo mi się podoba to, że okładki między pierwszym a drugim tomem nie zmieniły się tak bardzo i fajnie one się ze sobą na półce komponują. Dla mnie to naprawdę duży plus, szczególnie, że ostatnio naprawdę lubię układać swoje książki na półkach w biblioteczce!
Dodam, że Corinne Michaels to naprawdę świetna pisarka, która uwiodła mnie chyba każdą swoją historią - a w mojej rodzinie także jest masa jej fanów, więc to chyba jednoznacznie świadczy, że osoby dorosłe (bo tam jednak jest sporo seksu, więc młodszym nie polecam!) doceniają wprawny warsztat, lekkie pióro i niesamowite historie, które często są przepełnione emocjami, że dosłownie część z nich czytelnik jest w stanie odczuć.
Podsumowując: dla mnie "Beholden" to jedna z tych pozycji, która na jakiś czas zostanie w mojej głowie. Myślałam, że nie dam rady jej na dziś przeczytać i że zasnę, nim dobrnę do końca - ale nie, "Beholden" nie pozwalało mi się od siebie uwolnić i nie byłam w stanie zmrużyć oczu, dopóki nie doczytałam do ostatniej kropki. To chyba świadczy, że naprawdę warto dać tej serii (bo w końcu nie tylko książce) szansę, prawda?
Seria Salvation coś mi mówi - czyli o autorce już słyszałam, jednak jeszcze nie przeczytałam o romansie, którego bym tak bardzo chciała przeczytać :D Wszystkie wydają mi się do siebie tak podobne... tylko numer tomu ich rozdziela. Ale wiadomo, to tylko moje indywidualne odczucia. Może to zależy od czasu i nastroju, na razie basuje na te historie.
OdpowiedzUsuńNie znam tej serii. Zaczynam wpadać w kompleksy, bo co wejdę na ten blog to ciągle pojawiają się nieznani mi autorzy, nieznane nowości... W żaden sposób nie sposób ogarnąć rynku wydawniczego, nie da rady dotrzeć do tych książek, które chciałoby się poznać.
OdpowiedzUsuńNazwisko znajome, nie przypominam sobie, czy coś czytałam. Może sięgnę w przyszłości. Chwilowo wracam do kryminałów, muszę nadrabiać zaległości.
OdpowiedzUsuńNiestety do tej pisarki jeszcze nie dotarłam choć książki JEJ wzbudzają u mnie zainteresowanie. "Beholden" przyzwoita kontynuacja (ten ból i miłość nęci), dalsze losy Catharine oraz Jacksona intrygują. Jeśli będę miała możliwość z chęcią poznam tą serię.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę tą książkę, jakoś zupełnie nie kojarzę autorki. Choć muszę przyznać po waszej recenzji chętnie poznam.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że lektura pierwszego tomu strasznie mnie wymęczyła - chociaż wiele książek w tym klimacie za mną i całkiem je lubię, tym razem historia od Michaels totalnie nie przypadła mi do gustu ;v
OdpowiedzUsuńNazwisko Corinne Michaels jest mi zupełnie obce. Nie spotkałam się do tej pory z jej twórczością. I nie wiem, czy kiedykolwiek się z nią spotkam.
OdpowiedzUsuńOkładka książki w zdecydowany sposób zniechęca mnie do tego, by po nią sięgnąć.Widok roznegliżowanych postaci z marsowymi minami zazwyczaj zwiastuje bardzo szablonową, podobno romansową fabułę. Moim zdaniem daleko im do romantycznych uniesień i prawdziwych porywów serca. Przynajmniej u mnie takich porywów i uniesień nie wywołują. Są zupełnie oderwane od rzeczywistości, czasami tak bardzo, ze trudno w nie uwierzyć. I pasują do tych nieszczęśliwych postaci na okładkach, bo bohaterom nie dają one szczęścia, takiego prawdziwego szczęścia rodzącego się z bycia w związku z drugim człowiekiem.
Aleksandra Miczek
Nie znam pierwszego tomu i to raczej lektura nie dla mnie 😁 ale fajnie, że Ty bawiłaś się przy lekturze dobrze, to ważne by książka nie nudziła 🙃
OdpowiedzUsuńJuż poprzedniczka, czyli „Beloved” sprawiła, że podeszłam do niej pozytywnie, a jak widzę, również następczyni, a więc „Beholden” dzielnie dotrzymuje jej kroku. Zwłaszcza że czekałam, aby poznać dalszą część losów Catherine oraz Jacksona. Przeżył, obiecał, że będzie lojalny, nigdy jej nie okłamie, a jednak skrywa przed nią tajemnicę. A ona, choć czuwała wcześniej przy jego łóżku, teraz postanawia wyjechać, zapomnieć o nim. Los bywa, jednak przewrotny, a z naszych planów nie zawsze musi wyjść, to, co my chcemy, tak, jak tutaj, gdy wyjazd okaże się tylko planem, a los nierozerwalnie będzie chciał ją złączyć z tym, który złamał jej serce. Jak już wspomniałam, czekałam na kontynuacje, a jak się okazuje, nie zawiodła ona mych oczekiwań, podobnie, jak utrzymana w podobnym klimacie strona graficzna okładki. Dla mnie, jako przyszłej czytelniczki jestem wprost zachwycona.
OdpowiedzUsuńNoooo, to seria i skoro trzeba znać poprzednią część, to niestety dla mnie za późno. Nie wiem, ja nie jestem do tej serii przekonana, także i po recenzji tego tomu.
OdpowiedzUsuń