Autor: Ludka Skrzydlewska
Tytuł: Po godzinach
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 2020
Ilość stron: 568
Ocena: 10/10
Opis:
Kiedy zakres obowiązków zaczyna wykraczać poza umowę...
Indiana Fisher, absolwentka Harvardu i asystentka dyrektora generalnego w renomowanej bostońskiej firmie deweloperskiej, początkowo żywiła przekonanie, że jej posada będzie trampoliną do sukcesu. Niestety, po roku spędzonym na podawaniu kawy, kserowaniu dokumentów, a przede wszystkim na chronieniu szefa firmy Ryana przed konsekwencjami jego własnej nieodpowiedzialności entuzjazm Indiany nieco przygasł.
Kiedy w Bostonie pojawia się starszy brat Ryana, Vincent - ponury, mrukliwy i zdaniem Indiany raczej podejrzany - życie zawodowe dziewczyny gwałtownie przyspiesza. Rozdarta pomiędzy mieszanymi uczuciami wobec Vincenta, a potrzebą chronienia swojego szefa młoda asystentka wkrótce przekonuje się, że ktoś chce przejąć firmę Ryana. Ktoś, kto nie zawaha się przed żadną podłością, by osiągnąć cel. Indiana, coraz mocniej uwikłana w niejasne układy biznesowe, nie przypuszcza, że i jej może grozić niebezpieczeństwo...
Ludka Skrzydlewska funduje swoim bohaterom przejażdżkę emocjonalnym rollercoasterem. Przejażdżkę, której finału nie da się przewidzieć aż do samego końca. Dołączysz? Niezapomniane przeżycia gwarantowane!
Recenzja:
Ludkę Skrzydlewską znam już z czasów Wattpada - chociaż nie czytam tam aż zbyt wielu tekstów. Niemniej jednak już wtedy uważałam, że jest ona świetną pisarką. Na szczęście okazało się, że postanowiła spróbować swoich sił i wydać książkę - najpierw "Sentymentalną...", teraz "Po godzinach" (chociaż kolejność bardziej dyktuje wydawca). Cieszę się, że Ludka w końcu pokazała swój talent także w papierowej wersji, bo prawda jest taka, że jest ona jednym z objawień polskiego rynku książek, chociaż ona sama chyba nie jest na tyle pewna siebie, żeby to wiedzieć lub jest zbyt skromna, żeby to przyznać. Te wnioski wysnułam po ostatniej transmisji online na jej stronie autorskiej. I mam komunikat: Ludka, jesteś mistrzynią pióra! Lepiej to zapamiętaj i pisz dalej!
W "Po godzinach" poznajemy Indianę, która mimo dobrego wykształcenia, pracuje jako asystentka dyrektora generalnego, który - nie ukrywajmy - jest typowym podrywaczem. Dla Indiany ta praca nie jest szczytem marzeń, ale w pewien sposób lubi ona Ryana - swojego szefa, więc chce mu dalej pomagać.
Akcja zaczyna się wtedy, kiedy do Bostonu przyjeżdża Vincent - starszy brat Ryana. Rodzeństwo to jest różne niczym ogień i woda. Vincent jest raczej cichy, małomówny i konkretny, Ryan natomiast ma lekką gadkę i dużą charyzmę, więc z łatwością podrywa kobiety i czaruje kontrahentów. Szybko okazuje się, że Vincent przyjeżdża na wizytę do rodzinnej firmy z konkretnym celem... który chce ustalić właśnie Indiana. A to, że przy okazji zostaje ona wystawiona na romans z dwoma facetami jednocześnie, jest tylko dodatkową sprawą.
Nie chcę za dużo szczegółów ujawniać, ale w "Po godzinach" sporo się dzieje - od scen seksu, aż po trupa (a raczej trupy). Momentami jest krwawo, a momentami jest tak błogo, że chyba ośliniłam poduszkę, na której leżałam podczas czytania. Ludka Skrzydlewska niejednokrotnie zaskakuje, a jej powieść jest dopracowana w każdym aspekcie. Po prostu - dobra powieść od początku do końca.
Autorka bez wątpienia jest osobą, która lubi dreszczyk emocji nawet w romansach. I dobrze, bo dzięki temu książka nie jest taka płytka i typowa. "Po godzinach" jest doskonale stworzoną historią, która zawiera w sobie wszystko: dużo akcji, fajnych bohaterów, dobre opisy i ciekawe dialogi. Do tego wszystkiego ma ona jeszcze idealny klimat, który jest w stanie stworzyć tylko doświadczona pisarka, która umie czarować słowem. W skrócie mówiąc: twórczość Ludki to na pewno jedne z lepszych książek, jakie ukazują się wśród polskich autorów, szczególnie z tematyki romansów.
W tym wszystkim daje się wyczuć to, że autorka dobrze zna życie w korporacji, a do tego research innych rzeczy, których pisarka nie znała - jest zrobiony bardzo dokładnie (od Bostonu, aż po pewne elementy wydostawania się z bagażnika). "Po godzinach" jest po prostu bardzo autentyczna - jestem przekonana, że to wszystko mogło się naprawdę komuś przydarzyć!
Nie mogę doczekać się kolejnego tomu (który ma być osobną historią, nie trzeba więc czytać tej opowieści, żeby sięgnąć po drugą część). Ma się on tyczyć tego z braci, który nie został wybrany przez Indianę, a dodatkowo ma tam się prezentować jego opowieść miłosna. Dostałam jednak informację o autorki, że na razie nie planuje ona go wydawać. Mam nadzieję, że się to zmieni :c
Podsumowując: polecam gorąco! Jeśli macie ochotę na dużo emocji, fajnych bohaterów i super fabułę, to już nie musicie szukać. To wszystko macie w tej pozycji - "Po godzinach" to zdecydowanie hit. Trzymam kciuki, żeby ta pozycja stała się bestsellerem i jeszcze raz powtarzam: Ludka Skrzydlewska to jedna z tych autorek, które mają szansę odnieść prawdziwy sukces w tej branży. Jej książki po prostu są niesamowite!
Uwielbiam emocje w książkach. Uwielbiam książki, w które mogę się "wtopić", których emocje bohaterów stają się moimi emocjami ( a po ślinieniu poduszki domniemam, że to taka właśnie pozycja... hi,hi). I jeszcze dzieje się w tej historii... oj dzieje ( trupy, miłości, seks, itd.). A skoro i klimat tej powieści warto poczuć, to nie ma nad czym się zastanawiać, to trzeba przeczytać.
OdpowiedzUsuńJa książkę zamawiam, autorkę wpisze na listę - BIERZ W CIEMNO.
"Sentymentalna bzdura" raczej mnie nie zachwyciła, jako nałogowy czytelnik kryminałów znalazłam kilka szczegółów, które nie grały, ale ponieważ to był debiut postanowiłam, że dam autorce szansę i zobaczę, jak rozwija się w kolejnych książkach. W końcu to romanse z wątkiem kryminalnym. Poprzednią czytało się lekko, ciekawa jestem postępów.
OdpowiedzUsuńAutorka znana mi doskonale z nazwiska, tytułu "Sentymentalna bzdura", choć do tej pory nie udało mi się dotrzeć do jej książki. Ta nowość też zwróciła moją uwagę. Chętnie przeczytałabym. 10/10 zachęca... Jak na razie "Po godzinach" siedzi w moim koszyku zamówień.
OdpowiedzUsuń"Po godzinach" co może się dziać w pracy dzięki Ludce Skrzydlewskiej możemy się dowiedzieć, że sporo. Intrygi, romans (nawet trójkąt miłosny), zagadki nawet motyw sensacyjny się pojawia, pisarka porywa czytelnika w wir wydarzeń. A przy tak obszernej powieści musi się dziać sporo, brawo dla autorki która zapewnia nam dawkę emocji które nie dają nam spać po nocach bo musimy dowiedzieć się co się stało. Jeszcze nie miałam sposobności poznać pisarkę lecz po tak świetnych notach nie pozostaje mi nic innego jak zmienić ten stan rzeczy.
OdpowiedzUsuńHej, brzmi jak całkiem niezła propozycja ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam pierwszej książki autorki, muszę nadgonić jak takie dobre, trzeba wspierać polskich autorów ☺
OdpowiedzUsuń„Po godzinach” od Ludki Skrzydlewskiej to coś, co przyciągnęło mój wzrok od razu. Spodobała mi się okładka, która została rozdzielona na dwie części, za pomocą tytułu i personali autorki, zwłaszcza że te dane umieszczony na czymś, co dla mnie przypomina złotą chmurę, złoty pył. Zdecydowanie lubię taką kolorystykę. W dolnej części widzimy miasto, a właściwie część jego panoramy ukrytej we mgle w chmurach, a co z górną? I tutaj już otrzymujemy dwie postacie, ona i on. Ona patrzy na wprost na nas, on odwrócony plecami do na, jak gdyby skrywał tajemnicę. A jednak jego twarz zwrócona jest do nas z profilu, z tym że górny kraniec książki zatrzymuje się tuż pod jego oczyma, tak więc jednocześnie widzimy jego twarz, jak i wciąż jej nie znamy. Ona skojarzyła mi się po części z włoszką, po części z serialową postacią Isabelle Lightwood z serialu Shadowhunters. Ciemne włosy, to spojrzenie i pomadka, która zwraca uwagę na jej twarz. W tym przypadku jestem urzeczona okładką, która momentalnie zdobyła me serce. Przejdźmy do treści, otrzymujemy, ich troję: Indianę, Vincenta oraz jego starszego brata Ryana. Ona pomimo świetnego wykształcenia, pracuje w deweloperskiej firmie stanowiącej własność Vincenta, liczy na to, że stanowisko będzie trampoliną do kariery, nie raz ratuje szefa przed konsekwencjami jego decyzji. I nagle zjawia się on, starszy brat, do którego ona zaczyna coś czuć, a jednocześnie wciąż posiada przywiązanie do szefa (w kontekście zawodowym) i nagle odkrywa, że ktoś chce przejąć jego firmę. Niby klasycznie, a jednak otrzymujemy tutaj coś, co można nazwać książką, gdzie akcja jak się dowiadujemy dzieje się bardzo szybko i otrzymujemy solidne, konkretne emocje, elementy, coś, czym nie pogardziłby czytelnik. A jak ja się do tego odnoszę? Spodobała mi się, chociaż otrzymałam element klasyczny w postaci romansu ich trojga (romansu gdzie widzimy ją jedną i ich dwojga), tajemnice związaną z próbą przejęcia firmy, trupy, zamknięcie w bagażniku (w końcu trzeba się było z niego wydostać). W dodatku tłem jest Boston, do którego mnie ciągnie (i to na tyle, że chciałabym odwiedzić to miasto). Kto wie może ruszę na wycieczkę śladami książki? Jedno pewne, ruszę jej na spotkanie, bo umieszczę ją 100 procentowo na swej półce (jeszcze trochę miejsca się tam znajdzie).
OdpowiedzUsuńJa kojarzę Ludkę Skrzydlewską tylko z recenzji "Sentymentalnej bzdury" którą czytałam tutaj. Widać już od początku, że dziewczyna ma talent. Jest to druga jej książka i druga ocena 10.
OdpowiedzUsuńW książce spodziewałam się wszystkiego, ale nie trupów. Tak więc mogę stwierdzić, że faktycznie Ludka potrafi zaskoczyć :D. Ma ona mnóstwo pomysłów i do zwykłego romansu dorzuci coś niespodziewanego. Bardzo to dziwne że nie chce wydać jak na razie drugiej części, przecież pisze ona bardzo dobrze. Miejmy nadzieję, że jeszcze się na myśli i jednak druga część ukaże się w wersji papierowej.