Autor:
Adam Przechrzta
Tytuł:
Demony Leningradu
Tytuł
kolekcji: Mistrzowie Polskiej Fantastyki 36
Wydawnictwo:
Fabryka Słów i Edipresse Polska
Rok
wydania: 2019
Ilość
stron: 377
Ocena:
7/10
Opis:
Kiedy ryczą działa, budzą się demony – istoty,
których istnienie nie mieści się w bolszewickiej ideologii.
Ulicami dręczonego głodem, oblężonego
Leningradu przemyka wcielona Śmierć. Coś więcej niż oszaleli z rozpaczy
kanibale, żerujący na trupach poległych towarzyszy. Coś, co nawet w ludziach,
którzy przetrwali stalinowskie czystki oraz furię dywizji Wehrmachtu czy Waffen
SS, powoduje przerażenie.
Recenzja:
Jest tyle dobrych i ciekawych książek, że nie sposób
nawet marzyć o tym, by poznać w życiu choć połowę z nich. Ale można próbować,
tyle że w gąszczu intrygujących nowości, mogą nam umknąć jakieś starsze tytuły,
które także są warte uwagi. Dlatego tak bardzo lubię kolekcję Mistrzów Polskiej
Fantastyki, dzięki której poznałam wreszcie fantastyczne – dosłownie i w
przenośni – tytuły, na które wcześniej nie udało mi się trafić. Czy Demony Leningradu to właśnie taka
książka?
Major Razumowski dowodzi niewielkim oddziałem,
którego zadaniem jest zlikwidowanie bliżej niezidentyfikowanego zagrożenia w
Leningradzie. W Leningradzie, w którym panuje przeraźliwy chłód, głód, wojna i
rozpacz. A do tego jeszcze zdaje się, że ulicami miasta kroczy sama Śmierć…
Razumowski ze swoimi ludźmi będzie się musiał zmierzyć nie tylko z kanibalami,
ale przyjdzie mu także spotkać zdrajców, przyjaciół, ale i przeciwników
posiadających nadprzyrodzone zdolności, których nie można nigdy lekceważyć. Kto
wyjdzie cało z tego starcia?
Zacznę od minusów, żeby potem przejść do
przyjemniejszej części, a mianowicie: początek powieści był dla mnie naprawdę
trudny do przebrnięcia. Pomijam wszystkie wiadome sprawy – należało wprowadzić
czytelnika w nowy świat, zarysować sytuację (a to autorowi udało się naprawdę
dobrze!) i tak dalej, ale po prostu na początku nieco męczyłam się z czytaniem.
Mogło to być spowodowane ciężkim klimatem, bardzo naturalistycznymi scenami,
ale i tą bolszewicką rzeczywistością, w której jakoś nie zawsze udaje mi się
odnaleźć.
Później jednak, jak wspomniałam, gdy wydarzenia
zaczęły się bardziej zawiązywać, akcja ruszyła, wyjaśniło się nieco więcej i
nie miałam już problemów ze zrozumieniem kto jest kim, zrobiło się naprawdę
ciekawie. Po pierwsze autor sprawnie przeplata wydarzenia z realiów
stalinowskich z nadprzyrodzonymi wątkami. Nie podaje na tacy rozwiązań, rzuca
ciekawe tropy, a jego bohater sprawnie potrafi je łączyć (chociaż czasami
miałam wrażenie, że Razumow jest nieco idealizowany i bliżej mu do genialnego
detektywa), dzięki czemu akcja toczy się w stałym rytmie, a gdzieniegdzie
przyspiesza i prze do przodu jak szalona.
Po drugie, choć na początku można odnieść wrażenie,
że kolejne zdarzenia są ze sobą niepowiązane, tak naprawdę wszystko zgrabnie
się ze sobą łączy. I choć chętnie poznałabym jeszcze odpowiedzi na kilka pytań,
jestem zadowolona z tych, które już otrzymałam. Choć to, w jaki sposób powieść
została zakończona… Kurczę, już dawno nie miałam tak, że skończyłam powieść i
od razu nie mogłam się doczekać, by poznać jej kontynuację. W przypadku Demonów Leningradu właśnie taka chęć się
pojawiła, dlatego koniecznie muszę się dowiedzieć, co dalej.
Podsumowując: polecam. Mimo kilku przeszkód,
mniejszych czy większych minusów, jest to kawał naprawdę dobrej powieści
fantastycznej ze świetnie zarysowanym tłem, wyrazistymi postaciami i
intrygującą fabułą. Cieszę się, że trafiłam na tę powieść i z pewnością sięgnę
po inne spod pióra tego autora. A Wy zbieracie kolekcję? Macie w planach
powieść Adama Przechrzty? Bo jeśli nie, to jeszcze raz zachęcam!
Moją jedyną przeszkodą, która stoi mi na drodze do świata fantastyki, jest to, że chyba nie trafiłam jeszcze na dobrą pozycję. No no jak to wytłumaczyć, że dziewczyna, która kocha Hobbita i Władcę Pierścieni nie lubi fantastyki? Nie wiem, pełno jest młodzieżowych książek z tego gatunku i może to mi nie pasuje. Fajnie, że znowu pojawiła się pozycja z naszego rodzimego podwórka, to kolejna książka z tej serii, o której u Was czytam. Ta wydaje się naprawdę dosyć interesująca, chyba mogłabym dać szansę tej powieści, a nawet śmiem twierdzić, że i mój mąż dałby się jej ponieść😉 skoro piszesz, że warto i że sięgniesz po kolejne pozycje tego autora, to może i ja spróbuję🤔😉
OdpowiedzUsuńTo może być bardzo ciekawa lektura. Czasem sięgam po fantastykę, więc ta może kiedyś wpadnie w moje ręce.
OdpowiedzUsuńOjjjj...ciężki temat dla mnie - fantastyka. Jednak, tytuł mi się jak najbardziej podoba "Demony Leningradu". Lubię historię i ten Leningrad też mi się podoba. Wojna i akurat wtedy na wycięczone i wygłodzone od walk miasto, nadchodzi niczym burza śnieżna - ŚMIERĆ. Hmmm...przyznam, że podoba mi się ta ksiazka, jest ciekawa i naprawdę rozbudziła moją ogromną ciekawość. Co bardzo rzadko się zdarza w przypadku FANSTASTYKI. Myślę, że kiedyś zakupię tą książkę i przeczytam. Moją siostra też na pewno to zrobi, ponieważ też jest miłośniczką historii, a w szczególności I i II wojny światowej.
OdpowiedzUsuńNazwisko autora znane mi, ale nie czytałam jeszcze nic. Jeśli jest to kawał naprawdę dobrej powieści fantastycznej, muszę dotrzeć do "Demonów Leningradu". Dzięki za polecenie.
OdpowiedzUsuńJa niestety kolekcji nie zbieram, bo się nie da mieć wszystkiego a na pewno w tej kolekcji są części, które kompletnie by mi do gustu nie przypadły, leżałyby i się kurzyły. Nazwisko Przechrzty jest mi znane choć nic jego nie czytałam. Myślę, że po tę pozycję kiedyś sięgnę. Interesuje mnie przerażający motyw kanibalizmu a także przyciągają wątki nadprzyrodzone. Jedynym minusem to jest miejsce akcji, Leningrad i bolszewickie klimaty ale kto wie? Skoro polubiłam czytać Aleksandrę Marininę to może to też bym polubiła? Jak nie spróbuję to się nie dowiem.
OdpowiedzUsuńKolekcji nie zbieram, a swoją przygodę z fantastyką dopiero zaczynam. Na początek dawkuję ją sobie delikatnie i powoli. Dlatego na razie odpuszczam. Może kiedyś.
OdpowiedzUsuńPołączenie powieści historycznej z fantastyką zaciekawiła mnie a jeszcze ciekawiej robi się, że akcja dzieje się w Rosji sowieckiej. Pomysł na fabułę interesujący wojna a do tego nadprzyrodzone zjawiska, kanibale (trochę niesmacznie). Trochę niepokoi mnie początek książki. Książki z serii Mistrzowie Polskiej Fantastyki jeszcze przede mną, parę tytułów oraz pisarzy wzbudzają zainteresowanie w tym Adama Przechrzty, jeśli się trafi w moje ręce lektura to z miłą chęcią poznam Majora Razumowskiego.
OdpowiedzUsuńGdzieś tutaj na poprzednich recenzjach biadoliłam, że nie mogę się odnaleźć w fantastyce opartej na I i II wojnie światowej. Jakoś po któreś z kolei recenzji już mi to aż tak nie przeszkadza (sporo autorów sięga po ten pomysl), ale wciąż się boję, a nie będę również ukrywać, że Adam Przechta, a raczej jego kolejne scenariusze mnie przerażają, nawet w zarysie, więc długo jeszcze nie sięgnę po jego publikacje. Przynajmniej po studiach. Jak/ jeśli zdam doktorat. Czyli na spokojnie i bez stresu, że na egzaminie wyjdzie z moich ust wypowiedź o robotach w sowieckiej służbie albo inne przerażające historie xD Podczas stresu robię naprawdę dziwne rzeczy...
OdpowiedzUsuńW sumie zdanie mam to samo. To wciąż za świeża historia, by ją tak przerabiać, przynajmniej dla pewnej rzeszy ludzi, również mnie. Dobrze by było, by ludzie najpierw poznali jej obszerną pierwotną wersję, a potem się bawili. Uważam, że na to jeszcze nie czas, ale z drugiej strony wiele razy słyszę, że jestem starej daty.
Za starej. Za tradycyjnej. Mimo że fantastykę naprawdę lubię.
Wątek oblężenia Leningradu w czasie wojny był już niejednokrotnie przywoływany przez różnych autorów. Wojna, strach, głód, który jest największym wrogiem, doskwierające zimno, brak wszystkiego.... KOSZMAR!
OdpowiedzUsuńTo będzie moje pierwsze zetknięcie wątku Leninagradu w świecie fantastyki. Ciekawa jestem bardzo, co wyszło z takiego połączenia. Czy autor udźwignął temat i nie zrobił parodii z ludzkiej tragedii? Z Waszej recenzji wynika, że nie, co mnie już cieszy i zachęca do czytania.
To w jakim położeniu znaleźli się ludzie w oblężonym Leningradzie ( głód, strach, zimno, osamotnienie, wszechobecna śmierć), mogło wyzwalać w nich najstraszniejsze cechy. Walka o przeżycie, bitwa o przetrwanie kolejnego dnia, kolejnej godziny, kolejnej minuty- czy to już nie wyzwalało w większości potworów- kanibali, bratobojców, dzieciobójców, itd.? To co stanowi koszmar, staje się rzeczywistością- nędza, bieda, zezwierzęcenie, upodlenie, śmierć- to wszystko staje się codziennością i nagle przybiera ludzkie formy, budząc w ludziach najprostsze i najbardziej zwierzęce instynkty.