Autor: Angus Watson
Tytuł: Gdzie boją się iść bogowie
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 21 sierpnia 2020
Liczba stron: 720
Ocena: 8/10
Opis:
Z dumnego plemienia Wotan pozostało kilkoro dorosłych, dwoje dzieci i dwa szopy. Ramię w ramię z krwiożerczymi Calniankami przedzierają się przez Lśniące Góry, by odkryć kolejne, jeszcze bardziej przerażające krainy. Przed nimi ciąg dalszy dotychczasowych atrakcji, czyli potyczki, bitwy, powodzie, tornada, napaści dzikich zwierząt i całkiem nieprzewidziane konsekwencje zażywania substancji nieznanego pochodzenia.
Ale ten koszmar kiedyś się skończy. Przetrwają. Dojdą na mityczne Łąki.
A wtedy zrobi się naprawdę trudno.
Recenzja:
Opowieści Watsona są zbryzgane krwią i nasycone wulgarnością, pełne sugestywnych opisów krwawych bitew i okraszone życiowym humorem - i tak ma być. - Publisher's Weekly
Trylogia Na Zachód od Zachodu to jeden z ciekawszych cykli fantasy ostatnich lat. Miłośnicy krwawych i niekulturalnie-humorystycznych opowieści z całą pewnością będą nią zachwyceni. Nie można tej serii odmówić również akcji, a autorowi… niezbyt wielkiego przywiązania do bohaterów. Krótko mówiąc – trupów i licznych niebezpieczeństw tutaj nie brakuje.
Gdzie boją się iść bogowie to trzeci i ostatni tom (w recenzji nie ma spoilerów, więc czytajcie spokojnie), który po raz kolejny zaszczyca nas wspaniałą narracją, którą… ciężko traktować na poważnie. Cała historia jest przeraźliwie dowcipna, niemniej czytając ją można się również wzruszyć, a nawet… poczuć trwogę. Dzięki dostarczanym stale wrażeniom i licznym zwrotom akcji (często szalonym i – oczywiście – kończącym żywot niektórym postaci), całość czytałam z niegasnącym zaangażowaniem. Wielką radość sprawiały mi również interakcje pomiędzy bohaterami – tutaj odniosłam nawet wrażenie, że autor popracował nad dialogami, bowiem większość jest wyśmienita!
- (…) Tylko uważaj na siebie, proszę cię.
- A nie uważałam kiedyś?
- Wyjście za mnie było nieostrożne.
- Wszyscy popełniamy błędy!
Choć w powieści Watsona mrocznych i makabrycznych scen jest wiele, tak książkę czyta się zadziwiająco lekko. Myślę, że to przez wcześniej wspomniane zaskoczenia oraz łagodne wprowadzanie wątków. W tym tomie pojawiają się kolejne groźne i niezwykłe stworzenia, a także nowi bohaterowie, równie nieprzeciętni jak pozostali. Boję się tutaj zdradzić coś więcej, ale warto wspomnieć, że dziwacznej alchemii (obecnej już poniekąd wcześniej) i odrobiny historii (nawiązującej do Ameryki Północnej, na końcu znajduje się także ciekawa notka na temat rdzennych amerykanów i wikingów), także tutaj zaznacie. Krótko mówiąc – przygoda tutaj goni przygodę, absurd stoi za absurdem, a dowcip potrafi przepysznie zmieszać się z makabrą i niepruderyjnymi tematami. No i – naturalnie – nie brakuje tutaj wątków fantastycznych, a nawet… bogów!
- Więc będziemy pić?
- Będziemy pić, i to sporo.
- A kac?
Thor uśmiechnął się.
- Miałeś kiedyś takiego kaca, że czułeś się nieco bardziej powolny i nieco mniej mądry, ale za to wypełniało cię ciepłe uczucie spokoju i szczęścia, gdy spoglądałeś na innych, którzy toczą naprzód wóz swojego żywota?
- Tak.
- Tak wygląda kac w Walhalii.
Gdzie boją się iść bogowie to fenomenalne zakończenie serii, choć liczyłam na jakiś epilog – chciałabym lepiej poznać dalsze losy niektórych bohaterów. Mimo, że książka ma przeszło siedemset stron, absolutnie nie czuć jej rozmiaru, pochłonęłam ją w zaledwie dwa dni. Jeśli szukacie niebanalnej przygody fantasy, niepoważnej, krwawej i emocjonującej – ten cykl Angusa Watsona jest wprost stworzony dla Was! Polecam z całego serducha!
Mam w planach niedługo zacząć trylogię Watsona. Tym bardziej po tak zachęcającej recenzji. Uwielbiam fantasy, a jeszcze jak jest krwawa i niepoważna, to już w ogóle szacun. :)
OdpowiedzUsuńTo nie dla mnie za dużo brutalności, krwi jakoś nie ciągnie mnie do takich opowieści. Dla fanów odpornych na przekleństwa, humoru rodem Monty Pythona oraz gdzie krew leje się będzie ta trylogia przy której będą się świetnie bawić. Ja poszukam książek mniej ciężkich.
OdpowiedzUsuńTo już trzeci tom, a ja jeszcze nie dotarłam do pierwszego. Sądzę, że ta seria może być ciekawa nawet dla tak raczkującej osoby w tego typu powieściach, jak ja. Zaczynam dopiero wciągać się w fantasy. Trochę jednak boję się mrocznych i makabrycznych scen. Podziwiam pochłonięcie 700 stron w dwa dni. Dzięki za polecenie i recenzję wyjątkowo zachęcającą.
OdpowiedzUsuńTrylogia Angusa Watsona to z pewnością łakomy literacki kąsek dla amatorów literatury fanstasy. Mnie nie urzekł już pierwszy tom. Fabuła, owszem, ciekawa, niebanalna i wciągająca. Do lektury kolejnych tomów zniechęciły mnie makabryczne opisy, krwawe jatki i nienawiść ziejąca z każdego miejsca, w którym pojawili się bohaterowie. Przerażają mnie takie sceny, może po prostu zbyt dużo ich w rzeczywistości, a ja chcę, by literatura niosła mi ukojenie i spokój. Zgodzę się jednak z Tobą, że autor może porwać czytelnika w świat niebanalnych przygód. Jak nikt inny potrafi wodzić czytelnika za nos, umie wykreować charyzmatycznych bohaterów i bawi się językiem, dlatego cieszę się podkreślasz wyjątkowy dowcip, absurdalność sytuacji i wyjątkową umiejętność tworzenia makabrycznych scen. Nie zajrzę do tej pozycji, ale tym, którym krew i okrucieństwo w czytaniu nie przeszkadza, polecam. Na pewno się nie zawiodą.
OdpowiedzUsuńAleksandra Miczek
"Gdzie boją się iść bogowie” od Angusa Watsona to książka, która dla mnie bez wątpienia reprezentuje fantasy starego typu, gatunku. Chodzi mi tutaj zwłaszcza o okładkę, gdzie grafika automatycznie nasuwa mi skojarzenia z tytułami, które na rynku wydawniczym pojawiły się już dobre kilkanaście lat temu. Dla niektórych nużące jednak nie dla mnie. Klasyka jest dobra, a tutaj w mych odczuciach otrzymuje powrót do klasycznej wersji fantasy, co utwierdziła również lektura opisu. Pamiętam, że kiedyś nie byłam ich wielką fanką, mogę pokusić się o stwierdzenie, że omijałam je szerokim łukiem. W tym przypadku jednak kusi mnie to, aby skorzystać z możliwości lektury, chociaż wiedząc, iż jest to zakończenie serii, powiem, że wpierw zapoznam się z pozostałymi dwoma tomami, aby móc wyrobić sobie pewną świadomość odnoszącą się do fabuły oraz postaci. Zapowiada się spora lektura, z kilkoma cegłami-książkami na koncie.
OdpowiedzUsuńW ogóle nie kojarzę tej serii. Ale nie dziwi mnie to. Juz z miejsca zniechęcają mnie krwawe opisy oraz wulgaryzm. Raczej nie przepadam za książkami przy których robi mi się słabo i skręcam się z obrzydzenia. Co innego filmy lub seriale, jak mnie wciągną to nie przeszkadzają mi aż tak krwawe sceny, może dlatego, że są mniej szczegółowe i możemy zamknąć oczy :D w każdym razie, seria ta nie jest dla mnie. Raczej dla ludzi o mocniejszych nerwach.
OdpowiedzUsuńCo do okładki to wydaje mi się, że ona od razu zdradza o czym książka będzie. Jest bardzo pasująca i podoba mi się.
Nie słyszałam wcześniej o tej serii. Lubię humor w książkach, ale przeraża mnie trochę brutalność opisów, trup który ściele się gęsto, choć czytając kryminały, powinnam być przyzwyczajona do takiego typu scen i opisów 😂 Lubię fantastykę, więc czemu nie, poszukam, może jest dostępna w mojej bibliotece, choć pierwsze tomy, bo na trzeci tom trzeba będzie poczekać dłużej 🙃
OdpowiedzUsuńPociąga mnie wspaniała narracja i dowcip, przeraża jednak makabra i duża ilość mrocznych scen. Mimo tego, że lubię kryminały, nie przepadam za horrorem. Nie jestem do końca przekonana, na razie wpisuję do kolumny: do przemyślenia.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz od Państwa słyszę o tej serii, ale jakoś fantasy to nie mój klimat. Chodziaż po Państwa recenzji,jeśli miałabym zaczynać coś z gatunku fan fan fantasy to dzięki Państwu, na pewno od tej serii 😘Dziękuję za recenzję 😘
OdpowiedzUsuńPozostały... dwa szopy. No dobrze, coś widzę,że tutaj dużo się dzieje :D a szopy lubię, choć są to urocze i niebezpieczne stworzenia o okropnie długich pazurach. Może to dziwne stwierdzenie, ale właśnie się staram o przyjęcie do pracy w zoo. Trzymajcie za mnie kciuki!
OdpowiedzUsuńTak właśnie widzę zagraniczną fantastykę - brutalną, z amerykańskim lub angielskim humorem, czasy pseudo średniowieczne. Ja nie wiem, co zdarzyło się w poprzednich tomach i czy to wszystko ma sens, ale ogólnie jest przyjemnie i jeśli znowu będę chciała wrócić do tych klimatów, to zahaczę o tego autora. Na razie stawiam bardziej na moją starą kadrę oraz nowe polskie twarze.
Z tym humorem to mi się zdawało, że u nas Pilipiuk daje radę. Tak, muszę się pochwalić, że w końcu po licznych przyrzeczeniach sięgnęłam po jego ostatnią pozycję i jestem niezwykle pozytywnie zaskoczona. A wiadomo, ja jestem z natury czepialska, więc to spore wyróżnienie.
Już podsumowując - tak, Watson brzmi nieźle. Podoba mi się szczególnie chwytliwy tytul tej części. Może różnie bywać jedynie z tą wspomnianą brutalnością.