Autor: Kirsty Moseley
Tytuł: Chłopak, dla którego kompletnie straciłam głowę
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 2020
Ilość stron: 368
Ocena: 7/10
Opis:
Zagorzała singielka Amy Clarke jest dumna z trzech rzeczy w swoim życiu: różowych włosów, kolekcji conversów oraz zdolności do wypicia dużej ilości margarity bez wymiotowania. Nie szuka miłości. Jest całkowicie szczęśliwa, romansując jednocześnie z Netflixem oraz Benem i Jerrym. Problem w tym, że czasami miłość sama cię odnajduje, nawet gdy tego nie chcesz.
Pięć miesięcy temu on wsiadł do jej pociągu i od tej pory nic nie jest już takie samo. Amy jeszcze nie zna jego imienia, ale wie, że ten facet ją kręci. Wysoki, przystojny geek, który jeździ jej pociągiem co drugi poniedziałek, nie ma pojęcia, że na widok jego uśmiechu Amy traci głowę, a jej serce bije jak oszalałe.
Kiedy przypadkowe spotkanie poza pracą pozwala im na pierwszą normalną rozmowę, sprawy szybko przechodzą od platonicznego uczucia do bliskich – i bardzo bliskich – relacji. Czy mimo ciągu miłosnych katastrof w przeszłości, Amy znalazła w końcu swojego Pana Idealnego? A może los ma dla niej inne plany?
Recenzja:
Znałam już wcześniej twórczość tej autorki - i kojarzyłam ją z fajnych romansów - stąd sięgnęłam także po "Chłopaka, dla którego kompletnie straciłam głowę". I przepadłam. Dosłownie nie potrafiłam oderwać się od czytania, bo był to dla mnie idealny romansik z fajnymi bohaterami. Na dodatek Amy - główna bohaterka - ma także pracę, o której zwykle nie czyta się w powieściach... Ale więcej szczegółów za chwilę!
Amy pracuje w pociągu - sprzedaje bilety i sprawdza, czy każdy pasażer takowy posiada. Nie jest to jej wymarzone zajęcie, patrząc na to, że Amy jest raczej bardziej wyzwoloną kobietą: różowe włosy, fanka wygodnego i praktycznego stylu ubierania się, uwielbiająca geeków i nerdów. Ale los chce, że pewnego dnia, kilka miesięcy wcześniej, spotyka w pociągu przystojniaka, który od razu zawrócił jej w głowie. Później spotyka go praktycznie co drugi poniedziałek - i nasza główna bohaterka wprost tego momentu nie może się doczekać. Chociaż nie zna nawet imienia tego mężczyzny, po kilkunastu tygodniach czuje, że oddała mu swoje serce. Ba, jest w stanie podać wiele szczegółów dotyczących jego zainteresowań i usposobienia - więc to nie jest tak, że Amy w ogóle nic o pasażerze nie wie.
Pewnego dnia do Amy uśmiecha się pech i szczęście w tym samym momencie. Zostaje oblana kawą... przez przystojniaka z pociągu, o którym tyle fantazjowała! Przypadek ten sprawia, że umawiają się oni na randkę, która ma całkowicie odmienić ich życie. Szczególnie Amy, która czekała na ten dzień o tak bardzo dawna...
Oczywiście autorka nie zaserwowała nam prostej, delikatnej, miłosnej historii - "Chłopak, dla którego kompletnie straciłam głowę" to momentami dramatyczna opowieść, która udowadnia nam jednak, że czasami przeciwieństwa się przyciągają... oraz to, że warto walczyć o miłość. Jak dla mnie - bomba i istny emocjonalny rollercoaster!
Przyznam szczerze, że pewnych wydarzeń się nie spodziewałam, Kristy Moseley świetnie to wymyśliła. Dodam także, że zakończenie pewnie wbije niektórych w fotel - ja byłam z niego bardzo zadowolona. Uwielbiam takie końcówki. To było wręcz idealne domknięcie tej historii, chociaż nie obraziłabym się, jakby ta opowieść miała swoją kontynuację.
Muszę także opowiedzieć o tym, że bohaterowie są tak świetnie wykreowani, że przywiązałam się do nich praktycznie natychmiast. I z wielkim trudem odłożyłam przeczytaną książkę. Amy i jej facet są tak autentyczni i realistyczni, że po prostu najchętniej bym ich ożywiła i zaprosiła na kawę! Za to należą się wielkie gratulacje dla autorki!
Okładka według mnie jest dosyć okropna - ale pewnie było ciężko znaleźć parę, w której to kobieta miałaby różowe włosy. Niemniej jednak - jakoś totalnie mnie ta grafika nie pociąga. Po tę historię sięgnęłam bardziej ze względu na opis i renomę autorki (z którą mam dobre wspomnienia).
Podsumowując: czekam na kolejną książkę tej pisarki, bo "Chłopak, dla którego kompletnie straciłam głowę" to powieść, dla której totalnie straciłam głowę! Uwielbiam i na pewno ta historia zostanie ze mną na dłużej. Spędziłam przy niej miło czas - więc oby tylko coraz więcej takich powieści na rynku wydawniczym. Polecam gorąco!
Mam ochotę przepaść z jakimś fajnym romansem. A ten wydaje się być do tego idealny. A jak jeszcze doczytałam, że ta historia, to momentami dramatyczna opowieść, która udowadnia nam jednak, że czasami przeciwieństwa się przyciągają... oraz to, że warto walczyć o miłość (...) bomba i istny emocjonalny rollercoaster", to nie mogę przestać zastanawiać się, co takiego dzieje się w tej historii. I do tego idealne zamknięcie, które niektórych wbije w fotel - aż jestem ciekawa, czy mnie także powali?.
OdpowiedzUsuńZnam twórczość pisarki zawsze miło spędzałam czas z książkami Kirsty Moseley. "Chłopak, dla którego kompletnie straciłam głowę" coś długi tytuł lektury ale chyba autorka lubuję się w takich nazwach. Jestem zainteresowana tą pozycją, bohaterowie idą za przysłowiem, że 'przeciwieństwa się przyciągają', a do tego jeszcze te 'wydarzeń się nie spodziewałam' co tam się stało co pisarka wymyśliła że aż 'wbija w fotel'. Zapisuję tytuł do zeszytu.
OdpowiedzUsuńP.S. Okładki książek Kirsty Moseley wydane w naszym kraju są bardzo podobne do siebie (według jednego schematu - para chłopak i dziewczyna) jedne lepsze, inne gorsze.
Przeczytałam już parę książek Moseley i były to całkiem niezłe lektury, ale jednym razem tak się zawiodłam i kompletnie nie czerpałam przyjemności z czytania, że tym razem sobie odpuściłam ;)
OdpowiedzUsuńCzy to nie jest przypadkiem część serii "chłopak, który zakradł się przez okno" i jeszcze jedna była tylko nie pamiętam dokładnie tytułu? Czy może autorka ma po prostu fazę na dodawanie w tytułach swoich książek słowa "chłopak"? Tak tylko mnie to ciekawi, bo nie wygląda jakby te książki miały ze sobą coś wspólnego, ale mniejsza z tym.
OdpowiedzUsuńOd początku książka wydaje się być taką słodką historią, zwykłym prostym romansem, a tu nie.. Autorka zaserwowała nam pełną dramatyzmu opowieść która, dostarczy nam wielu emocji i mam nadzieje, że polamie i poskleja nasze serduszka na nowo. Nie jest to prosta historia, i dlatego tak bardzo do mnie przemówiła, lubię takie książki przy których wiem, że moje uczucia nadal istnieją i odkrywam jak wiele ich we mnie jest. Podoba mi się recenzja, tylko dziwi mnie, że ocena nie jest wyższa.
Jak dla mnie okładka jest w porządku, akurat takie mi nie przeszkadzają a ta całkiem pasuje do fabuły. Jestem bardziej na tak niż na nie.
Książkę już zapisuję sobie na listę.
A ja nic nie czytałam tej autorki 🙄 Trzeba nadrobić, opis tej brzmi ciekawie i Twoja opinia zachęca ☺ A mi okładka się podoba 😍 Romantyczna jest ! Rozejrzę się za książkami tej pani 😁
OdpowiedzUsuńJa chciałam kiedyś mieć fioletowe włosy, ale uznawałam to za duży hardcore... Teraz podejrzewam, że współcześnie nikt by nie zwrócił większej uwagi na ten odmienny kolor, ale jakoś czuję się za staro, by wdawać się w podobne akcje. Niemniej wciąż oglądam u fryzjerów zdjęcia z kolorowymi włoskami u kobiet, zastanawiając się nad zmianą wizerunku. Nigdy jednak nie dochodzę do podobnych kontrowersyjnych planów :P W końcu nie w każdej pracy to jest odpowiednie. Dla kontrolera biletów? Nie przypominam sobie, bym widziała kobietę w tej roli, a w dramatycznym odcieniu fryzury to już w ogóle, ale czemu nie, nie będę prowadzić protestu. Najwyraźniej taki nieoczywisty pomysł.
OdpowiedzUsuńPodsumowując: słodka historia. Jeśli będę chciała przeczytać coś lekkiego, na pewno po nią sięgnę.
Nie znam autorki, chyba nie czytałam żadnej z jej książek. Warto spróbować. Ostatnio czytam kryminały i komedie kryminalne, warto byłoby sięgnąć po lekki romans.
OdpowiedzUsuńOkładka „Chłopak, dla którego kompletnie straciłam głowę” od Kirsty Moseley nie do końca typowa, z jednej strony nie, a jednak z drugiej strony tak. Kolor włosów kobiety każe przypuszczać, że chodzi o książkę przeznaczoną dla nastolatek, a jednak gdy przyjrzy się na dłużej mimice widać, że jednak grupa odbiorców może okazać się starsza. Na plus również wielkość oraz kolor czcionki i jej rozmieszczenie. Finalnie 8/10, bo jednak czegoś tu mi brak, nie do końca mi wszystko gra. Amy Clarke, zagorzała singielka, bez reszty oddana związkowi z Netflixem oraz Ben&Jerry (lody?), posiadaczka różowych włosów, kolekcji conversów oraz umiejętności wypicia sporej ilości margharity bez skutków ubocznych. Nie szuka miłości, a jednak to miłość znajduje ją, gdy przypadkowo poznany w pociągu pasażer (Amy sprzedaje bilety) przyprawia ją o szybsze bicie serca, on jednak o niej nie wie, ona za to wie, że jeżdżą tym samym pociągiem w co drugi poniedziałek miesiąca. I jak może potoczyć się ich historia, gdy dojdzie do przypadkowego spotkania twarzą w twarz. Z początku sądziłam, że przyjdzie mi się spotkać z nudnym romansidłem, książką, która nie trafi do mego gustu, a tu jednak pozytywnie się zaskoczyłam. Zapowiada się ciekawa lektura, która pozwala nam na myśl o tym, że nigdy nie wiemy, kiedy i gdzie możemy spotkać miłość swego życia, a kto wie, może to również będzie miało miejsce w pociągu? Skuszę się na powieść, na lekturę, na tyle, aby dać 9/10 finalnie 17/20 i ocena -5 z dopiskiem na listę — Do przeczytania.
OdpowiedzUsuńOd teraz to ja, przepadłam książkowo w tej autorce i jej książkach ;-) Bardzo uwielbiam zaczytywać się w takich historiach ;-) Leci autorka to piątki, najfajniejszych zagranicznych autorów :-) Bardzo bardzo bardzo dzięuję za recenzję :-) B.B
OdpowiedzUsuń