piątek, 15 marca 2019

Jakub Ćwiek – "Kłamca 2,8. Papież sztuk"

Autor: Jakub Ćwiek
Tytuł: Kłamca 2,8. Papież sztuk
Wydawnictwo: SQN
Rok wydania: 2019, wydanie II
Ilość stron: 272
Ocena: 8/10

Opis:
Ta książka wytnie Wam kilka numerów!
Loki – nordycki bóg kłamstwa na usługach aniołów, a także, mimochodem, bohater sześciu książek, komiksu i gry karcianej – nie ma czasu świętować. Oto bowiem przyjdzie mu się zmierzyć z jednym z największych swoich wrogów. W dodatku na własne życzenie, bo wszystko wskazuje na to, że Dezyderiusza Crane’a, samozwańczego boga popkultury, stworzył omyłkowo nie kto inny jak Loki właśnie.
Teraz rozpoczyna się gra z czasem, tym trudniejsza, że z każdą chwilą nowy bóg coraz lepiej poznaje swoje możliwości. Jego główną mocą jest kontrola nad narracją, a nawet… nad całą opowieścią.
Kłamca 2,8. Papież sztuk to wariacka jazda bez trzymanki umiejscowiona fabularnie pomiędzy opowiadaniami z drugiego tomu. Pełna gościnnych występów, ciętych bon-motów i będących wyznacznikiem serii popkulturowych nawiązań usatysfakcjonuje wszystkich miłośników Kłamcy.

Recenzja:
Już kilkukrotnie pisałam wam o serii Kłamca Jakuba Ćwieka. Pisałam też o tym, że uwielbiam wątki mitologiczne, a zwłaszcza te nordyckie. I jak wiecie, w tych książkach właśnie to można spotkać – przeplatające się wątki mitologii i religii, a dodatkowo świetny humor, genialnego głównego bohatera i mnóstwo, mnóstwo nawiązań do popkultury.

Popkultury, która w Papieżu sztuk jest jeszcze bardziej wyeksponowana za sprawą Dyzyderiusza Crane’a, jej samozwańczego boga, omyłkowo stworzonego przez Lokiego. Zdaje się, że jest on jednym z najpoważniejszych przeciwników boga kłamstwa pozostającego na usługach aniołów (Skrzydlatych!). By go pokonać, trickster będzie musiał naprawdę stanąć na wysokości zadania. Rozpoczyna się walka z czasem i z… samą narracją? Bo właśnie nad nią panuje Crane. Nad nią, ale możliwe że nawet nad… całą opowieścią!

Już po przeczytaniu opisu na czwartej stronie okładki czy krótkiego wstępu możemy się dowiedzieć, że ta książka wytnie nam kilka numerów. I dokładnie tak się dzieje! Przyznam, że jeszcze nie miałam okazji czytać podobnie skonstruowanej powieści, dlatego tym przyjemniej śledziłam dalsze wydarzenia.

Przede wszystkim sam pomysł stworzenia boga popkultury, który potrafi panować nad narracją opowieści, był strzałem w dziesiątkę. Nie dość, że fragmenty Crane’a zawierały dokładnie mój typ humoru, były też naładowane nawiązaniami popkulturowymi, a przede wszystkim prowadziły historię w dość niespodziewanych kierunkach. Bo oto w niektórych momentach to czytelnik ma wybór, co się dalej stanie! Zatrzymujemy się razem z bohaterem, który nie ma wyjścia i musi nam pozostawić decyzję, w jakim kierunku dalej pójdziemy. I choć wiadomo, że jest to ograniczone pole manewru, autor naprawdę zręcznie bawi się poszczególnymi wydarzeniami, dzięki czemu śledzimy odpowiednie fragmenty i dążymy do końca, bardzo dobrze się bawiąc.

Nie brakuje tutaj także właściwych dla całego świata Kłamcy wstawek, znajdzie się kilka nawiązań do poprzednich tomów, dlatego najlepiej czytać tę część dopiero po poprzednich. Pojawią się znani bohaterowie, ekipa Lokiego i ulubieni Skrzydlaci. Cała ta mieszanka charakterów i zdarzeń sprawi, że książkę pochłonie się błyskawicznie, z ogromnym uśmiechem na twarzy i z zainteresowaniem, a umilą to jeszcze bardziej genialne rysunki Magdy Babińskiej oraz komiks Iwo Strzeleckiego i Marty Stefaniak.

Mogę szczerze przyznać, że jak do tej pory to moja ulubiona część o Lokim od Ćwieka. Uwielbiam styl pisarza, samą stworzoną przez niego postać nordyckiego bóstwa służącego aniołom, przemawia do mnie całkowicie ten typ humoru. Dodatkowo na końcu Papieża sztuk można znaleźć kilka słów od autora, który opowiada jeszcze i uzupełnia kilka spraw związanych z Lokim, jego powstaniem, wydaniem i tak dalej, co jest fajnym uzupełnieniem i ciekawostką do serii. Jestem na tak i zdecydowanie czekam na kolejne tomy w nowej odsłonie, a wam polecam te, które ukazały się już do tej pory.

9 komentarzy:

  1. Opis brzmi ciekawie tak samo jak recenzja. Muszę przyznać, że nie czytałam tego. Interesujące, że są tu obrazki oraz komiks Strzeleckiego. Myślę, że to ciekawa pozycja.
    Na fb Kasia Neu

    OdpowiedzUsuń
  2. Po zobaczeniu, co dziś recenzujecie od razu pomyślałam, że tym razem to nie dla mnie, ale po przeczytaniu recenzji nabrałam apetytu na tą książkę😀 Zachęcił mnie humor oraz barwne i nietypowe postacie, ale chyba przede wszystko motyw tego boga popkultury i zabawy narracją, jest to coś z czym w literaturze jeszcze się nie spotkałam😁

    OdpowiedzUsuń
  3. Serię znam, już nie raz o niej słyszałam i czytałam, ale nigdy nie miałam żadnej części cyklu w ręku. Zawsze wydawało mi się, że to nie dla mnie, a bo zawsze tyle innych książek jest do przeczytania. Ale po recenzji widzę, że klimat tek książki jest po prostu jakiś szalony ( w dobrym tego słowa znaczeniu), lubię humor! Uwielbiam, gdy można się podczas czytania trochę pośmiać. Jestem ciekawa jak wyglądają ilustracje zawarte w powieści. Widzę, że ten tom został oznaczony naprawdę wysoko, także domyślam się, że grzechem byłoby nie przeczytać kontynuacji.

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam o autorze, jednak nie czytałam do tej pory żadnej z jego książek. Chyba jednak nie moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  5. Powraca "nordycki bóg" z nowymi przygodami i z nowym wrogiem, który stworzył. Jakub Ćwiek stworzył świetną, zabawną historię, pomysł na stworzenie boga popkultury genialny i jeszcze to imię 'Dezyderiusz'. Do tego autor wprowadza czytelnika w świat Lokiego oraz rysunki i komiks bardziej intrygują nas żeby zacząć czytać książkę. Ciekawa seria.

    OdpowiedzUsuń
  6. cała seria jeszcze przeze mną, ale obiecuję, że kiedyś sięgnę po "Kłamcę"! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam tylko pierwszy tom, ale zdecydowanie chcę więcej - Ćwiek kupił mnie swoją wersją Lokiego!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kłamca Jakuba Ćwieka jest genialny. I nie jestem jedyna w tym przekonaniu, wiem. Skrzyżowanie mitologii nordyckiej z wierzeniami pozostałych religii (pomysł ze św. Mikołajem był świetny), ich konflikty wplątane we współczesne czasy, to wszystko stało się przepisem na sukces.
    Kłamca to chyba najlepsza seria, którą udało się Ćwiekowi wyprodukować (nie zamierzam go obrażać, bo to raczej kwesia gustu), nic więc dziwnego, że bez przerwy do niej wraca, tyle że... robi się to już nudne. Te ciągłe wzmianki o kolejnych publikacjach, wielokrotne przepracowywanie tej samej treści... Kiedyś mnie to ciekawiło i sama chciałam wpaść w ten wir, teraz jednak mam tego dość. Ile można? Czy ten autor nie może znaleźć sobie innego zajmującego tematu? To robi się smutne. Czy to oznacza, że się wypalił i nie ma co czekać na nową prawdziwą publikację?

    OdpowiedzUsuń
  9. Obiecałam sobie, że tej serii nie odpuszczę. Poczekam jednak na Kłamce 3 i Kłamce 4 ( a może i więcej, jak autor zapowiada). Wszak grzechem byłoby nie przeczytać powieści łączących dobry humor i zabawę ze spojrzeniem na codzienność przez pryzmat mitologii nordyckiej, religii i wierzeń oraz popkultury.
    Ile jeszcze Pan Jakub będzie w stanie zaskakiwać i bawić czytelnika tą serią. Boję się, że nastąpi w końcu dzień ( czyt. tom), który będzie znacznie obniżał "loty" i stanie się schematycznych powieleniem poprzednich części.
    Cieszy mnie fakt, że ten tom jest także zabawą z czytelnikiem, który może wcielić się w rolę Stwórcy i decydować o losach bohatera. Zapowiada się dobra zabawa.

    OdpowiedzUsuń