Autor: Tana French
Tytuł: Wiedźmie drzewo
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 16 maja 2019
Liczba stron: 640
Ocena: 5/10
Opis:
Toby jest rozpieszczanym przez los lekkoduchem. Ma wspaniałych przyjaciół, świetną dziewczynę i pracę, którą lubi i w której doskonale się sprawdza. Jego beztroskie życie przerywa dramatyczne wydarzenie – Toby przyłapuje na gorącym uczynku włamywaczy i zostaje przez nich brutalnie pobity.
Fizyczne i psychiczne rany leczy na prowincji, w domu, w którym jako dziecko spędzał wakacje z kuzynami. Opiekując się śmiertelnie chorym wujem, Toby stopniowo dochodzi do siebie. Czuje się już naprawdę dobrze, kiedy musi się zmierzyć ze wstrząsającym odkryciem: w pniu rosnącego w ogrodzie starego wiązu zostaje znaleziony ludzki szkielet.
Badania dowodzą, że kości należą do jednego ze szkolnych kolegów Toby’ego, a śledztwo policji wkrótce koncentruje się właśnie na nim. Usiłując dowiedzieć się, co naprawdę wydarzyło się w gospodarstwie wuja, Toby odkrywa mroczne sekrety z przeszłości swojej i własnej rodziny. Okazuje się, że to, co pamięta z dzieciństwa, jest tylko wyobrażeniem, a prawda jest zupełnie inna…
Recenzja:
Bardzo chciałam przeczytać tę książkę od samego początku, a właściwie od momentu, kiedy Albatros przedstawił swoje zapowiedzi na 2019 rok. W sumie nie do końca wiem czemu, ponieważ nie znałam wcześniej twórczości autorki. No ale jestem już po lekturze i zapraszam Was na recenzję Wiedźmiego drzewa.
Jak dotąd Tonemu układa się wszystko, jak najlepiej. Ma idealne życie, idealną dziewczynę, świetnych przyjaciół i pracę która lubi. Jednak kiedy nakrywa włamywaczy na gorącym uczynku i zostaje przez nich pobity, jego życie zmienia się całkowicie. Toby po tych wszystkich wydarzeniach dochodzi do siebie w domu w którym spędzał w dzieciństwie wakacje i opiekuje się śmiertelnie chorym wujem. Kiedy w drzewie zostaje znaleziony szkielet jego kolegi ze szkoły, na jaw zaczyna wychodzić coraz więcej tajemnic. Nic już nie jest tym, czym się wydawało.
Uff, mała cegiełka, którą udało mi się skończyć. Słowo. Udało ma kluczowe znaczenie, ale o tym trochę później. Co mogę powiedzieć tak od razu? Zawiodłam się odrobinę. Fakt, autorki wcześniej nie znałam, jednak pokładałam spore nadzieje w tej historii. Chociaż mam wrażenie, że mogłabym mieć odrobinę bardziej odmienne zdanie, gdybym czytała tę książkę w zimowy wieczór pod kocem z herbatą w ręku. Dlaczego tak? Nie mam pojęcia, ale tak jest.
O tej książce można powiedzieć jedno, całe 640 stron jest na mniej więcej tym samym poziomie. Niestety, na bardzo średnim poziomie. Zaczynając od tego, że pierwsze dwieście stron ciągnęło się przeokropnie i tutaj ten wątek kryminalno-sensacyjny nawet się jeszcze nie rozpoczyna. Liczyłam na to, że jak już w końcu dotrę do momentu w którym zaczyna się już dziać coś ciekawszego, to ta pierwsza część, przez którą przedrzeć się było nie łatwo, pójdzie w niepamięć, lub nabierze większego sensu. Ale niestety nie, niby zaczęła się akcja, ale wciąż wiało nudą. Jednak nie było to aż takie złe, abym z desperacją odrzuciła książkę i już do niej nie wróciła, bo udało mi się skończyć i w ogólnym rozrachunku nie wypadła ta książka aż tak źle.
Tony, jest chyba jedyną postacią od bardzo długiego czasu, której nie polubiłam. To nie tak, że był źle wykreowaną postacią, ani że się nie polubiliśmy. Po prostu był mi zupełnie obojętny i w sumie nie wiem co gorsze. Jak dla mnie trochę taki nijaki. Chłopak urodzony pod szczęśliwą gwiazdą i nagle zaczyna mu się sypać życie. Postać trochę sztampowa jednak z dużym potencjałem, w tym przypadku zupełnie nie wykorzystanym. Drugoplanowi bohaterowie ratują sytuację ponieważ, wśród nich mogłabym wymienić kilka naprawdę dobrze napisanych.
To co podoba mi się w tej książce najbardziej to klimat. Szkoda, że zaczyna on dopiero raczkować koło dwusetnej strony, ale na szczęście ma on jeszcze czterysta na rozwinięcie się. Styl autorki jest całkiem przyjemny i gdyby nie spora dawka nudy, myślę że bardzo by mi się spodobał. Pomysł na tę historię mimo wszystko jest bardzo ciekawy, ale po raz kolejny widzę tutaj niewykorzystany potencjał. Mogłabym podejść do tego trochę inaczej, gdyby to był debiut, jednak Internet donosi, że Pani French jest bardzo szanowaną i lubianą autorką. Więc gdzieś coś poszło po drodze nie tak.
Czy sięgnę po inne książki tej autorki? Szczerze mówiąc: nie wiem. Pewnie jeśli pojawi się taka okazja, to może się skuszę, jednak nie będę szczególnie czekać na jej nowe historie. Sami więc musicie zdecydować, czy Wiedźmie drzewo, jest tytułem dla was i czy po niego sięgniecie. Jednak jestem przekonana, że ten tytuł znajdzie wielu odbiorców.
Z książkowymi pozdrowieniami,
Klaudia.
Opis książki naprawdę nęci okładka w tym wszystkim dodaje mrocznego klimatu. Sporo bym się spodziewała po tej książce . Ale waham się może przypadkiem sięgnę ale skoro książka liczy przeszło 600 stron to liczyłabym żeby akcja się rozwijała w dobrym tempie tak abym z ciekawości przerzucała kolejne strony.
OdpowiedzUsuńI mnie ta powieść zupełnie nie przypadła do gustu. Ledwo doczytałam do końca i żałuję, że w połowie już jej nie odrzuciłam. Nudna... Popieram całkowicie recenzję.
OdpowiedzUsuńZapowiedź mnie zaciekawiła, ale po przeczytaniu recenzji raczej po nią nie sięgnę. 640 stron średnio wciągającej książki to stanowczo za dużo i rzeczywiście to nie jest lektura na wakacje. Odpuszczam sobie.
OdpowiedzUsuńhmmm, rzeczywiście opis fabuły wydaje sie być bardzo ciekawy i z wielkim potencjałem. gdyby jeszcze ten wstęp rzeczywiście był mocno związany z dalszymi rozwinięciem akcji to można by to wybaczyć autorce... mam teraz mieszane uczucia wobec tej książki, ale chyba jednak po nią sięgnę, bo mnie zaintrygowała :)
OdpowiedzUsuńKiedy czytałam opis pomyślałam ciekawa historia się szykuje lecz po przeczytaniu recenzji jakoś mój entuzjazm spadł. Szkoda, że tak długo czekamy na rozkręcenie się akcji. Historia tajemniczego domu oraz szkieletu wzbudza u mnie zainteresowanie książka Tany French. Nie będę szukała tej pozycji lecz jeśli kiedyś wpadnie w moje ręce i będę miała czas na tak obszerna książkę może przeczytam ją.
OdpowiedzUsuńJa tę książkę chcę przeczytać od kiedy zobaczyłam jej zapowiedź, ta mroczna okładka i wiele obiecujący opis. Tej pisarki przeczytałam tylko jedną książkę "Zdążyć przed mrokiem", dawno ją czytałam i z tego co pamiętam to nawet mi się podobała także jestem zaskoczona aż taką średnią recenzją jej najnowszej książki ale wiadomo każdy pisarz ma lepsze i gorsze dzieła. Także mimo wszystko chcę ją przeczytać. Intryguje mnie ciekawy tytuł "Wiedźmie drzewo" i te mroczne hasło "w korzeniach kryje się zło", bardzo jestem ciekawa na ile jest to powiązane z samą książką. Czyżby chodziło o zło drzemiące w przodkach Toby'ego? Jakie sekrety kryje jego rodzina? Uwielbiam takie historie, gdy rodzina się wydaje jak z obrazka a później się odkrywa, że każdy ma jakieś trupy w szafie.
OdpowiedzUsuńOpis książki nie zapowiada jej niskiej oceny, szczerze mówiąc jestem odrobinę zaskoczona i rozczarowana, że tylko 5/10... Również nie miałam nigdy styczności z twórczością tej autorki, ale sam pomysł na fabułę wydał mi się nawet ciekawy. Miałam żółwia o imieniu Toby, więc to już budzi we mnie delikatną sympatię do tej książki. Trochę szkoda tej wolno rozwijającej się akcji, jak wiecie kocham takie cegiełki, ale tutaj mam wrażenie, że ta powieść mogłaby spokojnie zamknąć się w 400-450 stronach. Bardzo podoba mi się okładka, super nawiązuje do treści książki - i jest przy tym niezwykle prosta. Może warto poznać inne książki autorki i sprawdzić czy to faktycznie tylko wypadek przy pracy, bo może potencjał jest ogromny tylko coś po prostu nie wyszło ;) Mimo wszystko jestem ciekawa tej pozycji i jeśli będę miała okazję na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńKiedy zobaczyłam tylko okładkę i tytuł, byłam przekonana, że to fantastyka :O Ale jak widać mamy tu bardziej do czynienia z kryminałem.
OdpowiedzUsuńRaczej odpuszczę sobie tą książkę, bo ze współczesnymi kryminałami mi niezbyt po drodze, a jeśli bohater ma być mi obojętny, to bardzo utrudnia wczucie się w lekturę. Cenię w kryminalach klimat, który wywołuje dreszcze i tworzy napięcie, a jeśli on jest tylko w drugiej połowie, to dla mnie trochę za mało.
Już jakiś czas temu, ta pozycja wpadła mi w oko. Strasznie byłam ciekawa, czy ktoś pokusi się o zrecenzowanie jej. Cieszę się, że trafiła do Książkowiru.
OdpowiedzUsuńI przyszedł pierwszy szok. Po okładce spodziewałam się jakiegoś fantasy, ale tutaj nie... Co gorsza to sensacyjno- kryminalna historia, w której zieje nudą, a atmosfera pozostawia trochę do życzenia. No dobra, nie będę więcej podkreślała tego co wyczytałam z recenzji, bo każdy to zrobić może. .. Ja wiem, że po tę książkę nie sięgnę, ale może ktoś kto lubi ten gatunek i potrafi w książce znaleźć zawsze plusy, to się skusi.
Okładka przyciąga wzrok, chociaż nie jestem typową okladkową sroką. Mam już na liście.
OdpowiedzUsuńZostałam po prostu oczarowana tą recenzją. Mam ochotę zabrać się za poszukiwania tej książki. Zaraz zapisze ja na moją listę.
OdpowiedzUsuń