Autor: Willow Winters
Tytuł: Bez litości
Wydawnictwo: Papierówka
Data wydania: 2019
Ilość stron: 224
Ocena: 3/10
Opis:
Powinienem był przewidzieć, że mnie zniszczy. Kobiety takie jak ona są stworzone do tego, by doprowadzać do upadku mężczyzn takich jak ja. Ale nie mogłem się oprzeć. Została mi dana, by rozpętać wojnę, a ja nazbyt chętnie ją przyjąłem.
Nie wiedziałem jednak, że przez nią wszystko się zmieni. Ona, jak nikt inny, potrafi przejrzeć mnie na wylot. Jej niewinność i bezbronność sprawiają, że mam do niej słabość. Nienawidzę tego uczucia.
Wiem, że powinienem walczyć z pokusą.
Bezlitosny mężczyzna nikogo do siebie nie dopuszcza.
Bezlitosny mężczyzna dla nikogo nie podejmuje ryzyka.
Bezlitosny mężczyzna nie zakochuje się w pięknej kobiecie zdanej na jego łaskę.
Recenzja:
Dobrze wiecie, że lubię od czasu do czasu poczytać sobie romanse mafijne. Ogólnie wydawnictwo Papierówka kojarzy mi się już tylko z samymi dobrymi książkami, bo dotychczas, przez kilka miesięcy, nigdy się na żadnym tytule nie zawiodłam. Aż do teraz - może właśnie dlatego, że to bardzo krótka powieść, ale po prostu czasem jest niedopracowana i nielogiczna.
Carter to bezwzględny facet, który zawsze dostaje to, czego chce. To życie ukształtowało go na takiego, a nie innego człowieka. W tym momencie w życiu faceta nie ma granic, które według niego powinno się respektować.
Kiedy Carter stwierdza więc, że chce gościć u siebie uprowadzoną dziewczynę - Arię, córkę innego lokalnego mafiozy, nikt nie kwestionuje jego zamiarów, bo nikt nie chce z nim zadzierać. Kiedyś, dawno temu, Aria nieświadomie uratowała życie głównemu bohaterowi, a on ma swego rodzaju obsesję na jej temat... i chce teraz uczynić ją "swoją".
Wszystko potoczyłoby się znanym schematem, ale oczywiście muszą wystąpić jakieś komplikacje. Otóż Aria początkowo pokazuje pazurki i woli głodować, albo nie spać, niż podporządkować się Carterowi. Faceta od razu doprowadza to do szału, ale nie od razu może coś z tym zrobić. W końcu nie chce zgwałcić Arii, tylko chce, żeby ta dobrowolnie mu się oddała...
Aria jest najfajniejszą z postaci, o których czytałam w "Bez litości". Przynajmniej na początku, kiedy okazuje się, że jest wrażliwą, samotną dziewczyną, która ciągle rozpamiętuje śmierć swojej matki. Później nie jest już taka fajna - staje się zbyt uległa i impulsywna. Niemniej jednak dalej to najlepsza postać, jaka była w tej pozycji. Fajni byli jeszcze bracia Cartera. Natomiast głównego bohatera nie umiałam za bardzo zdzierżyć: można mieć różne problemy, ale kto racjonalny chce porwać dziewczynę po to, żeby zrobić z niej kogoś w rodzaju seks-niewolnicy?
Ta powieść nie odbiega fabułą jakoś specjalnie od tego, o czym już czytałam. Jest sporo schematów, które znam od dawna. Zakończenie też mnie nie zaskoczyło, bo większość z niego przewidziałam - i to bez większego rozmyślania nad tym, jak tę historię może ułożyć autorka.
Willow Winters nie pisze źle - ma fajnie opisane sceny miłosne (których jest sporo!), a dialogi też nie są takie sztywne. Problem w tym, że dużo rzeczy wymaga poprawy: fabuła, kreacja bohaterów i niektóre opisy emocji. Może w kolejnych częściach będzie lepiej, ale pewna nie jestem.
Okładka jest przeciętną oprawą graficzną do romansów mafijnych. Ot, jakiś facet w garniaku i ładne napisy (bo czcionka mi się podoba, jest ładnie dobrana). Tak, czy siak, żadnych części ciała mi nie urwało, kiedy się tej okładce dłużej przyglądałam.
W tym wydaniu także druk się różni. Okładka jest już inaczej wykonana (inny materiał) niż jeszcze dwa miesiące temu. Już nie jest cudowna i jedwabista w dotyku. Teraz jest po prostu taka, jak u większości pozycji książkowych. Szkoda, według mnie to był duży plus dla wydawnictwa, ale najwidoczniej im się to nie opłacało.
Podsumowując, to pierwsza książka z logo tego wydawnictwa, która mi się nie spodobała. Raczej nie przeczytam kolejnych tomów... chyba, że pewnego dnia stwierdzę, że może jednak dam im szansę, aby się przekonać, czy autorka rozkwitła, niczym kwiat, czy raczej zwiędła i po raz kolejny zaserwowała nam odsmażonego kotleta. Czy polecam? Tylko, jeśli nie przeszkadza Wam to, że historia jest bardzo stereotypowa.
Zdecydowanie nie dla mnie. Tego typu bohaterów wysłałabym od razu do psychiatry. Książki tego typu to jedyne, których nie kończę, również ze względu na wysokie rachunki od dentysty. Zgrzytam zębami ze złości aż echo niesie.
OdpowiedzUsuńDzięki. Raczej nie skorzystam z tej pozycji. Zbyt dużo tych niedopracowań, szczególnie w kreacji bohaterów. Przeszkadza mi to w czytaniu. Wolę książki, w których główny bohater kradnie mi serce, a fabuła zaskakuje czytelnika. Bardzo stereotypowym powieściom podziękuję ( no, chyba, że będzie to fantastyka- wtedy jestem w stanie się ugiąć. Jednak to nie ten wyjątek). A serii i autorce życzę "rozkwitu", a nie "odsmażanych kotletów" ;-) .
OdpowiedzUsuńNo to mam sprawę jasną - tej książki nie dołączę na pewno do mojej listy.
OdpowiedzUsuńNie moje klimaty 😉 ale dziękuję za recenzje, wiem po co nie sięgać 😘
OdpowiedzUsuńPrzypomina mi to niegdysiejsze "harlekiny". Kto nie pamięta wyjaśnię, że były dostępne w każdym kiosku i schodziły jak przysłowiowe świeże bułeczki. Według słownika PWN- "powieść o tematyce miłosnej, pozbawiona wartości artystycznych". Nawet, jak pamiętam chyba dwa przeczytałem. Jednak to co wydaje się obecnie w tej dziedzinie woła o pomstę do nieba. Jak widać na powyższym przykładzie jednak musi być popyt na tego rodzaju literaturę, bo inaczej nie byłoby podaży. Prawa rynku są nieubłagane. W ubiegłym roku próbowałem przeczytać coś takiego, niestety do połowy i potem mózg kłócił mi się z tym, co czytały oczy, po prostu się nie dało. Autorki tych tekstów (niestety autorów nie znam) piszą bardzo ubogim słownictwem, przypomina mi to tasiemcowe telenowele, gdzie akcja jest podobna, a jednak ma rzesze widzów. Podziwiam recenzentkę, że doczytała do końca i jeszcze dała 3/10 za czcionkę na okładce, bo żadnych innych plusów w recenzji nie ma. Widać, że jest to gatunek literacki tylko dla jego koneserów, a raczej koneserek.
OdpowiedzUsuńWiem, że są fanki tego typu niegrzecznej literatury ale mi chyba szkoda czasu, zbyt przewidywalna wydaje mi się być 😏
OdpowiedzUsuńTak publicznie chciałbym coś zaproponować Książkowirkom.
OdpowiedzUsuńTeraz mamy:
Autor:
Tytuł:
Wydawnictwo:
Data wydania:
Ilość stron:
Ocena:
Opis: blurb
Recenzja
Proponuję dać ocenę po recenzji, ponieważ wstawiona przed nią już uprzedza jej czytelniczkę/ka i nastawia „z góry” na tak lub nie, a przecież ona nie ma nic wspólnego z „danymi” typu: autor, blurb itp. winna być wstawiona po recenzji. Ktoś się ze mną zgodzi?
Ostatnio na rynku wydawniczym pojawiło się kilkanaście książek o mafii, jedne bardziej udane niż inne. Książka "Bez litości" chyba będzie się zaliczała do tych niespecjalnych a szkoda może jakby pisarka bardziej dopracowała ją, czymś zaskoczyła czytelnika oraz gdyby główny bohater bardziej byłby ludzki to może, książka bardziej przypadła do gustu. Ja podziękuje jeszcze do nadrabianie mam inne książki z mafia w tle. Idzie wiosna może pisarka "rozkwitnie".
OdpowiedzUsuńKurcze, a zapowiadało się całkiem fajnie. Niestety narazie odpuszczam ze względu na fakt, że jestem świeżo po skończeniu "Złączeni honorem" i mam wrażenie, że powyższa książka będzie o tym samym.. Niezwykle denerwuje mnie wysyp książek z mafią. Tak samo było z bdsm po Greyu, z rakami po "Gwiazd naszych wina" i mogłabym wymienić jeszcze sporo podobnych. Fajnie, że wydawnictwa sięgają po coś nowego, ale litości.. W zapowiedziach, jeśli chodzi o powieści obyczajowe, jakieś 70% to książki z mafią w tle. Ja przeczytałam ze 2, 3 i już mam przesyt. Mogliby to rozłożyć w planie wydawniczym i wydawać jedną na miesiąc na przykład. A nie odkładać inne romanse na rzecz samych mafijnych książek.
OdpowiedzUsuńAle nie o tym miałam pisać, bo jak zwykle popłynęłam. Co do powyższej - okładka nawet mi się podoba, ale jak pisałam narazie odpuszczam. Poczekam jakiś czas aż szał na mafię ucichnie i może wtedy najdzie mnie na ten temat ochota.
Okładka nie zachęca, ocena 3 daje sporo do myślenia w tym zakresie, no i w podsumowaniu mamy jasno, co sądzić o takim rozpoczęciu serii. A fabuła? Jest po prostu straszna. Wierzę, że nikt nie pozostawiłby dziewczyny w rękach psychopatycznego mafioza, który nie potrafi normalnie rozwiązać sytuacji, choćby poprzez pieniądze, tylko porwaniami i formą niewolnictwa jak w jakimś średniowieczu. Świat jest chory. Nie znam tej autorki, ale jej współczuję.
OdpowiedzUsuńCóż, niestety, nie mam dobrego zdania o takich książkach. Rozumiem, że mrok i brutalność fascynują, a w przypadku romansów pewnie też wiążą się z fantazjami erotycznymi, ale nie przekonuje mnie wizja związku w którym facet porywa kobietę i czyni z niej swoją własność, a ona się w nim zakochuje. To jest po prostu złe i o ile można by zwrócić uwagę na wątek moralności, przemiany, to wydaje mi się, że trzeba do tego wiele talentu, taktu i bardziej pogłębionej analizy psychologicznej niż ta znana z romansów. Nie rozumiem też po co pisać x książek o tym samym, podobne opisy widziałam już przy kilku innych powieściach z mafiosami w roli głównej. Właśnie, podejrzewam, że prawdziwe życie w mafii nie ma nic wspólnego z tymi powieściami i jest czymś przed czym normalna kobieta by uciekła. Tak więc książkę sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńAbsolutnie nie dla mnie. Jest tyle innych ciekawych powieści, że tej na pewno daruję.
OdpowiedzUsuńCoś mi ta książka przypomina.. Hmm.. No nie wiem, może Greya? Jak widzę te wszystkie książki odwzorowywane na "Pięćdziesięciu Twarzach Greya" to od razu mam ochotę je spalić. Chociaż nie powiem, bo Greya czytałam i całkiem mi się podobał, jednak do innych które są podobne podchodzę dość sceptycznie. Nie rozumiem co mają w głowie autorzy którzy piszą takie gnioty. Tak samo tej mowie zdecydowane nie. Cieszę się, że jest ta recenzja, bo sam opis nie wiele mówi i można przez przypadek zmarnować przy takiej książce trochę czasu. Główny bohater to jakiś psychopata, a bohaterka też ma nie zbyt poukładane w głowie. Raczej wątpię bym chciała kiedyś sięgnąć po tą pozycję, nie wydaje mi się ona godna zwrócenia uwagi.
OdpowiedzUsuńLubie czytać takie odmóżdzacze. Czytałam Greya, szybko poszło. Mimo niskiej oceny dałabym jej szansę.
OdpowiedzUsuń