środa, 3 czerwca 2020

Tijan Meyer - "Ekipa. Crew. Tom 1"

Autor: Tijan Meyer
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 2020
Ilość stron: 370
Ocena: 3/10

Opis:

Nowa seria autorki bestsellerów o bohaterach z Fallen Crest
Bren Monroe nie jest dziewczyną, która da sobą pomiatać. Należy do ekipy Wilków i jak sama nazwa wskazuje, gryzie, warczy i nie boi się atakować. Właśnie zaczęła ostatni rok w Liceum Roussou, a potem wreszcie będzie wolna.

Jedyne, o czym marzy Bren, to spokój i dni wypełnione towarzystwem Jordana, Zellmana i Crossa. Tego ostatniego w szczególności.
Kiedy do ich szkoły dołącza Race, kuzyn jej byłego chłopaka, coraz więcej osób zaczyna interesować się Wilkami. Pomiędzy różnymi ekipami w szkole dochodzi do nieporozumień. A to już krótka droga do wojny.


Recenzja:

No cóż, mimo tego iż ta książka jest napisana przez autorkę, która uznawana jest za pisarkę bestsellerów, to dla mnie "Ekipa. Crew. Tom 1" to jest totalne dno. Chociaż z góry mówię, że w internecie królują raczej pozytywne opinie, więc najlepiej jest sprawdzić na sobie. Może ja po prostu nie przywykłam do tego typu fabuły, czy coś...

Główną bohaterką tej książki jest siedemnastoletnia Bren, która pozwala sobie dosłownie na robienie wszystkiego, z racji tego, że należy do "ekipy Wilków". Wiecie, coś ala szkolna mafia, czy coś w ten deseń, którzy zwykle są agresywną grupą przyjaciół, bo co jakiś czas mają konflikty z innymi ekipami i wtedy są bójki. Ekipy mogą przetrwać nawet po czasach liceum (czego przykładem jest brat Bren) i nie mają nic wspólnego z szemranymi interesami - przynajmniej przeważnie. No i oczywiście, wszyscy się boją członków Ekipy i każdy chciałby do nich należeć. Więc kiedy Bren tnie kogoś nożem i nie spędza nocy w swoim pokoju - to nikogo to nie interesuje, a konsekwencje są przeważnie takie, że w zamian za jakiś wybryk musi zjeść kolację ze swoim bratem. Fajnie, nie?

Ta książka ma też niby drugie dno. Jest to o silnej przyjaźni, rosnącym pożądaniu, czy chociażby o problemach w rodzinie. Niemniej jednak tak bardzo uderzył we mnie absurd tych ekip, że nie byłam w stanie odpowiednio skupić się na innych wątkach. Wilki liczą sobie cztery osoby i podobno to najgroźniejsza ekipa w okolicy. Sami rozumiecie...  Nie wiem, czy takie formacje są gdzieś za granicą w ogóle oficjalnie formowane (na tyle, żeby nawet dyrektor szkoły o tym wiedział), a jeśli tak: to czy to faktycznie tak wygląda? Bo przy tej książce miałam ochotę po prostu się czasem śmiać.

Bren nie była złą bohaterką - odważna, lojalna, przeważnie myśli nad tym, co robi. Jest jedną z tych bohaterek "z pazurem". W końcu lata z nożem nawet do szkoły. Crew - jej najlepszy przyjaciel i inny członek jej ekipy, także został tu dosyć dobrze przedstawiony, Polubiłam też od samego początku brata Bren i jego partnerkę. I właściwie... to by chyba było na tyle z bohaterów, którzy zwrócili moją uwagę w sposób pozytywny, a nie tylko negatywny (lub wręcz neutralny). 

Tijan Meyer to autorka, której nie można odmówić tego, że dosyć lekko włada piórem - przede wszystkim jej książki czyta się dosyć szybko, a na dodatek nie ma tam używanego jakiegoś trudnego słownictwa. Po prostu... odnalazła się ona w tematach, które według mnie są bardzo niesmaczne. Już nie mówiąc o tym, że to w pewien sposób propaguje przemoc, także w szkołach. Jeśli mi ktoś powie, że tu chodzi o lojalność, to się zaśmieję. Jasne, ekipa musi być wobec siebie lojalna - to nawet ja zrozumiałam, ale zwykle przyjaciele także są, a nie tworzą żadnych formacji, które stawiają na bójki, w tym na walki nożem. 

Bardzo podoba mi się także okładka, ale to chyba za mało, żebym sięgnęła po kolejny tom, który pewnie wyjdzie już niebawem. Po prostu... to chyba nie mój klimat. Nie wiem, dlaczego jest tyle pozytywnych recenzji tej książki w sieci - po prostu tego nie rozumiem. Ale jestem chyba jakaś "inna", bo ta pozycja jest dla mnie wręcz przeciwieństwem: nie jest dobra, dla mnie była koszmarna. Jeśli chcecie przeczytać i się przekonać, co i jak, to proszę bardzo. Ja jednak... radzę się najpierw zastanowić, czy warto. 

5 komentarzy:

  1. I tak kolejna okładka, gdzie mężczyzna ukazany zostaje bez twarzy, chociaż tutaj nawet nie mamy jej zaczątka. Wszystko zostaje urwane, ucięte na poziomie barków, nie widzimy ani szyi, ani twarzy. Za to możemy zobaczyć sylwetkę osoby, która jak widzimy, nie stroni od użycia broni i posiada całkiem intrygujący tatuaż. Właśnie na niego zwróciłam uwagę, obręcze dookoła przedramienia, które nawet nie zachodzą na łokieć. Obręcze o różnych wzorach, nieco etnicznych, jak i tych prostych. Do tego grafitowe tło, kojarzące mi się zarówno z murem, jak i ścianą lodu. Kolorystyka można by rzec, że w ciemnych barwach...I ja to kupuje, jedyny jasny element to personalia autorki w kolorze jasnego różu, a tak nawet tytuł jest e tych ciemniejszych barwach. Tak to jest to, co sprawia, że gdybym miała dokonać wyboru po samej okładce, już bym kupowała książkę. I to by było na tyle. W przypadku opisu książki mam do czynienia z czymś, co odnoszę wrażenie, że powtarza się ostatnio dosyć często, a może ja trafiam często na takie książki? Sama nie wiem. Jest ekipa, ekipa wilków. Otrzymujemy dziewczynę w postaci Bren Monroe oraz kilku przedstawicieli płci męskiej, a także otrzymujemy jego — kuzyna eks chłopaka. Z jednej strony otrzymujemy całkiem poprawną książkę, w której dostajemy elementy takie, jak te powyżej wspomniane, a także szkolny gang (czy tak można nazwać ekipę?), przygody nastolatków, rodzinne (nie tylko) problemy i elementy poboczne. Niby z jednej strony tak, ale z drugiej strony nie. Znacie ten efekt, gdy niby książka nie jest zła, ona wam się nawet podoba, może być interesującą lekturą, jednak z tyłu głowy coś wam mówi, że to nie dla was. I nie umiecie określić, czym jest ta mała podpowiedzieć, ciężko po prostu wysnuć własną ocenę. Jestem tutaj w całkiem mieszanych uczuciach, które pozwolę sobie odłożyć na potem. Czyli zastosuje metodę, aby raz jeszcze zapoznać się z opisem książki, nieco później i zobaczyć, w którą stronę skieruje się opinia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomimo tego, że autorka "dosyć lekko włada piórem - przede wszystkim jej książki czyta się dosyć szybko, a na dodatek nie ma tam używanego jakiegoś trudnego słownictwa", to i ja odpuszczam tę książkę. Szczerze, to już za okładkę bym jej nie wzięła- ja takich okładek nie lubię ( ale to moje prywatne zdania). Opis mnie nie przekonał i chociaż liczyłam, że recenzja choć da iskierkę nadziei, to jednak nie mój temat. Nie lubię hałaśliwych i agresywnych młodych ludzi, którzy nie potrafią spokojnie rozmawiać z rówieśnikami- jak równy z równym. I pomimo wartości jakie ta książka porusza, czuję, że nie zrozumiem tych bohaterów, więc po co się męczyć? Tyle książek jeszcze czeka? I zastanawiać się nie będę, bo dzięki Waszej recenzji znowu oszczędzę sobie czasu i nerwów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Stanowczo jakoś nie ciągnie mnie do tej książki. Wystarczy ta recenzja, bo choć niby nie powinnam sobie brać zbytnio do serca opinii innych, to mimo wszystko moja lista życzeń i marzeń tym razem nie powiększy się o tę pozycję. Recenzja zupełnie mnie przekonuje. Szkoda czasu i kolejnego wydatku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka nie przemawia do mnie. Tijan Meyer jest mi nieznana, czytałam książki które akcja jest obsadzona w liceum ale takie liceum pierwsze raz spotykam. Jak dla mnie za dużo brutalności (w dzisiejszych czasach w szkołach jest za dużo przemocy) a jeszcze mam o tym czytać. To podziękuję za taką lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  5. To zaskoczyłaś mnie, po opisie książka zdaje się być ciekawa,a piszesz że nie do końca. Ja nie czytam takich książek, nie moje klimaty, choć te walczące ze sobą ekipy przywołały mi na myśl West Side Story albo Josh. Ale te filmy miały jakieś przesłanie głębsze, a tu jak nie ma, to chyba nie warto poświęcać czasu 😁

    OdpowiedzUsuń