Autor: Deborah
Harkness
Tytuł: Księga
czarownic
Wydawnictwo: MAG
Rok
wydania: 2019
Ilość
stron: 770
Ocena: 6/10
Opis:
Piękna i młoda doktor historii Diana Bishop studiuje alchemiczne księgi
w oksfordzkiej Bibliotece Bodlejańskiej. Jeden manuskrypt promieniuje dziwnym
lśnieniem. Brakuje mu kilku stron. A spod pisma wyłania się niemożliwy do
odczytania inny tekst. Diana wie, że by go odczytać, musiałaby użyć swoich
magicznych mocy. Pochodzi bowiem z potężnej rodziny o wielowiekowych
czarnoksięskich tradycjach. Z rodziny pierwszej czarownicy straconej w Salem.
Ale Diana boi się swojej magii. Broni się przed nią. Wraca jednak do księgi.
Ale okazuje się, że manuskryptu nie ma w bibliotece, bo zaginął przeszło sto
lat wcześniej… Tymczasem Oksfordem wstrząsają tajemnicze morderstwa. A
Bibliotekę Bodlejańską zaludniają niebezpieczne czarownice, czarnoksiężnicy,
demony i wampiry. Wszyscy poszukują księgi… Wśród tych istot, których nie
sposób odróżnić od ludzi, jest urzekający Matthew Clairmont – tajemniczy
światowej sławy profesor biochemii i neurologii. Diana wie, że nie wolno jej
złamać zakazu wchodzenia w uczuciowe związki z przedstawicielami innych ras.
Wie, że tę miłość może przypłacić życiem. Tak rozpoczyna się przebogata
opowieść o zakazanej potężnej miłości, wśród walki o tajemnicę, która być może
zmieni świat…
Recenzja:
Przyznam się bez bicia – najpierw obejrzałam serial, potem
przeczytałam książkę. Chociaż zawsze upieram się, że tak nie można i jestem
zwolenniczką odwrotnej kolejności, to gdy pojawiła się Księga czarownic z początku nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego,
że jest ona oparta na powieści. Pewnie, to żadne wytłumaczenie, ale wspominam o
tym, bo gdybyście zdecydowali się poznać historię Diany i Matthew, polecam
zacząć od papierowego pierwowzoru, którego bardzo dobrym odwzorowaniem i
uzupełnieniem jest serial.
Skupmy się jednak na książce. Jej główną bohaterką jest doktor
Diana Bishop, badaczka pracująca w Oksfordzie. Kobieta przygotowuje się do
kolejnej konferencji naukowej, zbiera do niej materiały. Podczas tychże
poszukiwań w ręce Diany trafia księga, z której potęgi kobieta nie zdaje sobie
sprawy. Ale inni, którzy od lat próbowali zdobyć manuskrypt, nazywany księgą czarownic, bardzo szybko
dowiadują się o odkryciu Diany. Wkrótce do jej życia zaczyna wracać wszystko
to, co wypierała – inne byty, świadomość tego, że sama posiada moc. Przy tym
rośnie niebezpieczeństwo, bo niektórzy nie cofną się przed niczym, by zdobyć
księgę zawierającą wszystkie tajemnice. Jedną z tych osób jest Matthew, wampir
od wieków poszukujący osławionego Ashmole’a 782. Szybko jednak okazuje się, że
Matthew o wiele bardziej przyciąga sama Diana. Między nimi rozwija się uczucie,
które jednak nigdy nie powinno było się pojawić. W obliczu narastających
zagrożeń, kolejnych sekretów i wielu reguł, których wypierająca swoją
czarodziejską stronę Diana nie rozumie, oboje z Matthew muszą uciekać. Tylko
czy istnieje miejsce, w którym będą naprawdę bezpieczni? A może okaże się, że
tajemnic jest o wiele więcej, niż można by przypuszczać?
Zacznę od rzeczy mniej przyjemnych, by później móc napisać o tych
dobrych. Po pierwsze książka zawiera sporo błędów tłumaczeniowych i
redakcyjnych, które podczas lektury naprawdę działały mi na nerwy. Jest to
pokaźnych rozmiarów lektura, dlatego zdaję sobie sprawę z wyzwania, jakie
stanowiła, mimo wszystko uważam, że wielu błędów, naprawdę podstawowych, nie
powinno w ogóle się tam pojawić. To, że powieść była tłumaczona przez całą
grupę osób także pewnie ma tu spore znaczenie, bo miejscami dało się wyczuć
zmianę stylu czy słownictwa używanego na poprzednich stronach, a taka
niekonsekwencja bywała prawdziwie irytująca. Po drugie pierwsze strony powieści
potrafiły porządnie znużyć. Autorka początkowo bardzo wiele miejsca w książce
poświęcała dokładnym opisom czynności bohaterów, które przypominały czasem
fragmenty z wypracowania ucznia podstawówki opisującego swój dzień od wstania,
przez zjedzenie śniadania i umycie zębów, po dobranockę i sen.
Uff, a teraz trochę bardziej przyjemne sprawy, bo książka naprawdę
przypadła mi do gustu. Przede wszystkim nie można odmówić jej niesamowitego
klimatu, który aż wylewa się z każdej ze stron. Autorka umiejętnie wprowadza w
każdą opisywaną lokalizację, buduje odpowiednią atmosferę zarówno w Bibliotece
Bodlejańskiej, w której aż słychać kolejne przerzucane strony starych ksiąg,
poprzez francuskie Sept-Tour ociekające wspomnieniami z poprzednich wieków, aż
po zwyczajnie niezwyczajny dom ciotek Diany, gdzie magia przejmuje kontrolę.
Wszystko to Harkness udaje się przedstawić intrygująco, czytelnik może naprawdę
wczuć się w panującą wszędzie atmosferę, która podsycana jest kolejnymi
zachowaniami bohaterów, erudycyjnymi wstawkami z cytowanych dzieł, przy których
co wymagający czytelnik z pewnością będzie się delektował. I chociaż miejscami
jest tu więcej romansu niż magii, czego nie sugeruje tytuł, uważam że wątek
miłosny to naprawdę mocny atut, który wprawia całą machinę tego świata w ruch.
Księga
czarownic to kawał lektury, więc nie przeczyta się jej na raz. Historia
jednak bywa na tyle absorbująca, że chce się do niej wracać i poznać
zakończenie, dowiedzieć się więcej o żelaznych regułach rządzących
przedstawionym światem i wyznaczających kolejne ścieżki bohaterom. Chociaż
przez to, że oglądałam serial, wiedziałam co może zdarzyć się na kolejnej
stronie, mimo to z ciekawością odkrywałam jak Harkness przedstawiała to na
kartach powieści. Zresztą było kilka momentów, które odróżniały pierwowzór od
adaptacji – nie były to duże zmiany, bo serial naprawdę wiernie oddaje treść
powieści, aczkolwiek miło je poznać, bo wyjaśniają nieco lepiej niektóre wątki.
Uważam, że pisarka
stworzyła dobrą, choć miejscami nierówną powieść. Znalazło się kilka minusów,
ale która książka ich nie posiada? Dlatego wszystkim fanom fantastyki,
zwłaszcza takiej z ogromem tajemnic, niesamowitym klimatem i świetnym wątkiem
romansowym, polecam ten tytuł. Sięgnijcie po historię Diany i Matthew (a dopiero
potem obejrzyjcie serial!) i dajcie się oczarować światu wypełnionemu
czarownicami, wampirami i demonami na nowo.
Lubię takie, że ktoś stara się nie używać swojej magicznej mocy a wszystko sprzysięga się przeciw nim i prędzej czy później z tych mocy korzystają ;) Uwielbiam w książkach motyw zakazanej miłości między różnymi gatunkami, więc ten wątek na pewno mi przypadnie do gustu. Jestem zaciekawiona co to za tajemnica, więc jak trafię na książkę to ją przeczytam. Serialu nie oglądałam jeszcze ale prawdą jest, że w książkach jest więcej wyjaśnień a w serialach niektóre zagadnienia są spłycone. Martwi mnie jedynie to, że książka ma wielu tłumaczy ale może nie jest aż tak źle ;)
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu trafiłam na serial, w obsadzie jest aktor, którego bardzo lubię (widzimy go na okładce). Juz prawie włączyłam pierwszy odcinek serialu, ale na szczęście przeczytałam komentarz, że serial jest na podstawie książki. Szybciutko wyłączyłam. O samej książce jednak nie miałam czasu jeszcze przeczytać porządnej recenzji. Ale tu pojawiacie się Wy. Już podoba mi się rozmiar tego dzieła, nie raz i nie dwa pisałam, że takie opasłe tomy, to coś dla mnie. Sama fabuła wydaje się być całkiem intrygująca, a postacie dosyć ciekawe. Trochę szkoda tych błędów w tłumaczeniu, jeśli jest ich naprawdę sporo, to może to faktycznie razić czytelnika. Hm jak dla mnie na plus, że jest tu więcej romansu niż magii. Taka sobie że mnie fanką Fantasy, no ale jako nastolatka czytałam wszystko gdzie były wampiry, także naprawdę wezmę się za Księgę Czarownic. Oczywiście duży plus, jeśli serial naprawdę tak dobrze odzwierciedla książkę. Podsumowując; biere to! 😆
OdpowiedzUsuńTym razem zaczęłam od serialu. Prawdę mówiąc przejadły mi się już książki o wampirach, czarownicach, itp. Odniosłam wrażenie, że ostatnio każdy z autorów musi mieć w swoim dorobku taką historię. Ale skusiła mnie obsada. Serial obejrzałam z przyjemnością tym bardziej, że lubię Matthew Goode. Zastanowię się nad książką, ale raczej za jakiś czas.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o serialu i nawet mógłby mnie zainteresować, bo lubię takie klimaty. Książka też zapowiada się intrygująco, zwłaszcza, że czarownice to moje ulubione istoty fantastyczne.
OdpowiedzUsuńNie moja tematyka książek, ale czasami lubię sięgnąć po coś innego :)
OdpowiedzUsuńPróbowałam czytać książkę, próbowałam obejrzeć serial, jednak ani to ani to nie przypadło mi do gustu
OdpowiedzUsuńZakazane uczucie, magia, stworzenia nadprzyrodzone oraz przygody żeby odkryć prawdę chętnie wkroczę w świat stworzony przez Deborah Harkness. Serialu nie oglądałam zatem książkę nie będę porównywać. Tytuł na zapamiętania mimo błędów w tłumaczeniu może przy następnym wydaniu poprawią je.
OdpowiedzUsuńOoo mam tę serię, tylko w innych okładkach. Nie miałam pojęcia, że jest serial, z ogromną chęcią obejrzę!
OdpowiedzUsuńMogę się pochwalić, że obejrzałam serial i powiem szczerze, że mnie wciągnął, chociaż w fabule nie pojawiły się jakieś oryginalne szczegóły czy postaci (w sensie: czarownice i wampiry, które ostatnio są na topie). Ale ciekawe wątki, dobrze zagrane role, w tym przystojny Matthew i, rzecz jasna, "piękna" Diana. Z tego względu, że serial jest adaptacją dość dobrze odzworującą książkę (co w tej recenzji wyczytałam), to pewnie jej nie przeczytam (zawsze przerażają mnie liczby, tutaj to 770 xD), mimo że zdaję sobie sprawę z faktu, że na pewno jest lepsza niż serial. No i nie ukrywam (nawet nigdy), że stwierdzenie, że zawiera sporo "błędów tłumaczeniowych i redakcyjnych" mnie po prostu odrzuca. Na kilometr. Nie rozumiem, jak to możliwe... Nikt tych książek nie czyta przed wydaniem? Jakby to był sporadyczny problem, to jeszcze jestem w stanie zrozumieć (nie, wciąż nie), ale to już jest któraś z kolei. Na jakieś 10 książek przynajmniej 3 mają poważny problem.
OdpowiedzUsuń