Tytuł: Harde Baśnie
Wydawnictwo: SQN
Data wydania: 2 grudnia 2020
Liczba stron: 576
Ocena: 9/10
Opis:
Baśń. Raz powstała, zaczyna żyć własnym życiem
Na pewno znasz przynajmniej jedną wersję tej historii. Może w Twojej Czerwony Kapturek był niewinną bajką dla dzieci? Może znasz jej brutalniejszą wariację?
Pozwól, że opowiem Ci o jeszcze jednej.
Zaczyna się tak samo jak poprzednie. Między drzewami biegnie dziewczyna w czerwonej pelerynie. Ma na imię Lyka i oddałaby wszystko, by zapamiętać choć jeden ze swoich snów…
Czerwony Kapturek, Jaś i Małgosia, Śpiąca Królewna, Brzydkie Kaczątko i inne baśnie w zupełnie nowej odsłonie. Nigdy nieopowiedziane historie w baśniowej estetyce. Posłuchajcie o magii, która ma władzę nad śmiercią, i miłości silniejszej niż czas.
Tylko w świecie hardych baśni klątwę snu pomaga zdjąć hasło do Facebooka, największym wrogiem wróżki są krótkie terminy i nadmiar zleceń, a zasady BHP obowiązują nawet zombie!
Oto druga antologia Hardej Hordy, niezwykłej grupy trzynastu utalentowanych pisarek. Będzie śmiesznie, czasem mrocznie, chwilami nostalgicznie. Przewrotnie i dojmująco współcześnie.
Daj się oczarować i przeżyj baśniowe déjà vu.
Recenzja:
Dawno, dawno temu – a w zasadzie nieco ponad miesiąc temu – pewna recenzentka ujrzała w zapowiedziach wydawnictwa SQN książkę niebywale piękną i kuszącą. Tym woluminem były Harde Baśnie - opowieści stworzone przez plejadę znakomitych polskich pisarek, bardzo przez nią lubianych. Jako, że dziołcha ta gawędziarstwo wielce ubóstwiała, czym prędzej z prośbą do wydawcy napisała i… swój wymarzony skarb otrzymała. Aż zaczęła rymować, bo tytułem prawdziwie się zajarała. I...
Dobra, wystarczy tej kompromitacji, bo do bajek pisania raczej się nie nadaję - w przeciwieństwie do trzynastu Pań, których opowieści możemy znaleźć we wspomnianym tytule. Każda zaskakuje tutaj wspinaczką na wyżyny swej baśniowości i zamienia się w utalentowaną bajarkę, której słuchać – albo raczej czytać – nie sposób przestać.
Oczywiście – jak to w antologiach bywa - baśń baśni jest nierówna, więc jedne podobały mi się bardziej, inne nieco mniej, ale każde miała w sobie coś wartego uwagi. Ot, znajdziemy tutaj prawdziwie baśniowe historie, ale również baśni przyprawione kryminałem, steampunkiem czy innym gatunkowo klimatem – absolutnie kocham taką rozmaitość! Lubię też taką pozorną różnorodność w poziomach w antologii, ponieważ dzięki niej zyskuje się pewność pewność, iż trafi ona do szerszego grona odbiorców – jestem przekonana, że każdemu czytaczowi inne historie zapadną w pamięć. Ja – w przypadku tego zbioru – zadurzyłam się w króciutkiej opowieści Ewy Białołęckiej (Demon w studni) oraz – tu bez niespodzianek – w utworze Marty Kisiel (Idzie, powtarzał wiatr) – obie zajęły ex aequo pierwsze miejsce w moim serduchu!
W Hardych Baśniach urzekające są nie tylko same baśnie, ale i ich inspiracje. Autorki w swoich bajaniach czerpią tutaj nie tylko z tradycyjnych baśni, ale także i dawnych wierzeń, tudzież bardziej pospolitych (z pozoru) codzienności – wspomnień, lubianych książek, a nawet… współczesnych bajek. Ewa Białołęcka i jej skojarzenie pewnego bohatera ze Szczerbatkiem to złoto, bo – jakby nie patrzeć – pod koniec jej baśni widziałam go tak samo.
Demon słuchał zafascynowany, z uchylonej paszczy zwisała mu nitka śliny. Miał bardzo mętne pojęcie, co to jest milion. Opanował kilka podstawowych liczebników, takich jak: jeden, cztery i za mało. Innych egzystencji nie potrzebował. On sam był jeden, miał cztery łapy i za mało miejsca.
Fantastyczne w tych historiach jest również to, że choć niosą ze sobą przekaz, tak wypchane są także humorem, a w wielu z nich z łatwością można odnaleźć elementy nawiązujące do współczesności oraz szeroko-pojętej popkultury. Co więcej, na zakończenie każdego opowiadania, znajduje się kilka zdań od autorki, które czyta się bardzo miło. Żałuję tylko, że nie znalazło się w tym wydaniu miejsce na… ilustracje! Bo – jeśli się nie mylę – w „Hardej Hordzie” nas tym uraczono, a tutaj – przy BAŚNIACH – ich pożałowano. Wstyd, wstyd, wstyd!
Harde Baśnie z całą pewnością okaże się niespotykanym rarytasem dla każdego miłośnika polskiej fantastyki, baśniowości oraz autorek, których opowieści są weń zawarte. Książka wydana jest przepięknie i zjawiskowo prezentuje się na półeczce, ale – kurczaczki – nie rozumiem, dlaczego zabrakło wewnątrz ilustracji (jest jedynie powtórzenie okładki w biało-czarnych barwach przy każdym tytule). Jestem o to troszkę zła, aczkolwiek opowieści tej antologii wynagrodziły mi to niedorysowanie, jednak i tak – za karę – polecam tę książkę jedynie z 99,9% mojego serducha!
Książka jest dostępna wyłącznie w SQNstore. :)
Baśni nigdy nie za dużo. Tylko one tak cudownie pokazują, że dobro może wyjść z cienia zła i ma siłę, by to zło pokonać. Wiara potrzebna człowiekowi, szczególnie w czasach, gdy to zło bezczelnie panoszy się po świecie i wytyka noc z każdego zakamarka ludzkiego życia.
OdpowiedzUsuńZ parafrazami baśni czy ich uwspółcześnianiem spotykam się dość często, chociażby z racji wykonywania zawodowych obowiązków. Do tej poty urzekły mnie te, które wyszły spod pióra literackiego duetu dwóch poetek, Natalii Usenko i Danuty Wawiłow, które to panie pięknie przeniosły baśnie, przede wszystkim Andersenowskie, w polskie realia obyczajowe.
Takie cudeńka stanowią doskonałą zabawę dla dorosłego czytelnika, ale i dziecko, odczytujące baśniową symbolikę w sposób zazwyczaj zgoła odmienny, znajdzie w nich coś dla siebie. Oba pokolenia łączy na pewno doskonała zabawa i to poczucie (bezcenne dla dorosłych), że drzemie we mnie beztroskie dziecko.
Aleksandra Miczek
Zastanawiałam się właśnie nad lekturą tego tomu, ale po twojej recenzji widzę, że naprawdę warto!
OdpowiedzUsuńLubię baśnie. A te moje dawne z dzieciństwa w nowej odsłonie, to brzmi bardzo zachęcająco. Harde baśnie - no, no... Jestem zaciekawiona. Szkoda faktycznie, że zabrakło ilustracji bajkowych. Zgadzam się: WSTYD!
OdpowiedzUsuńCzy człowiek młody czy stary baśnie zawsze zapewniają nam świetną rozrywkę oraz są doskonałym treningiem dla naszej wyobraźni. Baśnie nigdy się nie nudzą, nieprzerwanie wynosimy z nich coś innego. "Harde Baśnie" zapewnią czytelnikowi niezapomnianą przygodę, zaskoczą nam pomysłem pisarek na przedstawienie baśni. Jak to bywa z antologiami bywa opowiadania są nierówne (musimy się liczyć z tym kiedy zabieramy się za czytanie) ale i tak miło spędzimy czas z książką. Jestem zaciekawiona zbiorem opowiadań. Na prawdę wielka szkoda że "Harde Baśnie" nie są w środku zilustrowane.
OdpowiedzUsuńMuszę ją mieć. Poczekam jednak na styczniową wypłatę, bo w grudniu trochę zaszalałam. Przeczytam na pewno ponieważ uwielbiam baśnie i retellingi, dodatkowo ze względu na autorki, zwłaszcza Martę Kisiel. Ilustracje byłyby wspaniałym dopełnieniem książki, aczkolwiek w ebooku nie są takie ważne. Chwilowo, dopóki nie odświeżę księgozbioru nie mam więcej miejsca i korzystam z czytnika.
OdpowiedzUsuńBaśnie opowiedziane na nowo, czemu nie, modne są teraz retellingi wszelakie więc warto poznać baśnie i bajki widziane oczami współczesnych twórców 😉 Wydanie cudne, może uda mi się kiedyś przeczytać ❤
OdpowiedzUsuńJeszcze nie przeczytałam pierwszego tomu opowiadań tych autorek, ale na pewno nadrobię i Harde baśnie i Hardą hordę :D
OdpowiedzUsuńNie za bardzo przepadam za antologiami, jednak w tym przypadku ma się szanse to odmienić. Okładka „Harde baśnie” jest na wskroś bajkowa, idealnie wpisująca się w klimat zawartości książki. Tak więc dla mnie grafika, wszystko, co na okładce to prawdziwy majstersztyk. A jaką mam opinię odnośnie do treści? Powiem jedno słowo: wow. Jestem pod ich całkowitym wrażeniem, gdzie nie mogę doczekać się spotkania z nowymi, nieznanymi dla mnie wersjami klasycznych baśni, opowieści, legend. Sama, jako kolekcjonerka różnych wydań książek o tej tematyce, mam ich całkiem sporo na swych półkach, jednak nie będę umieć sobie odmówić również tej i już szykuje dla niej miejsce.
OdpowiedzUsuńTak mi się od razu kojarzy ta książka z baśniową serią Alice Broadway... Może dlatego, że stosunkowo niedawno wreszcie przeczytałam ostatni tom :P No i ona również przerabiała niektóre znane baśnie. W każdym razie po tej przygodzie jestem bardzo pozytywnie nastawiona do podobnych pozycji. Tym razem antologia w odsłonie naszych polskich gwiazdeczek.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Martę Kisiel, więc pewnie rzucę się na tę książkę w swoim czasie. Chyba w ogóle jakiś rok temu czy dwa powstała antologia w odsłonie kilku autorek (z kręgu kobiecej fantastyki :P), wtedy właśnie w "Hardej Hordzie" z Anną Kańtoch i Kubasiewicz. Byłam nawet na spotkaniu autorskim w Warszawie na promocji tej pozycji. Myślałam wtedy, że to jednorazowy wymsł, a tu proszę. Nie :P Najwyraźniej autorki się ze sobą dogadują. Czy w tej propozycji również znajdują się same autorki?
Jak to bywa właśnie z antologiami, jest to idealny moment, aby poznać styl autora, którego się do tej pory nie znało, ale też nie każde opowiadanie będzie się podobało. Poziom będzie różny i jeśli wiele będzie nie pod nasz gust, wtedy pozostaje takie gorzkie wrażenie na języku... Jeśli chodzi o ilustracje - to chyba zależy od rodzaju czytelników, do jakich skierowana jest ta propozycja. Czasem one wręcz przeszkadzają, przynajmniej ja tak czasami mam. Ale co do baśni, to faktycznie, chyba powinny się w niej znaleźć.
PS czemu kompromitacja, przecież ładnie było, pasująco do klimatu baśniowego? Proszę o więcej takich prób ;) Lećmy z prądem!
Autorki cały czas należą do grupy, Hardej Hordy właśnie, i współpracują oraz komunikują się nieprzerwanie. :D Harde Baśnie i Harda Horda to ten sam skład - w HB pojawiła się jeszcze jedna autorka, to jedyna różnica.:)
UsuńIlustracji zabrakło, jak napisała niżej Agnieszka, bo stworzyłyśmy tyle literek, że upchnięcie rysunków byłoby problematyczne...
Magda Kubasiewicz
Hej, z tej strony jedna z autorek :) W "Hardych Baśniach" nie ma ilustracji, zrezygnowano również ze wstępu, ponieważ książka wyszła nam nieco przydługa i przez to stosunkowo droga w produkcji - ilustracje jeszcze powiększyłyby grubość tomu oraz jego cenę...
OdpowiedzUsuńRecenzja zachęciła mnie, aby w wolnej chwili sięgnąć po książkę. Lubię dobrze znane opowieści odczytywane na nowo a dzięki antologii będę mogła poznać kilka nowych autorów za jednym zamachem.
OdpowiedzUsuń