Autor:
Anna Stokłosa
Tytuł:
Ważka. Przeobrażenie
Wydawnictwo:
Dragon
Rok
wydania: 2020
Ilość
stron: 350
Ocena:
3/10
Opis:
Dystopijna
opowieść o świecie, w którym władzę sprawują wielkie korporacje.
Wyobraź
sobie świat, w którym jedyną wartością jest praca. Książki już dawno zostały
spalone, religie zakazane, a sztuka skazana na zapomnienie. Tu liczy się tylko
produktywność.
W
takim świecie dorastała Weronika, wychowana przez system dziewczyna, która
podczas trzeciej wojny światowej straciła oboje rodziców. Dziś ma przed sobą
wielką szansę – niedawno rozpoczęła pracę w korporacji. Może korzystać z
przywilejów niedostępnych dla zwykłych śmiertelników. Jej życie wydaje się być
poukładane i spokojne. Do czasu… Na jej drodze staje agent tajnej policji,
którego zamiary wobec dziewczyny nie są jasne. Weronika wplątuje się również w
działalność ruchu oporu, a sytuację dodatkowo komplikuje niespodziewane
uczucie…
Recenzja:
Lubię książki utrzymane w klimacie dystopii czy postapo,
a że ostatnio zdajemy się żyć w podobnej rzeczywistości, Ważka wydała mi się naprawdę fajną propozycją. W dodatku chętnie
daję szansę debiutującym autorom, więc postanowiłam, że sprawdzę, jaki Anna
Stokłosa miała pomysł na swoją powieść. Czy lekturę uważam za wartą poświęcenia
jej czasu?
Weronika żyje w świecie rządzonym przez Wielką
Konglomerację. Po trzeciej wojnie światowej, gdy największe korporacje świata
się zjednoczyły, powstał nowy ustrój, całkowicie przez nie kontrolowany. Zakazano
wszystkiego: książek, poznawania historii, a przede wszystkim religii. Weronika
była posłuszna, ale do czasu, bo w końcu zaczęła kwestionować wszystko, co
próbowano jej wmówić. Właśnie wtedy na jej drodze stanął agent tajnych służb,
któremu jest zmuszona pomagać, dziewczyna wplątuje się też w nielegalną
działalność. Jej życie bardzo szybko zaczyna się komplikować i nie wiadomo, czy
uda jej się poradzić sobie z kolejnymi przeciwnościami. Ani ocalić swoje życie…
Jak zapewne domyślacie się już po ocenie – książka
nie przypadła mi do gustu. Piszę to z naprawdę dużym smutkiem, dlatego że sam
pomysł na fabułę miał spory potencjał i widziałam tutaj ogromne pole do popisu.
Stworzony przez autorkę świat, świat wielkich korporacji, gdzie liczy się tylko
produktywność i nic więcej, a ludzie są ściśle kontrolowani przez władzę, to
przerażająca wizja, która tak naprawdę miałaby szansę się spełnić. W końcu czy
i większości z nas nie narzuca się nieustannie różnych wzorców, do których musimy
się dopasować, nie jesteśmy zarzucani przez kolejne oferty i nie żyjemy w
pośpiechu, a główną osią naszego świata nie jest właśnie praca?
Tyle że tutaj mam duży zarzut do autorki, bo chociaż
obmyśliła ten świat ciekawie, cała jego kreacja była bardzo niekonsekwentna, za mało pogłębiona i zbanalizowana. Z jednej
strony mamy ogromną kontrolę, z drugiej… bohaterowie tak naprawdę robią, co
chcą i nie ponoszą przez większość czasu konsekwencji. Z jednej strony wiara
jest zabroniona, samo wspominanie i życzenie komuś głupiego „powodzenia” ponoć
jest karane, a główna bohaterka ma na nazwisko… Dusza. Takich nieścisłości w
całej książce jest o wiele więcej. Najgorszym z nich jest to, że bohaterka
zaczęła się nawracać po przeczytaniu trzech cienkich
książek, między innymi Władcy
pierścieni...
Na dodatek sam styl autorki jest zbyt patetyczny i
sztywny. Rozumiem te zabiegi w dialogach, gdy specyficzne słownictwo było
używane specjalnie, ale w całej narracji ogromnie to już razi. Z jednej strony
Weronika nie zna żadnych książek, zna tylko pracę i nic poza tym, z drugiej jej
wyobraźnia hula sobie swobodnie przez większość powieści, a ona używa
poetyckich i rozbudowanych metafor, przez co opisy różnych sytuacji są drogą
przez mękę.
Ponadto wątek pomocy Weroniki agentowi tajnej policji
był mocno naciągany. Młoda dziewczyna, niedoświadczona,
dopiero rozpoczynająca pracę została wybrana, bo… jej przyjaciółka powiedziała,
że umie czytać ludzi? Serio? Rozumiem też inne pobudki bohatera, ale… Dla mnie to
nadal za mało. A wątek romantyczny… Spuśćmy tutaj zasłonę milczenia.
Tu przechodzimy do bohaterów. Głównej bohaterki nie potrafiłam polubić, chociaż bardzo się starałam. Jej zachowanie było
irracjonalne, jej sposób myślenia nielogiczny. Jan... Kurczę, miał potencjał, ciągle
pokładałam w nim nadzieje i chyba tylko jego tam polubiłam, przymykając
właściwie oboje oczu na to, że wielki groźny pan glina zachowywał się tak
nieodpowiedzialnie i głupio, bo… no, tego się pewnie domyślacie. Jeśli nie,
odsyłam do książki. Wątki Klary, Genevieve i Toma… Chyba lepiej je przemilczeć
także, bo tutaj brak logiki już w ogóle sprawiał, że odkładałam książkę i
kręciłam głową. Ogólnie nie udało mi się zapałać większą sympatią do praktycznie żadnej postaci. Gdy zdarzyło się, że jakaś z nich poniosła śmierć bądź została ranna, kiwałam głową i przewracałam stronę. I tyle. A chyba nie o to chodzi w czasie lektury książki, która powinna wciągnąć, wywołać żywe emocje i nie dać się od siebie oderwać.
Podsumowując: z bólem serca, ale naprawdę nie polecam
Wam tej książki. Jak dla mnie jest to bardzo surowy tekst, który wymagałby
ostrej redakcji. Gdyby doszlifowało się niespójności fabularne i trochę
podkręciło postacie, to byłaby naprawdę fajna historia dystopijna. A tak
niestety wyszło coś, co mogę podsumować jednym krótkim przewróceniem oczami. Sam
pomysł niestety w tym wypadku nie pociągnął całości w górę. Dlatego nie będę
się rozglądać nawet za kontynuacją, a Wam radzę raczej znaleźć coś innego do
poczytania w tym wolnym bądź mniej wolnym czasie.
Kurczę, szkoda, że się tak rozczarowałaś. ;/ Ja chyba niedługo będę mogła poznać tę historię, więc zobaczę, jak to będzie ze mną. ;)
OdpowiedzUsuńJools and her books
A ja myślę,że mi przypadnie do gustu i na nią poluję🖤 ostatnio lubię takie czytać 🖤 Manaraga Sorokina czy Utoną we łzach matek 🖤
OdpowiedzUsuńKsiążka o świecie, w którym spalone są książki, a sztuka zapomniana - nawet nie chcę sobie wyobrażać takiego świata. Z czystym sumieniem pomijam.
OdpowiedzUsuńPo pierwszych akapitach czuje że to nie jest książka dla mnie. Nie zapisze jej na moją listę i pomijam ją. Nie będę nawet czytała dalszej jej recenzji.mimo to czekam na dalsze propozycje.
OdpowiedzUsuńTym razem nie dla mnie. Recenzja w zupełności mi wystarczy.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie jest to książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńLubię książki, seriale bądź filmy które przedstawiają wizje przyszłości nieraz w pozytywnym świetle. Czytając opis "Ważka. Przeobrażenie" pomyślałam coś dla mnie, ale po przeczytaniu recenzji mam mieszane uczucia. Fabuła przyciąga mnie, trochę przerażająca w swojej wizji. Najlepiej jak sama sprawdzę jak to z książką Anny Stokłoskiej jest, jeśli będę miała możliwość jej przeczytania nie odmówię.
OdpowiedzUsuńP.S Ostatnio oglądałam film Equilibrium i książka ma w sobie coś z niego. Film polecam.
Kto wie czy za chwilę nie będziemy mieć takiej rzeczywistości za oknem... Brzmi ciekawie, lubię takie klimaty, jak w Intruzie, Niezgodnej, Igrzyskach Śmierci, a tu jeszcze rodzima autorka, chciałabym przeczytać, tak z ciekawości 😉
OdpowiedzUsuńI czas zaoszczędzony... Dziękuję za recenzję. Ja raczej nie zaprzyjaźnię się z Weroniką, bo po książkę po takiej recenzji nie sięgnę. Mam kilka zaległości, więc coś odpuścić trzeba. I szkoda, że niedociągnięta, niewyciśnięta, patetyczna, itd... a mogło być tak pięknie. Może następnym razem.
OdpowiedzUsuńNie znam żadnej książki z Wydawnictwa Dragon, więc nie wiem, co się szykuje, szczególnie że Anna Stokłosa dopiero zaczyna w pisarskim kręgu. Okładka piękna, tytuł intrygujący, a temat zapowiadał się dość ciekawie (nawet bardzo - wizja świata po III wojnie światowej naprawdę mi podeszła), ale ocena 3/10 mówi sama za siebie. Co poszło nie tak?
OdpowiedzUsuńDystopie to temat na czasie i wydaje mi się, że nie da się go zepsuć z prostego powodu - jak pomysł na szczególną wizję przyszłości jest nawet nawet, to dalej trzeba tylko iść obok niego. Rzecz jasna wszystko można schrzanić, szczególnie poprzez niedoświadczenie i szybką chcęć zysku, bez drugiego spojrzenia na całość. Wciąż nie rozumiem, co jest złego w poświęceniu przez redakcję więcej czasu, w zasadzie niedużego, co zaoszczędziłoby wstydu potem. Czy to kolejna egzaminacyjna zasada pod tytułem "Lepiej się pieć minut wstydzić niż uczyć przez pięć dni?". Chyba podobnie było z "Syreną" (nie pamiętam dokładnie tytułu), która się tutaj w recenzji również pojawiła (ta, co miała zbyt wiele błędów gramatycznych). Naprawdę tego nie rozumiem, szczególnie że sama zajmuję się korektami.
Zarys fabuły bardzo skojarzył mi się z "1984" Orwella, więc powiem szczerze, że gdybym poznała tę książkę wcześniej i w ogóle przez kwaratanną, podejrzewam, że już byłaby u mnie na półce, a ja po lekturze (bez względu na to, jak wielką mam za sobą "kupkę wstydu" w postaci wciąż nieprzeczytanych pozycji :P). I prawdopodobnie byłabym teraz zła z powodu swojej impulsywności, więc w sumie na dobre mi to wyszło. Też nie rozumiem, dlaczego była to książka zaliczana główne do romansu (np. na lubimyczytać.pl), a nie reklamowana (brakło mi nagle lepszego słowa) jak na Książkowirze, ale facebookowym - jako dystopia. No nic, podobnie jak moi poprzednicy również daruję sobię tę pozycję. Dziękuję za przestogę.
PS Może w dystopijnym świecie "Władca Pierścieni" naprawdę miał być krótszy :P Gdyby uciąć całą jego poetyckość...
I standardowo zacznijmy od okładki, która zdecydowanie przypadła mi do gustu. Jest kolorystycznie w moim typie, w mym odczuciu przemawia przez nią jak gdyby uczucie straty, jakby tego, że coś bezpowrotnie odeszło. I tak samo dzieje się w fabule książki, odeszła sztuka, literatura, odeszła radość życia, która wcześniej obecna potrafiła wiele dać ludziom. Po opisie jestem zachęcona do zapoznania się z treścią książki, chociaż sama recenzja jakby nieco ochłodziła moją ekscytację znaną z chwil, gdy z chęcią sięgniesz po ciekawą pozycję. Jednak dam temu szansę i zobaczę, jak to będzie potem. Sama książka przywodzi mi również skojarzenia z Rokiem 1984 Georga Orwella.
OdpowiedzUsuńWłaśnie po opisie o tym samym pomyślałam. Powoli a raczej dosyć szybko nasz świat staje się właśnie taki, jak w opisie. Juz teraz dla większości, jedyny priorytet w życiu to praca. Smutna lecz szczera prawda.
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię tematy postapo ale jakoś ta fabuła nie przypadła mi do gustu. A recenzja mówi, że nie ma czego żałować. Książka nie dopracowana, a jedne fakty są sprzeczne innym, mnie takie nielogiczne rzeczy irytują.
Czasami zastanawiam się czy ktoś niektore książki czyta przed ich wydaniem? Bo są tak niedopracowane i słabe, że nie powinny ujrzeć światła dziennego.
No cóż i tak raczej bym na ta książkę uwagi nie zwróciła, a po recenzji jestem już pewna, ze jej nie przeczytam.