Autor: Kiera Cass
Tytuł: Narzeczona
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2020
Ilość stron: 312
Ocena: 6/10
Opis:
Przyszła królowa. Przystojny młody król. Para idealna… Ale czy na pewno?Kiedy król Jameson wybiera jako obiekt swoich uczuć lady Hollis Brite, Hollis jest zaskoczona – i zachwycona. Dorastała na zamku Keresken i podobnie jak wszystkie szlachetnie urodzone panny marzyła o tym, że pewnego dnia król spojrzy właśnie na nią. Zdobycie jego serca to spełnienie wszystkich jej pragnień.Jednakże Hollis już niebawem zaczyna sobie uświadamiać, że pokochanie króla i zostanie królową może nie być tak szczęśliwym losem, jak jej się wydawało. Kiedy zaś spotyka chłopaka, który potrafi dostrzec, co Hollis naprawdę kryje w swoim sercu, dziewczyna uświadamia sobie, że przyszłość, której naprawdę pragnie, jest przyszłością, jakiej nigdy wcześniej sobie nie wyobrażała.
Recenzja:
Lubię lekkie książki, a poprzednia seria tej autorki taka właśnie była: dosyć relaksująca, chociaż nie zmieniła ona niczego w moim życiu. Tego samego spodziewałam się po "Narzeczonej" - i dokładnie dostałam to, co chciałam. Pozycja ta była bardzo przyjemna, szybko się ją czytało i na chwilę można było zapomnieć o bieżących problemach, bo całkowicie się w niej zatraciłam. Czy chciałam czegoś więcej? Nie! To była dobra lekturka, z którą miło spędziłam dzień. Jeśli jednak liczycie na coś, co nie tylko jest dobrze napisane, ale także wnosi jakieś wartości do Waszego życia, to cóż, "Narzeczoną" możecie sobie odpuścić.
Hollis jest damą dworu w jednym z królestw. Od jakiegoś czasu interesuje się nią sam król Jameson, który twierdzi, że dziewczyna poprawia mu humor i jest jednym z najbardziej cennych klejnotów jego królestwa. Hollis jest zachwycona - dostaje dosłownie wszystko, o czym kiedykolwiek mogłaby marzyć. Co prawda dziewczyna nie ma głowy do nauki na temat spraw politycznych i zagranicznych, ale dobrze odnajduje się w towarzystwie. Wydawać by się więc mogło, że ten związek jakoś wyjdzie i ma jakiś sens.
Wszystko zmienia się z dnia na dzień, jak za dotknięciem magicznej różdżki. Hollis zaczyna czuć coś do faceta, z którym w ogóle nie powinna się kontaktować, inna dama dworu chce "odbić jej" króla Jamesona, a na dodatek Hollis coraz bardziej nienawidzi władzy i tego, co ona za sobą niesie. Wydawać by się mogło, że sprawa będzie prosta... ale tak jest tylko z pozoru! Autora serwuje kilka fajnych intryg, a zakończenie niektórych na pewno wbije w fotel. Królewskie losy i życie Hollis wielu z Was się spodoba!
Autorka stworzyła fajną, lekką książkę, która szczególnie przypadnie do gustu tym, którzy kiedyś chcieli być księżniczką lub księciem. Sam klimat jest bardzo ciekawy - dawno nie czytałam powieści związanej z życiem dworskim, więc przy "Narzeczonej" mogłam zanurzyć się w cudowny świat fantazji!
Do tego wszystkiego w recenzowanej przeze mnie dziś pozycji, mamy wiele wspaniałych postaci - czasami bardzo realnych. Opisy i dialogi także są w porządku, tak samo zresztą, jak warstwa związana z emocjami i uczuciami. "Narzeczona" jest więc po prostu dobrym czytadełkiem, które jednak niewiele wnosi do codziennego życia, nie licząc dobrego nastroju.
Jak wspomniałam wyżej - zakończenie niektórych wbije w fotel. Ja spodziewałam się czegoś innego od fabuły, niż faktycznie dostałam. Aczkolwiek nie narzekam. Gdyby wszystko szło po mojej myśli, to nie mogłabym kombinować i się zastanawiać, co dalej. Dlatego też końcówka mocno mnie zaskoczyła - ja czegoś takiego bym czytelnikom nie zrobiła! Chyba...
Okładka od razu zapowiada, co się będzie działo w książce - a nawet postać na niej przedstawiona, idealnie pasuje do Hollis. Lubię, jak oprawa graficzna faktycznie mówi, co się dzieje w treści, a nie tylko jest robiona "od czapy", żeby powieść się lepiej sprzedawała, nawet kosztem oszukania czytelnika...
Podsumowując, to jest po prostu dobra książka, chociaż nie jest to na pewno pozycja, do której będę wracała. Niemniej jednak fajny klimat i fabuła. Lubię takie intrygi dworskie i inne opowieści tyczące się życia w królestwie. Zawsze jestem ciekawa, czy setki lat temu też mogliby mieć takie problemy, czy raczej byłoby to nie do przyjęcia? No cóż - polecam, nie będę się już bardziej rozpisywać. Mam nadzieję, że sięgniecie.
Na dzień dzisiejszy za dużo książek czeka w kolejce, ale wpiszę ją na listę "jak będę miała wolną chwilkę". Czasami trzeba się oderwać od rzeczywistości przy lekkiej lekturze.
OdpowiedzUsuńZnam autorkę z innych powieści i trochę jestem zawiedziona ocena 6/10. Do tej nowości jeszcze nie dotarłam, ale nie będę się spieszyć... Może kiedyś. Podobał mi się obejrzany kiedyś filmik pokazujący, jak przygotowywano zdjęcia do tej okładki.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję się, że akurat do Kiery Cass mam pewną słabość. Seria "Rywalki" mnie pozytywnie zaskoczyła, głównie przez pomysł na fabułę (nie ukrywajmy, czasami się dłużyło przez pseudorozmyślania głównej bohaterki), choć rozdrażniła mnie dodatkowymi tomami pod tytułem "co on wtedy myślał", czyli ta sama historia z męskiej perspektywy. Jakiś błąd kompletnie.
OdpowiedzUsuńI nawet po "Syrenę" sięgnęłam i również byłam zachwycona pomysłem fabuły. W sumie to nie wiem, czemu ją lubię. Tak jak wspominałaś - jej książki nie są idealne, nic nie wnoszą, zawsze kończą się mdłym happy endem i jednak mają coś z życzeń zostania księżniczką (może właśnie dlatego podświadomie ją lubię :D). Gdyby autorka popracowała jeszcze nad sobą (lub ktoś nad nią) i od niezłego pomysłu na fabułę pomyślała nad głębią, byłaby najlepszą autorką. Jednak tak mamy przyjemną lekturę, która nie jest zła, ale powoduje pewny smutek, niedosyt, że mogło być lepiej.
Do co okładki - zawsze ma trafione, to trzeba przyznać na dodatkowy plus. Z serii "Rywalki" okładki były lepsze od fabuły, no prawie :P Chyba nic ich nie przebije.
Już wcześniej byłam zauroczona okładką, jednak wciąż nie mogę pozbyć się skojarzeń z tak popularnymi romansami historycznymi, powieściami, które obrazują dwoje ludzi, w rozmaitych realiach, rozmaitych czasach historycznych. Zdecydowanie okładka kojarzy mi się właśnie z tym typem twórczości. Jak widać Pani Cass, zdecydowała postawić się na kolorystykę w barwach złota (różne odcienie) oraz czerwieni. Co może stanowić zarówno plus, jak i minus. Zbyt dużo złota to przesycenie. I tutaj znajduje się pomiędzy zauroczeniem okładką, jak i świadomością, że tego złota może być, jednak ciut za dużo, że dodałabym tutaj, jakieś inne barwy.
OdpowiedzUsuńCo się zaś tyczy samego opisu, samej recenzji. Z twórczością Pani Cass miałam styczność już wcześniej, tak więc mniej więcej wiem czego się po niej spodziewać. I tutaj podobnie odnoszę wrażenie, że jest to książka, którą przeczyta się dla relaksu, łatwo przyswajalna. Z ciekawą fabułą, przygodami, życiem towarzyskim i ploteczkami (w końcu, kto z nas nie chciałby, chociaż na chwile zostać damą dworu, księżniczką, przyszłą królową?) Intrygi na królewskim dworze, mogą pokazać nam całkiem ciekawe oblicze tego dworu, który nie jest skostniały, a wręcz przeciwnie ma w sobie zarówno coś do ukrycia, jak i coś do zaoferowania. Przeczytać przeczytam, polecę osobom, które odnajdują się w takiej tematyce, jako lekką lekturę. Jednak czy bym wracała do tego typu książki? Wiele zależy od odczuć, jakie miałabym po lekturze.
Pamiętam, że byłam oczarowana serią Rywalki <3 Te książki nadal miło wspominam i sądzę, że "Narzeczona" będzie kolejną lekką historią. Zapisuję ją na swoją listę :)
OdpowiedzUsuńSeria "Rywalki" przypadła mi do gustu, miło spędziłam z nimi czas. Takie są dla mnie książki pisarki miłe dla oka. Co do "Narzeczonej" możemy znowu wejść w świat monarchii, intryg, pięknych wnętrz, możemy zapominamy o problemach, uciekamy od rzeczywistości. Fabuła książki intryguje a w szczególności to zakończenie. Przeczytałabym ale wszystkie książki z tej serii.
OdpowiedzUsuńPoprzedniej serii nie znam, ostatnio nawet brałam udział w konkursie gdzieś na fb o nią, ale się nie udało 😂 na pewno jest w bibliotece to może i ta nowa się pojawi to wtedy poczytam, czemu nie, ja też lubię takie dworskie i królewskie klimaty, w końcu za nastolatki zaczytywałam się w Pamiętniku księżniczki 💙😉
OdpowiedzUsuńMogłoby się wydawać że skoro jest to zwykła lekka lekturka to i zakończenie będzie przewidywalne a tu autorka zaserwowała nam zakończenie którego byśmy się nie spodziewali. W recenzji opisu fabuły jest całkiem sporo, możemy całkiem dobrze rozeznać się w tym o czym ona jest chociaż, wydaje mi się, że okładka mówi już i tak dostatecznie dużo a opis na okładce też nie szczędzi szczegółów, lecz nie zdradza całkiem fabuły, a jedynie może tylko zachęcić lub nie. Ja bardzo lubię klimat romansów historycznych, zwłaszcza jeśli jest on dobrze oddany, i możemy poczuć się jakbyśmy sami byli w tej powieści. Roztacza on taką romantyczną aurę, nie jestem pewna, czy akurat w tamtych czasach to wszystko również wydawało się takie romantyczne, ale teraz przecież kobiety marzą o księciu na białym koniu :D
OdpowiedzUsuńAutorka mimo, że nie napisała książki która ukazuje trudne tematy ale i tak napisała dobrą książkę, którą miło poczytać w wolnej chwili. Czasem potrzeba właśnie takich lekkich książek które poprawią nastrój na przykład w cięższych chwilach gdy nie ma się ochoty za dużo myśleć a jedynie przenieść w inny świat.
Okładka dobrze oddaje klimat dworków, królestw i tamtych czasów. Ten złoty tak jakby trochę przedstawia bogactwo. Okładki historyczne ogólnie są takie dosyć klimatyczne, przynajmniej w większości i przynajmniej takie jest moje zdanie.
Lekka lektura na ciepłe popołudnie. Ja narazie sobie ją odpuszczę jest naprawdę dużo książrk które chce przeczytać ta może poczekać
OdpowiedzUsuńKurier dziś mi ją przyniósł i jestem ciekawa bardzooo <3
OdpowiedzUsuńIza xx
isabelczyta.blogspot.com
Nie szukam "dobrego czytadełka". Jednak to niespodziewane zakończenie kusi. Niestety jeśli ta książka nic nie wnosi, to zostaje mi tylko napisać, że przeczytam, jeśli książka "sama do mnie przybędzie". Zabiegać o nią nie będę.
OdpowiedzUsuń