Autor: Adam
Silvera
Tytuł: Nasz
ostatni dzień
Wydawnictwo: We Need YA
Data
wydania: 13.03.2019
Ilość
stron: 407
Ocena: 9/10
PATRONAT
KSIĄŻKOWIRU
Opis:
Piątego września, krótko po północy, Mateo Torrez i Rufus Emeterio otrzymują wiadomość telefoniczną: dzisiaj bezpowrotnie odejdą z tego świata. Mogą jednak odpowiednio przygotować się na nadchodzącą śmierć. Są dla siebie zupełnie obcymi ludźmi, lecz z różnych powodów każdy szuka nowej bratniej duszy na czas swojego Dnia Ostatecznego. Dzięki aplikacji Ostatni Przyjaciel Rufus i Mateo spotykają się, by przeżyć swoją pożegnalną wielką przygodę – niezapomniany dzień, który na zawsze zmieni życie ich obu.
W swojej ponurej i jednocześnie napełniającej nadzieją powieści Adam Silvera przypomina nam, że nie istnieje życie bez śmierci i miłość bez straty.
Piątego września, krótko po północy, Mateo Torrez i Rufus Emeterio otrzymują wiadomość telefoniczną: dzisiaj bezpowrotnie odejdą z tego świata. Mogą jednak odpowiednio przygotować się na nadchodzącą śmierć. Są dla siebie zupełnie obcymi ludźmi, lecz z różnych powodów każdy szuka nowej bratniej duszy na czas swojego Dnia Ostatecznego. Dzięki aplikacji Ostatni Przyjaciel Rufus i Mateo spotykają się, by przeżyć swoją pożegnalną wielką przygodę – niezapomniany dzień, który na zawsze zmieni życie ich obu.
W swojej ponurej i jednocześnie napełniającej nadzieją powieści Adam Silvera przypomina nam, że nie istnieje życie bez śmierci i miłość bez straty.
Recenzja:
Na początku nie byłam przekonana do tej książki. Chociaż wydawała
się ciekawa, a poprzednie powieści Silvery bardzo mi się podobały, nadal trochę
nieufnie podchodziłam do całej tej sprawy z przewidywaniem czyjejś śmierci. Ale
naprawdę się cieszę, że jednak dałam szansę temu tytułowi, bo gdybym tego nie
zrobiła, ominęłoby mnie coś wspaniałego. Po przeczytaniu Naszego ostatniego dnia właśnie to przychodzi mi jako pierwsze do
głowy. To oraz ciche wow, któremu towarzyszą piekące łzy.
Ale od początku… Co byście zrobili, gdyby zadzwoniono do was z
informacją, że zostały wam zaledwie 24 godziny życia? Chociaż nikt nie wie, jak
naprawdę działa prognozowanie śmierci, jedno jest pewne: zawsze się sprawdza. Dlatego
po telefonie Mateo i Rufus wiedzą już na pewno, co ich czeka, i właśnie przez
to na siebie trafiają. Chociaż z pozoru bardzo się różnią, tak naprawdę pasują
do siebie bardziej niż można przypuszczać. A skoro to ich Dzień Ostateczny,
postanawiają przeżyć go dobrze. Tak, by naprawdę poczuć, że żyli.
Chociaż tematyka śmierci, zwłaszcza przedwczesnej, jest naprawdę
ciężka, mogę szczerze napisać, że Adamowi Silverze udało się ją udźwignąć.
Podczas przewracania stron nie tylko można było zobaczyć wypływające smutek,
żal i poczucie straty, bo autorowi naprawdę świetnie udało się przedstawić
historię dwójki głównych bohaterów, ale również można było je poczuć. Emocje po
prostu wylatują z tej książki, wywołują uścisk serca, przeszywają je na wskroś,
bo już po tytule można się domyślić, jak ta książka się zakończy (a angielski
tytuł, który kocham z całego serca, jest jeszcze bardziej wymowny). A mimo to,
mimo tego, że nad bohaterami wisi groźba śmierci, Silverze udaje się to
zrównoważyć cieplejszymi, przepełnionymi nadzieją czy miłością fragmentami. I
nic nie zdaje się wplecione na szybko, na już, bo cała książka jest płynną
opowieścią, która zostaje zamknięta w najbardziej poruszający z możliwych
sposobów.
Bohaterowie, których przedstawił nam Silvera, to przede wszystkim
dwójka chłopaków, którzy z początku nawet się nie znają. Mateo, outsider, który
wiecznie bał się spróbować zrobienia czegokolwiek w obawie przed krytyką ze
strony innych, oraz Rufus, który znalazł rodzinę w domu dziecka,
tylko po to, by później ją opuścić. Chociaż właściwie nie mają ze sobą nic
wspólnego, w końcu poznają się dzięki aplikacji dla osób, które zostały
poinformowane o rychłej śmierci, i w ten sposób los łączy ich ze sobą w dziwny,
ale i piękny sposób. Mogą razem przeżyć ostatni dzień, jaki im został, poznać
nie tylko nowe osoby, ale nowe miejsca, w szybkim tempie spróbować nadrobić jak
najwięcej życia, dopóki jeszcze mogą. A kto wie, może znaleźć też coś, czego
obaj szukali, ale jak widać niewystarczająco daleko…
Historia opowiadana jest z perspektywy obu bohaterów, ale autor
wplótł między nie jeszcze kilka pobocznych wątków. Były ciekawym uzupełnieniem,
przede wszystkim pozwalały nieco lepiej poznać świat kreowany przez pisarza,
świat, w którym ludzie mogą poznać datę swojej śmierci. Ten zabieg był naprawdę
dobry i pozwolił spojrzeć na wiele spraw z różnych punktów widzenia, dzięki
czemu malowany przez Silverę obraz mógł zostać uzupełniony. Słyszałam też, że
pisarz na początku zamierzał poprowadzić tę historię zupełnie inaczej, nie
zamierzał dodawać tylu narracji różnych osób, ale cieszę się, że jednak to
zrobił. Poza tym wspominał też kilkukrotnie (na swoim instagramie, który swoją
drogą także polecam obserwować, bo autor jest naprawdę przezabawną, mającą
ogromny dystans do siebie, pełną ciepła i umiejętnie używającą sarkazmu osobą),
że chętnie wróciłby do stworzonego przez siebie świata z nową historią, także
mam nadzieję, że rzeczywiście kiedyś to zrobi!
Adam Silvera jak zwykle mnie nie zawiódł. Jestem pod ogromnym wrażeniem
jego umiejętności, bo po raz kolejny stworzył piękną, poruszającą serce i
chwytającą za gardło historię, o której nie zapomnę przez długi czas. W Naszym ostatnim dniu pokazał też nie
tylko, że nie należy marnować tego czasu, który mamy, ale przede wszystkim
powinno się naprawdę przeżyć swoje życie
– bez obawiania się, jak inni zareagują na to, co powiesz, jak wyglądasz, kogo
kochasz, skąd pochodzisz. Z całego serca polecam ten tytuł, musicie go
przeczytać. A ja mogę dodać jeszcze tylko tyle, że każdą kolejną powieść autora
biorę w ciemno, bo to już następne spotkanie z nim, z którego bardzo wiele
wyniosłam.
Nie czytałam jeszcze żadnych książek Silvery, bo tematyka mnie nie pociąga, słyszałam też, że styl tego autora nie każdemu przypadnie do gustu, ale jeśli się spodoba, zyskamy kolejnego ukochanego autora z wieloma dobrymi książkami na koncie. Dlatego myślę, że za jakiś czas sięgnę po jakąś powieść Silvery.
OdpowiedzUsuńNazwisko autora wydaje mi się bardzo znajome, i wydaje mi się, że już czytałam coś co wyszło spod jego ręki. Muszę to sprawdzić. "Śmierć" - to temat, którego nie lubię, bo zawsze zalewam się łzami, czy to film czy książka. Wystarczy, że przeczytam opis i już jest mi przykro. Co bym zrobiła gdyby okazało się, że umrę za 24h? Nie wiem. Pewnie zamiast zająć się spełnieniem swego marzenia, starałabym się przygotować wszystkich na moje odejście, zjadłabym coś naprawdę drogiego i wypiłabym butelkę drogiego wina. Ot taka że mnie wariatka! 😄 Tak więc, miejmy nadzieję, że świat nie posunie się do przodu w kwestii przewidywania czyjeś śmierci. Dzięki za pomysł aby obserwować autora na instagramie, bo w sumie żadnego nie obserwuje, nawet mi to nie przyszło do głowy 😉 Książka została przez Was bardzo wysoko oceniona, wiec jeśli któregoś dnia wpadnie mi w ręce, to bardzo chętnie po nią sięgnę 😍
OdpowiedzUsuńMam u siebie książkę "Raczej szczęśliwy niż nie" tego autora. Na mojej półce leży już od jakiegoś czasu i mam nadzieję, że w końcu po nią sięgnę. Właściwie to od tego czy ta książka, którą mam u siebie mi się spodoba uzależniam sięgnięcie po kolejne pozycje tego autora. A ta będzie następna w kolejce, jeżeli spotkanie z pierwszą będzie pozytywne ;).
OdpowiedzUsuńKojarzę autora, ale tej pozycji nie czytałam.
OdpowiedzUsuńMam w planach przeczytać :) Tytuł chodzi za mną od jakiegoś czasu :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Kolejny nieznany autor. I następne nazwisko na liście do przeczytania. Stosik "must read" stale rośnie, a czasu niestety nie przybywa.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie jest to ksi książka dla mnie. Uwielbiam szczęśliwe zakończenia, więc książka w której już od pierwszej strony wiadomo, że główni bohaterowie zaraz umrą mnie do siebie nie przekonuje.
OdpowiedzUsuńZainteresowała mnie ta książka! Sama nie wiem jak bym się zachowała w obliczu wiedzy o nadchodzącej śmierci? a ile ludzi to musi przeżywać w przypadku śmiertelnej choroby? Ciężki i trudny temat, o którym naprawdę trzeba mieć odwagę pisać. Jestem ciekawa jak się ta historia zakończy, czy rzeczywiście będzie smutny wzruszający finał a może jakieś zaskakujące zakończenie?
OdpowiedzUsuńna fb Kasia Neu
Pierwszy raz słyszę o autorze, ale jestem go bardzo ciekawa. Do tego wszystkiego Twoja opinia, która jeszcze bardziej mnie zachęciła. Zapisuję na listę. ;)
OdpowiedzUsuńFabuła intryguje, pomysł, że wiemy kiedy mamy umrzeć wzbudza zainteresowanie. Historia bohaterów wywoła u mnie mętlik w głowie jak się zachować wiedząc że to nas ostatni dzień życia, co robić oraz zawieruchę w sercu (szybko wzruszam się). Temat "śmierci" trudny, mamy my ludzie, że nie chcemy wiedzieć kiedy nasz koniec jest. Jestem ciekawa jak "Nasz ostatni dzień" się skończy czy 'Śmierciowiednia' się pomyliła czy nie, jak potoczyły się losy Rufusa i Mateo.
OdpowiedzUsuńWiele osób zachwala książki autora, ale mnie jakoś do nich nie ciągnie. To znaczy, trochę jestem ich ciekawa, szczególnie po takich opiniach jak powyższa, ale z drugiej strony nie wiem czy są to powieści dla mnie. Może jakbym już miała jakąś jego książkę u siebie - na przykład powyższą, bo ta chyba najbardziej mnie zainteresowała - to bym przeczytała, ale nie będę się za nią rozglądać i jej szukać. Chciałabym też wspomnieć o okładkach, które są przepiękne. Może i odrobinę kojarzą się z książkami dla młodzieży (którymi niewątpliwie są), ale mają też coś w sobie przyciągającego wzrok, co bardzo mi odpowiada :)
OdpowiedzUsuńAaaa... To stąd się wzięło to hasełko o "Ostatnim Przyjacielu". Przyczytałam o nim na jakiejś stronie i zastanawiałam się, jak kogoś takiego można nazwać "ostatnim". Trochę dziwna aplikacja, ale nie oceniam (w końcu potrzebna w fabule). Adama Silvera niestety jeszcze nie poznałam, ale fabuła jego ostatniej książki rysuje się ciekawie.
OdpowiedzUsuńMamy problem z życiem naprawdę - za bardzo zagłębiamy się w serialowe, filmowe, gry i inne światy, na dobrą sprawę nawet czytanie jest ucieczką od rzeczywostości - real pozostawiając gdzieś w planach. Nie potrafimy rozmawiać z ludźmi, stajemy się introwertykami, rozmawiającymi wyłącznie przez krótkie smsy lub fb. Z drugiej strony obrazujemy życie, jakie chcielibyśmy wieść przez Internet - instagramy i inne, nagle pozbywając się wstydu. Dobrze, że ktoś porusza podobne tematy. Jeśli będę miała okazję, sięgnę po tę książkę.