Autor: Robert Jordan
Tytuł: Smok odrodzony
Cykl: Koło czasu, tom 3
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 7 kwietnia 2020
Liczba stron: 862
Ocena: 7/10
Opis:
Smok Odrodzony jest dawno już przepowiadanym przywódcą, który uratuje świat (choć jednocześnie zniszczy go), zbawcą, który oszaleje i zabije wszystkich mu bliskich. Teraz rozpoczyna bieg ku swemu przeznaczeniu.
Tylko on jest zdolny do dotknięcia Jedynej Mocy, ale nie potrafi jej kontrolować, nie ma też w swoim otoczeniu nikogo, kto mógłby go tego nauczyć, gdyż żaden mężczyzna nie potrafi robić tego od trzech tysięcy lat. Rand al'Thor rozumie tylko tyle, że musi stanąć twarzą w twarz z Czarnym... Ale jak?
Recenzja:
Czy wspominałam już, że jestem fanką cyklu Koło czasu? Zapewne tak i to milion razy, dlatego nad moją miłością do tej serii nie będę się roztrząsać… chyba. 😂 Jestem pewna, że każdy z Was ma swój ukochany świat, do którego chętnie wraca i wielbi, i… nie dopuszcza do siebie jego wad. Smok odrodzony jest trzecim tomem i choć to zdecydowanie nie jest moja ulubiona część Koła…, tak i tak go ubóstwiam!
Jak to w tym cyklu bywa, Smok odrodzony jest równie grubaśny jak poprzednie tomy. Na mojej twarzy zawsze maluje się szeroki uśmiech, gdy patrzę na liczbę stron książek Jordana – im dłuższa przygoda, tym lepiej dla mnie! Niestety, nieco spełza on z mojej twarzy, gdy usiadłam do recenzji, bo zrecenzowanie kolejnego tomu serii bez żadnego spoileru to nie lada wyzwanie – szczególnie przy takich rozmiarach… Ale dam radę, więc czytajcie dalej bez obaw!
A jego ścieżki liczne będą i nikt nie rozpozna go z imienia, zrodzi się bowiem wśród nas wiele razy, pod wieloma postaciami, jak było przedtem i będzie znowuż, i tak bez końca. Nadejście jego będzie ostre niczym lemiesz pługa i odwróci skiby naszych żywotów, tam, gdzie cisi leżymy odłogiem. Zniszczy wszelkie więzi i wykuje łańcuchy. Stworzy przyszłość i odmieni przeznaczenie.
Podobnie jak w przypadku Wielkiego Polowania, taki i tutaj fabuła rozwija się stopniowo – zupełnie jakby autor na nowo wprowadzał nas w wykreowany przez siebie świat. Dopiero po jakimś czasie zaczyna się właściwa akcja, zaczyna się wiele dziać, choć – prawdę mówiąc – w tej części nie dzieje się za wiele. Jest też niewiele zmian, ale nie znaczy to, że wieje nudą, bowiem niektóre elementy zostają rozbudowane, potworności nie brakuje, a i wiele niebanalnych niuansów dochodzi. Jak to w powieściach z motywem tolkienowskiej wędrówki bywa, odwiedzamy tutaj wiele ciekawych miejsc oraz… lepiej poznajemy bohaterów. Bo choć kreacja świata pozostawia tutaj wiele do życzenia (w porównaniu do poprzednich tomów, oczywiście), tak bohaterowie kwitną.
Smok odrodzony ma to, czego nieco brakowało mi dotychczas. Skupia się bardzo na rozwoju bohaterów, szczególnie tych mniej dopieszczonych wcześniej – stopniowo są oni urozmaicani na wielu płaszczyznach, dzięki czemu łatwo zrozumieć ich motywacje, nadzieje i rozterki. Dużo zyskuje dzięki temu również narracja, bowiem wydarzenia są ujęte nieco z innej strony – takie odmiany uwielbiam! Mniej uwielbiam za to zakończenie – mam wrażenie, że autor poszedł tutaj na łatwiznę, bo to niemal powtórka z poprzednich tomów. Liczę, że w czwartej części Robert Jordan kopnie mnie w dupę i zaskoczy mnie porządnie, bo choć podobieństwo nie jest takie złe to… rozczarowuje. Zabrakło mi też nieco czarnych charakterów, zdecydowanie zasłużyli na dłuższy czas na antenie.
Świat się nieprzerwanie zmienia, powiadali. Wszystko obraca się na kołach losu i zmiany.
Smok odrodzony nie jest kontynuacją idealną, ale i tak uwielbiam tę książkę. Przyjemnie gawędziarski styl prowadzenia powieści sprawia, że powieść niesamowicie wciąga i szczerze fascynuje czytelnika – nawet w momentach, gdy dzieje się niewiele. Mam nadzieję, że w kolejnym tomie w końcu wydarzy się jakieś wielkie boom-boom, po którym opadnie mi szczęka i nie wróci już na swoje miejsce.
P.S. Kocham Perrina! Mój Ci on!
Może kiedyś sięgnę po ten cykl. Na razie dawkuję sobie fantastykę powolutku. Wiem, że mam dużo do nadrobienia, ale nie chcę narobić sobie za dużo zaległości w moich ulubionych kryminałach i obyczajówkach.
OdpowiedzUsuńOd pierwszego wejrzenia znalazłam się całkowicie pod urokiem okładki, która przywiodła mi na myśl skojarzenia z Irlandią, celtami, ich kulturą. Skojarzyły mi się tutaj okładki starego typu, gdzie ich wygląd był na wskroś minimalistyczny, bez zbędnego przesadzenia, bez natłoku elementów. Niecodziennie zacznijmy od minusów, chociaż ten można również uznać za plus, a mianowicie nie skończy się na lekturze jedynie Smoka Odrodzonego. Zdecydowanie muszę dostać w swe dłonie również pozostałe tomy, a lekturę zacznę od pierwszego. A to, że książka ma grubość przysłowiowej cegły...no cóż, więcej przyjemnie spędzonego czasu.
OdpowiedzUsuńNie znam tego cyklu. 862 strony - grubas. Super. Wpisuję na listę "Koło czasu". Postaram się dotrzeć najpierw do pierwszego tomu.
OdpowiedzUsuńJestem zainteresowana ale jeszcze nie wiem kiedy się za takie cegły wezmę 🖤
OdpowiedzUsuńKsiążki ważą parę kilo. Pisarz jest mi obcy. Cykl zapowiada się ciekawie chociaż "Smok odrodzony" może jest słabszy (leniwa akcja) niż poprzednie części to i tak wzbudza zainteresowanie. Tylko obecnie jakoś takie obszerne fabuły omijam, tytuły i tak są warte zapamiętania.
OdpowiedzUsuńOj tak, mam kilka takich światów, które mimo, że mają kilka (malutkich :D) wad to dla mnie są idealne!
OdpowiedzUsuńFaktycznie każda z części "Koła Czasu" jest "pulchniutka", i aż dziw, że autor potrafi dalej nie przynudzać, i wymyślić coś nowego, jedynie szkoda, że nie przemyślał tych zakończeń, i czytamy w każdym tomie to samo, ale może najlepsze trzyma na koniec. Miejmy przynajmniej taką nadzieję.
Pamiętam jako tako, recenzje poprzedniego tomu, ale nie miałam przyjemności jeszcze przeczytać, pierwszego również. Jak na razie muszę sobie darować niektóre książki, dlatego też do listy dodaje tylko wyjątki :)
Jeszcze nie czytałam żadnej części, ale moja starsza siostra ma książki tego autora na półce i zawsze go wychwala .
OdpowiedzUsuńUwielbiam cegiełki 😍❤ jeszcze nie czytałam pierwszego tomu, a tu już trzeci ! Muszę sobie zapisać i poszukam w bibliotece, jak już będą czynne ☺
OdpowiedzUsuńUwielbiam fantastykę, ale coś czuję, że akurat ta seria nie jest dla mnie. Zwłaszcza, jak przeczytałam w recenzji lekkie porównanie do Władcy Pierścieni... No nie, to nie dla mnie. Jeśli miałabym się tak nudzić jak właśnie przy Władcy... to ja jednak podziękuję. Mam na swojej liście i tak dużo książek, więc szkoda mi tracić czas na pozycje, które już z miejsca skazuję na to, że mi się nie spodobają ;)
OdpowiedzUsuń