Tytuł:
Szklany klosz
Autor:
Sylvia Plath
Wydawnictwo:
Marginesy
Rok
wydania: 2019 (pierwsze polskie wydanie: 1975)
Liczba
stron: 344
Ocena:
8/10
Opis:
Szokująca,
realistyczna i niezwykle emocjonalna powieść o kobiecie wpadającej w paszczę
szaleństwa.
Esther jest
wyjątkowo inteligentna, piękna, utalentowana, jednak powoli jej świat się
rozpada – i być może nie ma już dla niej ratunku.
Kiedy ma
dziewiętnaście lat, przyjeżdża do Nowego Jorku – miasta spełnienia, szczęścia,
zabawy, kariery – na miesięczny staż w redakcji miesięcznika dla dziewcząt. Ma
poznać miasto, spędzić miło czas. Esther nie potrafi się jednak odnaleźć. Nie
ma ochoty na nocne zabawy, nie umie znaleźć odpowiedniego towarzystwa, jest
zniechęcona. Odkrywa, że dobre oceny, które zawsze zdobywała w szkole, tutaj
nie mają znaczenia. Esther nie umie zdecydować, na czym jej zależy, co ją
interesuje, czy w ogóle istnieje taka rzecz. Nie czuje się taka jak inne
dziewczyny – śliczne, uśmiechnięte i zadowolone z życia. Przychodzi załamanie…
Sylvia Plath, w
swojej kanonicznej powieści, brawurowo wciąga czytelników w chorobę Esther, a
jej załamanie nerwowe jest przedstawione w tak wiarygodny sposób, że wydaje się
racjonalne. Szklany klosz to podróż do najmroczniejszych i najbardziej
przerażających zakamarków ludzkiej psychiki. Powieść ukazała się pod
pseudonimem Victoria Lucas w Wielkiej Brytanii w styczniu 1963 roku. Niecały miesiąc
później Sylvia Plath popełniła samobójstwo.
Recenzja:
O Sylvii Plath i jej Szklanym
kloszu słyszałam już dawno, ale dopiero wznowienie wydawnictwa Marginesy
zmobilizowało mnie do sięgnięcia po tę będącą już klasykiem pozycję. Nie jestem
pewna, czy bardziej żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej, czy może dobrze się
stało, że sięgnęłam po nią teraz, bo dzięki temu mogłam przeżyć ją tak, jak ją
przeżyłam. A muszę się przyznać, że książka mocno trafiła w mój gust i zaliczyłam
ją w poczet moich, nie tak znowu licznych, ulubionych lektur.
Sylvia Plath wydała Szklany klosz
w 1963 roku i w tym samym roku, niecały miesiąc po premierze książki, popełniła
samobójstwo. Inspiracją do napisania tej powieści były dla niej przeżycia związane z pierwszym
rokiem studiów w Smith College oraz próba samobójcza, której się wtedy podjęła.
Autorka chorowała na zaburzenie afektywne dwubiegunowe (depresję oraz stany
maniakalne) i kilkakrotnie przebywała w szpitalach psychiatrycznych, nie ma
więc wątpliwości, że wiedziała, o czym pisze, gdy tworzyła historię
inteligentnej i utalentowanej Esther, która powoli zaczyna popadać w depresję,
w efekcie czego trafia do szpitala psychiatrycznego.
Książka zaczyna się niewinnie – Plath opisuje perypetie Esther na stażu w
redakcji. Dziewiętnastoletnia dziewczyna przyjechała do Nowego Jorku z
niewielkiej miejscowości i czas spędzony w Ameryce ma być dla niej najlepszym
okresem w życiu. Imprezy, zabawy z chłopcami, nawiązywanie nowych znajomości,
poznawanie miasta – choć wszystko to niezwykle zajmuje koleżanki Esther, nasza
bohaterka nie potrafi się z tego cieszyć. Jak kilkukrotnie podkreśla, jest tylko
obserwatorem. A na świat patrzy bez różowych okularów i co za tym idzie
dostrzega całe zepsucie otoczenia. Trudno powiedzieć, co właściwie jest
przyczyną zniechęcenia Esther. Dlaczego nie cieszy ją to wszystko, co cieszy
jej koleżanki, dlaczego nagle stwierdza, że nie ma na siebie pomysłu, że nie
wie, co chce robić. Jedno jest pewne, wiele z przemyśleń Esther jest bardzo
aktualnych. Myślę, że niejeden z nas doszedł do takiego punktu w życiu, w
którym stwierdził, że nie wie, co chce ze sobą robić. Obecnie nie ma jednak
takiego ciśnienia jak kiedyś, możemy próbować wielu rzeczy, zanim stwierdzimy,
co nam się podoba. Esther za to coraz bardziej zamykała się w sobie i popadała
w obłęd, przez co w końcu trafiła do szpitala. Autorka bardzo realistycznie
opisała cały ten proces – od początków depresji, przez leczenie, po wyjście ze
szpitala, kiedy to bohaterka, choć wraca do życia w społeczeństwie, nie czuje
się wcale pewna siebie ani swoich zamiarów na przyszłość i, co bardzo
prawdopodobne, choć autorka o tym nie pisze, jeszcze wróci na oddział
psychiatryczny.
Nawet gdyby pani Guinea podarowała
mi bilet do Europy albo zafundowała podróż dookoła świata, byłoby mi to
całkowicie obojętne, albowiem gdziekolwiek bym się znalazła – na pokładzie
statku czy przy stoliku paryskiej kawiarni – to i tak w gruncie rzeczy
tkwiłabym tylko pod szklanym kloszem własnej udręki, pławiąc się we własnym
skisłym sosie.
Szklany klosz odczytuje się
również jako powieść feministyczną i faktycznie, Plath poświęca trochę uwagi
mężczyznom i nie przedstawia ich w najlepszym świetle, ale myślę, że prawdą
jest to, że jeśli będziemy szukać w książce konkretnych rzeczy, to je
znajdziemy. Ja nie szukałam wątków feministycznych i dla mnie ta pozycja
opowiada przede wszystkim o młodej dziewczynie walczącej z depresją.
Oprócz tego, że przemyślenia bohaterki bardzo do mnie trafiły, książka
pozytywnie zaskoczyła mnie pod względem językowym. Plath pisze bardzo lekko i
sprawnie i zupełnie nie czuć, że Szklany
klosz ma ponad pół wieku. Początek przypomina współczesną powieść dla
młodzieży, dopiero potem robi się ciężej i poważniej.
Myślę, że jeszcze do tej książki wrócę i szczerze wam ją polecam. Depresja
to teraz bardzo popularna choroba, a Plath, która sama na nią cierpiała, opisuje
ją niezwykle realistycznie. Warto poznać jej powieść, żeby lepiej zrozumieć
ludzi z depresją, poza tym Szklany klosz
zwyczajnie dobrze się czyta, więc jeśli szukacie literatury na poziomie, to coś
dla was.
Na tę książkę od jakiegoś czasu poluję. Lubię takie psychologiczne o wewnętrznych ludzkich rozterkach. Bywa, że ludzie na zewnątrz wydają się być weseli i szczęśliwi, a w środku cierpią. Tu z opisu momentami to tak jakbym czytała o sobie samej, też się czasem czuję totalnie niezrozumiana przez otoczenie i nic mnie nie cieszy. Staram się z tym walczyć i myśleć pozytywnie! Także tak, myślę, że ta dobra literatura na temat mrocznej duszy trafi w mój gust.
OdpowiedzUsuńChyba w Empiku widziałam, ale pewna nie jestem.
UsuńBardzo lubię powieści i thrillery psychologiczne. O tej pozycji o dziwo nigdy nie słyszałam, a wnioskując po opisie wydaje się być naprawdę warta uwagi. Już sam fakt, że autorka tej książki popełniła samobójstwo, sprawia, że ta książka staje się czymś bardzo mrocznym, niesamowicie poważnym i bardzo smutnym dziełem. Myślę, że nie sięgnęłaś po tę książkę za późno, czasami do niektórych pozycji ( tak jak napisałaś) trzeba po prostu dorosnąć, mimo, że książką jest o bardzo młodej dziewczynie, temat jaki porusza jest niezwykle bardzo trudny. Bardzo chętnie sięgnę po tę książkę, jestem jej niezwykle ciekawa. Zapisuję na swoją listę ' do przeczytania'.
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo dobra recenzja, która zwróciła moją uwagę na tę książkę. Już ją wpisuję na listę i...szukam.
OdpowiedzUsuńMam wielką ochotę na tą książkę, ale cały czas ją odkładam, żeby znaleźć dobry czss, by ją ,,poczuć". To zdecydowanie literatura z wyższej półki.
OdpowiedzUsuńMuszę kupić tą książkę
OdpowiedzUsuńNie mój klimat, chyba za ciężki kaliber :)
OdpowiedzUsuńPoczekam na coś innego.
Pozdrawiam, Pola z https://czytamytu.blogspot.com/
"Szklany klosz" niełatwa lektura, temat trudny ale potrzebne są takie książki, żeby spojrzeć na ludzi wokoło nas którzy może też zmagają się z tą chorobą i starać się im pomóc. Każdy chyba z nas ma niekiedy wrażenie, że nie pasuje do tego miejsc, czuje się samotny w pokoju pełnego ludzi, że nie wie co dalej robić ze swoim życiem. Czy ja wiem, że nie wywiera się presji na nas, chyba teraz od najmłodszych lat rodzice posyłają swoje dzieci na różnego rodzaju zajęcia pozalekcyjne z jednej strony to dobrze może rozwijać swoje talent ale z drugiej strony nie każde dziecko chce tego. Ostatnio oglądałam, że coraz młodsze dzieci cierpią na depresje z czego to wynika. Książka Sylvii Plath do zapamiętania.
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się być ciekawa. Możliwe, że ją kupię choćby dla tej okładki. Podoba mi się bardzo.
OdpowiedzUsuń