Autor:
Sarah J. Maas
Tytuł:
Księżycowe Miasto. Dom Ziemi i Krwi. Część 1
Wydawnictwo:
Uroboros
Data wydania: 20.05.2020
Ilość
stron: 560
Ocena:
8/10
Opis:
Bryce
Quinlan kocha swoje życie. W dzień pracuje w galerii z antykami, sprzedając nie
do końca legalne magiczne artefakty, a nocą imprezuje razem z przyjaciółmi,
delektując się każdą przyjemnością, jaką Lunathion, znane również jako
Księżycowe Miasto, ma do zaoferowania. Gdy dochodzi do bezwzględnego
morderstwa, wszystko zaczyna się rozpadać – również jej świat. Mimo że
oskarżony ląduje za kratami, zbrodnie zaczynają się na nowo, a Bryce trafia w
centrum dochodzenia. Zrobi wszystko, aby pomścić śmierć przyjaciół.
Recenzja:
Sarah J. Maas – tej pani chyba większości z Was
przedstawiać nie trzeba, bo jej nazwisko przewinęło się wiele razy chociażby na
tym blogu przy okazji recenzji innych jej książek. A że te książki uwielbiam
całym sercem, nie mogłam doczekać się nowej serii spod pióra autorki. Dom Ziemi i Krwi zapowiadał się jako
piekielne połączenie magii, tajemnicy i romansu, a… a jaki dokładnie się
okazał? No cóż. Chyba znalazłam nową ulubioną powieść tej pisarki.
Zacznę może od tego, że początek książki jest dość
ciężki do przebrnięcia. Miałam niemały problem z pierwszymi stronami, ale tylko
z jednego powodu – autorka wprowadza bardzo wiele ras, bardzo wiele postaci,
bardzo wiele miejsc, które na samym starcie zupełnie nic mi nie mówiły. Ale najważniejsze
jest, żeby nie zniechęcać się w tym miejscu, bo wszystko naprawdę nabierze
później sensu. I to jakiego sensu! Dodatkowo pomóc w tym może mapa zamieszczona
w książce oraz rozróżnienie poszczególnych Domów, na które podzielony jest
Midgard. Tylko na początku trudno jest się połapać i wgryźć w to wszystko, bo
później… później Maas nie zostawi na Was suchej nitki.
Wiem, że autorkę stać na wiele, wylałam naprawdę
sporo łez przy jej książkach (tak, jednak mam to miękkie serduszko, ale nikt
tak jak ona nie jest w stanie wywołać u mnie tylu feelsów, naprawdę), ale na to, z jak mocnym przytupem wprowadziła
mnie w tę historię nie byłam gotowa! Do końca pierwszej części miałam oczy
szeroko otwarte z wrażenia. No i chusteczki pod ręką. Tak tylko ostrzegam.
Poza tym mamy tutaj charakterystycznych dla Maas
bohaterów. Silne heroiny – jak Bryce, której sarkazm i zachowanie nadają
książce pazura, tajemniczych i mrocznych aniołów i Fae, a na dodatek mnóstwo
innych ras, jak wilkołaki, wampiry, driady, wiedźmy, demoniaki… Całą barwną
paletę, przy której nie sposób się nudzić. Na dodatek relacje między nimi jak
zwykle są okraszone nutą wyśmienitego humoru, pojawi się kilka dram i napięć,
będzie nieco pikanterii i niepewności… A wątek romantyczny jak zwykle podkręci
atmosferę, bo Maas jest w tym mistrzynią.
Pojawią się też o wiele cięższe momenty, bo pisarka
potrafi operować całą gamą przeróżnych emocji i wyciskać z czytelnika je
wszystkie. Ale dzięki temu, a także dzięki temu, że w książce nie uświadczycie
nudy, że nieustannie coś ciekawego się dzieje, akcja jest wartka, a intryga
zawiła, nie można się oderwać. Ja zamierzałam spędzić kilka godzin przy książce,
przeczytać połowę pierwszej części, gdy dostałam tekst, położyłam się wygodnie
na kanapie po południu… A po nieprzespanej nocy byłam już po całości i nie
wiedziałam, co dalej zrobić ze swoim życiem. Tak. A tylko naprawdę świetne książki są w stanie tak wstrząsnąć
czytelnikiem, by wywołać tego typu efekt, prawda?
I ta właśnie taka jest. Dzięki charakterowi Bryce,
która jest naprawdę świetną postacią mimo kilku szczególików. Dzięki Huntowi i
Ruhnowi, których uwielbiam całym sercem. Dzięki zagadkom, które rzuca autorka,
dzięki zwrotom akcji, po których trudno się pozbierać, dzięki nietuzinkowemu
światowi. No i tym emocjom, których nie da się podrobić, a które podkreślę raz jeszcze.
Pewnie, że w książce znajdzie się kilka typowych dla
autorki schematów, a poglądy Bryce na temat samców alfa i jej mowy wygłaszane
na ten temat trochę mnie irytowały, jednak jestem zakochana w piórze autorki, i
nawet gdy przewracam oczami przy niektórych scenach, szeroko się uśmiecham, bo
to coś, co po prostu u niej lubię. Zupełnie nie przeszkadza mi żaden z takich
elementów. Poza tym Maas to wszystko rekompensuje misternie plecioną intrygą,
która zazębia się coraz bardziej i świetnymi opisami, które nie nudzą.
Podpisuję się pod tą książką nogami, rękami, włosami
i ogonem Syrinxa (to wspaniała chimera Bryce, którą po prostu pokochacie od
pierwszej wzmianki, a jej ogon przypomina taki lwi, no po prostu aww). Gdy skończycie pierwszą część,
musicie od razu mieć pod ręką drugą, żeby koniecznie dowiedzieć się, co zdarzy
się dalej! Czekajcie na tę premierę. Sarah J. Maas jak zwykle nie zawodzi i
serwuje nam emocjonalną, wybuchową mieszankę, po której można naprawdę zostać emocjonalnym wrakiem. Tak tylko znowu ostrzegam. Ale oprócz tego można też czuć zachwyt, miłość, zaskoczenie, niedowierzanie... Ja tej książce mówię głośne TAK. A Wy?
Zdecydowanie jestem zainteresowana! Ciężko jest o dobre książki z tak zwanym załączonym worldbuildingiem. Ludzie zazwyczaj próbują wziąć trochę z fantasy, trochę z współczesności, trochę komuś podkraść i mówić - stworzyłem nowe universum. Mam szczerą nadzieję, że w tym przypadku jest to coś naprawdę oryginalnego, bo chciałabym ją przeczytać ;D
OdpowiedzUsuńPo takiej recenzji trudno byłoby powiedzieć nie. I jeszcze zbrodnie, dochodzenie i bohaterka z charakterem sprawia, że mam ochotę już po nią sięgnąć. Czekając na kolejne części (dwójkę już widziałam na Lubimy czytać)zacznę może od innych jej książek, tych, które wyszły już w całości. Widzę, że mam dużo do nadrobienia.
OdpowiedzUsuńJuż wcześniej, gdy okładka została zaprezentowana, wiedziałam, że z niecierpliwością będę czekała na recenzję. A skoro ona się dzisiaj ukazała, jak najszybciej się z nią zapoznałam. I wciąż podtrzymuje opinię o tym, że grafika w postaci kobiety ukazanej w czerwieni, stworzonej z różnych elementów, czerwony kruk, pół księżyc to, to co złożyło się na niezwykle ciekawą okładkę, która współgra z tytułem — Księżycowe Miasto.
OdpowiedzUsuńŚwiat magi, tajemnicy, fantastyki, dążenie do odkrycia tego, kto stoi za śmiercią przyjaciół. Na świecie nie istnieją tylko ludzie, mamy tutaj również wilkołaki, wampiry, driady, wiedźmy, demoniaki. I wiele innych. Bryce, która za dnia pracuje w galerii z antykami, a nocą imprezuje. Co prawda jeszcze nie spotkałam się z żadną książką autorstwa Sarah J. Maas jednak po lekturze recenzji, wciąż mogę podtrzymać opinię, jaką wydałam, gdy ujrzałam książką. Podobnie, jak autorka recenzji mówię tej powieści, tej książce Głośne TAK. I czekam, aż tylko ona trafi w me dłonie.
Nie czytałam nic Maas ale coraz częściej się zastanawiam nad zapoznaniem się z jej książkami wczoraj nawet rozmawiałam z przyjaciółka na ten temat polecala mi Maas. Recenzja jak zawsze zaciekawia i aż ma sei chęć sięgnąć
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam 'Dwór cierni i róż' i już poniekąd wiem na co pisarkę stać. "Księżycowe Miasto" wzbudza zaciekawienie, fabuła intryguje mamy zbrodnię to coś nowego u autorki. Główna bohaterka silna, odważna niewiasta z którą czytelnik nie będzie się nudził, czego można chcieć więcej. Książki z tych pokaźnych. Dobrze, że na kontynuację nie trzeba czekać długo, nie ucierpi zdrowie za bardzo, przy takiej mieszance jakiej serwuje nam autorka.
OdpowiedzUsuńI jak się oprzeć? Jak? eeeee tam... w sumie to po co się opierać!
OdpowiedzUsuńChusteczki w domu mam. Emocjonalnych rollercoasterów się nie boję. I bycia emocjonalną cytryną także (, wszak recenzentka napisała, że "pisarka potrafi operować całą gamą przeróżnych emocji i wyciskać z czytelnika je wszystkie"). Tyle ras... no nie da rady. Muszę to przeczytać.
A zapomniałbym o tej wisience na torcie w postaci wątku romantycznego <3 Jednej strony zazdroszczę, że książka już za Wami, a z drugiej cieszę się, że tyle przeżyć przede mną.
Ps. Poczekam na drugą część, bo już nie długo premiera i kupie sobie obie. To dopiero będzie uczta. Tylko czy moje serce to wytrzyma ;-) ?
Powieści Maas jeszcze przede mną. Ale mam w planach niedługo sięgnąć. Twoja recenzja bardzo zachęca by przeczytać najnowszą propozycję autorki. Fabuła brzmi ciekawie, różnorodne rasy, magiczne postacie, no bajka po prostu. A na dodatek wisienką na torcie jest ta przepiękna okładka 😍🌞 Zapisuję na listę ! 💙
OdpowiedzUsuńSarah J. Maas została wpisana na moją listę. A po tej recenzji również mówię TAK - "Księżycowe Miasto. Dom Ziemi i Krwi". muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńJa serię ,,Szklany Tron" porzuciłam jakoś na początku 5 tomu, nie dałam rady, nie porwało mnie to. Natomiast jestem wielka fanką Dworów. ♥ Tej historii również nie mogę się doczekać. A ta okładka - miodzio!
OdpowiedzUsuńTeraz jeszcze bardziej żałuję, że nie udało mi się wygrać tej książki :( wiedziałam, że autorka robi dobrą robotę pisząc książki, jednak nie myślałam, że potrafi ona tak wpłynąć na uczucia, wywołać takie emocje i doprowadzić do łez.
OdpowiedzUsuńW książce w której dużo się dzieje zawsze na początku ciężko się odnaleźć, ja się jednak nie zniechęcam, dopiero jak już naprawdę nie da się przetrwać powiedzmy do połowy książki to sobie odpuszczam, ale zawsze staram się czytać do końca.
Już w opisie zauważyłam, że w fabułę wpleciony jest humor, ale to recenzja mnie w tym utwierdziła. Do tego wątek romantyczny... uwielbiam!
No nic, trzeba dalej gdzieś polować na te książkę, ale może poczekam jeszcze na drugą część.
Właśnie zaczynam swoją przygodę z tą książką i nie mogę się doczekać, co autorka tym razem wymyśliła :D
OdpowiedzUsuń