sobota, 28 marca 2020

Jennifer Wright - "Co nas (nie) zabije. Największe plagi w historii ludzkości"



Tytuł: Co nas (nie) zabije. Największe plagi w historii ludzkości
Autor: Jennifer Wright
Seria: ZROZUM
Wydawnictwo: Poznańskie
Rok wydania: 26 lutego 2020
Liczba stron: 340
Ocena: 4/10

Opis:
Z tej książki dowiesz się, że zabić cię może: taniec, brudne ręce, seks, w zasadzie wszystko…
W 1518 roku kobieta zaczęła tańczyć w centrum Strasburga. Po tygodniu dołączyły do niej 34 osoby, po miesiącu kolejne 400. Wszyscy zmarli z powodu ataków serca, udarów mózgu, wycieńczenia organizmu. Zatańczyli się na śmierć.
Od stuleci ludzkość była nawiedzana przez śmiercionośne plagi. Od czasów Imperium Rzymskiego, przez średniowiecze, aż po XX wiek dżuma, gruźlica, cholera i inne choroby starały się zabić jak najwięcej osób.
„Co nas (nie) zabije. Największe plagi w historii ludzkości” pozwala spojrzeć nam na najmroczniejsze chwile w historii. Z lekkością i humorem poznać najtragiczniejsze zarazy oraz bohaterów, którzy z nimi walczyli.

Recenzja:
Biorąc pod uwagę panującą obecnie pandemię koronawirusa, bez wątpienia książka o największych plagach ludzkości może zostać uznana za pozycję na czasie. Wydawnictwo wstrzeliło się idealnie i widziałam nawet, że na którejś z księgarni internetowych książka zyskała miano bestsellera.
Jennifer Wright nie jest wirusologiem, epidemiologiem, biologiem ani lekarzem. Skończyła kurs pisania na St. John's College i wydała kilka książek, ujawniając swoje upodobanie do historii. W Co nas (nie) zabije też wyraźnie je widać, autorka skupia się bardziej na tle historycznym i konkretnych postaciach (mniej lub bardziej chwalebnych) niż na samych chorobach. Informacje o nich trzeba wyłuskiwać z tekstu i jeśli zebrać je razem, okaże się, że nie ma ich zbyt wiele. Wiele jest za to cytatów z najróżniejszych źródeł, przez co książka miejscami przypomina pracę naukową. Może to być nieco nużące, ale Wright stara się to nadrabiać humorem – niestety nie jest on najwyższych lotów, co może denerwować tym bardziej, że autorka uparcie się go trzyma i przy każdej okazji próbuje nim zabłysnąć.  
W książce zostały ukazane różne reakcje na epidemie: jako wzór przytoczona została tu postawa Marka Aureliusza w czasie zarazy Antoninów. Autorka podkreśla rolę ważnego, spokojnego przywódcy w czasach epidemii. Wystarczy spojrzeć na statystyki zachorowań i zgonów na koronawirusa we Włoszech czy Hiszpani, by przyznać jej rację. Odpowiednia reakcja przywódców pozwala zminimalizować zasięg śmierci i straty, co do tego nie ma wątpliwości. Czas pokaże, jakie efekty przyniosą działania rządów poszczególnych krajów w reakcji na koronawirusa.
Oprócz wspomnianej zarazy Antoninów, znajdziemy tu również opisy epidemii dżumy, tanecznej plagi, która zaczęła się niewinnie, a ostatecznie dotknęła około 400 osób; ospy – która przyczyniła się do upadku cywilizacji Inków; pewnej mało przyjemnej choroby wenerycznej jaką jest syfilis, gruźlicy (wierzcie lub nie, ale kiedyś ludzie uważali chorowanie na gruźlicę za romantyczne), cholery, trądu, tyfusu, grypy hiszpanki, śpiączkowego zapalenia mózgu, polio i… lobotomii. Choć nie jest to żadna choroba, autorka poświęciła jej rozdział swojej książki z racji tego, na jaką skalę były wykonywane zabiegi lobotomii oraz jakie szkody wyrządzały. W zakończeniu poruszyła też temat AIDS – i tu przywódcy amerykańscy zostali postawieni w negatywnym świetle, jako że długo zwyczajnie udawali, że żadnego problemu nie ma.
Opisane tutaj epidemie były mniej lub bardziej straszne, pochłonęły różne ilości ofiar od kilkuset po kilkadziesiąt milionów, ale łączy je jedno: niedługo po ich zakończeniu ludzie natychmiast o nich zapominali. Weźmy taką grypę hiszpankę, można rzec, że najbardziej śmiercionośną epidemię w historii – szalała na początku XX wieku, czyli stosunkowo niedawno i wedle niektórych szacunków pochłonęła nawet 100 milionów ofiar, a ilu z nas jest w stanie cokolwiek o niej powiedzieć oprócz tego, że pewnie zaczęła się w Hiszpani? (Niespodzianka, nie rozpoczęła się w Hiszpanii.) Z koronawirusem będzie pewnie podobnie i jak głosi krążący po internecie mem, za rok będziemy się z tego wirusa śmiali – oczywiście nie wszyscy.
Rozdział o polio może być pewnym promykiem nadziei w czasach społecznej kwarantanny, autorka ukazała bowiem, że współpraca przywódców, społeczeństwa i naukowców może ocalić świat. Czy w oczekiwaniu na efekty tej współpracy polecam wam sięgnąć po tę książkę? To zależy, czego się spodziewacie. Jeśli chcecie rzetelnej pozycji popularnonaukowej, wybierzecie coś innego, jeśli lubicie historyczne ciekawostki i mało wymagający humor, Co nas (nie) zabije może wam się spodobać. Zdecydujcie sami.

15 komentarzy:

  1. Chętnie ją przeczytam. Lubię takie popularnonaukowe z dawką humoru. Warto dowiedzieć się czegoś nowego nawet jeśli wydarzyło się stosunkowo niedawno warto uświadomić sobie, że się zdarza. A Ci co się obecnie śmieją z koronawirusa będą tymi ostatnimi...Jeszcze się zdziwią, historia szybko zweryfikuje ich poglądy...

    OdpowiedzUsuń
  2. Miano bestsellera? Serio? Ludzie chyba oszaleli.. Ta książka pewnie nawet trochę nie byłaby zauważona gdyby nie fakt, że jednak taka epidemia się pojawiła. Jeśli takie tematy kogoś interesują to ok, ale jak ktoś kupuję tylko dlatego, że "koronawirus" to trochę jak dla mnie bez sensu. Zresztą to nie pierwsza książka z epidemią w tle która stała się w ostatnich tygodniach popularna.
    Żeby jeszcze autorka wiedziała o czym pisze a nie, pisała o chorobach o których być może przeczytała tylko z internetu. Moze lepiej by jej wyszło gdyby jednak epidemie o których pisze były tylko tłem a nie na pierwszym planie. Myślę, że wklejanie cytatów miało na celu za maskowanie swojej niewiedzy.
    Nie mam zamiaru szerzyć i tak juz panującej paniki, ani wzbogacać wydawców, czytając książki które i tak nie pomogą pokonać tej pandemii i na dodatek są tak niedopracowane.

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie już sam opis pozwala na zaciekawienie przedstawioną pozycją. Podejście do tematu z humorem, tak samo jak z pewną dozą humoru przedstawiono okładkę. I można się zgodzić że wydawcy wstrzelili się w idealny termin z publikacją książki. Jak to się mówi publkkacja na czasie. Oczywiście wiadomo, że temat poważny bo tematyka różnorodnych epidemii nie jest czymś lekkim jednak w tym przypadku, jako że nie jest to książka stricte naukowa a i sama autorka przedstawiła materiał w lżejszy sposób można z ciekawością przeczytać ją. A także przypomnieć sobie, że w takich sytuacjach warto pamiętać o odpowiedzialności, współpracy a także tym iż warto wiedzieć, że wszystko co złe kiedyś się skończy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Owszem lubię książki z poczuciem humoru, ale nic na siłę. Oprócz tego cokolwiek otworzę: telewizor, komputer, czy wiadomość na telefonie, z każdej strony atakuje mnie koronawirus. Nie chcę dokładać do tego jeszcze książki. Daruję sobie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze mówiąc tylko czekałam, aż pojawi się ta tematyka właśnie ze względu na ten specyficzny czas, jaki wszyscy przeżywamy. Ostatnio zaczęłam się zastanawiać, kiedy powstanie serial, film czy jakaś specjalna książeczka z tematyką koronawirusa na poziomie Czarnobyla, by rynek jakoś się mógł odbić po nagłym zastoju. Obstawiam jednak parę minut po zakończeniu epidemii na świecie (przynajmniej mam taką nadzieję).
    Patrząc więc na powyższą książkę potwierdzam, że niechcąco (chcąco?) wbiła się w idealny moment, gdy wiele ludzi skusi się jednak na podobną literaturę, by... nie wiem, bo dla mnie to w sumie jednak książeczka o ciekawostkach, o których już coś wiem lub mogę tą wiedzę uzupełnić poprzez internet. Więc po co kupować coś, co nawet na półce ładnie nie będzie wyglądać? Może na prezent? A jednak sporo czytelników bierze to, co jest na czasie, a może potraktują ją jako podręcznik. No i jednak nie spodziewałam się, że podobnej pozycji nie piszę ktoś z zapleczem porządniejszej wiedzy naukowej, właśnie m.in. jakiś wirusolog, mimo że z pozycji historycznej też przecież może być ciekawe, jeśli z pomysłem się to zrobi, a najwyraźniej nie wyszło... Zresztą, ocena 4/10 mówi sama za siebie.
    Ale potwierdzam jedną myśl, która się pojawiło - szybko zapominamy o podobnych zarazach, o koronawirusie również szybko zapomnimy, gdy już się skończy, nie wyciągając z tej lekcji żadnej nauczki. Ostatnio się dowiedziałam, że stosunkowo niedawno Wrocław był zamknięty z powodu zarazy i jakoś nikt o tym już nie pamięta...

    OdpowiedzUsuń
  6. "Co nas (nie) zabije" niestety idealny moment na jej przedstawienie. Książki na takie tematy powinni być przedstawiane z dozą humoru ale nie humoru który jest wciskany na siłę w tekst, albo jest go za dużo. Może jeśli bym chciała dowiedzieć się jakiś ciekawostek na temat zaraz jakie panowały lub o których nie wiem to pozycja Jennifer Wright byłaby odpowiednia a także o ludziach którzy przyczynili się o ich powstrzymanie. Jak na razie podziękuję za świeży temat najpierw uporajmy się z tym co jest a później może..

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pan to chyba jeszcze nie dorósł i hejtownie jest dla pana "zabawą". Ludzie inteligentni nie obrażają innych tylko dlatego, że ktoś ma swoje zdanie co u pana mówi samo za siebie.

      Usuń
    2. Nie interesuje mnie ta książka i nawet nie będę próbowała jej przeczytać. To nie mój gust . Szukam innych propozycji.

      Usuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakoś nie mam ochoty na taką książkę. Dość tego smutku, czy rozważań o chorobach itp. Teraz w każdej powieści szukam optymizmu, zapomnienia... Wydaje mi się, że jest też czas, by wreszcie odpuścić wszelkie animozje i nie krytykować ciągle tego bloga. Własne zdanie, a złośliwości to dwie różne sprawy. Jak się coś nie podoba, po co zaglądać na blog?...

    OdpowiedzUsuń
  11. Może i ciekawa książka, choć narazie po nią nie sięgnę na pewno, mam dość wiadomości z tym co się dzieje na świecie teraz.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak o wirusach i pandemiach to ja podziękuję. O wirusach mam dość słuchania na najbliższe 100 lat🙄

    OdpowiedzUsuń
  13. No i masz. Tu koronawirus, a tutaj inne plagi. Głowa zaczyna pękać od nadmiaru tego robactwa. ;-)
    A tak poważnie, to ciesze się, że książka ma taką niską ocenę, to pewnie kusiłabym mnie i to bardzo. Nie będę się zaklinać, że w przyszłości po nią nie sięgnę. Ale będę miała już na uwadze, że nie mogę spodziewać się po tej pozycji zbyt wiele.

    OdpowiedzUsuń