Autor:
Sarah J. Maas
Tytuł:
Księżycowe Miasto. Dom Ziemi i Krwi. Część 2
Wydawnictwo:
Uroboros
Data
wydania: 03.06.2020
Ilość
stron: 624
Ocena:
10/10
PATRONAT KSIĄŻKOWIRU
Opis:
Bryce
Quinlan w połowie jest człowiekiem, a w połowie Fae. Traci niemal wszystko, co
kochała, gdy w Lunathionie pojawia się nieznany demon siejący spustoszenie.
Upadły anioł Hunt Athalar otrzymuje od Gubernatora propozycję nie do odrzucenia
– ma pomóc Bryce wytropić złoczyńcę. W zamian odzyska swoją wolność. Bryce i
Hunt zagłębiają się w najskrytsze zakamarki miasta. Odkrywają mroczną siłę
zagrażającą porządkowi wszechrzeczy oraz znajdują w sobie płomienną pasję,
która może wyzwolić ich oboje, jeśli tylko jej na to pozwolą.
Recenzja:
Tydzień temu pisałam Wam o pierwszej części najnowszej
serii Sarah J. Maas, a dziś przychodzę opowiedzieć trochę o drugiej. Jeśli
jeszcze nie słyszeliście – książka została podzielona na dwie ze względu na objętość,
dlatego gdy akcja urywa się niemal w połowie zdania w pierwszym tomie, tutaj
dostajemy upragnioną kontynuację.
Pewnie pamiętacie mój zachwyt pierwszą częścią,
prawda? Jeśli nie, odsyłam Was TU. A jeśli tak, to czytajcie dalej. Bo, uwaga,
nie uwierzycie, ale może być jeszcze lepiej. O ile pierwszy tom był wspaniały,
tak drugi to miazga, ogień. Tej książki nie da się po prostu odłożyć, bo akcja
zazębia się coraz bardziej, pędzi do przodu, a to, co co chwilę odkrywamy… Maas
jest mistrzynią w wielu kategoriach – a zwroty akcji należą do jednej z nich. Bo
gdy już będziecie myśleć, że wszystko wiecie, gdy wstrząśnie wszystkim, w co
wierzyliście… Potem znowu okaże się, że tylko wodziła Was za nos, by
poprowadzić spokojnie do prawdziwego rozwiązania.
Uwielbiam ją za te nieoczywistości. Jejku, uwielbiam
ją za wszystko, co zrobiła w tej książce, nawet jeśli za niektóre akcje też
nienawidzę. Ta książka powinna dostać tytuł emocjonalnego rollercoastera roku.
Serio – to, ile się tutaj działo, ile się zmieniało, te zaskoczenia… Wiecie, ile
łez wylałam przy tej książce? Nie zliczę tego. Tak samo jak nie zliczę
momentów, w których śmiałam się, byłam przerażona, zszokowana, rozczulona…
Dlatego tak. Ode mnie tytuł książkowego emocjonalnego rollercoastera wędruje
bez wątpienia do Domu Ziemi i Krwi,
bo jestem pewna, że nie trafię szybko na podobną pełną tak sprzecznych uczuć
lekturę.
Maas należą się brawa ponadto za rozwiązanie
wszystkich wątków. Zaczęło się niewinnie, podsuwała nam tropy, potem je gasiła
i gdy już sądziłam, że tak naprawdę jedna sprawa mogła być tylko takim głupim
wypełniaczem akcji, okazywało się, że nabiera ogromnego znaczenia, a
bohaterowie przez nią są w jeszcze większym niebezpieczeństwie. A Maas nie lubi
oszczędzać swoich postaci – tego można być pewnym. Bryce… Tak bardzo polubiłam
tę zwariowaną, niby naiwną i płytką pół-Fae, która skrywała w sobie tak wiele.
Nie wspomnę nawet o Huncie, który skradł moje serce, gdy tylko ich ścieżki się
połączyły. A ten wątek miłosny… Ach. Można się wściec, roześmiać, rozczulić i
rozpłynąć przy tym, co autorka wyprawia w tej kwestii.
Trzeba też dodać coś o bohaterach pobocznych, bo i o
tych Maas nie zapomina. Z początku zawsze zdaje się, że nie odegrają żadnej
roli, a autorka po raz kolejny nas zaskakuje i możemy obserwować śmiałe czyny
małych i niby nic nieznaczących postaci, patrzeć na przemianę tych, które
sprawiały wrażenie stworzonych tylko w jednym celu… Ta książka jest przemyślana
w każdym calu, jeśli chodzi o wątki magiczne, obyczajowe, a nawet nie wspomnę o
kryminalnym, który został poprowadzony po prostu genialnie.
No i najważniejszy chyba – wątek przyjaźni. Przyjaźni tak wielkiej, tak prawdziwej, tak głębokiej i tak mocnej, że jest w stanie przetrwać wszystko. Byłam pod ogromnym wrażeniem całej tej historii, ale jeśli chodzi o Bryce i Danikę aż brakowało mi słów, by opisać, jak wspaniale autorka pokazała ich więź. Więź nierozerwalną. Wyjątkową. I tak do bólu prawdziwą. Po prostu chylę czoła i przez dłuższy czas się nie podnoszę.
Maas to dla mnie mistrzyni, naprawdę. O ile do
pierwszej części miałam jakieś uwagi, tak ta zmiotła mnie z powierzchni i nadal
nie mogę się po niej pozbierać, a tym bardziej pomyśleć o jakimkolwiek minusie.
Bo podobało mi się wszystko. Aż kilka razy odkładałam lekturę, bo bałam się
zbyt szybko zakończyć czytanie. Po minucie jednak nie wytrzymywałam i musiałam
wrócić do tego świata. I chcę to zrobić ponownie jak najszybciej, więc oby
autorka jak najszybciej napisała kontynuację!
Co jeszcze dodam? Kocham, kocham, kocham, kocham.
Czekam na to, jakim torturom podda mnie jeszcze Maas, bo w zanadrzu ma pewnie o
wiele więcej chwytów. Już nie mogę się ich doczekać, kocham ją i nienawidzę za
to z całego serca. A Wy czytajcie. Jak najprędzej. Nie będziecie żałować!
Dobrze, że do daty wydania blisko i nie trzeba będzie długo czekać, bo po takiej recenzji po prostu muszę sięgnąć po książki.
OdpowiedzUsuńTak jak pisałam przy pierwszej części przyjaciółka namawia mnie do poznania książek Maas. Zapisałam ją sobie na listę czemu nie warto czasem zmienić gatunek żeby troszkę odpocząć. Recenzja zachce ją w przypadku 1 części
OdpowiedzUsuńPo takiej recenzji pozostało brać się za te książki. Dawno nie czytałam książki gdzie wątek przyjaźń odgrywał ważną część. Mam ochotę na ten świat stworzony przez pisarkę, na przejażdżkę rollercoasterem. Wydaje mi się że on jest bardziej skierowany w dorosłych odbiorców. Teraz tylko trzeba uzbroić się w cierpliwość na czekanie na kolejne części.
OdpowiedzUsuńJa jestem świeżo po 1 części, nie powiem jestem zaintrygowana, ale miałam też z tą książką zgrzyty. Czekam na drugą część i może wtedy moje wątpliwości się rozwieją :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Po takiej zachęcie chętnie rozejrzę się za pierwszym tomem.
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji zdecydowanie sięgnę po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Mój blog
Jak widzę książki z serii Dom Ziemi i Krwi będą nam ukazywane w podobnej grafice, jednak z zastosowaniem innych kolorów. I tutaj od razu muszę przyznać, że zdecydowanie bardziej do gustu przypadła mi ta okładka z kolorem czerwonym, I tom. Chociaż lubię niebieski, to jednak bardziej skłaniam się ku kolorowi czerwonemu w tym przypadku. Co zaś mogę powiedzieć o samej treści? Zgodzę się z autorką recenzji na temat tego, że ocena jest pozytywna. Byłam zauroczona pierwszą częścią serii, a druga, jak mogę powiedzieć, wcale nie osłabi mych uczuć względem książki. Jestem ciekawa, tego, co spotka Bryce i Hunta, a sam opis słowa — Odkrywają mroczną siłę zagrażającą porządkowi wszechrzeczy oraz znajdują w sobie płomienną pasję, która może wyzwolić ich oboje, jeśli tylko jej na to pozwolą. Jedynie rozpala chęć tego, aby jak najszybciej sięgnąć po książkę. Jak się okazuje na mej liście do przeczytania, ląduje kolejna świetna pozycja, a z tego powodu mogę być tylko zadowolona. I ponownie powiedzieć TAK dla książki.
OdpowiedzUsuńWidząc ocenę od razu pomyślałam, że ta książka to musi być totalny odjazd ale nie spodziewałam się, że do tego stopnia! "Miazga, ogień" gdy padają takie słowa to nie można powiedzieć "ach, jakoś mnie nie przekonuje ta recenzja i ta książka". Tak jak przy poprzedniej części żałowałam, że nie wygrałam, tak przy tej to chyba zacznę porządnie rozpaczać. Nie wiem jak to możliwe, że Mass pisze tak dobre książki a ja nie czytałam żadnej z nich. Tyle emocji na raz to może mieć tylko kobieta przed okresem albo czytająca swietną powieść! Rety, serio nie przypominam sobie abym przy którejkolwiek książce miała w sobie tyle sprzecznych uczuć, było kilka razy, że płakałam i cieszyłam się jak dziecko, albo czułam nienawiść i miłość jednocześnie, ale chyba nie aż tak.
OdpowiedzUsuńAutorka świetnie potrafi prowadzić wątki miłości, przyjaźni, wątki kryminalne, magiczne i wiele innych. Potrafi zwodzić i grać na uczuciach. Nie wiem skąd ona czerpie pomysły i gdzie się nauczyła tak dobrze pisać, ale chylę czoła.
Teraz żałuję, że przeczytałam recenzję.. ja chcę tę książkę! Chcę, chcę, chcę ; ( ; ( juz teraz idę płakać w kąt, że nie będę mogła mieć jej tak szybko. Świat jest okrutny; (
Muszę przeczytać, okładki śliczne i twoja recenzja zachęca. A że nie czytałam nic wcześniej autorki to byłby to dobry początek 😍🌞
OdpowiedzUsuńI jak się oprzeć po takiej recenzji?! no, jak?! Nie da rady! To trzeba przeczytać, by poczuć co naprawdę recenzentka ma w sercu. I przeżyć te wszystkie wzloty i upadki, zwroty, rozczarowania i nadzieje... i tą przyjaźń. Ja zamawiam. Bez zbędnego gadania.
OdpowiedzUsuńWiadomo może kiedy ukaże się tom 3:)? Jestem zdruzgotana tym czekaniem:)
OdpowiedzUsuń