Tytuł: Kobieta ze szkła
Autor: Caroline Lea
Wydawnictwo: Literackie
Data wydania: 12 luty 2020
Liczba stron: 405
Ocena: 8/10
Opis:
Surowa, mroźna i bezlitosna Islandia
nigdy nie była tak blisko…
Trzymająca w napięciu powieść o
poświęceniu z miłości, obezwładniającym lęku i sekretach, których nikt nie chce
wyjawić.
1686 rok, niewielka osada w
przeszywającej chłodem Islandii. Rósa po nagłej śmierci ojca, miejscowego
biskupa, musi znaleźć sposób, by zdobyć pieniądze, które pomogą przetrwać zimę
jej i jej chorej matce. Mimo że serce kobiety zaczyna bić mocniej w
towarzystwie przyjaciela z dzieciństwa, podejmuje decyzję o wyjściu za mąż za bogatego
i starszego od niej Jóna Eiríkssona, który ma zapewnić jej godny byt.
Jak będzie wyglądać nowe życie Rósy w
odległym i nieprzystępnym Stykkishólmur?
Dlaczego pierwsza żona Jóna Eiríkssona
nie żyje?
Co kryje się w zamkniętym pomieszczeniu
na strychu, wydając niepokojące odgłosy każdej nocy?
Czy samotność i mroczne tajemnice
doprowadzą Rósę do szaleństwa?
Recenzja:
Choć Kobieta ze szkła jest drugą książką Caroline Lei, autorka na
naszym rynku wydawniczym tą powieścią debiutuje. Przyznam szczerze, że do
sięgnięcia po nią zachęciła mnie zamieszczona na okładce rekomendacja, według
której książka zachwyci fanki Miniaturzystek Jessie Burton. Czy to była
dobra decyzja? Jak najbardziej! I po lekturze Kobiety ze szkła jak
najszybciej muszę sięgnąć po Miniaturzystki, które czekają na mojej
półce już od dłuższego czasu, kupione po zachwytach nad lekturą Muzy
Burton. Ale do rzeczy.
Mamy rok 1686. Główna bohaterka, Rósa, mieszka w niewielkiej wiosce na
Islandii. Po śmierci ojca razem z matką szybko popada w ubóstwo, a przez
wszechobecne zimno matka dziewczyny podupada na zdrowiu. Można powiedzieć, że Rósa,
świadoma, że matka nie przetrwa zimy, sprzedaje się, by zapewnić jej jedzenie i
torf do ogrzania domu. Wychodzi za mąż za bogatego przywódcę nadmorskiej osady
i przeprowadza się daleko od domu, zostawiając matkę, ale i chłopaka, z którym
się wychowała i w którego towarzystwie serce bije jej mocniej.
Caroline Lea od początku niezwykle umiejętnie buduje napięcie. Jak dla
mnie niejeden twórca horrorów mógłby się od niej uczyć. Rósa zamieszkuje w zagrodzie
męża, leżącej z dala od osady. Jón zakazuje jej wchodzić na strych i do ziemianki
– i jedno, i drugie jest zamknięte na klucz. Rósa, która naczytała się
islandzkich sag, wyobraźnię ma całkiem bujną, do tego nie brak jej ciekawości,
więc choć stara się być posłuszną żoną, przy pierwszej nadarzającej się okazji próbuje
złamać zakaz męża i zajrzeć tak na strych, jak i do ziemianki. Szelesty, które
dobiegają ze strychu, mącą zmysły kobiety, a jeśli dodać do tego niepokojące
pogłoski o śmierci poprzedniej żony Jóna, niechęć mieszkańców osady i długie
dnie spędzone w samotności na ciężkiej pracy, nic dziwnego, że dziewczyna
szybko traci wiarę we własną poczytalność.
Autorka zastosowała ciekawy zabieg – fragmenty pozwalające poznać nam
perspektywę Rósy pisała w trzeciej osobie, natomiast fragmenty z perspektywy Jóna
w pierwszej osobie. I choć te drugie były znacząco krótsze i przenosiły nas
zarówno w przyszłość, jak i przeszłość, zaburzając chronologię opowieści, znakomicie
pozwoliły poznać bohatera i jego motywacje. Pokusiłabym się nawet o
stwierdzenie, że autorka nakreśliła w nich postać Jóna lepiej niż Rósy przez
resztę książki.
Kobieta ze szkła to z jednej strony studium postaci: młodej,
samotnej kobiety i doświadczonego przez życie mężczyzny skrywającego w sobie
mrok, a z drugiej studium hermetycznej społeczności. Do tego dochodzą wspaniałe
opisy bezlitosnej islandzkiej natury, wspomniane już umiejętnie budowane
napięcie, bardzo subtelnie opisana miłość oraz kilka zaskakujących zwrotów
akcji. Wszystko to sprawia, że Kobietę ze szkła czyta się z zapartym
tchem i ciekawością, która nie pozwala oderwać się od lektury.
Kobieta ze szkła okazała się dla mnie bardzo dobrym początkiem
czytelniczego 2020 roku i dość wysoko ustawiła poprzeczkę. Coś mi mówi, że
nieprędko trafi mi się lepsza lektura. Z czystym sumieniem mogę wam tę powieść
polecić – premiera 12 lutego, nie przegapcie!
Super, że trafiła Ci się taka perełka :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię skandynawskie klimaty. Książkowe i filmowe. Jednak wolę je czytać, a nie przeżywać takiej zimy. Sięgnę po ten wolumin na pewno.
OdpowiedzUsuńNa pewno przyciągnąłby mnie (zresztą, już to zrobił) nietuzinkowy tytuł oraz, nie ukrywam, nawet niezła okładka (choć nie oryginalna). Ostatnio zespół Mazowsze był w grudniu na Islandii, teraz mamy książkę z akcją w tym miejscu. Przypadek? Nie sądzę :P
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się, że to będzie stricte fantastyka, a nie horror. W końcu samo życie może nam zafundować nie małych przygód... Po fabule od razu skojarzyła mi się baśń o Sinobrodym, tym, co mordował swoje żony (on miał ich więcej niż Jón). Też zakazał nowemu okazowi (jak inaczej nazwać taką młódkę przy starym?) wchodzenia do konkretnych miejsc, a ona rzecz jasna go złamała, za co chciał ją szybciej ubić. Nie wiem, czy dalej książka kontynuuje w podobny sposób i jest pewną analogią do tej baśni, trochę oczyszczającą złego bohatera, jak to miało miejsce z Disneyowską Diaboliną ze Śpiącej Królewny, ale i tak ciekawe się zapowiada. Również forma - niechronologiczna, zaburzająca znany przebieg. Tu z kolei nie jestem fanem podobnych rozwiązań, bo często autorzy sobie nie radzą i sami się potykają o własny ogon, ale może Caroline Lea do nich nie należy. W ogóle jej nie znam, żadnych jej wcześniejszych książek, jeśli takowe ma na stanie, ale skandynawskie klimaty bardzo mi odpowiadają (na stanie posiadam nawet moją ulubioną właśnie z tych ziem). Tak więc nieźle się zapowiada, będę poszukiwać tej książki :) Dlaczego tylko 8/10? xD
Islandia to bardzo ciekawy kraj, opisy przyrody zachęcają do czytania ale ludzie wszędzie mają te same marzenia, wady i zalety. Młoda dziewczyna, mężczyzna z przeszłością i małżeństwo z rozsądku. Szalenie jestem ciekawa, czy autorce udało się uniknąć sztampy, jak potoczyły się ich losy. Kupiło mnie stopniowe budowanie napięcia i zwroty akcji, które mogą świadczyć o tym, że nie wszystko jest takie oczywiste. Wpisuję na listę.
OdpowiedzUsuńMnie okładka zauroczyła! Bardzo bym chciała tę pozycję mieć w swojej biblioteczce :) Myślę, że to ciekawe stadium dojrzewania kobiety. I do tego wszystkiego skandynawski klimat. Czuję, że to będzie świetna lektura. Mam ją w planach.
OdpowiedzUsuńStarszy mężczyzna, małżeństwo z konieczności, zagadkowa śmierć pierwszej żony, pustkowie to nie wróży dobrze dla moich nerwów. Bardzo rzadko czytam książki czy oglądam filmy przez które mam gęsią skórkę ale "Kobieta ze szkła" przyciągnęła mnie piękną okładką oraz interesującym opisem. Było już parę podobnych fabuł (Czerwona róża), jestem ciekawa Caroline Lea zaskoczyła czytelników. Trzeba będzie poszukać w bibliotece.
OdpowiedzUsuńZaczytana Magda dokładnie, ja też pomyślałam od razu o Sinobrodym 😱 rany już od małego ciągnęło mnie w stronę kryminału 😂😂 Ale zaintrygowałaś mnie tą powieścią, uwielbiam takie tajemnice !!! Muszę, muszę koniecznie przeczytać "Kobietę ze szkła" 😍 I ta okładka, prześliczna ❤ A autorka to moja imienniczka to kolejna zaleta i zachęta by sięgnąć po tę powieść 😊 Dziękuję za recenzję ! 😘
OdpowiedzUsuńOstatnia część recenzji wzbudziła we mnie spore zainteresowanie "Kobietą ze szkła". A Islandia to dla mnie dodatkowo zachęta. Premiera 12 lutego, więc jeszcze trzeba trochę poczekać...
OdpowiedzUsuńCiekawa historia, która dzieje się w bajecznym miejscu na ziemi. Zwrócę na nią uwagę. To straszne że podobają mi się wszystkie książki które recenzujesz. Jakbym miała je wszystkie kupić byłabym bankrutem.
OdpowiedzUsuńWidząc tytuł i okładkę myślałam, że jest to coś z rodzaju fantastyki, i trochę żałuje, że jednak nie. Czytając opis juz czułam dreszczyk emocji i żałuje, że się skończyła bo mam ochotę na więcej.(Co się dzieje z Rosa, po tym jak złamała k az męża?) Jest to chyba jedna z niewielu książek tego typu, która tak bardzo mnie zaciekawiła. Czas i miejsce akcji wiele tu robią, tworzą klimat tej powieści, co dodaje tylko dreszczyku.
OdpowiedzUsuńTeraz mam dylemat bo niby nie mój gatunek, ale może czas na coś nowego?!
To nie jest książka dla mnie. Pomimo zachęcającej recenzji, raczej ją odpuszczę. Dlaczego? Ja nie jestem fankom studium postaci, mnie to męczy i raczej nic na to nie poradzę. W przeciwnym wypadku brałabym tę książkę z zamkniętymi oczami.
OdpowiedzUsuń