Autor: Willow Winters
Tytuł: Bez serca
Wydawnictwo: Papierówka
Data wydania: 2020
Ilość stron: ok. 250
Ocena: 4/10
Opis:
Na początku słowa, które wypowiadał, były szorstkie, a dotyk wywoływał chłód. Nie chciałam przebywać w jego obecności dłużej niż to konieczne. Wiedziałam, że jest niebezpieczny i że gdyby tylko chciał, mógłby mnie zniszczyć.
Nie tego jednak pragnął. I nie tego ja potrzebowałam.
Tak łatwo zatracić się w dotyku mężczyzny o tak wielkiej potędze. W dotyku mężczyzny, który ma wszystko… oprócz mnie.
Delikatne muśnięcia i ukradkowe spojrzenia rozgrzały moją krew i sprawiły, że serce zabiło mi w sposób, którego się nie spodziewałam. Owszem, łatwo się zagubić we mgle namiętności, ale nie bez powodu mówią o nim, że jest bezlitosny. A ja powinnam być mądrzejsza.
Recenzja:
Niedawno recenzowałam tom pierwszy - który średnio mi się podobał. Ale postanowiłam dać szansę drugiemu tomowi. I przyznam szczerze, że faktycznie: druga część była fajniejsza. Aczkolwiek w fabule dalej jest dużo monotonii i zgrzytów. Nadrabia jednak lekki styl autorki, chociaż nie wiem, czy nie jest to po prostu sprawa dobrego tłumacza.
Carter dał Arii upragnioną zemstę, chociaż dla Arii był to dopiero drugi trup, którego miała okazję widzieć w swoim życiu, mimo tego że jest ona księżniczką mafii. W międzyczasie Carter planuje swoje gierki - bo zbliża się wojna, a nawet dwie. Do tego wszystkiego dochodzi to, co dzieje się między głównymi bohaterami - co jest mieszanką miłości i nienawiści. Iii... właściwie nic więcej się nie dzieje. Akcja skupia się na planowaniu wojny i na kwestiach związanych z tym, co Aria znaczy dla Cartera oraz co Carter znaczy dla Arii. Jeśli więc spodziewacie się akcji, która całkowicie Wami zawładnie... No cóż, może nie w tym tomie.
Dopiero zakończenie "Bez serca" sprawiło, że zaczęłam czytać z większymi wypiekami na twarzy i z większym zaciekawieniem. Zakończenie było niezłe i zapowiadało fajną akcję w tomie trzecim. Mam nadzieję, że w tej kolejnej części faktycznie będzie fajniejsza, bardziej żywa akcja, która trochę pobudzi czytelników i udowodni, że Willow Winters jest tak naprawdę świetną pisarką.
Książka jest bardzo króciutka - ma trochę ponad dwieście stron. Niestety, sprawia to, że dużo wątków nie jest rozwijanych, a w fabule dzieje się raczej mało co. Zauważyłam, że ostatnio większość książek, które są takie krótkie, zwykle mają właśnie zgrzyty fabularne i nie są dopracowane pod kwestiami rozwijaniem wątków oraz ilości wydarzeń.
"Bez serca" to pozycja mafijna, która za głównego bohatera ma osobę, która jest praktycznie całkowicie obłąkana i decyduje o wszystkim pod wpływem impulsu i emocji. Powiem tak - zwykle szef mafii zachowuje powagę, rozwagę i raczej snuje intrygi. Carter zaprzecza temu wszystkiemu. Natomiast Aria jest bardzo potulna - można ją uciszyć za sprawą orgazmu - i dopiero później zaczyna pokazywać większe pazurki - chociaż obawiam się, że w trzecim tomie znowu może je stracić.
Okładka jest bardzo prosta - ładne zdjęcie, a do tego napisy: które niestety średnio mi się podobają. Są umieszczone w takim miejscu, że słowo "bez" trochę nie współgra z grafiką. Okładka praktycznie nie rzuca się w oczy, chociaż obiecuje romans. Tyle, że ten romans nie jest taki typowy - i chyba nigdy nie będzie.
Podsumowując: "Bez serca" to pozycja, która jest całkiem dobrze napisana, ale niestety - pod względem fabuły: bardzo mało się tu dzieje. Może trzeci tom się w końcu rozwinie. Mam wielką nadzieję... Bo mam wrażenie, że ta seria ma zmarnowany potencjał. A mogło by być tak pięknie...
Raczej się nie skuszę. Na ten deszczowy czas wybiorę coś innego.
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana do takiej książki.
OdpowiedzUsuńNie, dziękuję, nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńDo pierwszej części nie byłam zachęcona to "Bez serca" utwierdza mnie w przekonaniu żeby nie brać się za tą serię. Pisarka jakby poszła po najmniejszej linii oporu (no może oprócz zakończenia), ale przy tak małej ilości stron lektura wydaje się męcząca (brak akcji), czytelnik będzie ją znudzony. Wole na deszczowy czas jakąś lekturę z pazurem.
OdpowiedzUsuńKolejna książka, którą mogłyby czytać misie szykujące się do snu zimowego. Bardzo słaba fabuła może uśpić. A ja wolałabym coś, co sprawiłoby, że ożywią się moje szare komórki i w te pochmurne dni zapragnę przeżyć jakąś fajną przygodę razem z bohaterami. Odpuszczam, bo nawet fajne i ciekawe zakończenie nie jest w stanie mnie skusić.
OdpowiedzUsuńMoże i druga część jest lepsza jednak nie wiele, ocena 4/10 nadal nie jest zachęcająca. Bohaterowie tej serii raczej działali by mi na nerwy, a "bez serca" tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że Carter jest psychopatą. Fabuła glownie skupia się na planowaniu wojny, a uczucia bohaterów nie są ważne, a jest to ROMANS mafijny więc powinno być po równo. Nie wiem czy jest sens czytać książę dla zakończenia i czytać tą serię bo trzecia część możliwe, że będzie lepsza, ale chętnie przeczytam recenzję kolejnego tomu i się dowiem czy autorka rozwija skrzydła i czy końcówka drugiego tomu nie będzie mylna i faktycznie zaskoczy pozytywnie.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym, że okładka jest dość prosta, ale mi się ta prostota podoba, uważam, że jest lepsza niż okładka poprzedniego tomu.
Monotonia... zgrzyty... i to w drugiej części. No nie wiem, czy to dobry pomysł na kolejną lekturę, szczególnie przy ocenie 4/10. Czegoś tam się autorka nauczyła po drodze, skoro wyszło trochę lepiej, z drugiej strony to było zbyt "troszeczkę", by zaczynać pichcić coś większego na łamach tej serii. Ja uważam, że lekki styl to za mało, by się cieszyć z kolejnego tomu. Multum autorów pisze lekkim piórem, a mają coś ciekawszego do powiedzenia. Ponadto seria, w której jeden tom zajmuje 200 stron? Tak dziwnie, jakby na chama tworzone następne, zamiast zawarcie wszystkiego w jednym tomie.
OdpowiedzUsuńTwoja ocena nie zachęca, chyba sobie daruję 😁 Ostatnio nie idzie mi czytanie, to wolałabym by lektura mnie wciągnęła na maksa, a nie że będę się przy niej męczyć 😉
OdpowiedzUsuńTym, co zwróciło mą uwagę na okładce, jest suknia, jaką nosi nasza bohaterka. Czerń w połączeniu z fioletową koronką, coś, co ja sama bym z chęcią założyła na siebie, w dodatku kolor tej pomadki. Prawdziwe cacko. Całość okładki sprawia równie dobre wrażenie, chociaż nie jestem wielką fanką, gdy postacie mają twarze ucięte w połowie. Jednak w tym przypadku jest to do zaakceptowania, równie dobre wrażenie sprawia biała czcionka w tytule - „Bez serca” oraz imię i nazwisko autorki — Willow Winters. Także graficznie na duży plus. Z opisu możemy wywnioskować, że ona jest tym, czego nie ma, jest jedyną osobą, której on nie ma. Zdaje sobie w dodatku sprawę, że on jest niebezpieczny. Czy podoba mi się ta książka? Przyznam, że jest ciekawie, reprezentuje ta lektura jeden z moich ulubionych typów książki, romanse spod znaku mafijnego. A to lubię i to naprawdę lubię. Czy sama fabuła mi się podoba? Tak nie jest ona najgorsza, chociaż też na mej liście mam kilka książek, które w pierwszej kolejności przeczytam z tego gatunku. Jednak tę lekturę od Willow Winters również z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuń