Autor: Jacek Piekara
Tytuł: Płomień i krzyż 3
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 475
Ocena: 7/10
Opis:
Arnold Lowefell i Mordimer Madderdin znowu się spotykają. Tym razem, by wspólnie wziąć udział w misji w przeklętej krainie rządzonej przez amoralnych władców i zdegenerowanych kapłanów. Zamieszkanej przez dziki lud, który wiarę w Chrystusa połączył z pogańskimi obrządkami. Tysiące mil od granic Cesarstwa, inkwizytorzy będą musieli wypełnić tajną misję kluczową dla całego chrześcijaństwa.
"Płomień i krzyż III" to również opowieść o mało znanych lecz potężnych funkcjonariuszach Wewnętrznego Kręgu Inkwizytorium. O Hildegardzie Reizend - podróżniczce, która przewędrowała świat od Afryki po Himalaje. O biegłym w sztuce magicznej Barnabie Biberze. To również historia Rzymianina, Herenniusza Furiusa - cesarskiego szpiega, który na własne oczy widział Ukrzyżowanie i Zstąpienie Jezusa Chrystusa.
Węzły intryg zaciskają się na szyjach wszystkich bohaterów. Kto musi umrzeć dla dobra chrześcijaństwa, a kto przeżyje, by dalej służyć Sprawie?
Recenzja:
Ileż trzeba było czekać na kolejne części Płomienia i krzyża Jacka Piekary! Powiem wam, że chociaż sama poznałam ten cykl bardzo późno, także z ogromną niecierpliwością wyczekiwałam kontynuacji – najpierw drugiego, a teraz wreszcie trzeciego tomu. No ale co, warto było czekać? Czy kolejna odsłona przygód Arnolda Löwefella jest równie wciągająca, wstrząsająca i przepełniona mrocznym realizmem charakterystycznym dla tego cyklu?
W tej części Arnold Löwefell oraz Mordimer Madderdin wreszcie spotykają się ponownie i wspólnie ruszają do walki. Obaj mają szczególne zadania do wykonania, tym razem w przeklętej krainie zamieszkiwanej przez dziki lud, który wiarę w Chrystusa łączy z pogańskimi obrządkami. Ich misja jest bardzo ważna, dlatego dużą rolę w niej odgrywają także znaczący członkowie Wewnętrznego Kręgu. Wszyscy będą musieli zmierzyć się z Herenniuszem Furiusem – Rzymianinem, który widział na własne oczy Ukrzyżowanie i Zstąpienie Chrystusa. Ale to nie wszystko, z czym przyjdzie im walczyć, bo kolejne tajemnice zostają ujawnione, atmosfera się zagęszcza i wszystko zmierza nieuchronnie do finału… Kto będzie musiał umrzeć dla dobra chrześcijaństwa, a kto przeżyje, by dalej służyć Sprawie?
Zacznę od tego, o czym wspomniałam na początku. Bardzo czekałam na tę książkę – i po jej przeczytaniu mogę z przekonaniem stwierdzić, że się na niej nie zawiodłam. Chociaż pojawiło się kilka elementów, które nie przypadły mi do gustu, a o których wspomnę za chwilę, to Płomień i krzyż 3 jest naprawdę dobrą kontynuacją, choć nieco inną niż się spodziewałam. Mamy tutaj kolejne sceny budzące grozę czy odrazę, znajdzie się kilka, przy których można wstrzymać oddech. I choć nie są one tego samego rzędu, co w tomie pierwszym, który uważam za niepodważalnie najlepszy z dotychczasowo wydanych, to utrzymują dobry poziom. Poza tym powieść w dużej części zdaje się podchodzić bardziej pod gatunek przygodowy, któremu nieco brak tej iskry podpalającej stosy.
Bohaterowie stworzeni przez Piekarę to cała paleta różnorodnych charakterów. To już trzeci tom, w których ich spotykamy (niektórych z nich można było też poznać w innych częściach cyklu Inkwizytorskiego, gdzie prym wiódł Mordimer), dlatego są już dobrze znani, a i tak potrafią zaskoczyć. Przede wszystkim ciągłą zagadką pozostaje sam Löwefell, którego pamięć jest kluczowym elementem dla całego Officjum, a… może i dla czegoś więcej. Przy tym pozostaje on niezwykle silną, intrygującą postacią, której losy śledzi się z dużą ciekawością nawet jeśli niektóre jego zachowania mogą wywołać sprzeczne reakcje. Ponownie pojawi się tajemnicza Katrina, spotkamy Mariusa, ale będzie także kilku nowych bohaterów. Oprócz nich w tym tomie pojawi się także Mordimer, chociaż w bardzo okrojonej wersji. Właśnie to jeden z elementów, których żałuję, nawet jeśli wiem, że dalszą historię Madderdina poznamy w Przeklętych krainach. Mimo to uważam, że do jego wątku można było dodać więcej kolorów.
Muszę też przyznać, że powieść wydawała mi się nieco nierówna. Bywały fragmenty, które uważam za niepotrzebne spowalniacze fabuły. Po nich z kolei następowały takie, które czytałam ze wstrzymywanym oddechem, by dowiedzieć się, co stanie się za chwilę. Poza tym odniosłam wrażenie, że ta część jest o wiele lżejsza od poprzednich. Nadal panuje tu mroczna, trudna atmosfera, jednak nieporównywalna do tej z pierwszego tomu. Na plus natomiast oceniam zakończenie, którego może i się spodziewałam, ale bardzo przypadło mi do gustu i przede wszystkim wzmogło apetyt na więcej i pozostawiło wiele nowych pytań.
Mam nadzieję, że znacie cykl inkwizytorski Jacka Piekary. Jeśli tak, z pewnością nie muszę długo was przekonywać, byście sięgnęli po kolejną jego część, bo zarówno losy Mordimera, jak i Arnolda są na tyle zajmujące i ciekawe, przy tym pełne zagadek, mroku, nutek bluźnierstwa i kontrowersji, że następne tomy otwiera się niemal machinalnie. Natomiast jeśli jeszcze nie znacie historii Arnolda, (ani/lub) Mordimera, zachęcam was do nadrobienia tego niedopatrzenia. Są to książki inne, pełne zaskoczeń i zagadek, przewrotności, walki i magii. Herezji przeplatających się z wiarą. Innymi słowy: książki, które warto poznać! Polecam.
Czytałam już o tych książkach, chyba nawet u Was. Niestety nigdy nie czytałam żadnego tomu, to trochę nie moja bajka. Oczywiscie doceniam, że cykl jest tak wysoko oceniany na różnych stronach czytelniczych. Dla mnie ta pozycja wydawała się za bardzo męską, chyba już nawet ze względu na samą okładkę. Więc zostaje mi tylko podziękować za recenzję i polecać dalej 😊
OdpowiedzUsuńJacek Piekara dał się już poznać jako autor który nie boi się sìegać po świętości, dla którego kontrowersyjny temat stanowić może bazę do wspaniałych powieści.
OdpowiedzUsuńTo nie jest cykl dla wszystkich, a szczególności nie dla tych, dla których religia jest najważniejszą wartością.
Cieszy mnie kolejny tom historii o Arnoldzie i Mordimerze, pełen zwrotów akcji, zaskoczeń i niebanalnych rozwiązań.
A z drugą częścią wypowiedzi się nie zgodzę – sama jestem osobą wierzącą, wiara jest dla mnie bardzo ważna, ale potrafię oddzielić prawdziwe życie od fikcji. Choć oczywiście cykl Piekary jest pod wieloma względami kontrowersyjny, bluźnierczy i niektórych wierzących może urazić, w moim przypadku tak nie było. Myślę, że trzeba przekonać się na własnej skórze czy ten klimat nam odpowiada, czy też nie :)
UsuńMoże faktycznie źle sformułowałam swoją myśl. Miałam na myśli to, że nie jest to książka dla tych, u których umiejętność rozdzielenia fikcji od rzeczywistości jest zachwiana. Takie osoby mogłyby poczuć się urażone. Ja też jestem osoba wierzącą, a takie książki traktuję jako wskazówkę do tego, by uważać, bo człowiek zmienia wiarę pod swoje potrzeby, a to może być zgubne i niebezpieczne.
UsuńJeszcze nigdy nie czytałam żadnej książki Jacka Piekary. Może przygodę z tym autorem zacznę od tej serii?
OdpowiedzUsuńNie czytałam tych książek i wydaje mi się, że to raczej tematyka nie dla mnie, ale lubię poznawać nowych polskich autorów, więc może kiedyś się skuszę :) Lubię starożytne klimaty :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam Piekary ale lubię mieszanie wiary z heretyckimi, więc może mi przypadnie do gustu?
OdpowiedzUsuńNa fb Kasia Neu
Nie znam tego autora, słyszałam wiele opinii. Jedne chwalą, inne wręcz przeciwnie. Coraz bardziej skłaniam się do myśli, że powinnam sama się przekonać. Jak nadrobię zaległości, znajdę czas i na niego. Może w okresie wakacji.
OdpowiedzUsuńJacek Piekara powraca i zbudza kontrowersje. Gdzie jest herezja to musi pojawić się wiara jestem ciekawa jak to autor połączył. Wzbudza zaciekawienie do tego tajemnice, zagadki. Nie mówię nie dla tych książek może kiedyś.
OdpowiedzUsuńAch, cykl Inkwizytorski :D właśnie jestem w trakcie czytania opowiadań. Na Płomień i Krzyż też przyjdzie pora. Tym bardziej, że świat który wykreował Piekara jest niezwykle wciągający i lekko się czyta (jak to Piekarę) o kolejnych przygodach Mordimera.
OdpowiedzUsuń