piątek, 20 grudnia 2019

K.N. Haner - "Rysunkowy chłopak"

Autor: K.N. Haner 
Tytuł: Rysunkowy chłopak
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 2019
Ilość stron: 352
Ocena: 6/10

Opis:

Od tragicznej śmierci brata Diana z dnia na dzień popada w coraz większą depresję. Dziewczyna nie potrafi cieszyć się z czegokolwiek, a wypadek na uczelni sprawia, że ma ochotę ze wszystkiego zrezygnować, nawet z wymarzonych studiów artystycznych. Jest przekonana, że nie ma siły walczyć o swoją przyszłość, a tym bardziej o siebie. Wtedy poznaje Ryana. Ten jeden moment sprawia, że wszystko zaczyna się zmieniać. Mężczyzna wydaje się być inny i stara się jej pomóc, ale czasami nic nie jest takie, jakim się wydaje. Chwile są ulotne, a czasu nie da się zatrzymać.

Recenzja:

Znam już sporo książek tej autorki i całkiem lubię jej twórczość - na pewno dobrze mi się ją czyta, chociaż nie jest to jakaś ambitna tematyka. Wiem, że wiele osób nie lubi tej autorki, ale powiedzmy sobie szczerze: jej romanse i erotyki są sympatyczne, jeśli ktoś jest fanem gatunku. Sięgnęłam więc po "Rysunkowego chłopaka", który to podobno miał być jednym z lepszych dzieł pisarki i przyznam szczerze, że pod względem fabuły naprawdę ta powieść przypadła mi do gustu.

Diana straciła brata i nie da się ukryć, że bardzo z tego powodu cierpi. Nie wiem, czy nazwałabym to depresją, ale na pewno czuje dużo smutku i ma pustkę w sercu. Niemniej jednak chodzi ze swoją przyjaciółką na zajęcia ze sztuki i całkiem dobrze się tam odnajduje. Przynajmniej do czasu, w którym to z powodu wypadku Diana nie łamie sobie jakiejś kości w ręce, przez co nie jest w stanie malować - bo ma gips, a zaliczenia zbliżają się wielkimi krokami. Dziewczyna zastanawia się, czy nie rzucić studiów, głównie z racji tego, że gips będzie miała jeszcze przez sporo czasu, no i także przez problemy emocjonalne (jako studentka psychologii powiedziałabym, że największy smutek Diana mogłaby mieć tuż po stracie brata, a nie kilka miesięcy później - więc ten argument z porzuceniem uczelni w związku z żałobą... no jakoś do mnie nie trafił, tak samo jak nie rozumiałam, czemu Diana nie pomyślała o tak zwanych "drugich terminach").

Pewnego dnia Diana poznaje Ryana - mężczyznę, który ma wszystko: pieniądze, karierę, wygląd, piękną żonę. Można rzecz, że główna bohaterka szybko traci dla niego głowę, szczególnie, kiedy wydarza się kolejny wypadek i Diana musi spędzić noc sama w lesie (z własnej głupoty). Od tego momentu, w którym odnajdują ją w lesie, właściwie zaczyna się toczyć cały wątek romantyczny... który jest przedstawiony dosyć ciekawie, bo naprawdę sporo się dzieje.

Jest w tej pozycji trochę nielogicznych rzeczy (jak to, o czym Wam wcześniej opowiedziałam), ale zakończenie jest niezłe i trochę zaskakujące, więc to na pewno sporo nadrabia. Osobiście całkiem podobał mi się "Rysunkowy chłopak" i naprawdę uważam, że to jedna z lepszych powieści pani Haner.

Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że jedyną postacią w "Rysunkowym chłopaku", której nie byłam w stanie polubić, była właśnie Diana. Wiecie, szara myszka, która nie wie, jaka jest piękna, do tego ma niezwykły talent i podrywa najlepszego przystojniaka w okolicy - trochę mi to zaleciało "Zmierzchem", a niestety, od takich postaci staram się trzymać z daleka, bo to dla mnie kaleki życiowe, które jakimś cudem nagle stają się najbardziej pożądaną partią. 

Sama okładka średnio mi się podoba - ani grafika, ani napisy, ani kolorystyka... no nic do mnie nie przemawia. Ta książka zasługiwałaby na coś lepszego - szczególnie, że K.N. Haner ma kilka ładnych okładek na swoich powieściach, więc nie rozumiem, czemu akurat do tak fajnej pozycji dobrali taką średniawkę.

Podsumowując, jeśli lubicie romanse - to przeczytajcie. Na pewno spędzicie z tą książką jakieś miłę popołudnie, albo wieczór. Jak wspomniałam wyżej, zakończenie jest zaskakujące, więc warto przeczytać tę książkę chociażby dlatego, aby je odkryć. Nie radziłabym natomiast czytać zakończenia na samym początku (bo wiem, że sporo osób tak robi), bo to zepsuje całą niespodziankę. Także ten, miłego czytania!


13 komentarzy:

  1. Czytałam,według mnie jest to lektura niskich lotów. Przewidywalna i oklepana fabuła,jaka można znaleźć praktycznie teraz we wszystkich książkach new adult.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nie czytałam ale lubię książki pani Kasi więc napeewno po nią sięgne uwielbiam wszelkiego rodzaju romanse więc i po tą pozycję siegne

    OdpowiedzUsuń
  3. Musiałam wejść czym prędzej i zobaczyć ocenę bo już wiem, że dostanę tą książkę na święta i chciałam wiedzieć czego się spodziewać.
    Kasi książkę mam na półce jedną i tak sobie stoi już jakiś czas bo nadal czeka na swoją kolej. Jedni kochają jej książki inni po prostu nie lubią tej autorki, bardziej niż jej twórczości. Ja nie znam jej osobiście a co do książek to jeszcze się nie przekonałam, ale po świętach mam nadzieje będę miała na to wiecej czasu więc nadrobię :) myślę jednak, że polubię jej książki bo są w moim klimacie.
    A okładka moim zdaniem nie jest jakoś wyjątkowo brzydka ani ładna. Jest przeciętna.

    OdpowiedzUsuń
  4. W dalszym ciągu nie poznałam twórczości Kasi 😒 w tej okładka mi się bardzo podoba, taka artystyczna, jakby malowana. Co do recenzji, to rzeczywiście dziwne tak długie przeżywanie żałoby i chęć rzucenia studiów ale może to był taki pretekst? Nie wiem, muszę sama tę książkę przeczytać 🙂

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam książek pani Kasi, ale słyszałam o niej dobre rzeczy, podobno potrafi poruszyć serce czytelnika. Nie wiem czy chciałabym zacząć od tej konkretnej pozycji, bo fabuła i niektóre zwroty akcji(noc w lesie?) wydają mi się dość dziwne, ale sam wątek z żałobą, choć nieoryginalny, na pewno jest czymś, co może poruszyć serce i wywrzeć wrażenie na czytelniku.
    Mi się okładka bardzo podoba, jak powiedziała moja poprzedniczka, jest bardzo artystyczna ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze nie czytałam żadnej książki pani Haner, chociaż się przymierzam, w kolejce czeka "Drwal". Ciekawa jestem do której drużyny się zaliczę: do tych co nie lubią, czy do tych, którzy uwielbiają jej książki?

    OdpowiedzUsuń
  7. Na swoim koncie mam dwie książki pisarki (dwie części Morfeusza) i jakość utknęłam z twórczością autorki. Nie zależnie od tego czy książka jest uznawana dobrą czy złą Jej twórczość wywołuje w czytelniku wiele emocji. Rysunkowy chłopak" zaintrygował mnie zagadnieniem oraz tym zakończeniem. Może teraz jest nieodpowiednia pora na taka lekturę ale chętnie poznam historię Diany i Ryana.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie znam autorki, więc trudno mi oceniać jej pióro, ale to chyba nie dla mnie książka, choć tytuł ma coś w sobie 😉

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę w przyszłym roku w końcu zapoznać się z twórczością tej autorki. Tyle o niej różnych rzeczy słyszałam, że muszę sobie sama zdanie wyrobić :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Wszędzie widzę tę książkę! No i autorkę - w końcu produkuje tyle książek, że chyba niedługo dogoni Stephena Kinga w ich liczbie. Co do nienawiści lub po prostu darzenie Haner niezbyt przyjemną dozą pozytywów to uważam, ze związane jest z gatunkiem, który tworzy. Ja mam wciąż jej książkę, ale dalej się boję jej otworzyć. Moje postanowienie noworoczne: aby w końcu odbyć tę podróż!
    Trochę bohaterka rozczarowuje, to u mnie też się odbyło. Szara myszka, która jest największą partią w okolicy, ale rzecz jasna nie zdaje sobie sprawę z faktu ze swojej nieziemskiej utody. To znam może nie od razu ze "Zmierzchu", bo w końcu przed nim i po nim pojawiło się setkich takich stereotypowych postaci w masie romansów, młodzieżówkach oraz komediach romantycznych. Takich schematów mam już przesyt i pewnie podobnie jest z pozostałą rzeszą czytelników, którzy nie wierzą w podobne bajdy.
    Czyli powiem, że jakoś po recenzji mój zapał obniżył się do tej książki. Powiem szczerze, że okładka mi się spodobała i miałam nadzieję, że tym razem nie będzie żadnych większych "ale" co do tej lektury. Najpierw przeczytam w końcu "Drwala", który stoi za mną i zobaczymy, co bedzie dalej, czy zdecyduję się na tego "chłopaka".
    Wesołych Świąt wszystkim :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie znam żadnej powieści tej autorki, choć głośno o niej od dawna. Jakoś do tej pory nie wpadła mi do rąk żadna jej powieść, nigdy nic nie wygrałam, choć próbowałam wiele razy i jakoś tak odłożyłam rozglądanie się za jej książkami na później. Może kiedyś... Dzięki za recenzję.

    OdpowiedzUsuń
  12. Przygodę z twórczością Kasi Haner rozpoczęłam i zakończyłam na "Snach Morfeusza". Tyle było nad tą książką zachwytów i zachęcających rekomendacji na okładce a ja nawet nie byłam w stanie doczytać jej do połowy. Oczywiście nie skreślam z góry innich powiesci autorki i jestem ich ciekawa. Rysunkowy chłopak to taki piękny tytuł, ale ocena 6/10 nie powala i boję się, że to będzie kolejne rozczarowanie z powieści tej aktorki...

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeśli chodzi o autorkę to mam z nią pewniem problem. Bo lata temu czytałam "Na szczycie", zaraz po premierze a do tego był to debiut. I tak jak wtedy nawet mi się podobał, to im więcej czasu mijało, tym więcej wad i niesmaku dostrzegałam. Podejrzewam, że to z powodu tego, że na tamtą chwilę nie wiele miałam zaliczonych na koncie książek o podobnej tematyce. No i tak minęło kilka lat, autorka wydała od tego czasu już mnóstwo książek, a ja dalej nie zabrałam się za żadną, bo mam lekkie obawy, że znów zostanę rozczarowana. Plus na niekorzyść działają fanki autorki. Tylko niektóre oczywiście, bo gdy komuś jakaś książka się nie spodoba, to automatycznie uważają, że dana osoba jest bez gustu, nie zna życia itd, oraz zaczyna się wyzywanie - tak, widziałam nie raz na grupach takie wpisy. A najśmieszniejszy ich argument to "jesteś zazdrosna". No tak, bo tylko zazdrość powoduje negatywną opinię książki (autorki nikt nie ocenia). A przecież to logiczne, że każda książka na świecie znajdzie zwolenników i przeciwników. Ale się rozpisałam a nie to jest tematem, tylko książka. Akurat na tę mam sporą ochotę i mam nadzieję, że w końcu się przekonam i dam jej szansę. Co do bohaterki - podzielam zdanie, też trzymam się od takich z daleka. Najgorsze jak całe życie jest w cieniu i nikogo nie interesuje, ale jak tylko bohater zacznie do takiej startować, to wokół pojawiają się w dziesiątkach adoratorzy, od których nasza szara myszka nie umie się odpędzić. Ehh takie na siłę robienie z bohaterki bóstwa. A co do okładki to mnie akurat nawet się podoba, bo myślę że wyróżnia się bardziej od większości romansów.

    OdpowiedzUsuń