Autor: Jennifer Donnelly
Tytuł: Przyrodnia siostra
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Premiera: 6 października 2020
Liczba stron: 400
Ocena: 10/10
Recenzja przedpremierowa
Opis:
Nie rób jedynie rys na baśni. Rozbij ją w drobny mak!
Isabelle z pozoru powinna być bezgranicznie szczęśliwa – przecież już niebawem poślubi przystojnego królewicza…Tyle że nie jest tą piękną dziewczyną, która zgubiła na balu szklany pantofelek i podbiła serce młodzieńca. Jest jej nieatrakcyjną przyrodnią siostrą, która już od dawna krok po kroku traciła cząstkę siebie, żeby sprostać oczekiwaniom despotycznej matki, a teraz za wszelką cenę starała się wcisnąć stopę w pantofelek Kopciuszka. Kiedyś wesoła, odważna i dobra, stała się z czasem podła, zazdrosna i pusta wewnętrznie…
Niestety, królewicz odkrywa oszustwo, jakiego się dopuściła, żeby udawać Kopciuszka, i odrzuca zawstydzoną dziewczynę. I właśnie dzięki temu Isabelle otrzymuje szansę, by na nowo odnaleźć siebie, zmienić swe przeznaczenie i dowieść tego, co brzydkie przyrodnie siostry wiedzą od zawsze: złamane serce to za mało, by złamać dziewczynę…
Recenzja:
W ostatnich latach wydawnictwa coraz chętniej biorą na tapetę retellingi baśni. Przyznam szczerze, że mam do tego dość ambiwalentny stosunek, a raczej dotychczas miałam, bo… po Przyrodniej siostrze mam ochotę na jeszcze więcej lektur tego typu! To, co zrobiła Jennifer Donnelly z Kopciuszkiem to najprawdziwsza magia – takie rozbijanie baśni w drobny mak lubię!
Przy odrobinie szczęścia śmiertelnicy mogą robić niesamowite rzeczy.
Historia rozpoczyna się niczym zwyczajna baśń – mamy wiedźmy (w tym Przeznaczenie) i tajemniczego Szansę, który postanawia odmienić los pewnej dziewczyny. Jest nią Isabella, jedna z przyrodnich sióstr Elli, Kopciuszka, która… utraciła niemal wszystkie kawałki siebie – głównie przez żądania matki. (...)Tę część, która zbyt głośno się śmiała. Tę, która jeździła konno za szybko i skakała za wysoko. I tę część, która chciała dokładkę, jeszcze trochę sosu z pieczeni, większy kawałek ciasta. Można nawet rzec, że pomiędzy Przeznaczeniem a Szansą rozgrywa się pojedynek o duszę Isabelli, a na kartach powieści śledzimy ich poczynienia i samej dziewczyny.
Isabelle miała zaledwie szesnaście lat i nie przekonała się jeszcze, jakimi głupcami są ludzie.
Z zapartym tchem śledziłam losy Isabelle. To dziewczyna o ogromnej sile woli, której nie straciła, choć wmawiano jej, że to złe i niewłaściwe. Prawdę mówiąc, wiele tutaj o ograniczeniu kobiet i łamaniu tego typu stereotypów, bowiem i druga przyrodnia siostra, Octavia, jest nietuzinkowa – kocha nad życie książki, naukę i matematykę. Można rzec, że obie walczą o to, żeby pokazać światu kim są, a nie kim nie są – bo i one, jak i paru innych bohaterów przewijających się na papierowych stronach, pragną być po prostu… sobą. Iść za marzeniami i pragnieniami. Za sercem.
To, co nas zabija, to głód w sercach.
W opowieści pojawia się również obraz wojny – jej okrucieństwa, bezsensowności, śmierci. To dość nietypowy motyw w retellingu Kopciuszka, ale… matko, jakiż on był dobry! I jak wspaniale odnalazła się w nim Isabelle – dziewczyna, która w trudnych chwilach przypominała sobie słowa generałów (i jej ulubioną książką była Ilustrowaną historię największych na świecie dowódców wojskowych). I tutaj pojawia się kolejny fantastyczny motyw – przywoływani wojskowi to rzeczywiste postaci z naszego świata, nie brakuje także tutaj przywoływania teorii naukowców (oczywiście przez Octavię) czy miejsc rzeczywistych – wszak Ella zostaje królową Francji. Choć brzmi to absurdalnie, wszystko układa się w cudownie spójną całość.
— Wszyscy popełniamy błędy. Ważne, abyśmy nie dopuścili do tego, by one nas ograniczały.
W tej nierzeczywistej-rzeczywistości, baśniowej-nie-do-końca-baśni, kryje się i wiele magii. Są tutaj elementy typowe dla braci Grimm (wszak siostry odcinają sobie na pierwszych stronach nieco stóp) oraz postaci nadprzyrodzone – jak wspomniana wiedźma Przeznaczenie czy Szansa, ale i… fenomenalna matka chrzestna, której postacią jestem zafascynowana. Są pomocne zwierzątka. Jest dobro i zło, miłość i nienawiść. I są nieoczywiste wilki, które wcale nie pożerają ciała…
W tym smutnym, skomplikowanym świecie istnieje magia. Magia silniejsza od przeznaczenia i od szansy. Widać ją w najmniej spodziewanych miejscach. (...)
Przyrodnia siostra to nie tylko retelling Kopciuszka. To przecudownie magiczna opowieść, fantastyka w baśniowej postaci, opowiadająca o przebaczeniu, odnajdywaniu siebie i… byciu kowalem własnego losu. To także historia akceptacji, która kryje w sobie wiele wartościowych lekcji i piękna. Nie zawsze oczywistego piękna. Bądźmy sobą, idźmy własną drogą, nie gaśmy w sercach pasji – nawet (a może szczególnie), gdy inni tego chcą. Polecam Wam Przyrodnią siostrę z całego serca!
Jestem zachęcona. Nawet bardzo.
OdpowiedzUsuńW każdym z nas tkwi coś z dziecka. Lubię retellingi baśni, chociaż nie wszystkie mi odpowiadają. Cieszę się, że tym razem warto sięgnąć po książkę i dopisuję do listy. Zaciekawiły mnie nowe postaci: Przeznaczenie i Szansa, chętnie poznam fascynującą matkę chrzestną i zwierzątka, łącznie z wilkami.
OdpowiedzUsuńUwielbiam retellingi <3 z przyjemnością sięgnę po ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie kojarzyłam tę autorkę. Kojarzyłam nazwisko, ale musiałam sobie jednak wygooglować, bo gdzieś dzwoniło, ale nie wiedziałam, w którym kościele. Okazało się, że w kościele "Saga Ognia i Wody". Ta autorka ma taki charakter pisania, jaki lubię szczególnie po mocnym temacie typu KL Auschwitz. Bardzo lekki, choć również bardzo nastoletni. Jak wady i zalety, cóż zrobić.
OdpowiedzUsuńNie pierwszy raz wzięła się za reeteling, "Piękna i Bestia" była pierwsza, ale nie sprawdziłam, czy była dobra. Za mało życiowego czasu, choć nie powiem, mocno się wzięłam za czytanie książek, które zalegają u mnie na półkach (a jednak się da!), choć aby tak się stało, musiała nastać pandemia... To chyba coś znaczy.
Reetelingi są strasznie w modzie. Te z Disney'a podobno nie wychodzą, ja tam te filmowe wersje nawet lubię. Książkowej chyba jeszcze przynajmniej dobrej nie doświadczyłam, a raczej w tej chwili nie mogę sobie nic takiego przypomnieć. Ta powyższa wersja wygląda, że ma ręce i nogi. Jest pociągająca. Siostry sobie obcinały nogi (o żesz ty...), czy chodzi jednak o części stóp, kawałek dużego palca, a potem kawałek pięty? Bo ja wiem, tu może być bardziej krwawo niż u Grimmów... Ciekawy pomysł z rozpadaniem na kawałki. W ogóle zaczyna mi się to podobać! Wydaje mi się, że gdyby Donnelly nie załączyła imienia Elli i paru faktów konkretnych dla Kopciuszka, jak np. zgubienie pantofelka, to byłaby to zupełnie inna powieść. Ale tak, łącznie z okładką (zacna, prawda?) nie mam do czego się przyczepić (nawet ja!). Szczególnie że przecież udało jej się zdobyć ocenę 10 na 10.
PS I znowu bohaterka Isabella, autorka za bardzo lubi to imię :P
Współczesna powieść o kopciuszku. Zapowiada się interesująco.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawi mnie jak autorka "rozbiła baśń w drobny mak". Jestem bardzo tego ciekawa ponieważ gdy byłam mała uwielbiałam bawić się lalkami uwspółcześniając lub kompletnie zmieniając bieg wydarzeń z najpopularniejszych baśni jak np, "Kopciuszek" czy "Królewna Śnieżka".
Bohaterka z książki zaczyna mi się podobać. Silna, o ogromnej sile walki. Takie bohaterki lubię najbardziej. Postawy sióstr kopciuszka w tej książce naprawdę zaczynają mnie interesować. Pokazują jak silne mogą być kobiety a nie za jakiś się je uważa. O tym że warto podążać za marzeniami. Motyw wojny w retlingu kopciuszka jest rzeczywiście nietypowy, ale uważam że mocno interesujący. Aż mam ochotę zacząć czytać tą książkę, gdybym tylko ją posiadała.
Ilość stron jest jak dla mnie zadowalająca. Nie jest ich ani za mało, ani za dużo.
Co do okładki książki pięknie nawiązuje ona do baśni o kopciuszku. Szklany pantofelek jest symbolem kopciuszka i sama okładka bez tytułu mogłaby zdradzić o kim jest ta książka. Jest to dla mnie niesamowite.
Ostatecznie ta o to książka wpisuje się pod kolejny numer mojej bardzo długiej listy i czeka aż po nią sięgnę i przeczytam. Kto wie może stanie się to podczas długich, zimowych wieczorów tego roku?
Czy jest ktoś kto nie zna czy nie słyszał o historii Kopciuszka, a "co by było gdyby" opowieść potoczyła się inaczej. Lubię reetelingi baśń czy legend, intryguje mnie co pisarze wymyślą jak przedstawią bajkę, co zmienią w oryginale. "Przyrodnia siostra" to nie słodka historyjka. Jennifer Donnelly wprowadza nowych, interesujących bohaterów, ukazuje nam tą ciemniejszą stronę która zawsze w baśniach jest oraz bohaterów co po tej stronie są. Pisarka stworzyła nietuzinkową powieść. Jestem ciekaw czy jak to jest w baśniach mamy "żyli długo i szczęśliwie" czy w tej historii też będziemy tego światkiem. Okładka przyciąga wzrok.
OdpowiedzUsuńJa mam u siebie retelling "małej syrenki", ale jeszcze nie Zdążyłam zabrać się za jej czytanie, więc niestety nie wiem czego tak naprawdę spodziewać się po retellingach. Tutaj myślałam, że będzie to opowieść o Kopciuszku, ale mam pierwsze zaskoczenie, jest to opowieść o jednej z przyrodnich sióstr. Siostry Kopciuszka są tutaj stworzone jako postacie dobre, waleczne, bo jak dobrze pamiętam w baśni tej było nieco inaczej. Taka wersja zdecydowanie bardziej mi się podoba, choć jak wiadomo oryginał najlepszy, jednak tutaj ciężko porównać.
OdpowiedzUsuńMotyw wojny faktycznie trochę nie typowy, ale to nie przeszkadza a nawet autorka stworzyła go tak, że ciężko byłyby mieć o niego pretensje.
Retelling Kopciuszka to magiczna a zarazem uwspołcześniona baśń, od której nie sposób się oderwać. Ukazuje wiele ważnych aspektów i dodaje nam wiary w siebie i w nasze marzenia.
Jedyne co mi się nie podoba to okładka. Wiem ze jest to współczesna powieść, jednak jak dla mnie lepiej by było gdyby okładka była bardziej baśniowa i kryła w sobie trochę magii. Ta niby odnosi się do Kopciuszka ale bardziej pasowała by gdyby to była mroczna powieść.
Okładka skradła moje serce ❤ Ta opowiedziana na nowo baśń o Kopciuszku brzmi ciekawie. Chętnie przeczytam jak będę miała okazję. Lubię takie podejście do baśni, jak w przypadku Śpiącej królewny i Czarownicy z Angeliną Jolie 😍❤❤
OdpowiedzUsuńOkładka "Przyrodniej siostry" to prawdziwa petarda. Zestawienie barw, grafiki, ogólnego pomysłu na całość sprawia, że jedno spojrzenie na książkę jest dla mnie niesamowitym spotkaniem ze świetnym pomysłem. Spodobał, mi się motyw pantofelka, który będąc ze szkła, kruszy się, a jego elementy odlatują ku górze. Jakby metafora upływającego czasu, historii. W dodatku świetnie przemyślenia umieszczenie tytułu oraz danych autorki — Jennifer Donnely na odłamkach szkła. Prawdziwy majstersztyk. Z opisu przyjdzie nam się domyślić, że otrzymujemy nieco zmienioną wersję historii Kopciuszka. Isabelle niedługo ma wyjść za pięknego królewicza, jednak to nie ona jest Kopciuszkiem. Jest jej nieatrakcyjną siostrą, która usiłując sprostać oczekiwaniom despotycznej matki, zatraciła swe prawdziwe ja. Jak mówi opis "Kiedyś wesoła, odważna i dobra, stała się z czasem podła, zazdrosna i pusta wewnętrznie…". Jednak prawda wychodzi na jaw, królewicz ją odrzuca, a ona w wyniku zawstydzenia swej osoby otrzymuje szansę na to, aby powrócić do prawdziwego ja. I udowodnić, że złamane serce nie wystarczy, aby złamać ducha. Lubię baśnie, a ta o Kopciuszku jest jedną z mych ulubionych, w przypadku retellingu, jaki zafundowała nam Jennifer Donnely, dostajemy książkę, gdzie śmiało możemy powiedzieć o wykorzystaniu elementu girl power, dodaniu nietypowych składowych, nieznanych nam z wcześniejszych prób ukazania historii Kopciuszka (Elle), który w końcu wychodzi za mąż za swego ukochanego. Nietypowe elementy, nowe spojrzenia na tą znaną już nam historię skłoniły mnie do spojrzenia bardzo łaskawym wzrokiem na książkę, a otrzymuje ona ode mnie notę celującą, zarówno za nieziemską okładkę, jak i równie dobrą treść. Do przeczytania marsz!
OdpowiedzUsuńNie pierwszy raz stykam się z parafrazą baśniowej fabuły. I nic w tym dziwnego, bo baśnie są wdzięcznym materiałem do literackich przeróbek czy adaptacji. Problem walki dobra ze złem to problem uniwersalny, który (niestety) mimo upływającego czasu, rozwoju myśli technicznej i zmieniających się uwarunkowań społeczno - politycznych nie traci na aktualności.
OdpowiedzUsuńKopciuszkowy pantofelek w niejednym już życiu namieszał, a szaleńcza pogoń za uznaniem i miłością w książęcych oczach wiele panienek najpierw przeniosło w obłoki, by za chwilę brutalnie ściągnąć na ziemię. Niech podniesie rękę ta, która chociaż przez chwilę nie znalazła się w Kopciuszkowej skórze.
Do tej pory wszelkie baśniowe rettelingi zamykały się w typowej romansowej otoczce. Ta pozycja zaskakuje, dotykając wspomnień wojennych. Zaskoczył mnie ten zabieg i zaintrygował do tego stopnia, że zajrzę do tej książki. Samej baśniowej parafrazie nie poświęciłabym swojego czasu.
Aleksandra Miczek