Autor: Helen Phillips
Tytuł: Kancelaria
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 9 maja 2019
Liczba stron: 200
Ocena: 8/10
Opis:
Josephine i Joseph uciekają z głębokiej prowincji, aby szukać szczęścia w wielkim mieście. Tam jednak życie okazuje się niewiele lepsze. Josephine zatrudnia się w iście kafkowskim biurze. Zamknięta w odosobnionej klitce w posępnym, betonowym gmachu ma tylko jedno zadanie: wprowadzać do bazy danych imiona, nazwiska i datę. Zawsze tę samą. Jutrzejszą…
Recenzja:
Kancelaria umknęła mi w zapowiedziach. Byłam przekonana, że to prawnicza obyczajówka, bo ani okładka, ani tytuł raczej nie zapowiadały niczego fascynującego. Pozory jednak mylą i książka okazała się po prostu fenomenalna – nie bez powodu Ursula K. Le Guin nazwała ją piękną powieścią-baśnią.
Sam opis niewiele zdradza, choć doskonale wprowadza w nastrój całości. Z pewnością dla wielu z Was książka, w której istotną rolę zdaje się odgrywać dokumentacja urzędnicza, nie zabrzmi zbyt interesująco, jednakże gwarantuję, że historia ta wciąga i porywa od pierwszych stron. Autorka ukazuje nam świat złudnie podobny do naszego, pełen brzydoty i ubóstwa, gdzie jakakolwiek praca staje się marzeniem. W ten oto sposób Josephina trafia do małego, obskurnego pomieszczenia bez okien, gdzie jedynym jej zadaniem jest znalezienie w bazie danych daną osobę i wprowadzić do systemu konkretną datę – zawsze jutrzejszą. Nie ma dla niej z początku znaczenia, na czym polega jej praca, jednakże z czasem postanawia odnaleźć odpowiedzi na kłębiące się w jej głowie pytania. Czytelnik towarzyszy w jej śledztwie bez wytchnienia, ponieważ historia okazuje się… całkowicie nieprzewidywalna!
Helen Phillips wielokrotnie udało się zaskoczyć mnie. Choć problemy poruszane w książce zdają się być obecne wszech i wobec, tak są przedstawione całkowicie świeżo i zdecydowanie dają do myślenia. W książce nie brakuje groteski, absurdu oraz magii, a to zaledwie koniuszek góry lodowej. Wciąż ciężko mi uwierzyć, że cała historia zmieszczona jest w dwustu stronach – jest tam tyle rozmaitości! Nie mogę również nie zachwycić się stylem autorki, bowiem i on ma ogromny wpływ na odbiór całości – jest fantastycznie lekki, w jak najlepszym tych słów znaczeniu. Płynnie wprowadza nas nawet w najbardziej niedorzeczne sytuacje i pozwala je w nieoczywisty sposób zrozumieć, znaleźć odzwierciedlenie w świecie nam ówczesnym. Warto się przy lekturze zatrzymać na moment, podumać, wysnuć jedną lub dwie refleksje…
Kancelaria to niebywale zachwycająca powieść, która – choć niepozorna – przypadnie do gustu wielu czytelnikom, niezależnie od ich preferencji gatunkowych. Przemawia do wyobraźni, zachwyca prostotą oraz logicznością całości – przemyślane zakończenie zdumiewa. Jeśli pragniecie zasmakować łagodnej fantastyki z domieszką biurokratyzacji, wyśmienitego humoru i przygnębiających praw – to lektura dla Was. Polecam z całego serducha!
Nigdzie tej książki nie widziałam, okładkę ma bardzo niepozorną ale często takie mają ciekawe wnętrze. Lubię książki, które mają elementy groteski i absurdu i ocierają się o fantastykę. Tutaj jest porównanie do Kafki ale mam nadzieję, że to jest niebo lepsze, że rzeczywiście czyta się lekko, bo niestety ale do Procesu Kafki podchodziłam 3 razy w życiu i za każdym razem z niepowodzeniem. Tutaj mnie wciąga ciekawość w jakim celu ta kobieta wprowadza dane, co się za tym kryje? Można tworzyć na ten temat różne scenariusze, nie ma wzmianki żeby było coś kryminalnego więc ciekawa jestem tej historii. Uwielbiam czytać alternatywne światy zawsze nawet gdy brzmią nieprawdopodobnie i groteskowo to zmuszają do zastanowienia się nad własnym życiem i co by było gdyby ten świat się urzeczywistnił. Nic tylko się brać za tę książkę!
OdpowiedzUsuńRównież nie słyszałam nigdzie o tej książce. Dobrze, że u Was mogłam trafić na tę pozycję, bo opis naprawdę intryguje, nie zdradza za dużo, i to bardzo mi się podoba. W niektórych powieściach te opisy zajmują już prawie całą tylną okładkę, jeszcze chwila a nie będą nam zostawiać żadnych domysłów, wszystko będzie podane na tacy. Co do samej książki, choć lubię minimalistyczne okładki, to muszę niestety przyznać, że tę książkę pewnie bym minęła gdyby stała gdzieś na półce, nie przyciąga mnie prawie w ogóle. Ale sama historia w tej książce przyciąga mnie już bardzo, ten doskonale opisany świat, taki podobny do naszego. Głowni bohaterowie uciekają do lepszego życia. Jestem bardzo ciekawa tej jutrzejszej daty! Nie spodziewałam się, że ta książka może mieć w sobie odrobinę fantastyki, ale jestem tu nastawiona w 100% na tak! Oczywiście ubolewam nad tym, że tylko 200 stron, ale z tego co przeczytałam w recenzji, będzie to 200 stron refleksji, przemyśleń... Dla mnie bomba! Biere to <3
OdpowiedzUsuńNooo, opis zaskakujący, ale rzeczywiście, po okładce również bym się niczego niezwykłego nie spodziewała (kompletnie ginie w tłumie, jak ktoś wyżej już to zauważył). Skoro Ursula K. Le Guin ją znała, to kiedy ta książka miała swoją pierwszą premierę? I jakim cudem nic o niej nie słyszałam? (ale to już pytanie bardziej do mnie).
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że nawiązanie już w samym opisie do Kafki mocno mnie zachęciło (ok, recenzja też). Nie mogłam się nadziwić, jak w wywróconej rzeczywistości praca w klitce bez okien mogła stać się swego rodzaju marzeniem? To jak dzień obcięty z kilku godzin, nie wiesz, czy pada deszcz, świeci słońce, targa wszystkim huragan lub przychodzi tsunami i wypada uciekać. Taki bunkier, choć wątpię, by był bezpieczny (i przygotowany na ewentualność tsunową). Dziwne też, że bohaterka nie mogła wykonywać tej roboty we własnym domu (jakaś skomplikowana w końcu nie jest), zaoszczędziłby pracodawca na biurze... W każdym razie żal biednej Josephine (imię jak z oświeceniowego romansu xD, więc jeszcze bardziej jej współczuję).
Więc pomysł kosmiczny, a rozwinięcie wchodzi trochę w science fiction, nie wspominając o zapędach detektywistycznych. Trudno powiedzieć, jak to dalej się rozwinie, ale skoro ktoś tu mówi o Kafce, to pewnie nawet nie ma co włączać trzeciego oka, bo tego po prostu nie da się przewidzieć. Nie wiem, jak jeszcze można wcisnąć tu i humor, ale i tak wygląda na to, że książka pyszna, warta przeszukania księgarni!
Hmm...patrząc na okładkę, to kojarzy mi się ona w sumie, sama nie wiem z czym. Jest inna, trochę dziwna, mało ciekawa - taka nijaka. Tytuł "Kancelaria" kojarzy mi się z prawnikami lub z zespołem muzycznym. Gdyby ta powieść była lekturą o prawnikach to by było super - bardzo lubię takie książki. Jednak ta ksiazka jest o hmm..urzędnikach, pracy, trudnym życiu...Myślę, że pomimo pochwał i wysokiej oceny, to nie sięgnę po tą pozycję literacką. To na pewno nie dla mnie, jakoś mnie ta ksiazka nie przekonuje.
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy zobaczyłam tą książkę u Was, ale już sam opis mnie zaintrygował! Nie lubię groteski, ale tutaj wszystko wydaje się tajemnicze i magiczne, więć wydaje mi się, że naprawdę mogłoby mi się spodobać. Oczywiście, nie mogłam też nie zwrócić uwagi na rekomendację Ursuli K. Le Guin. Połączenie swoistej baśni ze współczesnymi realiami, które są bliskie większości z nas zapowiadają intrygującą, dającą do myślenia historię, zwłaszcza jeśli mamy też pewną dawkę humoru. Cieszę się, że umieściłyście tą recenzję, bo inaczej wiele osób pewnie nie dowiedziałoby się o tej książce.
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa, jak z nudnej okładki, nieciekawego tytułu i urzędniczej nudnej pracy można stworzyć piękną powieść baśń, pełną humoru i skłaniającą do refleksji. Poszukam z czystej ciekawości.
OdpowiedzUsuńCzytajac opis jak i recenzje, gdy pojawily sie slowa, ze "Josephine wklepuje do komputera date, zawsze jutrzejsza" , to nie wiem dlaczego, ale przyszlo mi do glowy, ze wypelnia nekrologi :o. Moja wyobraznia, chyba za bardzo sie tu "popisala" :P. Niemniej, zaciekawila mnie odmiennosc tej ksiazki i to, ze jeszcze nie mialam okazji czytac czegos podobnego. Mysle, ze jest na prawde "dobrym kąskiem" i z mila checia siegne po nia :)
OdpowiedzUsuńOkładka drzwi do kariery pracy tylko jakiej zamkniętej w boksie, bez okien niestety to towarzyszy ludziom którzy tak spędzają czas w pracy. "Kancelaria" daje do myślenia niekiedy praca sprowadza nas do licz, cyfr a gdzie my, wykonujemy tylko zadania nam powierzone, a gdzie pytania, stajemy się automatami. Książka ma zaciekawiła mnie chętnie przeczyta historię Josephine i Josepha i ich lepszego życia!.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie widziałam tej książki. Często perełki można znaleźć, o których nie było głośno. Z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńGdy patrzę na tę książkę, to przychodzą mi na myśl lektury szkolne i raczej po nią bym nie sięgnęła. I strach pomyśleć ile straciłabym.
OdpowiedzUsuńA to książka na którą warto się pochylić, która stawia niełatwe pytania. Bo czym jest praca? I czy człowiek w pracy nie staje się bezmyślną maszyną? Gdzie jest granica pomiędzy pracownikiem a niewolnikiem? I czy życie to tylko liczby, wykresy i słupki?
Po przeczytaniu tej recenzji jestem zaskoczona tematyką tej powieści. Powieść - baśń, zachwycająca, choć niepozorna... Muszę koniecznie dotrzeć do tej książki. Jestem bardzo zachęcona.
OdpowiedzUsuńSuper napisane.
OdpowiedzUsuń